|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Ludzie, cytaty Co wie Perelman?
Kim
jest Grigorij Perelman, człowiekiem, którego umysł może wkrótce wywrócić świat
do góry nogami...?
Oficjalnie
to rosyjski matematyk, któremu odechciało się pracować. Natomiast
nieoficjalnie jest tytanem wiedzy, który opuścił społeczność naukowych
celebrytów, po to, by nie dać satysfakcji wiecznym malkontentom narzekającym
na ludzki snobizm i sybarytyzm. O Perelmanie wiemy w zasadzie niewiele. Oprócz
krótkiej notki biograficznej, z której wynika chociażby, że 13 czerwca tego
roku, Grisza (bo tak na niego mówią znajomi) skończy 45 lat. Jego uczelniani
profesorowie wspominają go jako niezwykle zdolnego, ale przede wszystkim
cierpliwego naukowca.
Podczas gdy inni zmierzali do osiągania szybkich efektów i jeszcze szybszej estymy w środowisku, Perelman każdy problem rozwiązywał z patologicznym wręcz pedantyzmem. Był lepszy od innych, ale jego praca wydawała
się nazbyt drobiazgowa. Z czasem mogłyby zacząć rodzić się obawy, że to
bezcelowa orka myślowa. Jednak fenomenalny Rosjanin, zamknął usta krytykom,
gdy udowodnił hipotezę Poincarego. To jeden z najważniejszych dotychczas
nierozwiązanych problemów matematycznych.
Nad samą hipotezą nie ma sensu się
zastanawiać, gdyż to i tak wykracza poza normalną ludzką percepcję. W nagrodę za swoje osiągnięcia, Perelman otrzymał Medal Fieldsa, który jest
analogią do Nagrody Nobla w innych dziedzinach.
Właśnie w tym momencie ludzie
zaczynają skupiać swoją uwagę na mieszkającym wraz z matką tajemniczym
matematyku. Otóż, Grigorij odmawia przyjęcia wyróżnienia, o którym marzą
wszyscy zajmujący się zgłębianiem tajemnic „królowej nauk". Mało tego,
Clay Foundationwy nagradza Perelmana
milionem dolarów za rozwiązanie tej super-zagadki. I tu także wykazuje się on
nieziemskim nonkonformizem, sugerując, że wcale nie zasłużył na tę nagrodę.
Przez rok było o nim kompletnie cicho. Jak sam stwierdził nie znosi
dziennikarzy. Wszystkich bowiem interesowały jedynie dwie rzeczy: po pierwsze,
dlaczego nie przyjął miliona dolarów, a po drugie, dlaczego wygląda tak jak
wygląda?
Warto bowiem zaznaczyć, że Grisza w żaden sposób nie przypomina
nobliwego gwiazdora naukowego mainstreamu. Pierwsze nasuwające się
skojarzenie, to — kloszard. Ma długą niechlujnie wyglądającą brodę,
mieszka razem z karaluchami. Posiada tylko materac, który pozostawili po sobie
dawni lokatorzy jego mieszkania, skądinąd alkoholicy. Ma także dwa krzesła. I to wszystko. Tak przynajmniej uważają Ci, którzy są jego sąsiadami. Jedna z kobiet narzeka, że kiedy wszyscy mieszkańcy starają się wytępić
robactwo, Perelman stwarza mu azyl w swoim lokum. Zanim stał się mizantropem,
pracował w Los Angeles i Nowym Jorku. Coś jednak sprawiło, że porzucił
karierę i wrócił do Petersburga. Kiedy pytano go, dlaczego to zrobił, mówił,
że nie powie, bo „to zbyt bolesne". W tym momencie zastanawia,
co takiego proponowano Grigorijowi?
Wyznawcy teorii spiskowych mają swoje teorie na temat
tego, że największe talenty kuszone są perspektywą pracy nad
technologiami, których nasze oczy nigdy nie ujrzały i prawdopodobnie nie ujrzą.
Nikt przy zdrowych zmysłach nie może sądzić, że ktoś
komu zależy na utrzymaniu światowego status quo, pozwoli chodzić Perelmanowi
zupełnie bezkarnie po Ziemi. Zwłaszcza, że przerwał on milczenie. 28
kwietnia w niektórych mediach pojawiła się informacja o tym, że udzielił
wywiadu, który zostanie wykorzystany przy realizacji filmu dokumentalnego o kooperacji i rywalizacji rosyjskiej, amerykańskiej i chińskiej szkoły
matematycznej. Jak podaje dziennik „Komsomolskaja Prawda", który dotarł do
dziennikarki przeprowadzającej rozmowę z Griszą, na pytanie o to, dlaczego
odrzucił nagrodę od Clay Foundation odpowiedział on:
"Wiem, jak zarządzać światem. Dlaczego więc miałbym biec za
milionem?"
