|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Ludzie, cytaty Wywiad z Thomasem Flynnem (Free Inquiry) Autor tekstu: Kaz Dziamka
Kaz Dziamka:
Tom, czy mógłbyś przedstawić się polskim czytelnikom?
Thomas Flynn: Jestem ateistą i humanistą świeckim od 1980, a od 1989 pracuję dla
Council of Secular Humanism (Rada do Spraw Humanizmu Świeckiego) i magazynu Free Inquiry (Badanie bez Cenzury). W ciągu tego czasu poznałem
wielu ateistów i humanistów uczestnicząc w konferencjach organizowanych na
terenie całej Ameryki Północnej i Europy. Redaktorem Free Inquiry
jestem od kilku lat.
Kiedyś
byłem katolikiem, ale poczynając od ok. 17 roku życia, zacząłem tracić
wiarę głównie dlatego, że nie mogłem pogodzić nauki kościoła z rzeczywistością na wielu płaszczyznach życia.
Stopniowo i wyłącznie z własnej inicjatywy przestałem być najpierw
katolikiem, następnie chrześcijaninem, aż w końcu w ogóle przestałem
wierzyć w boga. W 1984 zdecydowałem
się nie obchodzić więcej tzw. „Święta Bożego Narodzenia", co było
naturalną konsekwencją mojego przejścia na ateizm. Jest to, prawdę mówiąc,
dość niezwykła decyzja nawet dla Amerykanina, który wyzwolił się ze światopoglądu
religijnego. W 1993 napisałem książkę pt. The Trouble With Christmas
(Kłopot ze Świętami Bożego Narodzenia) o tym jak odmawiałem uczestniczenia w celebrowaniu tych świąt. W roku 2000, opublikowałem powieść z zakresu science
fiction w charakterze czarnej komedii o religii i środkach
masowego przekazu — Galactic Rapture (Galaktyczne Wniebowstąpienie).
Obecnie piszę książkę, która kontynuuje ten temat. Jej
próbny tytuł to Nothing Sacred (Nic świętego). Wszystkie te książki
są wydane są przez firmę Prometheus Books, która jest w USA głównym wydawcą
książek ateistycznych, humanistycznych i innych o profilu niereligijnym i naukowym.
KD:
Czy mógłbyś również przedstawić swój magazyn i określić jego główne
cele?
TF: Free Inquiry to kwartalnik przeznaczony dla
humanistów świeckich — ludzi,
którzy nie wierzą ani w żadne bóstwa, ani w nieśmiertelną duszę, ani w religię, ale którzy uważają, że doświadczenie, współczucie i zdrowy rozsądek
mogą nam wskazać wspólne zasady moralne, dzięki którym możemy żyć
godnie. Artykuły, które publikujemy koncentrują się na tym jak zastosować
zasady humanizmu świeckiego do problemów społecznych i etycznych. Piszemy
też o sprawach ważnych dla humanistów (szczególnie w kwestii rozdziału kościoła
od państwa) i o problemach filozoficznych. Zamieszczamy też krytykę dogmatów
religijnych. Choć FI jest wydawany głównie dla czytelników amerykańskich,
mamy również znaczną ilość czytelników zagranicznych. Niektórzy uważają
nawet, że FI to czołowy magazyn międzynarodowego ruchu humanistycznego. Wiem, że zaraz po opublikowaniu kolejnego wydania FI, szybko
otrzymujemy komentarze od liderów ruchu humanistycznego z całego świata. FI
publikowany jest w nakładzie ok. 30.000 egzemplarzy, co jest największym nakładem
wśród wszystkich publikacji humanistycznych lub ateistycznych w języku
angielskim na świecie.
KD:
Tom, jaka jest ogólna percepcja Polski w środowisku, które
reprezentujesz? Chodzi mi głównie o takie kwestie jak rozdział kościoła od
państwa, model państwa świeckiego i wolność nie tylko wyznawania różnych
religii, ale wolność nie wyznawania żadnej.
