Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.012.398 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Kościół będzie jeszcze przez jakiś czas bronił prawa do współdecydowania w kwestiach etyki; jednakże coraz mniej ludzi jest przekonanych o wartości wyjaśniającej oferowanych przezeń modeli.
« Felietony i eseje  
Esej o przemijaniu
Autor tekstu:

Życie prowadzi tylko w jednym kierunku — od poczęcia do śmierci. I choć dopuszczalny jest proces przeciwny, to jego prawdopodobieństwo jest tak małe, że nawet w czasie liczonym wiekiem Wszechświata, ewenement taki nie wystąpi. Fizyka określa taką sytuację mianem procesu nieodwracalnego. Procesy takie są, z definicji, niesymetryczne ze względu na odwrócenie czasu: t -> -t. Takim też się zdaje być cały otaczający nasz Świat. Jednakże, wbrew temu co mówi nam nasze codzienne doświadczenie, rzeczywistość na najgłębszym znanym nam poziomie nie rozróżnia przeszłości od przyszłości. A mówiąc precyzyjniej, spełnia tak zwaną symetrię CPT (złożenie sprzężenia ładunku (C), parzystości (P) i odwrócenia czasu (T)). O ile więc sam wymiar czasu istnieje również w fizyce mikroświata, to jego kierunkowość, czyli tak zwana strzałka czasu, wyłania się dopiero rozważając obiekty makroskopowe.

Nie trudno jest podać przykład procesu nie posiadającego strzałki czasu. Jest nim chociażby ruch wahadła matematycznego, które jest oczywiście przypadkiem wyidealizowanym, nie uwzględniającym tarcia. Przyglądając się nagraniu oscylacji takiego wahadła nie będziemy w stanie stwierdzić czy odtwarzane jest ono w przód czy też wstecz w czasie. Sytuacja ulegnie jednak zmianie kiedy przeprowadzimy eksperyment z wahadłem rzeczywistym, charakteryzującym się pewnym tarciem. Oscylacje takiego wahadła będą powoli wygasać, aż ostatecznie ustaną. Odtwarzając nagranie naszego eksperymentu będziemy w stanie z całą pewnością stwierdzić czy zostało one puszczone zgodnie z faktycznym biegiem czasu, czy też nie. Bo przecież nikt nigdy nie zaobserwował by wahadło samo się rozhuśtało, chociaż zdarzenie takie fizyka dopuszcza. Podobnie jednak jak w przypadku życia, jego prawdopodobieństwo jest tak znikome, że w praktycznie niemożliwe do zaobserwowania. To co odróżnia wahadło matematyczne od przypadku wahadła rzeczywistego to tarcie, które jest przykładem tak zwanej dyssypacji energii.

 


Ilustracja wahadła rzeczywistego dyssypującego energię poprzez tarcie o ziemię. Obraz Pawła Kuczyńskiego. Źródło]

Dyssypacja to nic innego jak rozpraszanie energii mechanicznej do otoczenia. W procesie tym, użyteczna energia (a precyzyjniej, tak zwana energia swobodna), np. związana z ruchem wahadła którą moglibyśmy wykorzystać do wykonania pracy, zamienia się w chaotyczny ruch cząsteczek, który nazywamy ciepłem. Z ciepła nie jesteśmy w stanie odzyskać włożonej pracy, a przynajmniej nie całej. Sposobem na jej częściowe odzyskanie jest wykorzystanie chłodnicy i zbudowanie silnika cieplnego, który zawsze charakteryzuje się jednak pewną sprawnością.

Znaczenie dyssypacji energii jest dużo głębsze niż to może się na pierwszy rzut oka wydawać. Istnieje mianowicie związek pomiędzy dyssypacją, a informacją. Mówiąc obrazowo, dyssypując energię, rozpraszamy informację z układu do jego otoczenia. Natomiast, co może brzmieć początkowo dosyć nieintuicyjnie, im obficiej dyssypujemy energię tym więcej informacji możemy przetworzyć w układzie. Wyższa dyssypacja to więc większy potencjał do wykonywania obliczeń.

To, że przetwarzanie informacji wiąże się z dyssypacją energii nie powinno nas dziwić. Wszak każdy z nas tego doświadcza trzymając przez dłuższy czas smartfon w dłoni. Jednakże, ciepło smartfona, tabletu czy laptopa, które odczuwamy wynika głównie z oporów przepływu prądu elektrycznego w procesorze. Jak jednak teoretycznie pokazał w 1961 roku Rolf Landauer, istnieje pewna minimalna ilość ciepła, która zawsze zostanie oddana do otoczenia w nieodwracalnym układzie obliczeniowym, nawet jeśli zupełnie zaniedbamy opory elektryczne i innego typu tarcie w układzie. Zjawisko to wiąże się z utratą informacji o elementarnej porcji informacji, którą jest bit. Przewidywanie Landauera zostało potwierdzone eksperymentalnie w 2014 roku.

