|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Felietony i eseje Do Egipcjan Autor tekstu: Marek Chlebuś
Po wszystkim świecie [...] nie było chleba, a głód ścisnął był ziemię,
najwięcej egipską i chananejską. Z nich tedy zebrał [Józef] wszystkie
pieniądze za sprzedanie zboża i wniósł je do skarbu królewskiego.
— A gdy nie stało płacy kupującym, przyszedł wszystek Egipt do Józefa,
mówiąc: „Daj nam chleba! Czemuż mamy umierać przed tobą, gdy już nie
staje pieniędzy?" On im odpowiedział: „Przypędźcie mi bydło wasze, a dam wam za nie żywności, jeśli pieniędzy nie macie." A gdy je
przywiedli, dał im żywność za konie i za owce, i za woły, i za osły; i żywił ich owego roku za wymianę bydła.
— Przyszli też do niego drugiego roku i rzekli mu: „Nie możemy zataić
przed panem naszym, że jak nie stało pieniędzy, tak również bydła nie
staje, i nietajno ci, że krom ciał i ziemi nic nie mamy. Czemuż tedy mamy
umierać przed oczyma twymi? My i ziemia nasza twoi będziemy: zakup
nas na służbę królewską, a daj nam nasienia, aby nie spustoszała ziemia,
gdyby wyginęli ci, co ją uprawiają."
Kupił tedy Józef wszystką ziemię egipską, gdy każdy sprzedawał swą
posiadłość dla wielkości głodu; i poddał Faraonowi ją i wszystkich ludzi
jej, od ostatnich granic Egiptu aż do najdalszych jego granic, oprócz ziemi
kapłanów, która im była dana od króla; tym i żywność wyznaczoną z gumien publicznych dawano, i przeto nie musieli sprzedawać
posiadłości swoich.
BJW Rdz 47.13-22
Tak to było kiedyś w Egipcie, gdy po siedmiu latach tłustych nastało siedem lat
chudych, co sprytny minister faraona wykorzystał dla zniewolenia ludu. Czy
podobnie nie mogłoby być teraz, gdy po latach wielkiego dodruku pieniądza, nagle
zatrzymano gospodarkę, pozbawiając ludzi pracy i dochodów?
Co prawda, gospodarkę mamy już inną. Faraonów też. Nie potrzebują dzisiaj tylu
ludzi do uprawy pól albo budowy piramid. Coraz więcej prac wykonują maszyny,
automaty, oprogramowanie, coraz więcej ludzi utrzymuje się z usług, zazwyczaj
publicznych, czyli przymusowych — już poniekąd służąc faraonowi.
Nie wywodzimy, jak kiedyś, wartości ekonomicznych z ziemi, pracy albo kapitału.
Coraz większa część gospodarki funkcjonuje dziś w świecie wirtualnym, którego
fizyka jest inna, geografia inna, a i ekonomia też, nawet jeśli nie dostrzegają tego
uczeni i prawodawcy.
Co miałby w takim świecie robić człowiek? Jak miałby żyć? Za co, po co i dla kogo?
To fundamentalne pytania, na które nie odpowie stara myśl ekonomiczna albo
polityczna. Potrzebujemy nowej aksjologii, nowej antropologii, nowej ekonomii i nowych modeli politycznych. Zresztą, może ktoś je właśnie próbuje zaprowadzić,
jak kiedyś w Egipcie?
Niezależnie od tego, co i dla kogo obmyślałby współczesny Józef, logika kryzysu jest
zwykle taka, że osłabia słabych, a umacnia silnych. Biliony dolarów, już
wydrukowane i wciąż dodrukowywane dalej, od dekady wchodzą na rynek, jakoś nie
wywołując inflacji… bo nie docierają do ludu, który by je mógł wydawać na chleb
albo wino. Dostają je możni i przejmują na elektronicznych giełdach własność
ziemską, przemysłową, intelektualną… I w tych dziedzinach rzeczywiście mamy
wzrost cen, myląco nazywany rozwojem gospodarczym.
Nowa gospodarka, nowe społeczeństwo, ale sposoby wywłaszczania pozostają stare:
kredyt -pieniądz -hipoteka. To znacznie spowalnia procesy. Bo naprawdę nie tak
łatwo jest wydać bilion dolarów. Oczywiście, można szybko zamienić dwa obrazy po
pół biliona na jedną rzeźbę za bilion, ale to dość abstrakcyjne ekscesy współczesnych
faraonów. Gdyby jednak chcieli za ten bilion wykupić parę milionów rodzin, to dla
każdej musieliby przygotować ze ćwierć miliona w gotówce. Taka operacja wymaga
czasu. Wielki kapitał rozprasza się wolno, przynajmniej na realnych rynkach.
W końcu jednak ludzie, pozbawieni najpierw dochodów, potem podstawowych dóbr,
kiedyś pooddają swoją własność, wolność, godność, może nawet życie. Jeżeli sprawy
ludu będą regulować faraonowie, powyznaczają mu takie role, tyle miejsca, tyle
życia, ile sami będą potrzebować: trochę rolników, robotników i pasterzy maszyn,
trochę kapłanów, dworzan, służby — razem mniej niż miliard ludzi. Sami władcy
zachowają kontakt tylko z nielicznymi milionami wyróżnionych, którzy będą
bezpośrednio służyć ich próżności oraz przyjemności. Kontrolę nad resztą, dopóki ta
reszta będzie dla nich użyteczna, pozostawią raczej automatom i oprogramowaniu.
Czy to jest w ogóle możliwe? Przejściowo i lokalnie może gdzieś się udać.
Całkowicie jednak nie, bo do czegokolwiek chcieliby dążyć faraonowie cyfrowej ery i z jakichkolwiek mieliby korzystać Józefów, niechybnie będą w tym jedni
przeszkadzać drugim, konkurując ze sobą i walcząc. A to otworzy obszary wolności,
przynajmniej takiej, której można szukać pośród chaosu. Cóż, dobre i to.
2020
« Felietony i eseje (Publikacja: 08-05-2020 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 10286 |
|