TF: Wśród moich humanistycznych kolegów i przyjaciół, Polska jest
postrzegana jako kraj Europy Wschodniej, który od czasu upadku Związku
Radzieckiego najbardziej opanowany został przez obskurantyzm religijny. Dawne
Niemcy Wschodnie są ciągle w dużym stopniu ateistyczne. Rosja co prawda stała
się bardziej przyjazna religii i odpowiednio wroga ateizmowi, ale Rosja obecna
wcale nie jest teokracją. Polska natomiast, na skutek wpływów kościoła
katolickiego, najbardziej poszła od komunizmu w kierunku państwa wyznaniowego. A wynikło to głównie z poparcia kościelnego dla ruchu Solidarność jak i również z faktu, że obecnym papieżem jest Polak. Jednak nawet pomimo tych
przyczyn, wydaje się, że Polska, w większym stopniu niż niektóre
inne kraje Europy Wschodniej po upadku ZSRR, miała szczególne predyspozycje do
wejścia pod silny wpływ kościoła katolickiego.
KD: A jak oceniasz aktualny stan rzeczy w USA odnośnie zasady rozdzielenia kościoła
od państwa, zasady zawartej w Pierwszej Poprawce do amerykańskiej Konstytucji?
TF:
Zasada rozdzielenia kościoła od państwa jest obecnie w poważnym stopniu
zagrożona w USA. Od ok. 15 lat,
liczba przeciwników tej zasady i ich wpływ ciągle wzrastają, podczas gdy
dwie grupy: Żydzi i ateiści, które uczyniły najwięcej aby jej bronić,
stopniowo tracą znaczenie. Dziś dzieją się rzeczy, które jeszcze dziesięć
lat temu było trudno sobie wyobrazić, poczynając np. od umieszczania Dziesięciu
Przykazań w klasach szkół państwowych do modlenia się w miejscach
publicznych. Od ataku terrorystycznego 11 września, sytuacja się jeszcze
bardziej pogorszyła. „Niech Bóg
błogosławi Amerykę" stało się praktycznie narodowym motto.
Na wielu stadionach, w parkach i budynkach będących własnością państwa,
odprawia się masowo modlitwy. Gubernator
stanu Teksas, oficjalnie prowadzi modlitwy podczas zajęć szkolnych, jawnie gwałcąc
decyzję Sądu Najwyższego USA z roku 1962, która zabrania urządzania takich
modlitw.
Szczególnie
niepokojące jest to, że ogólna podejrzliwość wobec muzułmanów wpływa osłabiająco
na przekonywalność argumentu, że powinno się usunąć religię z życia
publicznego, ze względu na rosnącą mniejszość muzułmanów amerykańskich,
która uznałaby za obrażające uczucia religijne rządową akceptację chrześcijaństwa.
Obecnie, znacznej większości Amerykanów po prostu nie zależy kompletnie na tym,
co sobie muzułmanie myślą. Tak więc,
uważam, że istnieje bardzo realne niebezpieczeństwo, że USA staną się
krajem, który systematycznie będzie prześladował religijne i inne mniejszości.
KD:
Co Ci się najbardziej nie podoba w Kościele rzymskokatolickim?
TM: Jego
średniowieczność. Wszystko to co było humanitarne i postępowe w Oświeceniu — od
osobistej wolności do demokracji i naukowego światopoglądu — wszystko
to było zwalczane przez kościół w jakimś okresie jego historii.
Watykan czasami z oporem zgadzał się tolerować niektóre z tych rzeczy — kościół,
na przykład, nie potępia już demokracji, tak jak to uczynił Pius IX w 1864 w Sylabusie Błędów. Obecnie Papież
Jan Paweł II, jak się wydaje, pogodził się niechętnie z teorią ewolucji. Ale,
jak program Oświecenia staje się coraz bardziej powszechny, kościół nie
jest w stanie uniknąć regresywnych tendencji. Tak naprawdę, to kościół ciągle
trzyma się uparcie wstecznych poglądów takich jak kontynuowanie
monarchicznego systemu rządzenia i zakazu kwestionowania władzy centralnej.
Istnieje powód dla którego hierarchia kościelna i konserwatywne, świeckie
organizacje katolickie, jak Kawalerzy Maltańscy, są prawie jedynymi kręgami w których ciągle poważnie traktuje się tytuły arystokratyczne europejskiej
szlachty. Katolicyzmowi konserwatywnemu należy się przeciwstawiać nie tylko
dlatego, że głosi fałszywy światopogląd, ale również dlatego, że jego
polityka jest represyjna i jego poglądy społeczne są zdecydowanie
niedemokratyczne.
FM: A jak postrzegasz Jana Pawła II? Co
może się zmienić w Kościele po jego śmierci?
