|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Prawo » Prawo wyznaniowe » Polskie konkordaty » Konkordat z 1993 » Prace nad konkordatem » Prace nad ustawą ratyfikacyjną
Plenarna dyskusja poselska - 28 VI 1996 [2]
Wicemarszałek
Marek Borowski: Dziękuję panu
posłowi Aleksandrowi Bentkowskiemu za przedstawienie stanowiska Polskiego
Stronnictwa Ludowego.
Proszę obecnie panią posłankę Irenę Lipowicz o zabranie głosu w imieniu
Unii Wolności.
Poseł
Irena Lipowicz: Panie Marszałku!
Wysoki Sejmie! Konkordat to umowa między państwem polskim a Stolicą Apostolską,
której ratyfikacja należy do parlamentu. Dotychczasowe postępowanie partii rządzącej w tej kwestii zasługuje na najwyższe zdumienie. Zastanówmy się bowiem, proszę
państwa, czy mamy do czynienia z rzetelnymi wątpliwościami wobec umowy międzynarodowej,
czy też ze zmienianą wielokrotnie polityką, z wprowadzaniem w błąd opinii
publicznej, z kluczeniem dla doraźnych celów politycznych i z wycofywaniem się
nawet z rozumienia polskiej racji stanu, która na przykład panu Pastusiakowi
jako wiceprzewodniczącemu Komisji Spraw Zagranicznych, jak sądziłam, jest
bliska.
Zastanówmy się przede wszystkim, czego dotyczy dzisiejsza dyskusja. A właściwie,
czego dotyczyło wystąpienie pani poseł Sierakowskiej w szczegółach? Dotyczyło
przecież polemiki co do celowości ratyfikacji lub odrzucenia konkordatu. Czemu
więc, Wysoki Sejmie, nie ma Sojusz Lewicy Demokratycznej tyle odwagi, żeby
spojrzeć społeczeństwu w twarz i podjąć rozstrzygnięcie, i pozwolić tej
Izbie decydować w tej kwestii. Przecież tak bardzo do tego nawołuje.
Przypomnijmy wielomiesięczny kontredans, odmowę rozpatrywania sprawozdania
Komisji Nadzwyczajnej, która pod przewodnictwem posła Sojuszu Lewicy
Demokratycznej — posła Siemiątkowskiego — stwierdziła po wielomiesięcznej
pracy i po wysłuchaniu wszystkich ekspertów, a więc w sposób daleko bardziej
kompetentny niż my w tej chwili, że ten konkordat nie jest sprzeczny z obowiązującą
konstytucją. Jeżeli konkordat nie jest sprzeczny z obowiązującą konstytucją,
to może jest sprzeczny z przyszłą konstytucją, z tekstem uchwalonym przez
Komisję Konstytucyjną Zgromadzenia Narodowego, w której przecież pan poseł
Pastusiak też brał czynny udział? Za jaką wersją głosował tam Sojusz
Lewicy Demokratycznej, opowiadając się za przyjęciem końcowym dokumentu? Głosował
za stwierdzeniem: „Stosunki między Rzecząpospolitą Polską a Stolicą
Apostolską reguluje konkordat". Jest to tekst przyjęty przez Komisję
Konstytucyjną.
(Poseł
Longin Pastusiak: Nie, jest inne brzmienie: umowa międzynarodowa, nie
konkordat.)
Umowa
międzynarodowa całościowa, bo nie ma tu zastrzeżeń szczegółowych.
(Poseł
Longin Pastusiak: Nie ma tam słowa konkordat.)
Sama
widziałam. Jest tak w projekcie.
Wicemarszałek
Marek Borowski: Nie, proszę państwa,
prosiłbym, żeby już zaprzestać tej polemiki. Pana posła Pastusiaka proszę,
aby nie dopowiadał z ław.
Poseł
Irena Lipowicz: Umowa międzynarodowa
całościowa zawierana przez Stolicę Apostolską z państwem Polskim nazywa się
konkordat. Jeżeli ta nazwa państwa razi, to sądzę, że od nazwy tej możemy
odstąpić w przyszłości.
Spotkałam się z nawoływaniem, żeby powołać Komisję Nadzwyczajną, która
miałaby stwierdzić teraz z kolei, czy konkordat będzie zgodny z projektem
uchwalonym przez Komisję Konstytucyjną Zgromadzenia Narodowego. Wystarczy
przecież otworzyć tekst projektu konstytucji i przeczytać, co jest napisane w art. 41.
Weźmy pod uwagę inne zarzuty: Czy konkordat jest sprzeczny z obowiązującą
konstytucją?
Wysoki Sejmie! Sojusz Lewicy Demokratycznej zapewniał nas, że jego rozumienie
zasady rozdziału kościoła od państwa nie przewiduje w żadnym przypadku
dyskryminowania kościoła katolickiego czy innych kościołów i że jest to
formuła, która dopuszcza również konkordat. Mieliśmy do czynienia z sytuacją, w której ten sam klub parlamentarny na posiedzeniu Komisji Nadzwyczajnej do
spraw konkordatu przedstawiał jedne racje, a na posiedzeniu Komisji
Konstytucyjnej w przeddzień wyborów prezydenckich godził się z innymi
racjami. Słyszeliśmy tutaj od pani poseł Sierakowskiej, że Sejm przychylił
się do wniosku mniejszości w tym zakresie. Przypomnijmy, że po wielomiesięcznym
blokowaniu rozpatrywania sprawozdania ostatecznie tzw. podkomisja pani poseł
Sierakowskiej przeforsowała swój wniosek. Przypominam, że był to wniosek, który
budził ogromne wątpliwości i w którym znalazły się np. takie słowa, że
szkoły wyznaniowe służą indoktrynacji religijnej i że jest ona tam na
pierwszym miejscu, a nauka na drugim. Tekst sprawozdania przedstawionego przez
panią poseł Sierakowską był tak emocjonalny i tak daleko odbiegał od
standardów sprawozdania komisji sejmowej, że wzbudził on duże poruszenie
nawet wśród przeciwników konkordatu w komisji. Decyzja Sejmu w tym zakresie
była więc decyzją o charakterze czysto politycznym. Usłyszeliśmy tutaj,
Wysoki Sejmie, że konkordaty to jest zjawisko z przeszłości. Tymczasem
wystarczy zapoznać się z dokumentami, żeby stwierdzić, że od 1960 r. zostało
zawartych 59 umów o charakterze całościowym, w tym uzupełniające protokoły
do konkordatów, ale do takich konkordatów, które zostały zawarte np. w 1919
r. czy w 1924 r.