Aby zilustrować powyższą tzw. zasadę Landauera, rozważmy operację logiczną na dwóch bitach. Powiedzmy, niech to będzie operacja alternatywy rozłącznej XOR, zdefiniowanej tak, że 0 XOR 0=0, 0 XOR 1=1, 1 XOR 0=1, 1 XOR 1=0. Jak widać, jest to operacja nieodwracalna, ponieważ znając wynik operacji, nie jesteśmy w stanie jednoznacznie stwierdzić, jakie były wartości bitów wejściowych. Np. jeśli jako wynik otrzymamy „1", to może to odpowiadać dwóm konfiguracjom bitów początkowych (0,1) i (1,0). Bramka realizująca operację XOR traci więc informację o stanie początkowym. Informacja ta "ukrywana jest" w otoczeniu, co przejawia się jako dyssypacja porcji ciepła. Jeśli natomiast, oprócz stanu końcowego, nasz układ zachowywałby również jeden z bitów wejściowych, z informacji końcowej moglibyśmy odzyskać stan początkowy. Byłby to przykład tzw. obliczeń odwracalnych (bez utraty informacji), które teoretycznie mogą być realizowane przez tzw. komputery kwantowe.

Powyższa dyskusja dotycząca obliczeń i informacji miała na celu podkreślenie silnego związku pomiędzy dyssypacją energii, a tempem przetwarzania informacji. Z drugiej strony, dyssypacja to nieodwracalność a nieodwracalność to, jak sądzimy, strzałka czasu. Pozwala to wywnioskować, że istnieje relacja pomiędzy strzałką czasu a tempem przetwarzania informacji. Czy więc może przepływ informacji jest miarą upływu czasu? Czyż nie stoi to w zgodzie z naszym poczuciem upływu czasu, które zależy od tego jak dużo informacji przetwarzamy? Nie ma przecież lepszej metody na oczekiwanie na spóźniony samolot niż lektura książki. Oraz przeciwnie, wpatrując się w błękitne letnie niebo, możemy wręcz osiągnąć stan „pozaczasowości".Nie chciałbym tu wchodzić w kwestię percepcji czasu. To odrębne i złożone zagadnienie. Przywołuję jedynie naturalnie nasuwające się skojarzenia.

Prowadzą nas one również z powrotem w stronę życia, w szczególności do Człowieka. Czy więc życie, jako proces nierównowagowy, a więc i dyssypatywny jest pewnym systemem przetwarzającym informacje? Bez wątpienia takim jest, o czym świadczą zarówno zachodzące w nim przetwarzanie informacji na poziomie molekularnym jak i na poziomie komórkowym. Nasze myśli to nic innego jak procesowanie informacji, z którą wiąże się dyssypacja energii.

Skąd jednak w życiu pozorna „chęć" dyssypowania energii? Choć to zupełnie fundamentalne pytanie, które wciąż traktowane jako otwarte, postaram się tu jednak nakreślić na nie odpowiedź, bazując na najlepszej dostępnej nam wiedzy.

Po pierwsze, życie jest przykładem układu otwartego, mogącego wymieniać energię i informację z otoczeniem. Jest to, w zasadzie, podstawowy warunek jego istnienia. Dla układów zamkniętych obowiązuje mianowicie druga zasada termodynamiki, która mówi nam, że układy izolowane dążą do stanu tak zwanej równowagi termodynamicznej. W stanie tym maksymalizowana jest tak zwana entropia, którą często utożsamia się z miarą nieuporządkowania systemu. Zamiast mówić o uporządkowaniu, które to może posiadać wiele miar, warto tu jednak podkreślić, że stan równowagi termodynamicznej, jak sama nazwa wskazuje, to stan równowagowy. Jest on więc symetryczny ze względu na odwrócenie czasu. Obserwując stan równowagi termodynamicznej, będziemy mogli zauważyć pewne fluktuacje takich wielkości jak energia czy też entropia układu. Zarówno jednak wielkości średnie jak i fluktuacje nie wyróżnią strzałki czasu. Ponadto, w stanie równowagi termodynamicznej nie dysponujemy energią swobodną (jest ona minimalna), którą można byłoby dyssypować, a tym samym przetwarzać informacje. Życie więc zdecydowanie takim stanem nie jest.