TF:
Jest takie amerykańskie
powiedzenie: Papież Jan XXIII podczas swojej kadencji biegał po Watykanie
otwierając wszystkie okna; natomiast Jan Paweł II podczas swojej kadencji
biega po to, aby wszystkie te okna na nowo pozamykać. Jeśli chodzi o płaszczyznę
geopolityczną, to rolę Jana Pawła II w obaleniu Związku Radzieckiego należy
ocenić pozytywnie. Natomiast w obrębie
samego kościoła, wydaje mi się, że jego wpływ był bardzo negatywny. Na
stanowiska w hierarchii kościelnej wybrał wielu arcykonserwatywnych kardynałów,
kanonizował rekordową liczbę świętych, jak i również przyczynił się głównie
do tego, że egzorcyzm powrócił do mody. Cały czas podczas swej obecnej
kadencji, papież ten starał się bardzo, aby zniweczyć większość postępowych
reform Jana XXIII i Pawła VI.
Po
śmierci Jana Pawła II może być bardzo różnie. W rękach kolegium kardynalskiego, które wybierze jego następcę,
spoczywa przyszłość kościoła w stopniu większym niż w przypadku każdego
poprzedniego konklawe. Wynik zależeć będzie od polityki i procedury. Z pewnością będzie to proces dramatyczny — ale
prawdopodobnie nie aż tak dramatyczny jak w przypadku niektórych poprzednich, kiedy to delegaci wynajmowali zabójców do
mordowania
swoich konkurentów w drodze na obrady.
FM:
Jeden z polskich reporterów w USA (Max Kolonko) powiedział w raporcie dla
telewizji polskiej, że Prezydenta Busha można porównać do Thomasa Jeffersona,
bo tak duże uzyskał on ostatnio poparcie społeczeństwa amerykańskiego po
ataku terrorystycznym na USA. Co sądzisz o takim porównaniu? I co sądzisz ogólnie o obecnym Prezydencie USA?
TF: To bardzo dziwne porównanie. Jeffersona traktuje się dziś z dużym
respektem, ale był on postacią bardzo kontrowersyjną w swoim czasie.
Konserwatyści religijni nienawidzili go ponieważ nie chciał modlić się
za naród. Wielu mu współczesnych sądziło, że nadużył władzy kupując
obecną środkowo-zachodnią część kraju od Francji. Jefferson był bardzo
zdolnym człowiekiem, który był szeroko nielubiany przez współczesnych mu
rodaków. Busha, natomiast, uważam za człowieka o bardzo ograniczonych umiejętnościach,
który zyskał poparcie przez przypadek historyczny.
Uważam, że absolutnie nie można go porównywać do Jeffersona.
Bush
jest bardzo popularny obecnie dzięki wojnie.
Ale nie powinniśmy zapominać dwóch rzeczy. Po pierwsze, Bush nie jest
bardzo bystry. Robi głównie to,
co mu każą ci, którzy go kontrolują. Choć nie zgadzam się z obecną wojną
(w Afganistanie), muszę jednak przyznać, że — na
szczęście dla świata — doradcy
Busha wykazali większą mądrość i powściągliwość niż przypuszczała większość
obserwatorów politycznych. Po
drugie, Bush nie był wybrany na prezydenta.
Prawdopodobnie nigdy nie będziemy wiedzieć kto wygrał wybory powszechne.
Busha wyznaczył na
prezydenta amerykański Sąd Najwyższy, który sam przyznał, że legalność
takiej procedury nie przetrwałaby testu dokładnej analizy. Niektórzy nazwali
to nawet „puczem prawicowym". Tak więc Bush zajmuje stanowisko prezydenta
USA w sposób tak nielegalny jak pierwszy lepszy dyktator jakiegoś rozpadającego
się państwa z Trzeciego Świata. Jest
to poważne zagrożenie dla demokracji amerykańskiej. Czy „pucz dla Busha"
jest tylko jednorazową aberracją czy jest to wydarzenie, które przyszli
historycy określą jako początek upadku demokracji amerykańskiej i zastąpienia
jej przez Imperium amerykańskie? Nie sposób teraz zdecydować. Wielu z nas miało
po prostu nadzieję, że nic ważnego nie wydarzy się podczas pierwszej
kadencji Busha — że
Ameryka nie będzie przetestowana w okresie kiedy jej system demokratyczny osłabiony
zostanie przez uzurpatora na szczycie rządu.