Proszę państwa, można w Polsce mieć różny stosunek do wiary, do religii.
Proszę mi jednak powiedzieć, dlaczego Tunezja i Maroko nie widzą zagrożenia w zawieraniu umów międzynarodowych o charakterze konkordatu ze Stolicą
Apostolską, a Polska, jeżeli stałoby się tak, jak chce tego Sojusz Lewicy
Demokratycznej, takie zagrożenie miałoby dostrzegać?
Pan poseł Bentkowski zwolnił mnie z obowiązku odparcia szczegółowych zarzutów,
które w bardzo kompetentny i skrótowy sposób przedstawił; zarówno zarzuty,
jak i właściwą odpowiedź na nie. Nie będę więc po raz kolejny
ustosunkowywała się do sprawy cmentarzy, zawierania małżeństw, szkolnictwa,
chciałabym tylko zacytować dwa interesujące dokumenty. Pani poseł
Sierakowska mówiła, znowu wprowadzając społeczeństwo w błąd, o tym, że
mają być rzekomo wielkie koszty w związku z wprowadzeniem konkordatu. Chciałabym
zwrócić uwagę na materiały rządowe przedstawione komisji przez Biuro do
Spraw Wyznań, z których wynika, że na podstawie ustawy z dnia 20 marca 1950
r. państwo przejęło od kościołów i związków wyznaniowych nieruchomości
ziemskie o łącznym obszarze ok. 134 tys. ha. Obecnie oparcie Funduszu Kościelnego o dochody z przejętych nieruchomości, gdyby zechcieć zgodnie z prawem
rozliczyć to, co sprzecznie z prawem odebrano kościołowi, oznaczałoby
wydatki w wysokości 457 mld starych złotych, bo z tego czasu jest
sprawozdanie, tj. na poziomie czterokrotnie wyższym od poziomu faktycznie
przekazanych środków. Minister spraw zagranicznych przedstawił komisji dane:
gdyby chcieć wyrównać sprawiedliwe roszczenia kościoła, to związane z tym
koszty wielokrotnie przewyższą wszelkie koszty wynikające z konkordatu. Kościół
wykazuje dobrą wolę i tych roszczeń nie podnosi, właśnie w duchu
porozumienia.
Jeżeli więc przyjrzymy się po kolei wszystkim zarzutom, to widać ponad
wszelką wątpliwość, że partia rządząca, zmieniając wielokrotnie
stanowisko — co innego mówiąc na posiedzeniach klubu, co innego ustami swoich
przedstawicieli, co innego przedstawiając Komisji Nadzwyczajnej, co innego w Komisji Konstytucyjnej — stosuje różne manewry proceduralne, aby opóźnić
rzeczową dyskusję. Jeżeli macie państwo tak ukształtowany pogląd w sprawie
konkordatu, czemu nie dopuszczacie do tego, żeby parlament podjął w końcu
normalną procedurę? To, o czym musimy decydować w tej chwili, to jest przecież
dyskusja zastępcza. W dalszym ciągu dyskutujemy na temat jakiejś
proceduralnej uchwały, na temat pracy komisji, która już dawno zaprzestała
działalności. Ta komisja to zresztą bardzo ciekawy problem. Proszę zwrócić
uwagę, prezydium komisji kieruje wniosek do Sejmu. Prezydium komisji mogło
przecież zwołać posiedzenie komisji, jeżeli chciało zapytać o zgodność z uchwalonym już projektem w Komisji Konstytucyjnej, projekt jest uchwalony i dostępny od ponad dwóch tygodni. Cóż powstrzymywało prezydium komisji od
zwołania posiedzenia komisji i uzyskania jej opinii? Prezydium komisji tego nie
uczyniło, zwróciło się bezpośrednio z wątpliwym proceduralnie wnioskiem do
Sejmu. Mam nadzieję, że pan marszałek tego wniosku nie podda pod głosowanie,
bo rozumiem, że to jest po prostu projekt uchwały, a nie wniosek prezydium
komisji.
Wreszcie bardzo poważny zarzut prawny. Proszę państwa, z tej trybuny podczas
dyskusji nad ustawami o reformie centrum zapytałam, dlaczego, skoro podczas
konkordatu podnoszono zarzut, że jest to ważny akt prawny — to był punkt
„a", punkt "b" może się okazać sprzeczny z przyszłą konstytucją -
nie zastosowano tej procedury do 12 ustaw regulujących w przeddzień uchwalenia
konstytucji ustrój naszego państwa? Jeżeli nie ma to być dyskryminacja osób
wierzących, albo tych niewierzących, które nie boją się maniakalnie
konkordatu, to wówczas trzeba było dopuścić normalną procedurę
ratyfikacyjną. Trzeba mieć odwagę spojrzenia społeczeństwu w twarz i podjęcia
zasadniczej decyzji albo trzeba powstrzymać procedurę uchwalenia ustawy w reformie centrum. Z zasady demokratycznego państwa prawnego, na którą tak chętnie
powołuje się Sojusz Lewicy Demokratycznej w ostatnich dniach, wynika zakaz
nierównego traktowania, a to jest nierówne traktowanie. Powstaje wtedy
podejrzenie dyskryminacji.
Reasumując, konkordat został uchwalony przez legalny i pośrednio
demokratycznie legitymowany, jak każdy demokratyczny rząd na świecie, rząd
Rzeczypospolitej. Konkordat został przedstawiony Sejmowi we właściwy sposób.
