|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Tematy różnorodne » Sensacje i skandale
Gdzie jest fortuna Matki Teresy? [1]
Przed rokiem odszedł Anioł Ubogich. Do żadnego innego
zakonu datki nie spływają w takich ilościach, jak dla jej Misjonarek Miłości.
Laureatka Pokojowej Nagrody Nobla żyła w ubóstwie, które jest „ miłe Bogu".
Co zatem stało się z mnóstwem pieniędzy?
Błogosławione
branie ponad rozdawanie „ Jeśli ktokolwiek
jest w niebie, to z całą pewnością Agnes Gonxha Bojaxhiu ze Skopje, znana lepiej
jako Matka Teresa. 6 stycznia 1929roku przybyła do Kalkuty jako 18- letnia siostra
" Zakonu Loretańskiego". 68 lat później czcigodni tego świata zebrali
się w Kalkucie, aby ją uczcić pogrzebem rangi państwowej. Podczas tych 68 lat
założył zakon, chyba najbardziej skuteczny w historii Kościoła katolickiego,
otrzymała Pokojową Nagrodę Nobla i została najsłynniejszą katoliczką naszych
czasów. Były sekretarz generalny ONZ, Perez de Cuellar, nazwał ją „ najpotężniejszą
kobietą świata". Żaden człowiek na naszym globie nie cieszył się tak wielkim
szacunkiem, jak Matka Teresa. Była przykładem dla pokoleń, autorytetem moralnym
stulecia. Jej kanonizacja jest już tylko kwestią czasu.
Czy dozwolone
są wątpliwości w obliczu takiego posągu?
W Kalkucie spotyka się wielu wątpiących. Na przykład
Samity, bezzębny trzydziestolatek żyjący w slumsach. To jeden z tych „
najbiedniejszych z biednych", którym Matka Teresa poświęciła swoje życie. Z plastikową torbą w garści stoi w kilometrowej kolejce na Park Street w Kalkucie. Ubodzy cierpliwie czekają, aż ludzie z organizacji charytatywnej
włożą im do toreg trochę ryżu i papki z soczewicy. Samity nie dostaje jedzenia
od zakonu Matki Teresy, ale od „ Assembly of God", amerykańskiej
organizacji charytatywnej, która dzień w dzień rozdaje tu 18 000 posiłków. -
„ Matka Teresa? — mówi Samity. — Od niej jeszcze niczego tu
nie dostaliśmy. Zapytajcie w slumsach, czy ktoś dostał, choć raz, coś od tych
sióstr. Nie znajdziecie prawie nikogo".
Również Pannalal
Manik wątpi. — „ Nie rozumiem, dlaczego wy, wykształceni ludzie z Zachodu, zrobiliście z tej kobiety taką boginię". Manik urodził się
przed około 56 laty w Rambagan, najstarszym, bo liczącym 300 lat, slumsie Kalkuty.
To, czego dokonał Manik, można bez zastrzeżeń nazwać cudem. Pośrodku slumsu
wybudował 16 budynków mieszkalnych — mieszkania dla 4000 osób. Pieniądze
na materiały budowlane — po przeliczeniu 10 000 marek na każdy budynek — Manik wyżebrał od „ Misji Ramakrishna", największej organizacji
charytatywnej w Indiach. Domy te mieszkańcy slumsu wybudowali sami. Cud, który
stał się wzorem dla całych Indii. A Matka Teresa? — „ Trzy razy
byłem u niej — mówi Manik. — Nie wysłuchała mnie ani razu. Każdy
człowiek na świecie wie, że siostry mają bardzo dużo pieniędzy. Ale nikt nie
wie, co z nimi robią".
W Kalkucie o biednych
troszczy się około 200 organizacji charytatywnych. Misjonarki Miłości nie należą
do największych z nich. To sprzeczne z wizerunkiem tego zakonu. Imię Matki Teresy
było i jest związane z Kalkutą. Właśnie tu, wierzą protektorzy i admiratorzy
laureatki Nagrody Nobla na całym świecie, zakon jest szczególnie aktywny w zwalczaniu
biedy. — „ To wszystko kłamstwo" — mówi Aroup Chatterjee.
Mieszkający w Londynie lekarz urodził się w Kalkucie i tam dorastał. Od lat
Chstterjee pracuje nad książką na temat mitu Matki Teresy, rozmawia z biedakami w slumsach Kalkuty albo przeczesuje przemowy laureatki Nagrody Nobla. -
„ Bez względu na to, co akurat sprawdzam, odkrywam same kłamstwa. Na przykład
kłamstwo dotyczące szkoły. Matka Teresa często twierdziła, że prowadzi w Kalkucie
szkołę dla ponad 5000 dzieci. 5000 dzieci? To musiała by być ogromna szkoła,
jedna z największych w Indiach. Każdy by ją znał. Ja jednak nie znalazłem ani
szkoły, ani nikogo, kto by ją widział" — mówi Chatterjee.
