|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Tematy różnorodne » Sensacje i skandale
Marysieńka Sobieska pod...Watykanem
Wbrew
oczekiwaniom marszałka koronnego Jana Sobieskiego, ceremonia jego zaślubin w kaplicy na Zamku Królewskim w Warszawie nie była zbyt huczna. Mimo to czuł
się szczęśliwy. Wreszcie, po kilku latach oczekiwania, jego ukochana Maria Kazimiera — znana w naszej historii jako królowa Marysieńka, miała zostać jego małżonką.
Nikt z obecnych nie domyślał się, że oto przyszłemu królowi udziela ślubu przyszły
papież. Tak jak nikt nie przypuszczał, że jest to ostatnia intryga Marysieńki,
czyli — Marii Kazimiery d'Arquien. Widząc uśmiech na twarzy
udzielającego im ślubu nuncjusza papieskiego, Antonia Pignatelliego, Sobieski
myślał, że i on podziela jego radość. I miał rację, choć jej powód był zupełnie
inny. Oto nuncjusz pozbywał się właśnie najbardziej kompromitującego świadka
swojej prawie dwuletniej słabości. Ale i on naiwny — nie wiedział wszystkiego.
Tylko 24-letnia Marysieńka, której zawikłane gry miłosne z trzema kochankami
naraz dobiegały właśnie szczęśliwie końca, naprawdę rozumiała „co jest
grane".
Wesoła
wdówka
Przybyła
do Polski w 1645 roku w orszaku Ludwiki Marii — żony Władysława IV, a później
Jana Kazimierza. Oficjalnie była chrześniaczką Ludwiki Marii, ale tak naprawdę — jej córką, owocem nieszczęśliwej miłości do markiza Henryka Cinq-Mars. Mając
14 lat Marysieńka była niezwykle ponętną panną i niejeden mężczyzna rozpoczął
szturm do jej serca. Zwycięzcą pierwszego etapu został Jan Zamoyski — podczaszy
koronny. Rok później Marysieńka poznała Sobieskiego i natychmiast przypadli
sobie do gustu. A że była nad wyraz kochliwa, wkrótce znajomość przerodziła
się w ognisty romans. Po kilku latach Marysieńka
postanowiła porzucić Zamoyskiego i związać się z Sobieskim. Ale do tego potrzebny
był rozwód, nieosiągalny bez papieskiej zgody. Obrotna kokietka postanowiła
poszukać poparcia dla swoich planów u Pignatelliego — nuncjusza papieskiego w Warszawie. Pół roku później zostali… kochankami.
Spotykali
się co jakiś czas we Francji. A że nie znane są wyroki Boga, ten grzeszny związek
uratował nie tylko Marysieńkę i Sobieskiego, ale być może i cały chrześcijański
świat. Bowiem kiedy w 1692 roku wyjechała z nuncjuszem do Francji na dalsze
„negocjacje" w sprawie rozwodu, jej mąż — niepoprawny hulaka i awanturnik — zapadł na syfilis. Gdyby od niego zaraziła się Marysieńka, a od niej — Sobieski i Pignatelli…
Na szczęście,
kiedy wróciła do kraju, Jan Zamoyski był już tak chory, że o seksie nie mogło
być mowy. Wkrótce, w wieku 38 lat zmarł. Wdowa wolna i bogata — stanęła przed
nie lada wyborem: nuncjusz czy Sobieski? Był on trudny, bo kochliwa kobieta
uwielbiała nie tylko seks, ale także bogactwo i władzę. Los rozstrzygnął za
nią. Jan Sobieski został właśnie marszałkiem koronnym, a Pignatelli rozpoczął
grę o papieskie insygnia.
Miłość i tiara
Pięć tygodni
po śmierci Zamoyskiego, legat — nie zważając na trwającą żałobę — zgodził się
na ślub Marysieńki z Sobieskim. Trzynastego maja 1665 roku troje kochanków
spotkało się w zamkowej kaplicy przekonanych, że wszystko raz na zawsze zostało
rozwiązane. Stało się jednak inaczej.
Kiedy
Marysieńka po śmierci Jana Sobieskiego została zmuszona do opuszczenia tronu,
schroniła się pod opiekuńcze skrzydła dawnego kochanka, a obecnie papieża Innocentego
XII, w jednym z pałaców Watykanu. Choć już w podeszłym wieku, papież nadal
pozostał czuły na wdzięki 56- letniej już wówczas kochanki. Nie tylko zapewnił
jej wszelkie należne królowej względy, ale z watykańskiej kasy utrzymywał jej
osobisty, liczący 260 osób dwór (tysiąc skudów dziennie). Dwa razy w tygodniu
odwiedzał ją też osobiście stała się jego osobistym doradcą i zdobyła bardzo
mocną pozycję w watykańskiej administracji. A że była kobietą nie tylko atrakcyjną,
ale dzięki królewskiej praktyce bardzo mądrą i sprytną w politycznej walce,
więc jeszcze za życia papieża zabrała się za kreowanie jego następcy — kardynała
Giovanniego Francesco Albaniego. Kreowała go tak skutecznie, iż w pewnej chwili
miał zamiar porzucić stan kapłański dla swojej protektorki. Jeszcze w czasie
trwania konklawe walczył, by nie wybrano go na papieża. A kiedy decyzja zapadła,
zemdlał. Po ocuceniu wymiotował przez kilka godzin i tłumaczył wszystkim,
że jest zbyt chory, by podjąć się tak poważnych obowiązków. Konklawe nie ustąpiło i kardynał przyjął „posadę" jako papież Klemens XI. Zrozumiał, że
papieska tiara jeszcze nigdy nie przeszkodziła w miłości.
Koniec balu
Swój pontyfikat
rozpoczął od… wizyty w pałacu Marysieńki, własnoręcznie niosąc jej półmisek z poziomkami z watykańskiego ogrodu! Potem odwiedzał ją już regularnie. I pewnie
idylla ta trwałaby jeszcze długo, gdyby nie zamiłowanie Marysieńki do hazardu, a jej leciwego (oficjalnego, który dał jej nazwisko) ojca — 97-letniego kardynała
d'Arquien — do coraz młodszych panienek. Na domiar złego, coraz bardziej angażowała
się w politykę, popierając mającego wielu wrogów kardynała Berberiniego, ale
za to protektora spraw
polskich.
Niestety, tak się z nim „zaprzyjaźniła", że Klemens XI wpadł w szał.
Jak na zdradzonego mężczyznę przystało, postanowił ją ukarać i zakazał wydawania
balów w karnawale. Oznaczało to wówczas utratę wpływów w rzymskim towarzystwie,
więc pozycja Marysieńki słabła z dnia na dzień. A kiedy w 1713 roku zmarł jej
serdeczny przyjaciel i ostatni kochanek (miała wtedy 72 lata), papież Klemens
XI dał jej do zrozumienia, że najwyższy czas odejść.
Zamierzała
przenieść się do Wersalu, ale Ludwik XIV w odruchu męskiej solidarności ze zdradzonym
papieżem zakazał jej wjazdu do Paryża. Dziewiętnastego czerwca 1714 roku wyruszyła
więc do swej ostatniej rezydencji w Blois. Zmarła dwa lata później w czasie
płukania żołądka. Klemens XI przeżył ją o pięć lat i nigdy nie pogodził się z tym, że go zdradziła.
JERZY GRACZ
Angora, nr 43; 29.X.2000
« Sensacje i skandale (Publikacja: 03-08-2002 Ostatnia zmiana: 18-08-2004)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1749 |
|