Od 1993 r. trwa kontredans proceduralny zmierzający do tego, żeby uniemożliwić
Sejmowi podjęcie merytorycznej dyskusji nad ratyfikacją konkordatu. Zabiegi
proceduralne są niegodnym wybiegiem w tak poważnej sprawie. W 1994 r. rząd
tej koalicji przedstawił komisji zapisy konkretnych ustaleń dotyczących ustaw
okołokonkordatowych, ponieważ wszyscy zgadzali się, że konkordatowi takie
ustawy muszą towarzyszyć. Zapewniano, że w grudniu 1994 r. prace
przygotowawcze zostaną zakończone. Gdzie są projekty ustaw okołokonkordatowych?
Panie Marszałku! Wysoki Sejmie! Współczesne konkordaty nie służą
uprzywilejowaniu religii czy jakiegokolwiek kościoła państwowego. Służą
one autonomii i niezależności współczesnych partnerów. Jest ogromnie ważne,
abyśmy wprowadzili atmosferę normalności, jeśli chodzi o to zagadnienie, i aby partia rządząca nie dokonywała posunięć dyskryminacyjnych w tak prestiżowej
dla państwa polskiego sprawie, również w płaszczyźnie międzynarodowej.
Sprawa jest ważna i wymaga godnego i odpowiedzialnego podejścia. Sojusz Lewicy
Demokratycznej często powołuje się na wolę opinii publicznej, powtarzając
opozycji, że trzeba było wygrać wybory. Według ostatnich badań opinii
publicznej 54% społeczeństwa opowiada się za ratyfikacją konkordatu. Wzywam z tego miejsca Sojusz Lewicy Demokratycznej do uszanowania woli większości. (Oklaski)
Wicemarszałek
Marek Borowski: Dziękuję pani
posłance.
Pan poseł w jakim trybie?
(Poseł
Longin Pastusiak: Sprostowanie, panie marszałku.)
Proszę
bardzo.
Poseł
Longin Pastusiak: Pani poseł
Lipowicz jest bardzo aktywnym członkiem — mówię to z wielką satysfakcją i jako komplement — Komisji Konstytucyjnej, jednak nieprecyzyjnie przedstawiła
Izbie, że tak powiem, zapis art. 19 projektu konstytucji, który przyjęliśmy w Komisji Konstytucyjnej. Artykuł ten brzmi następująco: Ust. 4. Stosunki między
państwem a kościołem katolickim określa umowa międzynarodowa zawarta ze
Stolicą Apostolską i ustawy. Nie ma więc słowa „konkordat", które pani
była uprzejma zacytować, a przypomnę, że umowy międzynarodowe to i konkordat, i traktat, i układ, i porozumienie, i konwencja. Jako historyk
dyplomacji znam te wszystkie formy umowy. Chciałbym jeszcze drugie
sprostowanie, pani poseł. Sojusz Lewicy Demokratycznej nie jest przeciwny
konkordatowemu uregulowaniu stosunków między Rzecząpospolitą Polską a Stolicą Apostolską. Jesteśmy jedynie przeciwni temu konkordatowi. Nie dziwię
się, że Watykan odmawia renegocjacji, bo gdybym był reprezentantem Watykanu,
to też bym odmawiał renegocjacji. Takiego korzystnego konkordatu to Watykan -
Stolica Apostolska nie ma z żadnym państwem na świecie. I proszę nie powoływać
się na Maroko, na Tunezję, bo to są zupełnie różne konkordaty. Mówimy o konkretnym konkordacie, a nie o konkordacie w ogóle.
Wicemarszałek
Marek Borowski: Panie pośle, ta
druga część wypowiedzi od sprostowania była dość odległa.
(Poseł
Longin Pastusiak: Zarzucono nam, że jesteśmy przeciwni konkordatowi.)
Panie
pośle, jeżeli ktoś zarzuca, że drugie ugrupowanie jest przeciwne czemuś, to
bardzo przepraszam, ale tu nie ma co prostować, to jest różnica poglądów.
(Poseł
Longin Pastusiak: My wcale nie jesteśmy przeciwni.)
Panie
pośle, to jest różnica poglądów.
Bardzo proszę, pani posłanko, ale w trybie sprostowania.
Poseł
Izabella Sierakowska: Minuta
tylko.
Panie Marszałku! Wysoki Sejmie! Po pierwsze, pani poseł, proszę nie mijać się z prawdą z łaski swojej. Podkomisja
stwierdziła jedno: konkordat jest niezgodny z art. 82 ust. 2 [konstytucji -
red.] — o żadnej indoktrynacji nie było mowy; i z Paktami Praw Człowieka -
to, o czym mówiłam w swoim wystąpieniu. I jeszcze jedna uwaga do pani jako do
wybitnego prawnika. Jeżeli chodzi o reformy centrum, jeżeli będą niezgodne z konstytucją, to można je nowelizować, ale konkordatu, proszę pani, już pani
nigdy nie znowelizuje. (Oklaski)
Wicemarszałek
Marek Borowski: Dziękuję bardzo. A pani posłanka?
(Poseł
Irena Lipowicz: W trybie sprostowania.)
Spróbujmy
zatem.
Poseł
Irena Lipowicz: Pani poseł
Sierakowska mówiła przed chwilą, że w raporcie podkomisji było tylko czyste
stwierdzenie, że konkordat jest sprzeczny z konstytucją i nic poza tym. Cytuję
sprawozdanie podkomisji pod kierunkiem pani poseł Sierakowskiej, w którym
udział został mi zresztą uniemożliwiony. Str. 5: "Można dotować wyższe
uczelnie konfesyjne, ponieważ nauka znajduje się tam na pierwszym miejscu, a indoktrynacja religijna na drugim. Natomiast w szkołach średnich i podstawowych, nie mówiąc już o przedszkolach, jest odwrotnie. Proste
odczytanie tego fragmentu świadczy o tym, że zgodnie z opinią, którą
zaprezentowała podkomisja, indoktrynacja religijna w szkole średniej znajduje
się na pierwszym miejscu, a nauka na drugim. To dokładnie stwierdzam w swoim
wystąpieniu.
