|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Felietony i eseje Esej o przemijaniu Autor tekstu: Jakub Mielczarek
Życie prowadzi tylko w jednym kierunku — od poczęcia
do śmierci. I choć dopuszczalny jest proces przeciwny, to jego prawdopodobieństwo
jest tak małe, że nawet w czasie liczonym wiekiem Wszechświata, ewenement taki
nie wystąpi. Fizyka określa taką sytuację mianem procesu nieodwracalnego.
Procesy takie są, z definicji, niesymetryczne ze względu na odwrócenie
czasu: t -> -t. Takim też się zdaje być cały otaczający nasz Świat. Jednakże,
wbrew temu co mówi
nam nasze codzienne doświadczenie, rzeczywistość na najgłębszym znanym nam
poziomie nie rozróżnia przeszłości od przyszłości. A mówiąc
precyzyjniej, spełnia tak zwaną symetrię
CPT (złożenie
sprzężenia ładunku (C), parzystości (P) i odwrócenia
czasu (T)). O ile więc sam wymiar czasu istnieje również w fizyce mikroświata, to jego kierunkowość, czyli tak zwana
strzałka
czasu, wyłania się dopiero rozważając obiekty makroskopowe.
Nie trudno jest podać przykład procesu nie posiadającego strzałki czasu. Jest
nim chociażby ruch wahadła matematycznego, które
jest oczywiście przypadkiem wyidealizowanym, nie uwzględniającym tarcia.
Przyglądając się nagraniu oscylacji takiego wahadła nie będziemy w stanie
stwierdzić czy odtwarzane jest ono w przód
czy też wstecz w czasie. Sytuacja ulegnie jednak zmianie kiedy przeprowadzimy
eksperyment z wahadłem rzeczywistym, charakteryzującym się pewnym tarciem.
Oscylacje takiego wahadła będą powoli wygasać, aż ostatecznie ustaną.
Odtwarzając nagranie naszego eksperymentu będziemy w stanie z całą pewnością
stwierdzić czy zostało one puszczone zgodnie z faktycznym biegiem czasu, czy też
nie. Bo przecież nikt nigdy nie zaobserwował by wahadło samo się rozhuśtało,
chociaż zdarzenie takie fizyka dopuszcza. Podobnie jednak jak w przypadku życia,
jego prawdopodobieństwo jest tak znikome, że w praktycznie niemożliwe do
zaobserwowania. To co odróżnia wahadło matematyczne od przypadku wahadła
rzeczywistego to tarcie, które
jest przykładem tak zwanej dyssypacji energii.
Ilustracja wahadła rzeczywistego dyssypującego energię poprzez tarcie o ziemię. Obraz Pawła Kuczyńskiego. Źródło]
Dyssypacja to nic innego jak rozpraszanie energii mechanicznej do otoczenia. W procesie tym, użyteczna energia (a precyzyjniej, tak zwana
energia swobodna), np. związana z ruchem wahadła którą
moglibyśmy wykorzystać do wykonania pracy, zamienia się w chaotyczny ruch
cząsteczek, który
nazywamy ciepłem. Z ciepła nie jesteśmy w stanie odzyskać
włożonej
pracy, a przynajmniej nie całej. Sposobem na jej częściowe odzyskanie jest
wykorzystanie chłodnicy i zbudowanie silnika cieplnego, który
zawsze charakteryzuje się jednak pewną sprawnością.
Znaczenie dyssypacji energii jest dużo
głębsze
niż
to może
się na pierwszy rzut oka wydawać. Istnieje mianowicie związek pomiędzy
dyssypacją, a informacją. Mówiąc
obrazowo, dyssypując
energię,
rozpraszamy informację z układu do jego otoczenia. Natomiast, co może brzmieć
początkowo dosyć nieintuicyjnie, im obficiej dyssypujemy energię tym więcej
informacji możemy przetworzyć w układzie. Wyższa dyssypacja to więc większy
potencjał do wykonywania obliczeń.
To, że przetwarzanie informacji wiąże się z dyssypacją energii nie powinno nas
dziwić. Wszak każdy z nas tego doświadcza trzymając przez dłuższy czas smartfon w dłoni. Jednakże, ciepło smartfona, tabletu czy laptopa, które
odczuwamy wynika głównie z oporów
przepływu prądu elektrycznego w procesorze. Jak jednak teoretycznie pokazał w 1961 roku Rolf Landauer, istnieje pewna minimalna ilość ciepła, która
zawsze zostanie oddana do otoczenia w nieodwracalnym układzie obliczeniowym,
nawet jeśli zupełnie zaniedbamy opory elektryczne i innego typu tarcie w układzie. Zjawisko to wiąże się z utratą informacji o elementarnej porcji
informacji, którą
jest bit. Przewidywanie Landauera zostało
potwierdzone eksperymentalnie w 2014 roku.
