|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
| |
Złota myśl Racjonalisty: "Pokarmem umysłu jest poznawanie. Żądza nie trwania czy przetrwania, jak mówisz, lecz pędu, postępu, odkrywania nowych prawd, wydobywanie ich z głębin ziemi, z tkanki roślin, z atomów i z bezmiarów gwiazd, z własnych myśli wreszcie. Poznawanie wszechświata, poznawanie siebie i poznawanie swojej roli we wszechświecie. Tu jest źródło wszelkiej wiedzy, tu kryje się motor nauki. I jakże możesz zmusić.. | |
| |
|
|
|
|
Filozofia » Antropologia filozoficzna
Istota Nieświadoma Autor tekstu: Krzysztof Sykta
(polemika do tekstu Tomasza
Przepiórki, „Istota świadoma", str. 2443)
kiedy zważam na krótkość
mego życia, na ułudę chwili, która jeszcze przed chwilą w istnieniu swym
zajmowała wszystkość, nie przerażam się ani nie drżę w otoczeniu jaźni,
nie odczuwam potrzeby
uzasadnienia, ani racji nadrzędnej stworzyciela równie samotnego
co me ego
Dla niektórych osób ludzie
nauki stanowią grupę ograniczoną koncepcyjnie, światopoglądowo i fenomenologicznie, uczepioną koncepcji walki o byt i zwierzęcego substratu jaźni
indywidualnej. Dla niektórych stwierdzenie, iż człowiek jest czymś więcej
niż tylko mechanizmem stanowi implikację istnienia bóstwa wszechmocnego i duszy niezbyt śmiertelnej.
Tak, jakby ateizm stanowił
zaprzeczenie wiary w człowieczeństwo, jakby nie istniały systemy łączące
pewne wartości nadrzędne z poglądem na świat pozbawionym skazy
demiurgicznej. Czyż taoizm czy buddyzm w postaci wolnej od idolatrii wymusza
wiarę w boga osobowego? Wymusza co najwyżej uśmiech na twarzy. Czyż świadomość
swego zwierzęcego pokładu wymusza na nas mechaniczne i materialistycznie
samozadowolenie? Czasami zwierzęta bywają bardziej ludzkie od nas samych,
czasami ludzie zachowują się jak bestie.
Czy gdyby zdarzenia potoczyłyby
się inaczej niż się potoczyły — nigdy byśmy nie zaistnieli? A czyż nie
istniejemy?
"Czy moja świadomość powstałaby w innym
osobniku?"
Autor tego pytania ulega ogólnemu,
niemal powszechnemu złudzeniu JAŹNI, tak jakby świadomość była czymś
odwiecznym, jakby istniała w trakcie snu, jakby nie ulegała przemianom.
Dwulatek w swym postrzeganiu świata w niczym nie różni się od przeciętnego
młodego szympansa bonobo, można by rzec nawet, że mniej wie o otaczającej go
rzeczywistości niż dorosły pies, istota traktowana jak przedmiot, mechanizm
pozbawiony uczuć, duszy nieśmiertelnej i paru innych rzeczy. Dla kogoś kto
odnajduje przyjaźń i zrozumienie, kto wiąże się emocjonalnie ze swym
czworonogiem, pies nie jest psem, lecz raczej młodszym bratem, kimś kto
czasami nie potrafi powiedzieć czego chce, ale rozumie czego chcemy od niego.
Czymże takim jest JAŹŃ,
że taką napełnia trwogą wykroczenie poza jej granice i zrozumienie jej
istoty? Zrozumienie blokowane jest strachem przed utratą pozycji własnego
bytu. Człowiek uczepiony siebie samego pragnie żyć wiecznie, choć wiecznie
nigdy nie żył, tak jakby chwilowa świadomość była tworem
neutralnym, na wieki danym i niezmiennym, jakby nie ulegała fluktuacjom i zniekształceniom, jakby w sposób chemiczny nie można było nią manipulować.