Ponadto, panie marszałku, ubolewając, że pan poseł Pastusiak przekroczył
granice sprostowania, chciałabym ja z kolei sprostować, że pana stwierdzenia,
iż ten konkordat jest niekorzystny dla państwa polskiego, nie przystoją
wiceprzewodniczącemu Komisji Spraw Zagranicznych. Wie pan dobrze, panie
przewodniczący, że tak nie jest. I nie wolno takich oskarżeń rzucać, bo to
jest oskarżenie bardzo dużej wagi. (Oklaski)
Wicemarszałek
Marek Borowski: Dziękuję pani
poseł, ale pani rozpoczęła nową turę polemik.
Miałbym taką propozycję, bo jeszcze nie wiadomo, co nas czeka, jest jeszcze
kilka wypowiedzi. Otóż jeśli to możliwe, prosiłbym, by nie używać sformułowań
typu: pan wie, że tak nie jest, albo: ja wiem, co pan myśli. Po prostu to
bardzo utrudnia procedowanie, bo natychmiast druga strona chce sprostować i wyjaśnić, co myśli. Wtedy będą rzeczywiście problemy.
Teraz proszę panią posłankę Marię Nowakowską z Unii Pracy.
Poseł
Maria Nowakowska: Panie Marszałku!
Wysoka Izbo! W przeciwieństwie do moich poprzedników nie będę mówiła o konkordacie, jego treści, bo nie o tym mamy dzisiaj debatować. Mieliśmy
debatować o trybie dalszych prac nad projektem ustawy o ratyfikacji konkordatu.
Wysoka Izbo! Tak się stało, że prawie równo 3 lata temu rząd Hanny
Suchockiej, rząd schodzący ze sceny, pozostawił nam coś, co natychmiast stało
się kością niezgody. I nie sądzę, że taka była intencja tego rządu, ale
tak niestety się stało. Pozostał nam konkordat zrobiony pospiesznie, niedokładnie,
pełen kwestii spornych. Pozostał problem, którego przez 3 lata nie udało się
rozwiązać. Odpowiedzialność za to ponosi i parlament, i rząd. Parlament, bo
zabrakło woli dialogu, zabrakło merytorycznej, rzeczowej dyskusji, bo zbyt długo
pracował nad konstytucją i wreszcie dlatego, że rząd nam pracy nie ułatwiał.
Rekomendując Sejmowi przed dwoma laty ustawę o ratyfikacji konkordatu, rząd
SLD i PSL zobowiązał się do przedstawienia tzw. ustaw okołokonkordatowych.
Minister spraw zagranicznych zapewniał nas, że one są już w fazie końcowej.
To nic, że rząd od tamtej pory się zmienił, zobowiązania jednak pozostały.
Pozostaje zatem zapytać: Dlaczego rząd do dziś tych ustaw nie przedstawił?
Nie wierzę, że minister kłamał. Dlaczego więc nie dokończono prac nad
ustawami, a jeżeli dokończono, to dlaczego do Sejmu one nie wpłynęły? W czyim to leży interesie? Trudno zrozumieć logikę tych działań, zwłaszcza
jeżeli obserwujemy to, co robi klub SLD. Ten klub w głosowaniu na tej sali
odrzucił sprawozdanie Komisji Nadzwyczajnej stwierdzające, iż konkordat jest
zgodny z obecną konstytucją, ale to przecież głosami posłów SLD, m.in. głosem
posła Siemiątkowskiego, przyjęto w komisji zapis o zgodności konkordatu z ustawą zasadniczą. Posłowie tego klubu krytykowali rząd Hanny Suchockiej, że
przygotował konkordat w tajemnicy przed opinią publiczną, zarzucali brak
jawności prac nad umową z Watykanem, a przecież ci sami posłowie w czasie
obecnego posiedzenia nie chcieli przyjąć propozycji Unii Pracy, by rząd
przedstawił Sejmowi, a tym samym społeczeństwu informację o prowadzonych ze
Stolicą Apostolską rozmowach na temat konkordatu. Chciałabym więc zapytać
bezpośrednio pana premiera, czy toczą się takie rozmowy. Stawiam to pytanie,
chociaż premiera tu nie ma, liczę bowiem, że rząd udzieli tej odpowiedzi
opinii publicznej. Społeczeństwo i parlament muszą wiedzieć, czy są szanse
na wspólną interpretację spornych kwestii — jest ich przecież wiele. Nie
jest grzechem popełniać błędy, ale grzechem jest nie naprawiać ich wtedy,
kiedy jest jeszcze na to pora.
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Unia Pracy nie chce, by sprawa ratyfikacji
konkordatu była ciągłym, powracającym elementem rozgrywek na scenie
politycznej, dlatego też przed dwoma laty zgłosiła projekt uchwały o trybie
prac nad ustawą o ratyfikacji konkordatu. Chcieliśmy w atmosferze dialogu
przeprowadzić dyskusję o tym, czy umowa ta jest zgodna z polskim prawem, bo
jest to przecież podstawowy warunek tego, by ratyfikacja mogła nastąpić. Nie
chcę tu rozpoczynać dyskusji, czy konkordat Polsce i Polakom jest w ogóle
potrzebny, ale nawet dyskusja nad tym, czy zapisy konkordatu naruszają polskie
prawo czy też nie, była dyskusją polityczną. Interpretacji dokonywano
zgodnie z wiarą i emocjami, a nie wiedzą. Unia Pracy chce, by sprawa
konkordatu została wyjaśniona i zamknięta ostatecznie, ale w błędzie jest
ten, kto sądzi, że sposobem na to jest natychmiastowa ratyfikacja — chyba że
ma tutaj na myśli zapis, który praktycznie nie pozwala na zmianę tej umowy po
jej ratyfikacji. Tak, pod tym względem będzie to decyzja ostateczna, ale w oczach społeczeństwa polskiego sprawa ta nie zostanie zamknięta i w dalszym
ciągu będzie wracać jak bumerang w kolejnych walkach politycznych. Takiego
zamknięcia sprawy nie chcemy — nie wzmocni to przecież w żaden sposób
polskiej demokracji. Dlatego uważaliśmy i uważamy nadal, że przed ratyfikacją
konkordatu należy sprawdzić jego zgodność z nową ustawą zasadniczą — a więc
najpierw konstytucja. Z tego też względu popieramy wniosek o przedłużenie
prac Komisji Nadzwyczajnej, tak by mogła przedstawić swe sprawozdanie po
referendum konstytucyjnym.
