Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.010.431 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 14 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Myśleć to co prawdziwe, czuć to co piękne i kochać co dobre - w tym cel rozumnego życia."
 Filozofia » Antropologia filozoficzna

Istota Nieświadoma
Autor tekstu:

(polemika do tekstu Tomasza Przepiórki, „Istota świadoma", str. 2443)

kiedy zważam na krótkość mego życia, na ułudę chwili, która jeszcze przed chwilą w istnieniu swym zajmowała wszystkość, nie przerażam się ani nie drżę w otoczeniu jaźni, nie odczuwam potrzeby uzasadnienia, ani racji nadrzędnej stworzyciela równie samotnego co me ego

Dla niektórych osób ludzie nauki stanowią grupę ograniczoną koncepcyjnie, światopoglądowo i fenomenologicznie, uczepioną koncepcji walki o byt i zwierzęcego substratu jaźni indywidualnej. Dla niektórych stwierdzenie, iż człowiek jest czymś więcej niż tylko mechanizmem stanowi implikację istnienia bóstwa wszechmocnego i duszy niezbyt śmiertelnej.

Tak, jakby ateizm stanowił zaprzeczenie wiary w człowieczeństwo, jakby nie istniały systemy łączące pewne wartości nadrzędne z poglądem na świat pozbawionym skazy demiurgicznej. Czyż taoizm czy buddyzm w postaci wolnej od idolatrii wymusza wiarę w boga osobowego? Wymusza co najwyżej uśmiech na twarzy. Czyż świadomość swego zwierzęcego pokładu wymusza na nas mechaniczne i materialistycznie samozadowolenie? Czasami zwierzęta bywają bardziej ludzkie od nas samych, czasami ludzie zachowują się jak bestie.

Czy gdyby zdarzenia potoczyłyby się inaczej niż się potoczyły — nigdy byśmy nie zaistnieli? A czyż nie istniejemy?

"Czy moja świadomość powstałaby w innym osobniku?" 

Autor tego pytania ulega ogólnemu, niemal powszechnemu złudzeniu JAŹNI, tak jakby świadomość była czymś odwiecznym, jakby istniała w trakcie snu, jakby nie ulegała przemianom. Dwulatek w swym postrzeganiu świata w niczym nie różni się od przeciętnego młodego szympansa bonobo, można by rzec nawet, że mniej wie o otaczającej go rzeczywistości niż dorosły pies, istota traktowana jak przedmiot, mechanizm pozbawiony uczuć, duszy nieśmiertelnej i paru innych rzeczy. Dla kogoś kto odnajduje przyjaźń i zrozumienie, kto wiąże się emocjonalnie ze swym czworonogiem, pies nie jest psem, lecz raczej młodszym bratem, kimś kto czasami nie potrafi powiedzieć czego chce, ale rozumie czego chcemy od niego.

Czymże takim jest JAŹŃ, że taką napełnia trwogą wykroczenie poza jej granice i zrozumienie jej istoty? Zrozumienie blokowane jest strachem przed utratą pozycji własnego bytu. Człowiek uczepiony siebie samego pragnie żyć wiecznie, choć wiecznie nigdy nie żył, tak jakby chwilowa świadomość była tworem neutralnym, na wieki danym i niezmiennym, jakby nie ulegała fluktuacjom i zniekształceniom, jakby w sposób chemiczny nie można było nią manipulować. Człowiek zakochany zachowuje się diametralne inaczej niż porzucony na krawędzi osamotnienia czy samobójczych myśli. Świadomość jest chwilową maską przybieraną dla wygody własnej podświadomości, maską niezależną od naszej woli, którą staramy się przełamać, lecz to ona określa nasz stan lub czynniki zewnętrzne. Bodziec pociąga za sobą niekontrolowaną reakcję. Rodziny alkoholickie i patologiczne generują nadzwyczaj często istoty błądzące we śnie, uśpione o jaźni wykrzywionej i lękającej się jakiegokolwiek kontaktu. Byt kształtuje świadomość. Świadomość kształtuje byt.