Człowiek zakochany zachowuje się diametralne inaczej niż porzucony na krawędzi
osamotnienia czy samobójczych myśli. Świadomość jest chwilową maską
przybieraną dla wygody własnej podświadomości, maską niezależną od naszej
woli, którą staramy się przełamać, lecz to ona określa nasz stan lub
czynniki zewnętrzne. Bodziec pociąga za sobą niekontrolowaną reakcję.
Rodziny alkoholickie i patologiczne generują nadzwyczaj często istoty błądzące
we śnie, uśpione o jaźni wykrzywionej i lękającej się jakiegokolwiek
kontaktu. Byt kształtuje świadomość. Świadomość kształtuje byt.
Jaźń nie jest czymś
niezmiennym i niezniszczalnym. Dojrzewa razem z człowiekiem i razem z nim
obumiera. Patrząc na osobę zamkniętą w świecie schizofrenicznych udręk
wierzącemu pozostaje jedynie wiara w abstrakcyjny twór duszy, jakże obecnej w świadomości płodu czy podczas snu. Sen stanowi okresowe wyłączenie świadomości,
choć czasami można śnić zachowując świadomość snu wkraczając w świat
niemal narkotykowej ostrości i kontrastu, w którym kolory brzmią miliardami
barw, gdzie każdy dźwięk ma swą barwę a kolor smak, gdzie zmysły mieszają
się kreując rzeczywistość fikcyjną, lecz nadwyrazistą. Realność zmienia
się w hiperrealność, w rzeczywistość alternatywną i w pełni uświadomioną
zakończoną nagłym otwarciem powiek. Czasami otwieramy powieki, wstajemy z łóżka
do łazienki, by patrząc w lustro zawieszone nad umywalką po paru chwilach
obudzić się po raz kolejny.
Świadomość nie tylko może
umrzeć, można ją unicestwić w sposób na pozór niedostrzegalny. Operując
symbolami i wyobrażeniami, kluczami do podświadomości możemy zmienić siebie w sposób diametralny, możemy ulec czyjejś wizji o ile na wpływ jesteśmy
podatni. Małe dzieci na tyle łatwo można oszukać i ogłupić, że większość z nich po sam kres swego życia tkwi w określonym systemie społeczno-kulturowo-religijnym.
Chwilowi buntownicy dość szybko ulegają koniunkturalizmowi. Zatwardziali ateiści
po przejęciu władzy zmieniają się w radosnych religiantów, byle tylko osiągnąć
określony cel polityczny. Szafują bursztynem by przekupić władzę
nieprzekupną. Czasami zastanawiam się jak to możliwe, że przez dobrych
kilkanaście lat mego życia tkwiłem w bajkowych złudzeniach, jak to możliwe,
że przez kilka następnych dobrych lat miałem szereg wątpliwości co do słuszności
wybranej drogi. Człowiek kroczy w ciemności jeśli nie widzi innej drogi, jeśli
ślepo wierzy w to, co mu wkodowano, strasząc jednocześnie przed ewentualną
schizmą tudzież herezją, straszą ogniem pośmiertnym lub ostracyzmem za życia.
Jeśli pozbawiony jest alternatywy i wiedzy, jeśli wpaja mu się od małego, że
bóg, w którego wierzy, niezależne od imienia, płci tudzież ilości osobowości
zmieszanych w sposób niezmieszany, jest bogiem Jedynym a inni bogowie to tylko
wytwory demonów tudzież kłamliwych kapłanów pragnących ogłupić swe
owieczki i odciągnąć je od naszego X-a Potężnego, który niewiernych zsyła
na męki Hadesu, bo za życia posłużyć się może jedynie rękoma swych
wyznawców. Rękoma jakże drapieżnymi w przypadku fundamentalistycznej hordy,
palącej książki i ludzi, rozszarpującej filozofów i uzurpującej sobie władzy
Wielkiego Brata nad każdym aspektem ludzkiej egzystencji. Ludzie sami sobie
tworzą piekło na ziemi. Sami siebie wpędzają w seksualne nerwice i emocjonalne napięcia. Aby rozwścieczyć byka należy związać mu jądra. Aby
wyzwolić agresję w człowieku należy obarczyć skazą mentalną i poczuciem
winy seksualizm. W wojnie można dać sobie upust. Lecz aby ruszyć na wojnę
trzeba uwierzyć w nieśmiertelność i Wyjątkowość Jaźni — po to, by
zabijać bezkarnie, by rozkoszować się mordowaniem bez świadomości odczuć
mordowanego. Należy pozbyć się empatii. Należy pogrążyć się w Iluzji.