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Rozumiem, że są w Sejmie ugrupowania, którym
zależy na szybkiej ratyfikacji konkordatu, ale nie mogę zrozumieć, dlaczego
nie chcą tego zrobić zgodnie z zasadami demokracji. Uzasadnienie zawarte w projekcie grupy posłów PSL i KPN może zdumiewać, oburzać, a nawet niepokoić.
Przykładów z druku nr 917 cytować nie będę, bo został wycofany, ale w druku nr 1004 czytamy: „Komisja Konstytucyjna Zgromadzenia Narodowego przyjęła
nowy zapis o stosunkach państwa i kościoła, tak więc nie ma przeszkód, aby
konkordat został ratyfikowany". Tak, to prawda, że takie zapisy są, ale
Zgromadzenie Narodowe nowej konstytucji jeszcze nie przyjęło, a Polacy jej
jeszcze nie zaakceptowali. A co będzie, jeżeli jej nie zechcą, jeżeli jednym z powodów tego będzie właśnie ten zapis? Czy tego właśnie wnioskodawcy się
obawiają? Czy dlatego chcą podjąć działania uprzedzające?
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Polacy czekają na nową konstytucję — czekają i wierzą, że jej przyjęcie będzie wreszcie początkiem ładu prawnego.
Dlatego nie możemy przenosić, rzutować na przyszłość starych konfliktów, a zrobimy to, jeżeli — przyjmując wcześniej konkordat — będziemy zmuszeni
wprowadzić do konstytucji zapisy, których być może społeczeństwo nie
zaakceptuje (być może je zaakceptuje, ale to trzeba sprawdzić). Unia Pracy
tej konfrontacji się nie boi. Pośpiech przy podjęciu tak ważnej decyzji nie
jest niczym uzasadniony. Pośpiesznie podpisany konkordat nie przyniósł
przecież chluby ani tamtemu rządowi, ani Polsce, ani Stolicy Apostolskiej. Czy
ktoś może stracić, jeżeli decyzję o ratyfikacji podejmiemy po referendum
konstytucyjnym? Według nas nie. Nie straci przecież na tym kościół
katolicki, bo jego prawa uregulowane są bardzo korzystną dla kościoła ustawą,
nie straci także parlament, jeżeli decyzję o ratyfikacji podejmie przy społecznej
akceptacji.
Na koniec chciałabym zaapelować i do rządu, i do Wysokiej Izby. Do rządu o to, by wywiązał się z obowiązków, by złożył w Sejmie pakiet ustaw okołokonkordatowych,
by wreszcie poinformował opinię publiczną o prowadzonych ze Stolicą
Apostolską rozmowach — czy jest szansa na wspólną interpretację, bo umowa ta
potrzebuje takiej interpretacji lub renegocjacji. Natomiast Wysoką Izbę chciałabym
prosić o to, by dała sama sobie szansę na dialog ze społeczeństwem, a tym
samym by poparła wniosek o przedłużenie prac Komisji Nadzwyczajnej. (Oklaski)
Wicemarszałek
Marek Borowski: Dziękuję bardzo
pani posłance Marii Nowakowskiej z Unii Pracy.
Proszę obecnie o zabranie głosu pana posła Stanisława Kowolika reprezentującego
klub BBWR i KPN.
Poseł
Stanisław Kowolik: Panie Marszałku!
Wysoki Sejmie! Podpisany 28 lipca 1993 r. przez ministra spraw zagranicznych RP i nuncjusza apostolskiego w Polsce konkordat stanowi doniosłe wydarzenie nie
tylko dla kościoła katolickiego w Polsce, ale również dla stabilizacji wewnętrznej
oraz dla potwierdzenia niepodległości państwa polskiego. Dzieje Polski to
dzieje przede wszystkim dwóch wspólnot, wzajemnie się przenikających: państwa i kościoła katolickiego. Historia kościoła w Polsce jest nierozerwalnie związana z historią narodu. Wzajemne stosunki między państwem polskim i Rzymem mają długą
tradycję i zawsze, od czasów Mieszka I, posiadały pierwszorzędne znaczenie
dla kultury polskiej, polityki i naszej suwerenności. Właśnie związek ze
Stolicą Apostolską włączył nas ponad tysiąc lat temu w kulturę łacińską i legł u podstaw suwerennego, niepodległego państwa polskiego. Ów związek
stał się zupełnie wyjątkowy i w swej wyjątkowości — zaszczytny, gdy następcą
św. Piotra został nasz rodak, Karol Wojtyła. Miejsce, jakie zajmuje Ojciec Święty
Jan Paweł II w Stolicy Apostolskiej, jest dla naszego narodu i państwa powodem
do dumy, ale także musi być odczytane jako zadanie, jakie mamy do spełnienia w nowożytnej Europie. Z tego faktu wynikają dla Polaków jednoznaczne wnioski,
dotyczące regulacji stosunków państwa z kościołem katolickim.