W porównaniu z innymi
działającymi w Kalkucie organizacjami charytatywnymi zakonnice z trzema paskami
przodują głównie w dwóch dyscyplinach: są sławne na całym świecie i mają najwięcej
pieniędzy. Ile dokładnie, tego nie wie nikt, siostry zawsze to okrywały tajemnicą.
Indyjskie prawo zobowiązuje organizacje charytatywne do ujawniania swoich finansów.
Zakon Matki Teresy ignoruje te przepisy. Czy odpowiedzialne za finanse ministerstwo w New Delhi zna te materiały, nie wiadomo. Na zapytanie STERN-a ministerstwo
oświadczyło, że rząd zakwalifikował tę kwestię jako „tajną".
W Niemczech zakon
ma sześć domów. Również tutaj finanse pozostają ściśle tajne. „ Nikogo
to nie powinno obchodzić, jak wiele mamy pieniędzy. To znaczy oczywiście, jak
niewiele" — mówi siostra Paulina, niemiecka szefowa. Do 1981 roku
Maria Tingelhoff prowadziła honorowo, w czasie wolnym od pracy, księgowość zakonu w Niemczech. — „ W ciągu roku przychodziło w sumie ze trzy miliony" — przypomina sobie. Ale Matka Teresa nigdy do końca nie ufała świeckim
pomocnikom. Dlatego od 1981 roku siostry same zajęły się zarządzaniem pieniędzmi. — „ Ile pieniędzy wpłynęło w późniejszych latach, nie wiem dokładnie,
ale musiały to być sumy wielokrotnie większe" — ocenia pani Tingelhoff. — „ Matka Teresa była zawsze bardzo zadowolona z Niemców".
Prawdopodobnie największe wpływy notuje dom „ Ducha Świętego" w nowojorskim Bronxie. Susan Shields służyła tam zakonowi w sumie dziewięć i pół
roku jako siostra Virgin. — „ Spędzałyśmy większą część dnia na
redagowaniu listów dziękczynnych do ofiarodawców i opracowywaniu czeków" — mówi. „ Każdej nocy prawie 25 sióstr musiało po kilka godzin wypisywać
pokwitowania datków. Taśmowa robota: kilka sióstr pisało, inne nanosiły dochody
na listy, wkładały listy w koperty albo sortowały czeki wartości od 5 do 100
000 dolarów. Ofiarodawcy często oddawali koperty z pieniędzmi w drzwiach. Przed
Bożym Narodzeniem strumień datków regularnie występował z brzegów. Poczta przynosiła
listy workami. Czeki wartości 50 000 dolarów nie były rzadkością" -
przypomina sobie siostra Virgin. „ Pewnego roku na konto żyrowe w Nowym
Jorku wpłynęło około 50 milionów dolarów, prawie 90 milionów marek, w jednym
roku, w kraju, gdzie katolicy są mniejszością. Ile zatem pieniędzy mogło spływać z całej Europy, ile z pozostałych kontynentów? Prawdopodobnie światowa fala
współczucia wrzucała na konta zakonu co najmniej 100 milionów dolarów rocznie. I to od wielu lat".
Podczas gdy wpływy
pozostają tajne, wydatki są wręcz tajemnicze. Zakonowi niemalże nie udało się
wydać większych sum. Utrzymywane przez zakonnice misje w Indiach są tak małe,
że nawet miejscowym trudno je znaleźć. Najczęściej są to domy dla sióstr. Kosztownej
pomocy, pochłaniającej duże środki, nie da się tutaj udzielać. Sióstr nic nie
kosztuje nawet niewielka pomoc. To, co jest potrzebne do jej udzielenia, zakon
otrzymuje zwykle wraz z datkami pieniężnymi. Lekarstwa lądują w skrzyniach na
lotnisku, ofiarowany ryż, soczewica, olej i sól docierają do portu w Kalkucie w kontenerach. Podarowana odzież z Europy i Stanów Zjednoczonych nadchodzi w niewyobrażalnych ilościach. Na ulicznych targach Kalkuty handlarze sprzedają
używane ubrania z metkami zachodnich firm w cenie 25 rupii (jedną markę) za
sztukę. Niektórzy nawet zachęcają nabywców: „ Koszule od matek, spodnie
od matek".