Dla niektórych świadomość
nie zależy od budowy ciała, „jest niekopiowalna". "Nie może
przecież być tak, że ktoś jest świadomy siebie samego i kogoś innego. Nie
może być tak, — pisze pan Przepiórka — że
dwie osoby mają tę samą jaźń. Dlatego też tego przedmiotowego
indywidualnego odniesienia skopiować się nie da". KAŻDY z nas jest świadomy siebie i kogoś innego. Świadomość jest immanentnym
atrybutem każdej wysoko zorganizowanej sieci neurologicznej. Możemy stracić
wszystkie kończyny i dalej żyć, ale wystarczy wstrząs mózgu by przenieść
się do krainy sprzed narodzin, świata nieistniejącego i niezaistniałego.
Quasi świadomość można wytworzyć w sposób sztuczny, tak jak wytworzenie
społeczeństw nie jest dane wyłącznie gatunkowi ludzkiemu. Jakaż jest różnica
pomiędzy populacją pszczół-robotnic a kastą chłopów pańszczyźnianych.
Pomiędzy żołnierzami broniącymi ula a gromadą wojskowych szukających
okazji by wypróbować kolejne zabawki zbrojeniowego przemysłu na jakimś
przypadkowych narodzie, który gdzieś tam, w dziurach, na statkach lub na ciężarówkach,
ukrywa jakże straszną Broń Masowego Rażenia. A kiedy jej nie znajdujemy
wystarczy powiedzieć: przewieziono ją do państwa X! I teraz nic już nie stoi
na przeszkodzie by kilka bomb kasetonowych, kilka rozrywaczy bunkrów i kilkanaście
zachwycających tomahawków zrzucić na reżim i bezwzględną dyktaturę, jakby
czymś lepszym byli idioci wynoszeni na trony demokracji, wieśniacy czy
elektrycy bawiący się w Watażków i Władców. Jakby czymś lepszym była
partiokracja myśląca czteroletnimi schematami, pozbawiona moralności świadomością
bezkarności. Ta sama osoba nazywana prezydentem czy przywódcą po paru latach
może zmienić się medialnych relacjach w krwiożerczego dyktatora i ludobójcę.
Wystarczy sięgnąć wzrokiem na wschód w stronę stepów i białych łąk
kwitnącej demokracji.
KAŻDY z nas jest świadomy
siebie i kogoś innego. Każdy z nas ma „jaźń" taka samą, gdy patrzymy,
inną, gdy zaczynamy przetwarzać dane. Kopiowanie jaźni nie jest niczym
specjalnym ani niewyobrażalnym. Już Lovecraft opisywał mózgi zamykane w słoikach,
jaźnie kopiowane i izolowane. Przepiórka nie pisze o jaźni ogólnej, lecz
raczej o jaźni subiektywnej, o pewnym subiektywnym poczuciu jestestwa danemu
tylko danej osobie. Czyż takie odczucie różni się między sobą. Czyż
smutek dwojga osób jest smutkiem różnym? Każdemu z nas wydawać się może,
że tylko on istnieje, że tylko on trwać może po wsze czasy czegokolwiek
jakkolwiek. Pisałem już wielokrotnie, lecz jak widzę, nigdy za mało powtarzać,
bo doświadczanie pewnych stanów jest wyjątkowo ograniczone w naszej
populacji: Nasze jednostkowe istnienie jest stanem iluzorycznym. Istnienie jest
równie realne, co nieistnienie. Jedynym co istnieje jest subiektywny Dotyk
Rzeczywistości w nieskończonej ilości odcieni. Jesteśmy tym kto kona i tym
co pociąga za spust. Gwałconą i gwałcicielem. Płodem, homo sapiens, jakąkolwiek
istotą obdarzoną możliwością Odczuwania.