Konkordat jako szczególna umowa międzynarodowa regulująca stosunki między
Rzecząpospolitą Polską a Watykanem, decyduje praktycznie o długofalowych
stosunkach między państwem a kościołem i dlatego nie powinien być
przedmiotem doraźnej gry politycznej. Tymczasem ta kompromitująca nas na
arenie międzynarodowej gra, kompromitująca nie tylko graczy z SLD, lecz Polskę i Polaków, trwa od kilku lat. Jestem przekonany, że coraz szersze kręgi społeczeństwa
stwierdzają, że nie chodzi o takie czy inne zastrzeżenia do konkretnych
sformułowań dokumentu — tutaj pomysłowość SLD w wymyślaniu zagrożeń jest
wręcz zaskakująca. Powodem podstawowym wydłużania procesu ratyfikacyjnego, w naszym przekonaniu — Klubu Parlamentarnego BBWR i KPN — jest walka uważających
się za właścicieli państwa polskiego z kościołem katolickim. Buta i arogancja, szczególnie SLD, jest coraz bardziej widoczna.
(Głos z sali: Zajmij się sobą...)
Co
mówisz?
Wicemarszałek
Marek Borowski: Panie pośle,
prosiłbym, by zrezygnować z tego typu okrzyków na sali, a pana posła proszę
również o niereagowanie.
Poseł
Stanisław Kowolik: Bo nie
zrozumiałem.
Wicemarszałek
Marek Borowski: Tak, tak, ale
obowiązują pewne formy zwracania się do siebie, przynajmniej z tej trybuny.
Proszę kontynuować.
Poseł
Stanisław Kowolik: Ironizowanie z wartości tysiącletniej chrześcijańskiej tradycji naszego narodu, ośmieszanie
postaw religijnych i moralnych, próby wprowadzenia wychowania młodego
pokolenia w duchu laickim, kształt projektu ustawy zasadniczej — to dowodzi
nasilającej się, zaprogramowanej ateizacji życia w Polsce.
Klub Parlamentarny BBWR i KPN uważa, że nawet wygrane wybory parlamentarne nie
upoważniają do przekreślenia historii i fundamentu naszego narodu. Tymczasem
rządzące ośrodki lewicowo-liberalne w swej zarozumiałości i pogardzie dla
polskiej tradycji nie tylko grają konkordatem, lecz uzurpują sobie kompetencje
do stanowienia prawa decydującego o życiu i śmierci innych.
Myślę, panie i panowie posłowie, że czas się opamiętać. Czas stanąć wyżej,
ponad swe partyjne interesy, czas uznać dobro państwa za priorytet, za dobro
wspólne. Tym dobrem, które już zbyt długo czeka na zrealizowanie, jest dziś
konkordat.
Obecna ekipa rządząca uprawia zwodniczą metodę realizowania polityki i dialogu ze społeczeństwem. Otóż wydaje się jej, że jeżeli debaty w najważniejszych
sprawach kraju zepchnie się na godziny wieczorne czy nocne, jeżeli będzie się
manipulować informacjami, to uda się zataić przed społeczeństwem prawdę o faktach. Ta metoda jest stosowana od kilku lat w stosunku do konkordatu. Projekt
konkordatu bowiem ciągle nie jest dostępny szerokim kręgom obywateli, a więc
społeczeństwo niewiele wie o tym dokumencie, który będzie miał konsekwencje w życiu każdego z nas. Dyskusje prowadzi się ponad głowami obywateli, a projekt jest traktowany jak jakaś tajna klauzula układu wojskowego. Tymczasem
jego upublicznienie w niczym by nie zaszkodziło, zdjęłoby natomiast zeń
odium tajemniczości i wyjątkowości. Większość mediów niestety nie jest
zainteresowana przedstawieniem społeczeństwu tego dokumentu. Polacy jednak
patrzą i wyciągają wnioski. Odsetek naszego społeczeństwa opowiadający się
za ratyfikacją konkordatu rośnie. Majowy sondaż wskazuje, że prawie 60%
Polaków chce ratyfikacji konkordatu jeszcze w tym roku, natomiast liczba
przeciwników konkordatu spadła do 24% badanych. A zatem społeczeństwo coraz
lepiej jest zorientowane w sprawie i coraz właściwiej odróżnia istotę
problemu od fobii i koniunkturalnych zachowań grup politycznych.
Państwo polskie zdecydowało się podjąć negocjacje w sprawie długofalowego
uregulowania stosunków z kościołem katolickim. Ich efektem jest uzgodniony
tekst umowy podpisanej przez obie strony, tekst, który — przyznajcie to
szczerze i uczciwie, państwo posłowie — nikomu i niczemu nie zagraża. Nie
zagraża z całą pewnością wolności światopoglądowej czy prawom państwa
polskiego jako bytu suwerennego. Ale, twierdzę z całym przekonaniem, że to,
co się dzieje, zagraża powadze naszego państwa na scenie międzynarodowej.
Należy stwierdzić również, że uproszczeniem czy nawet zabiegiem
propagandowym jest głoszenie tezy, że zawarcie konkordatu zapewnia kościołowi
katolickiemu pozycję uprzywilejowaną, a państwo staje się wyznaniowe.
Po Soborze Watykańskim II, o czym zresztą tu była mowa, Stolica Apostolska
zawarła, wedle źródeł, które miałem w ręku, ponad 60 umów
konkordatowych, w tym również, co trzeba mocno podkreślić, z państwami
wyznaniowymi: Tunezją, Marokiem czy Izraelem.
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Rozmyślnie nie rozwijam jednego aspektu
omawianej sprawy, mianowicie relacji tego, co dzieje się wokół procesu
ratyfikacyjnego, do Ojca świętego Jana Pawła II. Przez wzgląd na jego osobę,
na jego zasługi dla naszego państwa i narodu, przez wzgląd na jego rolę w historii kościoła i świata proszę: opamiętajcie się. Nasz rodak Jan Paweł
II, największy z Polaków, na to sobie nie zasłużył.