Jaźń nie jest czymś niezmiennym i niezniszczalnym. Dojrzewa razem z człowiekiem i razem z nim obumiera. Patrząc na osobę zamkniętą w świecie schizofrenicznych udręk wierzącemu pozostaje jedynie wiara w abstrakcyjny twór duszy, jakże obecnej w świadomości płodu czy podczas snu. Sen stanowi okresowe wyłączenie świadomości, choć czasami można śnić zachowując świadomość snu wkraczając w świat niemal narkotykowej ostrości i kontrastu, w którym kolory brzmią miliardami barw, gdzie każdy dźwięk ma swą barwę a kolor smak, gdzie zmysły mieszają się kreując rzeczywistość fikcyjną, lecz nadwyrazistą. Realność zmienia się w hiperrealność, w rzeczywistość alternatywną i w pełni uświadomioną zakończoną nagłym otwarciem powiek. Czasami otwieramy powieki, wstajemy z łóżka do łazienki, by patrząc w lustro zawieszone nad umywalką po paru chwilach obudzić się po raz kolejny.

Świadomość nie tylko może umrzeć, można ją unicestwić w sposób na pozór niedostrzegalny. Operując symbolami i wyobrażeniami, kluczami do podświadomości możemy zmienić siebie w sposób diametralny, możemy ulec czyjejś wizji o ile na wpływ jesteśmy podatni. Małe dzieci na tyle łatwo można oszukać i ogłupić, że większość z nich po sam kres swego życia tkwi w określonym systemie społeczno-kulturowo-religijnym. Chwilowi buntownicy dość szybko ulegają koniunkturalizmowi. Zatwardziali ateiści po przejęciu władzy zmieniają się w radosnych religiantów, byle tylko osiągnąć określony cel polityczny. Szafują bursztynem by przekupić władzę nieprzekupną. Czasami zastanawiam się jak to możliwe, że przez dobrych kilkanaście lat mego życia tkwiłem w bajkowych złudzeniach, jak to możliwe, że przez kilka następnych dobrych lat miałem szereg wątpliwości co do słuszności wybranej drogi. Człowiek kroczy w ciemności jeśli nie widzi innej drogi, jeśli ślepo wierzy w to, co mu wkodowano, strasząc jednocześnie przed ewentualną schizmą tudzież herezją, straszą ogniem pośmiertnym lub ostracyzmem za życia. Jeśli pozbawiony jest alternatywy i wiedzy, jeśli wpaja mu się od małego, że bóg, w którego wierzy, niezależne od imienia, płci tudzież ilości osobowości zmieszanych w sposób niezmieszany, jest bogiem Jedynym a inni bogowie to tylko wytwory demonów tudzież kłamliwych kapłanów pragnących ogłupić swe owieczki i odciągnąć je od naszego X-a Potężnego, który niewiernych zsyła na męki Hadesu, bo za życia posłużyć się może jedynie rękoma swych wyznawców. Rękoma jakże drapieżnymi w przypadku fundamentalistycznej hordy, palącej książki i ludzi, rozszarpującej filozofów i uzurpującej sobie władzy Wielkiego Brata nad każdym aspektem ludzkiej egzystencji. Ludzie sami sobie tworzą piekło na ziemi. Sami siebie wpędzają w seksualne nerwice i emocjonalne napięcia. Aby rozwścieczyć byka należy związać mu jądra. Aby wyzwolić agresję w człowieku należy obarczyć skazą mentalną i poczuciem winy seksualizm. W wojnie można dać sobie upust. Lecz aby ruszyć na wojnę trzeba uwierzyć w nieśmiertelność i Wyjątkowość Jaźni — po to, by zabijać bezkarnie, by rozkoszować się mordowaniem bez świadomości odczuć mordowanego. Należy pozbyć się empatii. Należy pogrążyć się w Iluzji.