Żeby istnieć, organizmy żywe muszą trzymać się z dala od stanu równowagi termodynamicznej. A to jest możliwe dzięki ciągłemu wymuszonemu odpływowi entropii z układu. Erwin Schrödinger, jeden z ojców mechaniki kwantowej, w swojej książce „What is Life?" z 1944 roku, w której utworzył fizyczne fundamenty fizyki życia, określił ten konieczny do zaistnienia życia ujemy strumień entropii negentropią. Negentropia pojawia się, w szczególności, kiedy układ znajduje się „pomiędzy" grzejnicą (źródłem ciepła) a chłodnicą (odbiornikiem ciepła), podobnie jak w silniku cieplnym.

Spotkało nas to szczęście, że Ziemia jest właśnie takim układem otwartym, przez który nieustannie przepływa strumień negentropii. Dzieje się to dzięki temu, że Ziemia odbiera ze Słońca promieniowanie w zakresie głównie widzialnym a wypromieniowuje je w postaci (podczerwonego) promieniowania termicznego. W sytuacji stacjonarnej, ilość energii absorbowanej i emitowanej przez Ziemię są równe. Różnica polega jednak na formach tych energii. Mówimy mianowicie, że promieniowanie absorbowane jest niskoentropowe, natomiast promieniowanie emitowane jest wysokoentropowe. Bilans entropowy pozostaje więc ujemny.

Ten ujemny rozrachunek entropowy umożliwia intensywne przetwarzanie informacji na powierzchni Ziemi, co skutkuje dyssypacją energii. Co więcej, tworzy się hierarchia podsystemów będących układami otwartymi. W szczególności, takim podsystemem Ziemi jest biosfera, której to podsystemem są zarówno sami ludzie jak i tworzona przez nich cywilizacja technologiczna (choć ta zaczyna już wykraczać poza biosferę). Dostępność niskoentropowego pożywienia, takiego jak powstałych w procesie fotosyntezy cukrów, dzięki któremu życie może funkcjonować jest więc konsekwencją tego, iż Ziemia jako całość jest otwartym, nierównowagowym układem wystawionym na strumień negentropii.

Zagłębienie się w szczegóły działajacych tu mechanizmów jest jednak nie lada wyzwaniem. A to dlatego, że o ile opis stanów równowagowych znany jest doskonale od dziewiętnastego wieku, tak obszar fizyki nierównowagowej to wciąż otwarta karta fizyki. Jednym z prekursorów tej dyscypliny był noblista Ilia Prigogine, który wniósł ogromny wkład zarówno w rozwój, jak i spopularyzowanie fizyki procesów nierównowagowych. To On jako pierwszy zwrócił uwagę na możliwość formowania się złożonych struktur dyssypatywnych. Postęp w tej dziedzinie jest jednak powolny i w dużym stopniu następuje skokowo (dzięki przełomom). Za ostatni z takich milowych kroków można uznaćpokazanie przez amerykańskiego fizykaJeremy’ego Englanda nowego związku pomiędzy nieodwracalnością procesów makroskopowych, a ilością dyssypowanej energii. Ponadto, England wskazał, że przy działaniu periodycznej siły wymuszającej, układ nierównowagowy może dokonywać reorganizacji do postaci zwiększającej dyssypację energii. Co jest zupełnie niesłychane, reorganizacja ta przypomina proces ewolucji darwinowskiej. Wyniki Englanda stanową również wsparcie do tak zwanej zasady maksymalnej produkcji entropii MEP (Maximum Entropy Production), która wyłoniła się w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku z niezależnych rozważań w takich obszarach jak klimatologia, chemia, i biologia. Zasada ta mówi, że układy znajdujące się z dala od stanu równowagi termodynamicznej dążą do maksymalizacji dyssypacji energii.

Powyższe obserwacje skłaniają do przypuszczenia, że proces ewolucji biologicznej jest przejawem „poszukiwania" przez układ, którym jest powierzchnia Ziemi, a dokładniej biosfera, najbardziej optymalnego sposobu dyssypacji energii. Maksymalizacja dyssypacji energii umożliwia zaś przetwarzanie największej ilości informacji. A patrząc na to samo z drugiej strony, do optymalnej dyssypacji potrzebujemy dużej ilości nieodwracalnych obliczeń. Obliczenia te są tym wydajniej przeprowadzane im bardziej wyspecjalizowane są systemy przetwarzające informację. Wszak mózg może dużo lepiej dyssypować energię niż np. 1,5 kilograma wody. Jednak, osiągnięcie takiej perfekcji w obliczeniach a zarazem dyssypowaniu energii zajęło Naturze około 4 miliardy lat.