Wedle powszechnego prawa międzynarodowego jedną z konsekwencji podpisania
traktatu jest zobowiązanie stron do powstrzymania się od jakichkolwiek działań,
które mogłyby utrudnić jego ratyfikację. Myślę, że trzeba wyciszyć
emocje i oczekując na wizytę papieża Jana Pawła II w ojczyźnie uporządkować,
co zostało niepotrzebnie i nieracjonalnie naruszone. W imieniu Klubu Parlamentarnego BBWR i KPN pragnę oświadczyć, że w naszym
przekonaniu nie ma żadnych merytorycznych podstaw do dalszej zwłoki w procesie
ratyfikacji konkordatu. A zatem wnoszę, po pierwsze, o odrzucenie projektu
uchwały z druku nr 1775 i, po drugie, przejście do drugiego czytania uchwały w sprawie uchylenia uchwały Sejmu RP z 1 lipca (druk nr 1258 z autopoprawką) w celu umożliwienia jak najszybszej ratyfikacji konkordatu między Stolicą
Apostolską a Rzecząpospolitą Polską. (Oklaski)
Wicemarszałek
Marek Borowski: Dziękuję bardzo
panu posłowi Stanisławowi Kowolikowi reprezentującemu Klub Parlamentarny BBWR i KPN.
Obecnie proszę o zabranie głosu pana posła Jerzego Wuttke reprezentującego
koło BBWR — Solidarni w Wyborach.
Poseł
Jerzy Wuttke: Panie Marszałku!
Wysoka Izbo! Posłowie Koła Parlamentarnego Bezpartyjnego Bloku Wspierania
Reform „Solidarni w Wyborach" wypowiadają się zdecydowanie za uchyleniem
uchwały Sejmu RP z dnia 1 lipca 1994 r. o trybie prac nad ustawą o ratyfikacji
konkordatu. Opowiadamy się więc jednocześnie za rozwiązaniem Komisji
Nadzwyczajnej do rozpatrzenia projektu ustawy o ratyfikacji. Stanowczo
sprzeciwiamy się stosowaniu nadzwyczajnej procedury uzgodnień, która
dyskryminuje Stolicę Apostolską jako partnera Rzeczpospolitej Polskiej, wszak w przypadku jakiejkolwiek innej umowy międzynarodowej nie badamy jej zgodności z nie istniejącym prawem, z nie istniejącą, jak na razie, konstytucją.
Opowiadamy się zatem za postrzeganiem rzeczywistości w sposób normalny — tak
jak to czyni większość naszych obywateli, a więc bez ideologicznych fobii,
bez niczym nieusprawiedliwionej niechęci wobec Ojca Świętego i kościoła w Polsce. Dotychczasowy przebieg sporu o ratyfikację konkordatu obnaża również
postępującą niezborność poczynań rządu, parlamentu i prezydenta, co świadczy
jak najgorzej o polityce zagranicznej państwa. Wszak to koalicyjny rząd jednogłośnie
rekomendował Sejmowi ratyfikację konkordatu, a jednocześnie połowa członków
rządzącej koalicji głosuje w Sejmie przeciw ratyfikacji. Z kolei z urzędu
prezydenckiego emitowane są sygnały sugerujące jakoby zamiar ratyfikowania
konkordatu. W dodatku dzieje się to w aurze tajemnych konsultacji, dyskretnych
porozumień, niespodziewanych podróży, jak w tanim sensacyjnym filmie. Można
odnieść wrażenie, że toczy się w Polsce jakaś polityczna gra — gra o pozyskanie przychylności i poparcia ze strony Stolicy Apostolskiej i kościoła w Polsce, przy jednoczesnym prowadzeniu szerokiej dezinformacji polskiego społeczeństwa i straszenia go wieloma zagrożeniami stwarzanymi ponoć przez konkordat.
Straszy się nas, że strona kościelna nie będzie przestrzegać prawa
krajowego, że wolność kościoła będzie tożsama z jego pozaprawną działalnością
gospodarczą, że istnieje w państwie polskim państwo kościelne itd.
Przy okazji sporów o konkordat pojawiła się również nowa koncepcja szczęścia.
Sformułował ją pan prezydent Aleksander Kwaśniewski, kiedy stwierdził, że
jest szczęśliwy, gdyż nie będzie musiał w Sejmie głosować w kwestii
ratyfikacji konkordatu. Przyznajemy również szczerze, że nasze poczucie szczęścia
wynika z wynalezienia ongiś papieru i druku, dzięki którym można uwiecznić
wszystkie — stare i nowe — postawy i stanowiska i wypowiedzi posłów i innych
osób publicznych na temat ratyfikacji konkordatu, sformułowane w tej kadencji
Sejmu. Jeśli trzeba, zawsze będzie można do tych wypowiedzi wrócić.
Przy okazji, nieobecny teraz pan poseł Longin Pastusiak apelował tutaj do nas
posłów, byśmy strzegli interesów państwa i chronili je. Czy naprawdę pan
poseł uważa, że musi nas pouczać o obowiązku patriotycznym? Inne pytanie:
Dlaczego kolejny raz cytuje się list byłego rzecznika praw obywatelskich -
wszyscy czytaliśmy ten tekst — który, przypomnę, sam jego autor nazwał w ten
sposób „nie jest to opinia ani ekspertyza prawna; to tylko zauważone
niejasności". (Oklaski)
Wicemarszałek
Marek Borowski: Dziękuję bardzo
panu posłowi Jerzemu Wuttke z koła BBWR — Solidarni w Wyborach.
Proszę obecnie o zabranie głosu pana posła Dariusza Wójcika z koła
Konfederacji Polski Niepodległej.
Poseł
Dariusz Wójcik: Panie Marszałku!
Wysoka Izbo! Myślę, że cała dyskusja czy większa część tej dyskusji jest
po prostu nie na temat. Znaczna część wypowiadanych tutaj poglądów dotyczyła
merytorycznej zawartości, prawnej zawartości konkordatu. Natomiast projekty
dotyczą nadzwyczajnego trybu postępowania nad konkordatem Komisji
Nadzwyczajnej, uchwały przyjętej 1 lipca 1994 r. Myślę, że tak czasem bywa,
że jeżeli ktoś nie ma argumentu albo nie jest w stanie przekonać w danej
sprawie, to po prostu mówi nie na temat, i myślę, że taka zasada
socjotechniczna została tutaj zastosowana przez przedstawicieli SLD,
ukierunkowując dyskusję na inne sprawy. Były także inne zasady
socjotechniczne, o których za chwilę.