"Na gruncie mechanistycznej koncepcji świata nie można
odpowiedzieć na pytanie: dlaczego akurat dana świadomość znalazła się w tym ciele a nie w innym?"
To tak, jakby rzec: na
gruncie racjonalnym nie sposób orzec, dlaczego pan X ma rude włosy, a nie
czarne. Jeśli założymy, że kolor włosów jest cechą nadnaturalną to możemy
posuwać się w dywagacje zahaczające o śmieszność. Jeżeli
zakładamy, że świadomość nie zależy od materii — tak jakby materia była
czymś zwykłym, a życie płytkim w porównaniu z idylliczną pustką niebios — możemy sobie dywagować i dowodzić założenia w oparciu o przyjęte założenia.
"Co więc nam pozostaje? Czy przyjąć koncepcje Boga
stwarzającego i rozdzielającego jaźnie?"
A iluż filozofów dywagowało nad jaźnią Boga? Żaden Absolut
nie może kreować byty wykraczające poza jego granice — wtedy nie jest już
Wszystkim, nie jest Zupełnością, przestaje być absolutem. Bóg zawieszony w absurdalnej próżni i tworzący światy i istoty niezależne od siebie, po to
by móc je karać lub nagradzać, jest tworem epoki neolitu, tworem na wskroś
prymitywnym i uwłaczającym ludzkiemu rozumowi.
Gdzież mieszka Bóg. W niebiosach, w innym wymiarze. A gdzież mieszkał przed stworzeniem niebios?
Tutaj następuje chwilowe zawieszenie systemu operacyjnego i powrót do normalności:
co byś chciał dzisiaj na obiad? Co dzisiaj słychać w pracy? Bóg, który nie
odpowiada za całość wszechrzeczy, zarówno za dobro jak i za zło, nie jest
bogiem. Oglądałeś Klan? Co tam panie w polityce? Mówiąc wprost nic nowego.
Bóg, który jest tylko bogiem, bogiem być nie może. A on ją całował-całował-całował.
Tak? Super!
Tworzymy pewien trwożący byt
nadludzki, po to by pytań nie stawiać, tworzymy fikcję zasłaniającą
niewiedzę. Jaźń uśredniona, społecznie przeciętna, pytań nie zadaje,
absurdu nie rozumie, intelektem nie grzeszy, choć grzeszyć lubi.
"Możemy stwierdzić, za Pascalem, że 'nie ma racji,
czemu raczej tu a nie gdzie indziej, czemu raczej teraz niż wtedy' ".
Wypada
założyć, że to, co istnieje teraz, to, co teraz się dzieje, jest jedynie
pewnym przejawem nieskończoności, że nasze życie toczy się miliardami
sposobów, że ŻYCIE jako takie fluktuuje, że jest jedynym, czym jest, czymś
ulotnym i pustym w swym wypełnieniu. Jest Pełnią i Pustką zarazem. Czy
wszystko ma swoją rację — nie wszystko, pewne rzeczy dzieją się mimowolnie.
Jakaż racja tkwi w kwileniu niemowlęcia, w pieszczocie kobiety, w chorobie, gaśnięciu i tworzeniu. Jesteśmy czymś nad wyraz ulotnym. Czymś, co za chwil parę okaże
się nigdy nie istniejącym wspomnieniem, przeszłością w świadomości nowych
pokoleń. Jesteśmy — i nie jesteśmy. Żyjąc — kreujemy swój świat i życie
innych uczestników Gry. Stajemy się Stwórcami. Twórcami swego małego kawałka
życia, ograniczonymi i ograniczanymi. Umierając — stajemy się Cieniem.
Pustką Snu. Życiem-i-umieraniem. Kwintesencją.
« Antropologia filozoficzna (Publikacja: 28-05-2003 Ostatnia zmiana: 07-02-2005)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2461 |
|