Dla niektórych świadomość nie zależy od budowy ciała, „jest niekopiowalna". "Nie może przecież być tak, że ktoś jest świadomy siebie samego i kogoś innego. Nie może być tak, — pisze pan Przepiórka — że dwie osoby mają tę samą jaźń. Dlatego też tego przedmiotowego indywidualnego odniesienia skopiować się nie da". KAŻDY z nas jest świadomy siebie i kogoś innego. Świadomość jest immanentnym atrybutem każdej wysoko zorganizowanej sieci neurologicznej. Możemy stracić wszystkie kończyny i dalej żyć, ale wystarczy wstrząs mózgu by przenieść się do krainy sprzed narodzin, świata nieistniejącego i niezaistniałego. Quasi świadomość można wytworzyć w sposób sztuczny, tak jak wytworzenie społeczeństw nie jest dane wyłącznie gatunkowi ludzkiemu. Jakaż jest różnica pomiędzy populacją pszczół-robotnic a kastą chłopów pańszczyźnianych. Pomiędzy żołnierzami broniącymi ula a gromadą wojskowych szukających okazji by wypróbować kolejne zabawki zbrojeniowego przemysłu na jakimś przypadkowych narodzie, który gdzieś tam, w dziurach, na statkach lub na ciężarówkach, ukrywa jakże straszną Broń Masowego Rażenia. A kiedy jej nie znajdujemy wystarczy powiedzieć: przewieziono ją do państwa X! I teraz nic już nie stoi na przeszkodzie by kilka bomb kasetonowych, kilka rozrywaczy bunkrów i kilkanaście zachwycających tomahawków zrzucić na reżim i bezwzględną dyktaturę, jakby czymś lepszym byli idioci wynoszeni na trony demokracji, wieśniacy czy elektrycy bawiący się w Watażków i Władców. Jakby czymś lepszym była partiokracja myśląca czteroletnimi schematami, pozbawiona moralności świadomością bezkarności. Ta sama osoba nazywana prezydentem czy przywódcą po paru latach może zmienić się medialnych relacjach w krwiożerczego dyktatora i ludobójcę. Wystarczy sięgnąć wzrokiem na wschód w stronę stepów i białych łąk kwitnącej demokracji.

KAŻDY z nas jest świadomy siebie i kogoś innego. Każdy z nas ma „jaźń" taka samą, gdy patrzymy, inną, gdy zaczynamy przetwarzać dane. Kopiowanie jaźni nie jest niczym specjalnym ani niewyobrażalnym. Już Lovecraft opisywał mózgi zamykane w słoikach, jaźnie kopiowane i izolowane. Przepiórka nie pisze o jaźni ogólnej, lecz raczej o jaźni subiektywnej, o pewnym subiektywnym poczuciu jestestwa danemu tylko danej osobie. Czyż takie odczucie różni się między sobą. Czyż smutek dwojga osób jest smutkiem różnym? Każdemu z nas wydawać się może, że tylko on istnieje, że tylko on trwać może po wsze czasy czegokolwiek jakkolwiek. Pisałem już wielokrotnie, lecz jak widzę, nigdy za mało powtarzać, bo doświadczanie pewnych stanów jest wyjątkowo ograniczone w naszej populacji: Nasze jednostkowe istnienie jest stanem iluzorycznym. Istnienie jest równie realne, co nieistnienie. Jedynym co istnieje jest subiektywny Dotyk Rzeczywistości w nieskończonej ilości odcieni. Jesteśmy tym kto kona i tym co pociąga za spust. Gwałconą i gwałcicielem. Płodem, homo sapiens, jakąkolwiek istotą obdarzoną możliwością Odczuwania.

"Na gruncie mechanistycznej koncepcji świata nie można odpowiedzieć na pytanie: dlaczego akurat dana świadomość znalazła się w tym ciele a nie w innym?" 