Aby zilustrować powyższą tzw. zasadę
Landauera,
rozważmy operację logiczną na dwóch
bitach. Powiedzmy, niech to będzie operacja alternatywy rozłącznej XOR,
zdefiniowanej tak, że 0 XOR 0=0, 0 XOR 1=1, 1 XOR 0=1,
1 XOR 1=0. Jak widać, jest to operacja nieodwracalna, ponieważ znając
wynik operacji, nie jesteśmy w stanie jednoznacznie stwierdzić, jakie były
wartości bitów
wejściowych. Np. jeśli jako wynik otrzymamy „1",
to może
to odpowiadać dwóm
konfiguracjom bitów
początkowych (0,1) i (1,0). Bramka realizująca operację XOR traci więc
informację o stanie początkowym. Informacja ta "ukrywana jest" w otoczeniu, co
przejawia się jako dyssypacja porcji ciepła.
Jeśli
natomiast, oprócz
stanu końcowego, nasz układ zachowywałby również
jeden z bitów
wejściowych, z informacji końcowej moglibyśmy odzyskać stan początkowy. Byłby to
przykład tzw. obliczeń odwracalnych (bez utraty informacji), które
teoretycznie mogą być realizowane przez tzw. komputery kwantowe.
Powyższa dyskusja dotycząca obliczeń i informacji miała na celu podkreślenie
silnego związku pomiędzy dyssypacją energii, a tempem przetwarzania informacji. Z drugiej strony, dyssypacja to nieodwracalność a nieodwracalność to, jak
sądzimy, strzałka czasu. Pozwala to wywnioskować, że istnieje relacja pomiędzy
strzałką czasu a tempem przetwarzania informacji. Czy więc
może
przepływ informacji jest miarą upływu czasu? Czyż nie stoi to w zgodzie z naszym
poczuciem upływu czasu, które
zależy od tego jak dużo informacji przetwarzamy? Nie ma przecież lepszej metody
na oczekiwanie na spóźniony samolot niż lektura książki. Oraz przeciwnie,
wpatrując się w błękitne letnie niebo, możemy wręcz osiągnąć stan
„pozaczasowości".Nie chciałbym tu
wchodzić w kwestię percepcji czasu. To odrębne i złożone zagadnienie. Przywołuję
jedynie naturalnie nasuwające się skojarzenia.
Prowadzą
nas one również z powrotem w stronę życia, w szczególności
do Człowieka. Czy więc życie, jako
proces nierównowagowy, a więc i dyssypatywny jest pewnym systemem przetwarzającym informacje? Bez
wątpienia takim jest, o czym świadczą zarówno
zachodzące w nim przetwarzanie informacji na poziomie molekularnym jak i na
poziomie komórkowym.
Nasze myśli to nic innego jak procesowanie informacji, z którą
wiąże się dyssypacja energii.
Skąd
jednak w życiu pozorna „chęć" dyssypowania energii? Choć to zupełnie
fundamentalne pytanie, które
wciąż traktowane jako otwarte, postaram się tu jednak nakreślić na nie
odpowiedź, bazując na najlepszej dostępnej nam wiedzy.
Po pierwsze, życie jest przykładem układu otwartego, mogącego wymieniać energię i informację z otoczeniem. Jest to, w zasadzie, podstawowy warunek jego
istnienia. Dla układów
zamkniętych obowiązuje mianowicie druga zasada
termodynamiki, która
mówi
nam, że układy izolowane dążą do stanu tak zwanej równowagi
termodynamicznej. W stanie tym maksymalizowana jest tak zwana
entropia,
którą
często utożsamia się z miarą nieuporządkowania systemu. Zamiast mówić o uporządkowaniu, które
to może
posiadać wiele miar, warto tu jednak podkreślić, że stan równowagi
termodynamicznej, jak sama nazwa wskazuje, to stan równowagowy.
Jest on więc symetryczny ze względu na odwrócenie
czasu. Obserwując stan równowagi
termodynamicznej, będziemy mogli zauważyć pewne fluktuacje takich wielkości jak
energia czy też
entropia układu.
Zarówno
jednak wielkości
średnie jak i fluktuacje nie wyróżnią strzałki czasu. Ponadto, w stanie równowagi
termodynamicznej nie dysponujemy energią swobodną (jest ona minimalna), którą
można byłoby dyssypować, a tym samym przetwarzać informacje. Życie więc
zdecydowanie takim stanem nie jest.