Opierając się na powyższym rozumowaniu, możemy dojść do konkluzji, że życie jest przejawem nierównowagowego procesu dążącego do maksymalizacji dyssypacji energii. Człowiek jest natomiast jedną z najbardziej złożonych jednostkowych struktur dyssypatywnych jakie są nam znane. Mechanizm ewolucji, który nas ukształtował, możemy zaś postrzegać jako przejaw optymalizacji procesu dyssypacji. Pewnie częściowo z konieczności, w wyniku skończonych zasobów materii w systemie jaki i poprzez akumulację błędów, proces ten „wypracował" rozwiązanie w postaci śmierci wcześniejszych ewolucyjnie wersji „maszyn dyssypatywnych". Po co wszak utrzymywać przy życiu stare modele, kiedy zużywają one zasoby negentropii którymi można zasilić nowe, bardziej wydajne, dyssypatory?

Kolejną, poza poziomem jednostek, warstwą osiągania maksimum wydajności procesu dyssypacji jest warstwa cywilizacyjna. Tworząc cywilizację techniczną, Natura jeszcze skuteczniej jest w stanie dyssypować energię. Obserwacja ta dostarcza możliwego, wysokopoziomowego, wyjaśnienia naszej ciągłej woli rozwoju i tworzenia. To, że podjąłem wysiłek napisania tego tekstu jest prawdopodobnie również przejawem dążenia do maksymalizacji procesów przetwarzania informacji, chociaż niewątpliwie nie jest się łatwo z taką perspektywą pogodzić.

Warto ostatecznie podkreślić, że dążenie systemów nierównowagowych do konfiguracji o maksymalnej możliwej dyssypacji energii nie należy postrzegać w kategoriachteleologicznych (dążenia do pewnego ustalonego celu). Jest to raczej proces podobny do osiągania przez układy fizyczne stanu podstawowego, np. poprzez wypromieniowywanie energii. Dążenie do stanu o najniższej energii jest konsekwencją niestabilności stanów wzbudzonych. Analogicznie, stan układu nierównowagowego nie dyssypujący maksymalnie energii można postrzegać jako pewien stan niestabilny. Niestabilność ta powoduje przejście do kolejnej, bardziej optymalnej konfiguracji, która to znowu okazuje się niestabilna, itd. Z uwagi na to, że przestrzeń konfiguracji jest niewyobrażalnie ogromna, cały proces będzie bardzo wolny i złożony. Jest to ciągłe poszukiwanie, w którym trudno jest nawet wskazać konfigurację optymalną (prawdopodobnie jedną z wielu). Jednym z możliwych finałów tego procesu jest osiągniecie granicznej wartości dyssypacji lub też wyczerpanie się strumienia negentropii. Wtedy to, naszym odległym potomkom, pozostanie znalezienie nowego źródła nieodwracalności albo skazanie na „bezczasowość" stanu równowagi termodynamicznej.

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (3)..   


« Felietony i eseje   (Publikacja: 11-11-2019 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    MS Word

Jakub Mielczarek
Fizyk teoretyk i kosmolog, pracuje na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie oraz w Centrum Fizyki Teoretycznej w Marsylii. Wcześniej pracował również w Narodowym Centrum Badań Jądrowych (NCBJ) w Warszawie oraz w Laboratoire de Physique Subatomique et de Cosmologie (LPSC) w Grenoble. Prowadzi badania z zakresu kosmologii oraz grawitacji kwantowej. Poszukuje sposobu powiązania fizyki na tzw. skali Plancka i obserwacji astronomicznych. Rozwija nowatorski kierunek badawczy związany z symulowaniem kwantowej grawitacji na komputerach kwantowych. Jest autorem i współautorem blisko pięćdziesięciu prac naukowych. Za osiągnięcia naukowe wyróżniony m.in. Stypendium Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego dla wybitnych młodych naukowców oraz Nagrodą Finałową w ramach programu Naukowe Nagrody Polityki 2013. Jest współtwórcą Garażu Złożoności - interdyscyplinarnego akademickiego makerspace’u działającego na Uniwersytecie Jagiellońskim, w ramach którego zaangażowany jest w projekty związane z biodrukiem 3D, astrobiologią oraz kosmosem.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 3  Pokaż inne teksty autora
 Poprzedni tekst autora: Esej o poznawaniu
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 10268 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365