Jasne jest teraz, że te nadzieje się nie spełniły. Jest rzeczą
bardzo przerażającą zdać sobie sprawę, że rząd, który i tak już ma
podejrzaną reputację, prawdopodobnie przywłaszczy sobie specjalne przywileje
wynikające ze stanu wojennego, w którym zarówno konflikt jak i nieprzyjaciel
nie zostały należycie zdefiniowane. Czy amerykańska demokracja przetrwa?
Wydaje mi się, że jest to obecnie bardzo otwarte pytanie.
KD:
Czy według Ciebie USA postąpiły mądrze bombardując Afganistan w celu
zniszczenia prawdopodobnego zaplecza terrorystów muzułmańskich?
TF:
Muszę przyznać, że amerykańska
„wojna" przeciw terrorystom wywołuje u mnie niepokój.
Amerykanie często porównują atak z 11 września do ataku na Pearl
Harbor w 1941. Straciliśmy tam ok. 2400 żołnierzy i to było
usprawiedliwieniem decyzji przystąpienia USA do Drugiej Wojny Światowej. W Nowym Jorku i Waszyngtonie straciliśmy prawie 6000 ludzi, w większości cywilów.
Wielu Amerykanów uważa, że fakt ten jest wystarczającym powodem rozpoczęcia
wojny. Ale prawdziwa wojna — w przeciwieństwie do wojny domowej lub małego, lokalnego konfliktu wojennego -
jest
walką pomiędzy suwerennymi państwami. Jeżeli prywatna terrorystyczna
organizacja Osamy bin Ladena jest rzeczywiście odpowiedzialna za atak
terrorystyczny na USA we wrześniu, to naszym wrogiem nie jest państwo
suwerenne. Stąd działania wojenne
nie są właściwą reakcją.
Osobiście
byłbym za międzynarodową akcją policyjną, którą prowadziłyby Stany
Zjednoczone i której celem byłoby ujęcie bin Ladena i jego wspólników i przekazanie ich Organizacji Narodów Zjednoczonych. W takim scenariuszu, miałaby
miejsce podobna akcja militarna: obozy i obrona lotnicza organizacji Al-Qaeda byłyby
też bombardowane, komandosi staraliby się spenetrować zaplecze Al-Qaedy i tak
dalej. Ale kontekst takiej interwencji byłby inny.
Nie byłoby również bombardowania pozycji Talibanu ani zamiaru
promowania Sojuszu Północnego do mniejszej lub większej roli w przyszłym rządzie
afgańskim. Sądzę, że istnieje olbrzymie niebezpieczeństwo strat wśród
ludności cywilnej jak i niezamierzonych konsekwencji politycznych na dalszym
odcinku drogi, którą wybraliśmy.
KD:
Na zakończenie: Co chciałbyś powiedzieć polskim czytelnikom jako redaktor Free
Inquiry i jako obywatel amerykański?
TF:
Co chciałbym powiedzieć polskim czytelnikom… po pierwsze to, że uczciwy i sumienny ateizm i humanizm w dalszym ciągu istnieją w świecie. To że ktoś jest marksistą czy komunistą wcale nie jest równoznaczne z tym, że jest ateistą. Ludzie, którzy sami dociekają prawdy, którzy dochodzą do
wniosku, że nie ma ani boga ani sfery nadprzyrodzonej i że musimy wszyscy
szukać wartości ludzkich w tym świecie przy użyciu współczucia, zdrowego
rozsądku i metod naukowych — tacy
ludzie istnieją w każdym środowisku politycznym.
Nasze
kraje mają dużo wspólnego. Zarówno
Polska jak i USA stają wobec społecznie regresyjnych sytuacji w których siły
zdecydowane narzucić religijny konserwatyzm mają coraz większą władzę
polityczną. W obu krajach, humaniści i ateiści muszą odgrywać wiodącą rolę w przeciwstawianiu się tym tendencjom.
(Wywiad
przeprowadził i przetłumaczył Kaz Dziamka, Redaktor The American
Rationalist)
(Część powyższej rozmowy ukazała się w Faktach i Mitach
w
listopadzie 2001.)
« Ludzie, cytaty (Publikacja: 12-05-2003 Ostatnia zmiana: 06-09-2003)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2433 |
|