|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Ignacy Krasicki
Antymonachomachia - Pieśń V Autor tekstu: Ignacy Krasicki
Na wielkie dzieło trzeba się zdobywać.
Fraszka pod Troją i bitwy, i rady!
Kogoż na pomoc w tej potrzebie wzywać?
Do Muz się udać czyli do Pallady?
Czy na
pegazich skrzydłach podlatywać,
A dawnych bajek wskrzeszając przykłady,
Kiedy się powieść heroiczna wszczyna,
Do snu zachęcać w imię Apollina?
Wielkie przykłady do naśladowania
I drogę widzę przed sobą nieciasną;
Chluba nie wabi pióra do pisania,
Zabawę kryślę i cudzą, i własną.
Czytelnikowi nie bronię ziewania:
Chcą spać czytając, niechajże i zasną.
Ja, rzecz stosując do miary i wzrostu,
Co wiem, co nie wiem, opowiem po prostu.
Zeszły się czapki, birety, kaptury,
A, co największa, i głowy nie lada.
Pan wicesgerent, burzliwej natury,
Plantę [ 1 ] zemszczenia najpierwszy układa;
Więc się nadąwszy rzekł: "Złe koniunktury,
Mości panowie! Za czym moja rada:
Jąć się sposobów dobrych. To, co myślę,
Opowiem krótko i jawnie okryślę.
Najprzód ten zdrajca, co z nas się naśmiewał,
Niech pozna, żeśmy dobrzy w odpowiedzi.
Tym grzeszył, że się zemsty nie spodziewał,
Swoja podłością zasłoniony siedzi,
Niewart, żeby się człek zacny nań gniewał.
Z tym wszystkim niech go karanie uprzedzi:
Jeśli plebeius [ 2 ], zbić go bez litości,
Jeśli szlachcic, pozwać jegomości!
Różne mogą być sprawy, aktoraty,
A ja na wszystkich nieźle dopilnuję:
Niech no się tylko odezwę zza kraty,
Niech wezmę na cel, tak go odmaluję,
Takie wynajdę nań prejudykaty [ 3 ],
Zgoła, co umiem, co mogę, poczuje.
Wprzód za to, że się śmiał z bluźnierstwy ozwać,
Z Aryjanismi regestru go pozwać.
Mógłby i crimen status [ 4 ] być na stole
Za to, że z królem chciał wadzić Węgrzyny, [ 5 ]
Lecz ja to wyższej władzy oddać wolę.
Mnogie są dalej oskarżeń przyczyny:
Ojcy lektory niech myślą o szkole,
Duchowni niechaj bronią dziesięciny,
A nasz ksiądz prałat przez swój wielki rozum
Weźmie w opiekę vitrum gloriosum [ 6 ].
Co się mnie tycze, wiem ja, co się stanie:
Pozna jegomość..." Wtem machnął obuchem.
Krzyknął Gaudenty: "Dobrze tak, mospanie!
To mi to sposób, co śwista nad uchem!
Na nic się nie zda pozew i gadanie,
Po co to straszyć widzeniem i słuchem!
Kto chciał być naszej przyczyną niedoli,
Kto nas zaczepił, niech czuje, co boli!"
Jak za powstaniem miłego wietrzyka
W rozległej puszczy liść wdzięcznie szeleści,
Coraz się echo szerzy i pomyka,
Coraz słuch szeptem rozkosznym się pieści,
Tak w gromadnego liczbie zakonnika
Krzyk Gaudentego hasłem dobrych wieści.
Nieukojone mające urazy
Wzmogli się Rafał, Marek i Gerwazy.
Trzy to filary swego zgromadzenia,
Trzy to pociechy braci rozrzewnionych.
Pierwszy z nich, zwykłe dawszy pozdrowienia,
W słowach dobranych, zwięzłych i uczonych
Od gór libańskich wszczął asumpt mówienia;
Spuścił się potem, a wszystkich, zdziwionych,
I duchownego, i świeckiego stanu,
Ciągle prowadził do rzeki Jordanu.
Dopieroż stamtąd jak się wzbił do góry,
Jak zaczął latać, z oczu wszystkich zniknął;
Głos tylko słychać, wzrok widzieć ponury,
Gest groźny, jakim zadziwiać przywyknął.
Wtem, kiedy wspomniał helikońskie córy [ 7 ],
Wskroś poruszony wicesgerent krzyknął:
"To mi to mówca, co się aż człek zlęknie,
Kiedy to raz wraz i górno, i pięknie!"