To tak, jakby rzec: na gruncie racjonalnym nie sposób orzec, dlaczego pan X ma rude włosy, a nie czarne. Jeśli założymy, że kolor włosów jest cechą nadnaturalną to możemy posuwać się w dywagacje zahaczające o śmieszność. Jeżeli zakładamy, że świadomość nie zależy od materii — tak jakby materia była czymś zwykłym, a życie płytkim w porównaniu z idylliczną pustką niebios — możemy sobie dywagować i dowodzić założenia w oparciu o przyjęte założenia.

"Co więc nam pozostaje? Czy przyjąć koncepcje Boga stwarzającego i rozdzielającego jaźnie?" 

A iluż filozofów dywagowało nad jaźnią Boga? Żaden Absolut nie może kreować byty wykraczające poza jego granice — wtedy nie jest już Wszystkim, nie jest Zupełnością, przestaje być absolutem. Bóg zawieszony w absurdalnej próżni i tworzący światy i istoty niezależne od siebie, po to by móc je karać lub nagradzać, jest tworem epoki neolitu, tworem na wskroś prymitywnym i uwłaczającym ludzkiemu rozumowi.

Gdzież mieszka Bóg. W niebiosach, w innym wymiarze. A gdzież mieszkał przed stworzeniem niebios? Tutaj następuje chwilowe zawieszenie systemu operacyjnego i powrót do normalności: co byś chciał dzisiaj na obiad? Co dzisiaj słychać w pracy? Bóg, który nie odpowiada za całość wszechrzeczy, zarówno za dobro jak i za zło, nie jest bogiem. Oglądałeś Klan? Co tam panie w polityce? Mówiąc wprost nic nowego. Bóg, który jest tylko bogiem, bogiem być nie może. A on ją całował-całował-całował. Tak? Super!

Tworzymy pewien trwożący byt nadludzki, po to by pytań nie stawiać, tworzymy fikcję zasłaniającą niewiedzę. Jaźń uśredniona, społecznie przeciętna, pytań nie zadaje, absurdu nie rozumie, intelektem nie grzeszy, choć grzeszyć lubi.

"Możemy stwierdzić, za Pascalem, że 'nie ma racji, czemu raczej tu a nie gdzie indziej, czemu raczej teraz niż wtedy' ". 

Wypada założyć, że to, co istnieje teraz, to, co teraz się dzieje, jest jedynie pewnym przejawem nieskończoności, że nasze życie toczy się miliardami sposobów, że ŻYCIE jako takie fluktuuje, że jest jedynym, czym jest, czymś ulotnym i pustym w swym wypełnieniu. Jest Pełnią i Pustką zarazem. Czy wszystko ma swoją rację — nie wszystko, pewne rzeczy dzieją się mimowolnie. Jakaż racja tkwi w kwileniu niemowlęcia, w pieszczocie kobiety, w chorobie, gaśnięciu i tworzeniu. Jesteśmy czymś nad wyraz ulotnym. Czymś, co za chwil parę okaże się nigdy nie istniejącym wspomnieniem, przeszłością w świadomości nowych pokoleń. Jesteśmy — i nie jesteśmy. Żyjąc — kreujemy swój świat i życie innych uczestników Gry. Stajemy się Stwórcami. Twórcami swego małego kawałka życia, ograniczonymi i ograniczanymi. Umierając — stajemy się Cieniem. Pustką Snu. Życiem-i-umieraniem. Kwintesencją.


 Zobacz także te strony:
Świadoma istota
 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Nietzsche - Scheler - Resentyment
Świadoma istota

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (6)..   


« Antropologia filozoficzna   (Publikacja: 28-05-2003 Ostatnia zmiana: 07-02-2005)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Krzysztof Sykta
Zajmuje się głównie biblistyką i religioznawstwem. Prowadzi stronę synopsa.pl. Skończył ekonomię, jest dyrektorem w izbie gospodarczej i redaktorem w Magazynie Przedsiębiorczości i Integracji Lokalnej IMPULS. Był redaktorem naczelnym ezinu Playback.pl
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 102  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Niezmienność Pisma
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 2461 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365