Żeby istnieć, organizmy żywe muszą trzymać się z dala od stanu równowagi
termodynamicznej. A to jest możliwe dzięki ciągłemu wymuszonemu odpływowi
entropii z układu.
Erwin Schrödinger,
jeden z ojców
mechaniki kwantowej, w swojej książce „What
is Life?" z 1944 roku, w której
utworzył fizyczne fundamenty fizyki życia, określił ten konieczny do zaistnienia
życia ujemy strumień entropii
negentropią.
Negentropia pojawia się, w szczególności,
kiedy układ znajduje się „pomiędzy" grzejnicą (źródłem
ciepła) a chłodnicą
(odbiornikiem ciepła), podobnie jak w silniku cieplnym.
Spotkało nas to szczęście, że Ziemia jest właśnie takim układem otwartym, przez
który
nieustannie przepływa strumień negentropii. Dzieje się to dzięki temu, że Ziemia
odbiera ze Słońca promieniowanie w zakresie głównie widzialnym a wypromieniowuje
je w postaci (podczerwonego) promieniowania termicznego. W sytuacji
stacjonarnej, ilość energii absorbowanej i emitowanej przez Ziemię są równe.
Różnica polega jednak na formach tych energii. Mówimy
mianowicie, że promieniowanie absorbowane jest niskoentropowe, natomiast
promieniowanie emitowane jest wysokoentropowe. Bilans entropowy pozostaje więc
ujemny.
Ten ujemny rozrachunek entropowy umożliwia intensywne przetwarzanie informacji
na powierzchni Ziemi, co skutkuje dyssypacją energii. Co więcej, tworzy się
hierarchia podsystemów
będących układami otwartymi. W szczególności,
takim podsystemem Ziemi jest biosfera, której
to podsystemem są zarówno
sami ludzie jak i tworzona przez nich cywilizacja technologiczna (choć ta
zaczyna już wykraczać poza biosferę). Dostępność niskoentropowego pożywienia,
takiego jak powstałych w procesie fotosyntezy cukrów,
dzięki któremu
życie może funkcjonować jest więc konsekwencją tego, iż Ziemia jako całość jest
otwartym, nierównowagowym
układem wystawionym na strumień
negentropii.
Zagłębienie się w szczegóły działajacych tu mechanizmów
jest jednak nie lada wyzwaniem. A to dlatego, że o ile opis stanów
równowagowych
znany jest doskonale od dziewiętnastego wieku, tak obszar fizyki nierównowagowej
to wciąż otwarta karta fizyki. Jednym z prekursorów
tej dyscypliny był noblista Ilia Prigogine, który
wniósł
ogromny wkład zarówno w rozwój,
jak i spopularyzowanie fizyki procesów
nierównowagowych.
To On jako pierwszy zwrócił
uwagę na możliwość formowania się złożonych struktur
dyssypatywnych. Postęp w tej dziedzinie jest jednak powolny i w dużym
stopniu następuje skokowo (dzięki przełomom). Za ostatni z takich milowych kroków
można
uznaćpokazanie przez
amerykańskiego fizykaJeremy’ego
Englanda nowego związku pomiędzy nieodwracalnością procesów
makroskopowych, a ilością dyssypowanej energii. Ponadto,
England wskazał, że przy działaniu periodycznej siły wymuszającej, układ
nierównowagowy
może dokonywać reorganizacji do postaci zwiększającej dyssypację energii. Co
jest zupełnie niesłychane, reorganizacja ta przypomina proces ewolucji
darwinowskiej. Wyniki Englanda stanową również
wsparcie do tak zwanej zasady maksymalnej produkcji
entropii MEP (Maximum Entropy Production), która
wyłoniła
się w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku z niezależnych rozważań w takich obszarach jak klimatologia, chemia, i biologia. Zasada ta mówi,
że układy znajdujące się z dala od stanu równowagi
termodynamicznej dążą do maksymalizacji dyssypacji energii.
Powyższe obserwacje skłaniają do przypuszczenia, że proces ewolucji biologicznej
jest przejawem „poszukiwania" przez układ, którym
jest powierzchnia Ziemi, a dokładniej biosfera, najbardziej optymalnego sposobu
dyssypacji energii. Maksymalizacja dyssypacji energii umożliwia zaś
przetwarzanie największej ilości informacji. A patrząc na to samo z drugiej
strony, do optymalnej dyssypacji potrzebujemy dużej ilości nieodwracalnych
obliczeń. Obliczenia te są tym wydajniej przeprowadzane im bardziej
wyspecjalizowane są systemy przetwarzające informację. Wszak mózg
może
dużo
lepiej dyssypować energię niż np. 1,5 kilograma wody. Jednak, osiągnięcie
takiej perfekcji w obliczeniach a zarazem dyssypowaniu energii zajęło Naturze
około 4 miliardy lat.