W przeciwieństwie
do innych organizacji charytatywnych, Misjonarki Miłości nie topią w administracji
praktycznie żadnych pieniędzy z datków, jest ona bowiem bezpłatna. Około 4000
sióstr w 150 krajach tworzy najtańszy na świecie aparat administracyjny w porównaniu
ze wszystkimi koncernami zarabiającymi miliony dolarów. Zobowiązane do bóstwa
pracują bez zapłaty, wspomagane dodatkowo przez 300 000 wolontariuszy. Zgodnie z własnymi danymi, organizacja Matki Teresy utrzymuje około 500 placówek. Ale
nawet w celu nabycia albo wynajęcia nieruchomości siostry nie muszą sięgać do
książeczki oszczędnościowej (portfela). „ Matka zawsze mówiła: "
Na to nie wydajemy pieniędzy" — wspomina Sunita Kumar, jedna z najbogatszych
kobiet w Kalkucie i prawdopodobnie najbliższa zaufana Matki Teresy spoza zakonu. — „ Gdy Matka potrzebowała jakiegoś domu, szła do właściciela, bez
względu na to, czy było nim państwo, czy prywatny człowiek, i pracowała nad
nim tak długo, aż dostała dom za darmo". Jej metoda okazała się skuteczna
również w Niemczech. W marcu poświęcono w Hamburgu „ Dom Betlejemski" — schronisko dla bezdomnych kobiet. Pracują tam cztery Misjonarki Miłości.
Skomplikowana architektonicznie budowla kosztowała 2,5 miliona marek. Suma ta
nie obciążyła majątku zakonu. Pieniądze zbiera Hamburskie Stowarzyszenie Chrześcijan. Z Matką Teresą w herbie miliony zapewne zbiorą się szybko.
To, że nigdy nie
musi płacić, sama Matka Teresa uważała za prawo dane jej od Boga. Raz kupiła w Londynie prowiant na podróż za 500 funtów (1500 marek). Gdy już miała zapłacić w kasie, ta mała, sprawiająca wrażenie spokojnej, zakonnica pokazała swój bałkański
temperament i krzyknęła: „ To dla służby Bogu". Srożyła się tak
głośno i długo, aż pewien biznesmen w kolejce zapłacił również za nią. Anglia
jest jednym z niewielu krajów, w którym siostry pozwalają władzom przynajmniej
pobieżnie przejrzeć swoje księgi. Zakon w roku 1991 przyjął tutaj w przeliczeniu
około 5,3 miliona marek. A wydatki? Około 360 000 marek, a zatem mniej niż 7
procent. Co stało się z olbrzymią resztą pieniędzy? Siostra Tersina, angielska
szefowa, broni się: „ Tego niestety nie możemy powiedzieć".
Co kilka lat, jak
wynika z danych angielskich władz część majątku przekazywana jest na konta zakonu w innych krajach. Ile, i do jakich krajów, nie podano. Jednym z odbiorców jest
jednak zawsze Rzym. Stąd centralnie zarządza się majątkiem podatkowego koncernu,
złożonym na koncie w banku watykańskim. Co dzieje się z pieniędzmi w banku watykańskim
jest tak dalece tajne, że nawet dobry Bóg nie powinien się o tym dowiedzieć.
Pewne jest jednak to, że placówki misyjne w biednych krajach nie korzystają z błogosławieństwa pieniędzy krajów bogatych. Kathryn Spink, oficjalna biografka
Matki Teresy, pisze: „ Gdy tylko siostry zorganizowały się w jakimś kraju,
Matka Teresa zwykle wstrzymywała wszelkie finansowe wsparcie". Placówki
zakonu w rejonach cierpiących nędzę z zasady otrzymywały więc co najwyżej krótkoterminową
wstępną pomoc. Lwia część pieniędzy pozostaje w banku watykańskim.
STERN wielokrotnie
prosił Misjonarki Miłości, zarówno na piśmie, jak też podczas wizyty w macierzystym
domu misji w Kalkucie, o informacje dotyczące deponowania pieniędzy z datków.
Zakon nigdy nie odpowiedział.
— „ Powinniście
udać się do domu w Nowym Jorku, zrozumiecie wtedy co dzieje się z datkami" — mówi Ewa Kołodziej. Polka była przez pięć lat misjonarką miłości. -
„ W piwnicy, w noclegowni leżą cenne książki, biżuteria, złoto. Co się z nimi dzieje? Siostry je przyjmują, uśmiechają się i przechowują. Większość
rzeczy wala się bezużytecznie przez cały czas". Podobnie rzecz ma się z milionami podarowanymi zakonowi. Susan Shields, niegdyś siostra Virgin, mówi:
„ Pieniędzy tam się nie nadużywa, ogromnej większości się po prostu nie
wydaje". Gdy w Etiopii panował głód, wspomina Shields, wiele czeków opatrzonych
było wskazówką: dla głodujących w Etiopii. — „ Zapytałam raz siostrę,
która była odpowiedzialna za konta: — Jest tak wiele czeków dla Etiopii. Mam
zliczyć pieniądze, żebyśmy mogły je tam wysłać? Siostra odpowiedziała: — Nie,
nie wysyłamy żadnych pieniędzy do Afryki. Więc kontynuowałam wypisywanie pokwitowań
dla ofiarodawców: " Dla Etiopii".
1 2 Dalej..
« Sensacje i skandale (Publikacja: 03-08-2002 Ostatnia zmiana: 15-11-2005)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1747 |
|