Szła dalsza kolej, a ojcy wielebne,
Raźniej młodzieży otoczone gronem,
Zdobywały się na rady potrzebne,
Każdy za swoim obstawał zakonem,
Pełzły, niknęły zamachy haniebne.
Wtem seraficznym [ 8 ] akcentem i tonem,
Okryty laurem kaznodziejskiej pracy,
Podniósł grzmotliwy głos ojciec Pankracy:
"A pókiż — krzyknął — barbarzyniec w błędzie,
Zoil [ 9 ] przebrzydły, co się na nas miota,
A pókiż szarpać naszą sławę będzie?
I bluźnić, zdrajca, subtelnego Szkota?
A pókiż w równym szeregu i rzędzie
Z nim stawać będą ci, których robota
Do tego zmierza ustawnie, koniecznie,
Aby nas zgnębić i osławić wiecznie?
A pókiż..." Nadto rozpoczął był żwawie,
Przeto go kompan strwożony, mniej bacznie,
Chcąc ciągnąć za płaszcz, głasnął po rękawie;
I chociaż mniemał, że było nieznacznie,
Tak zmieszał mówcę, iż oniemiał prawie.
Chce mówić, ale słowa szły opacznie,
Więc, co tak żwawo już miał się ku wojnie,
Skrył głowę w kaptur i usiadł spokojnie.
Zamilkli wszyscy. Wtem z miejsca się ruszył
Doktor i zaczął namieniać o zgodzie.
Próżno namieniał — przytomnych obruszył,
Nawet tych, którzy byli na odwodzie.
Wrzask zjadłej tłuszczy mówiącego zgłuszył;
Więc,
upewniony o pewnej przeszkodzie,
Umilkł. Natychmiast żwawe wojowniki
Coraz groźniejsze wznawiały okrzyki.
Jak wichry, nagle kiedy wypadają,
Wspienione wody i mącą, i burzą,
Próżno się trwożne majtki wysilają,
Razem z okrętem w dnie morskim się nurzą;
Powstaje Neptun, wiatry ucichają,
Spokojne wody, nieba się nie chmurzą -
Tak proboszcz skoro w stół pięścią uderzył,
Ucichła wrzawa i krzyk się uśmierzył.
"A moje zdanie — rzekł — mości panowie,
Duchowni, świeccy, wielebni, wielmożni,
Po co się gniewać? W tej księgi osnowie
Cóż jest, żebyście mieli być tak trwożni?
Czyż to w poeciej marzyło się głowie,
Ma tych obrażać, co mądrzy, pobożni?
Na co się zemsty złych sposobów chwytać?
Jeśli złe pismo, to go i nie czytać.
Jeżeli kształtne, dobrze napisane,
Czytajmy, żartu nie biorąc do siebie.
Było podobne niegdyś udziałane
I na prałaty. W takowej potrzebie
Ci się rozśmieli, ci dali naganę,
A czas, zazwyczaj co urazy grzebie,
To zdziałał, co się pospolicie dzieje:
Nikt się nie gniewa, a każdy się śmieje.
I ja tak radzę, a żem w tych dniach prawie
Przypadkiem pismo o tej wojnie czytał,
Że posłużyło ku mojej zabawie,
Śmiałem się i ja, o resztę nie pytał.
Poetom śni się czasem i na jawie,
Któż by więc bajki za prawdę poczytał?
Puchar opisał! I cóż w tym jest złego?
Niech przyjdzie do nas, wypijem do niego".
Tak mówił prałat, a wyraz łagodny
Miłe uczucie w słuchających sprawił:
Wzrok niegdyś dziki stawał się pogodny,
A co się nader zapalczywym stawił,
Pan wicesgerent mniej do bojów zgodny,
Honorat srogi już się ułaskawił,
Gaudenty nawet już nie tak ochoczy.
Wtem nowy widok ściągnął wszystkich oczy.
Przypisy: [ 2 ] plebeius (łac. człowiek z nizin społecznych), tu: chłop lub mieszczanin [ 3 ] prejudykat — orzeczenie sądowe stanowiące precedens prawny (od łac. praeiudicatus — przesądzony) [ 4 ] crimen status — łac. zbrodnia stanu [ 5 ] chodzi o przerwanie handlu z Węgrami — głównym dostawcą win [ 6 ] vitrum gloriosum — olbrzymi puchar [ 7 ] helikońskie córy — Muzy [ 8 ] seraficznym — franciszkańskim [ 9 ] Zoil — grecki retor i filolog z IV w. p.n.e., ostro krytykował Homera, tu: złośliwy krytyk « Ignacy Krasicki (Publikacja: 02-08-2002 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1672 |
|