Opierając się na powyższym rozumowaniu, możemy dojść do konkluzji, że życie jest
przejawem nierównowagowego
procesu dążącego do maksymalizacji dyssypacji energii. Człowiek jest natomiast
jedną z najbardziej złożonych jednostkowych struktur dyssypatywnych jakie są nam
znane. Mechanizm ewolucji, który
nas ukształtował, możemy zaś postrzegać jako przejaw optymalizacji procesu
dyssypacji. Pewnie częściowo z konieczności, w wyniku skończonych zasobów
materii w systemie jaki i poprzez akumulację błędów,
proces ten
„wypracował" rozwiązanie w postaci śmierci wcześniejszych ewolucyjnie wersji
„maszyn dyssypatywnych". Po co wszak utrzymywać przy życiu stare modele, kiedy
zużywają one zasoby negentropii którymi
można zasilić nowe, bardziej wydajne, dyssypatory?
Kolejną, poza poziomem jednostek, warstwą osiągania maksimum wydajności procesu
dyssypacji jest warstwa cywilizacyjna. Tworząc cywilizację techniczną, Natura
jeszcze skuteczniej jest w stanie dyssypować energię. Obserwacja ta dostarcza
możliwego, wysokopoziomowego, wyjaśnienia naszej ciągłej woli rozwoju i tworzenia. To, że podjąłem wysiłek napisania tego tekstu jest prawdopodobnie również
przejawem dążenia do maksymalizacji procesów
przetwarzania informacji, chociaż niewątpliwie nie jest się łatwo z taką
perspektywą pogodzić.
Warto ostatecznie podkreślić, że dążenie systemów
nierównowagowych
do konfiguracji o maksymalnej możliwej dyssypacji energii nie należy postrzegać w kategoriachteleologicznych
(dążenia do pewnego ustalonego celu). Jest to raczej proces podobny do osiągania
przez układy fizyczne stanu podstawowego, np. poprzez wypromieniowywanie
energii. Dążenie do stanu o najniższej energii jest konsekwencją niestabilności
stanów
wzbudzonych. Analogicznie, stan układu nierównowagowego
nie dyssypujący maksymalnie energii można postrzegać jako pewien stan
niestabilny. Niestabilność ta powoduje przejście do kolejnej, bardziej
optymalnej konfiguracji, która
to znowu okazuje się niestabilna, itd. Z uwagi na to, że przestrzeń konfiguracji
jest niewyobrażalnie ogromna, cały
proces będzie
bardzo wolny i złożony. Jest to ciągłe poszukiwanie, w którym
trudno jest nawet wskazać konfigurację optymalną (prawdopodobnie jedną z wielu).
Jednym z możliwych finałów tego procesu jest osiągniecie granicznej wartości
dyssypacji lub też
wyczerpanie się strumienia negentropii. Wtedy to, naszym odległym potomkom,
pozostanie znalezienie nowego źródła
nieodwracalności albo skazanie na „bezczasowość" stanu równowagi
termodynamicznej.
« Felietony i eseje (Publikacja: 11-11-2019 )
Jakub MielczarekFizyk teoretyk i kosmolog, pracuje na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie oraz w Centrum Fizyki Teoretycznej w Marsylii. Wcześniej pracował również w Narodowym Centrum Badań Jądrowych (NCBJ) w Warszawie oraz w Laboratoire de Physique Subatomique et de Cosmologie (LPSC) w Grenoble. Prowadzi badania z zakresu kosmologii oraz grawitacji kwantowej. Poszukuje sposobu powiązania fizyki na tzw. skali Plancka i obserwacji astronomicznych. Rozwija nowatorski kierunek badawczy związany z symulowaniem kwantowej grawitacji na komputerach kwantowych. Jest autorem i współautorem blisko pięćdziesięciu prac naukowych. Za osiągnięcia naukowe wyróżniony m.in. Stypendium Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego dla wybitnych młodych naukowców oraz Nagrodą Finałową w ramach programu Naukowe Nagrody Polityki 2013. Jest współtwórcą Garażu Złożoności - interdyscyplinarnego akademickiego makerspace’u działającego na Uniwersytecie Jagiellońskim, w ramach którego zaangażowany jest w projekty związane z biodrukiem 3D, astrobiologią oraz kosmosem. Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 3 Pokaż inne teksty autora Poprzedni tekst autora: Esej o poznawaniu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 10268 |
|