|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Boccaccio -Dekameron
Fałszywa moneta Autor tekstu: Giovanni Boccaccio
opowieść
trzecia dnia szóstego
— Wdzięczne przyjaciółki!
Jak pierwej Filomena, tak teraz znów Pampinea wielką słuszność miały,
zwracając uwagę naszą na brak przytomności umysłu, który dzisiejsze białogłowy
cechuje, i wychwalając trafne słówka a dowcipne odpowiedzi. Do ich słów w tej materii nic już dodać nie można, chyba to tylko, że jeśli żart ma ukąsić,
to nie jak pies, ale jak jagnię kąsać powinien, w przeciwnym bowiem razie nie
żart to będzie, ale grubiaństwo. Cisti i pani Oretta doskonale miarę tę
rozumieli. Jeżeli jednak i zjadliwą odpowiedź pochwalić można, to tylko w tym razie, gdy jest odparciem wyraźnej złośliwości i chęci obrażenia, jak
pies się odgryza ten, kto psa ukąszenie poczuł na sobie. Zanim bowiem wda się
ktoś w żarty, zważyć dobrze powinien, jak, kiedy i z kim to czyni. Pewien
prałat z naszego miasta za to, że o tym wszystkim przepomniał, bolesną
odebrał naukę, jak to wam zaraz opowiem.
«Za czasów, gdy
Imć Antonio d'Orso (biskup florencki w latach 1309-1322.
Kronikarz Compagni twierdzi, że uprawiał symonię i „nie był człowiekiem
świętego życia", zarazem jednak wiadomo, iż wykazywał dużą kulturę
prehumanistyczną, a w czasie oblężenia Florencji przez Henryka VII uzbroił
duchowieństwo i sam stanął na jego czele), mądry i czcigodny książę
Kościoła, był biskupem florenckim, przybył do tego miasta pewien szlachcic
kataloński nazwiskiem Diego delia Ratta, marszałek króla Roberta. Urodziwy
ten mąż, będący przy tym wielkim kobiet lubownikiem, szukając sobie pośród
pięknych Florentynek zdobyczy, zwrócił oko na urodziwą wielce białogłowę,
wnuczkę biskupiego brata. Mąż tej białogłowy, mimo że był człekiem
zacnego rodu, słynął z brudnego skąpstwa i nikczemnego charakteru. Pan Diego,
dowiedziawszy się o tym, śmiało przystąpił do niego i rzekł, że da mu pięćset
dukatów w zamian za pozwolenie przepędzenia jednej nocy z jego żoną. Zgoda
wnet nastąpiła, i pan Diego, wbrew chęciom owej pięknej niewiasty, noc pospołu z nią spędził, potem jednakoż mężowi jej miast pięciuset obiecanych dukatów
dał pięćset srebrnych groszy, jakie były wówczas w obiegu, a które zręcznie
pozłocić kazał. Wiadomość o tym wnet się po całym mieście rozniosła i podły mąż wstyd i szkodę zarazem ponieść musiał. Biskup, dowiedziawszy się o całej sprawie, jak na roztropnego człeka przystało, nic po sobie nie pokazał i po dawnemu przebywał wiele z panem Diego, z którym go dotąd przyjazne wiązały
stosunki.
Otóż zdarzyło się,
że gdy w dzień świętego Jana obydwaj przejeżdżali konno przez plac, na którym
wyścigi się odbywały, i przyglądali się przytomnym damom, biskup spostrzegł
pewną młodą białogłowę, którą obecnie morowa zaraza nam wydarła. Była
to Nonna de'Pulci, krewniaczka pana Alessio Rinucci, którą wszyscy zapewne znać
musieliście. W owym czasie miała ona w sobie całą krasę młodości, a przy
tym znana była z żywości umysłu i obrotnego słowa. Przed niedawnym czasem
poszła właśnie za mąż i mieszkała niedaleko bramy Św. Piotra. Biskup już z daleka ją pokazywał panu Diego, skoro się zaś do niej przybliżył, uderzył
po ramieniu swego towarzysza i zwracając się do pani Nonny, rzekł:
— Nonno, cóż myślisz o tym zuchu? Dałabyś mu rady? Pani Nonna poczuła się urażoną tymi słowy,
godzącymi w jej uczciwość, tym więcej że wypowiedziane one zostały w obecności wielu słuchaczy, którzy stąd złe mniemanie o cnocie jej powziąć
by mogli, i w jednej chwili postanowiła nie tylko wszelkie podejrzenie od
siebie usunąć, aliści i pięknym za nadobne zapłacić, dlatego też żywo
odparła:
— Panie, może by mi on
nie dał rady, aliści w każdym razie żądałabym dobrej monety.
Marszałek i biskup
jednocześnie drgnęli na te słowa i zmieszali się — pierwszy przypomniawszy
sobie nieuczciwe postąpienie swoje z krewniaczką biskupa i jej mężem; drugi
na wspomnienie hańby, która przez tę krewniaczkę rodzinie jego się stała.
Nie patrząc więc na siebie, zawstydzeni, w milczeniu z tego miejsca odjechali,
nie mówiąc już tego dnia nic więcej. Młodej damie zaś nikt tego za złe
nie miał, że zjadliwym słowem nieprzystojną napaść odparła.»
« Boccaccio -Dekameron (Publikacja: 02-08-2002 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1638 |
|