Zaraz
potem dodał, że to nad czym pracował ma ogromne znaczenie praktyczne, bowiem
daje możliwość wyjaśnienia budowy wszechświata i wpłynie na rozwój
nanotechnologii. Ponadto stwierdził, że to, co nieograniczone, może zostać
ogarnięte i że kluczem do zrozumienia największych tajemnic jest właśnie
matematyka.
„Komosomolskaja Prawda" podaje, że Perelman jest
obiektem zainteresowania rosyjskich specsłużb, a także dla innych zagranicznych wywiadów.
(Informacja gwarantująca wzrost poczytności.) Potencjalne następstwa jego odkryć — pisze gazeta — mogą być bowiem zbyt rewolucyjne dla
skostniałego, schematycznego ludzkiego świata. Na tym polega fenomen tego człowieka.
Jego myląca powierzchowność jest testem dla nas wszystkich.
Dziennikarka, która
realizowała dokument nazwała „absurdem" podejrzenia o to, że Grisza jest
szaleńcem. Powiedziała, że jest on „absolutnie zrównoważonym,
pragmatyczno-sentymentalnym" człowiekiem. Kluczowe są tu słowa, które
przytoczyłem powyżej. Ktoś kto wie, czy sądzi, że wie, iż jest w stanie przejąć kontrolę nad
światem, poprzez poznanie niewyjaśnionego, ma prawo ignorować nasz pusty,
konsumpcyjny świat, nastawiony na autopromocyjną masturbację i wieczną,
hedonistyczną pogoń za lekkością bytu.
Perelman operując na najwyższym
poziomie złożoności i abstrakcji ma gdzieś atmosferę sensacji, którą
wzbudza. Ale nawet on nie jest w stanie ominąć celebryckiego systemu. Budzi olbrzymie emocje.
Czy to dzięki żądzy pieniądza, zniszczono Teslę czy Hughesa? Turing popełnił
samobójstwo trując się cyjankiem potasu tylko dlatego, że ówcześni Brytyjczycy nie mogli znieść myśli, że jest on homoseksualistą. Uważany za
posiadacza największego IQ w historii — William James Sidis zmarł w wieku 45
lat, a przez całe życie był ofiarą niezrozumienia.
W kontakcie z geniuszem zadajmy
sobie pytanie, kto jest dziwniejszy: my czy on? Wydaje się, że to przez nasz
ograniczony światopogląd wybitne jednostki szybko się wypalają. Czują niemoc w starciu z całym tłumem obojętnych i cierpiących na deficyt wrażliwości
jednostek. Perelman pokazuje coś jeszcze. Mianowicie to, że wcale
nie potrzeba olbrzymich pieniędzy i sztabu ludzi, by móc odkrywać niesamowitość.
Że w świecie, w którym trzeba „mieć", jest jeszcze miejsce na bogactwo
idei. Joseph Louis Lagrange powiedział
kiedyś o Isaacu Newtonie:
"...był największym geniuszem jakiego widział świat, ale i najbardziej fortunnym, gdyż tylko jednemu, jedynemu człowiekowi, jest dane po
raz pierwszy odkryć system wszechświata"
A co
jeśli ten opis bardziej pasuje do Grigorija Perelmana? Co powoduje, że nie
sposób nie podziwiać tego człowieka? Jeśli
uznalibyśmy go za szaleńca, to za kogo musielibyśmy uznać siebie?
Tymczasem Masha Gessen, autorka książki: Doskonała surowość.
Grigorij Perelman. Geniusz i zagadka tysiąclecia, stwierdza, że rosyjski
matematyk jest „patologicznie" czystym człowiekiem. Odwiedziła USA,
Izrael, objechała Rosję, po to, by poznać tajemnicę autora dowodu na hipotezę
Poincarego. Czy Jurij Burago, z którym Perelman pracował pisząc doktorat, może
się mylić w ocenie osoby Grigorija?
A ja mam swoją młodzieńczą nadzieję, że Perelman to ktoś więcej niż
tylko genialny schizofrenik.
Może największym błędem jest owe „tylko",
może kłaniając się geniuszowi kłaniamy się również szaleństwu.
« Ludzie, cytaty (Publikacja: 06-06-2011 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1866 |
|