Chciałbym zwrócić się do pani poseł Sierakowskiej. Zdaje się, że ma słabą
pozycję w swojej partii, nie mogąc już od wielu, wielu miesięcy doprowadzić
do rozstrzygnięcia sprawy konkordatu, cały czas postulując i mówiąc, że
jest przeciwko konkordatowi, za odrzuceniem, za nieuchwaleniem, ale nie jest w stanie jakoś tej swojej tezy i poglądów w ramach własnego ugrupowania
przepchnąć. Jest pytanie, jak w takich… Co do wypowiedzianego zdania, że
powinna być obustronna praca nad konkordatem — w czasie, kiedy umowa jest
podpisana i toczą się niepoważne gry proceduralne, nieprzyzwoite gry
proceduralne w imieniu SLD, tutaj, na tej sali i w komisjach przedsiębrane.
Pani poseł Sierakowska na koniec mówi: Nie chcemy udowadniać, że potrafimy
powiedzieć „nie" temu dokumentowi. Ależ, szanowni posłowie SLD,
udowodnijcie to w końcu, bo to jest właśnie sprawa czysta, a nie
prezentujecie takie zachowania, z jakimi do tej pory mamy do czynienia.
Chciałbym jeszcze nawiązać do wystąpienia pani poseł Nowakowskiej i do
kwestii, iż KPN powołał się na zapis w projekcie konstytucji, a nie na
konstytucję uchwaloną. To się zgadza, ponieważ KPN zaproponował, aby
Komisja Nadzwyczajna przestała się zajmować projektem konstytucji, gdyż tam
wszystko już w tej materii jest rozstrzygnięte. Cały czas krytykowaliśmy
fakt, że rozpatruje się umowę międzynarodową w odniesieniu do aktu
prawnego, który nie istnieje, którego nie ma, i tu zgadzamy się całkowicie z panią poseł i Unią Pracy, że należy od tego odejść, a najlepiej by było
tę Komisję Nadzwyczajną po prostu zlikwidować.
Pani poseł Sierakowska mówi, żeby ta Komisja Nadzwyczajna istniała, aż
uchwalimy konstytucję i dopiero potem przystąpimy do sprawy konkordatu. Ale
czymże ta komisja ma się zajmować? A może po prostu powołamy Komisję
Nadzwyczajną do uchwalenia konkordatu, jeśli będzie taka potrzeba, i niech się
tym zajmie? Ale tak naprawdę są komisje; można powołać Komisję Nadzwyczajną
do uchwalenia konkordatu, do ratyfikacji konkordatu, która wszystkimi tematami
się zajmie — uchwalaniem konkordatu w tej czy innej konfiguracji
konstytucyjnej.
Chciałbym się zwrócić do pana posła Pastusiaka. Panie pośle, pan zastosował
jeden zabieg, czyli mówienie nie na temat. Pan stosuje jeszcze jeden zabieg: mówi
pan o tolerancji, o wolności poglądów filozoficznych, światopoglądu, o wolności religijnej. Bardzo pięknie mówi pan o tych wszystkich sprawach, chcąc
całemu światu pokazać, jakie to SLD — i pan — jest tolerancyjne, jak pan
przestrzega zasad wolności religijnej, światopoglądowej, filozoficznej. Tylko
że pan nie przedstawił ani jednego argumentu za tym, iżby ten konkordat w tej
formie burzył tę wolność czy jej przeszkadzał. Chcę zapytać: A jakim
wolnościom szkodzi możliwość zawierania małżeństw kanonicznych, co będzie
od razu honorowane przez państwo? Jest to ułatwienie życia dla znacznej części
obywateli polskich. Jeśli chodzi o inne kwestie, to ponadto państwo
wielokrotnie, co już tutaj zostało wykazane, powołujecie się na rzeczy
nieprawdziwe, których w konkordacie po prostu nie ma. Wprowadzacie w błąd społeczeństwo,
mówiąc o niemożności pochówku i podobnych zagrożeniach, których nie ma.
Panie pośle Pastusiak, chciałbym powiedzieć tak: Chyba najważniejsze w tej
sprawie jest to, aby zdać sobie sprawę z tego, że jeśli w ogóle ma być
dialog, to zasada tego dialogu jest taka: chodzi o to, aby zrozumieć drugą
stronę, zrozumieć jej pozycję i funkcjonowanie, jej istnienie. (Już kończę,
panie marszałku.) Trzeba zrozumieć tę drugą, naszą stronę, zrozumieć to,
że funkcjonuje ona nie tylko w świecie materialistycznym, ale że rzeczywistością
równoważną jest również świat duchowy, religijny, świat wiary, zrozumieć i te związki małżeńskie, i to nauczanie. Mamy prawo do tego, żeby być
nauczani także w systemie wartości, które wyznajemy, i w systemie rzeczywistości,
która jest dla nas rzeczywistością równie namacalną jak rzeczywistość
materialna dla pana, panie pośle. Jeżeli tego nie zrozumiemy, jeżeli nie będziemy
chcieli podejść w sposób uczciwy do dialogu, nie wykażemy się tolerancją i chęcią zrozumienia innych, to będzie nam bardzo trudno ze sobą żyć. (Oklaski)
Wicemarszałek
Marek Borowski: Dziękuję bardzo.
Przemawiał pan poseł Dariusz Wójcik z Koła Parlamentarnego Konfederacji
Polski Niepodległej.
Pani posłanka Nowakowska; zgaduję, że chodzi o sprostowanie.
Poseł
Maria Nowakowska: Panie Marszałku!
Chciałabym sprostować to, co powiedział pan poseł Wójcik.
Wicemarszałek
Marek Borowski: Nie, nie. Pani posłanko,
czy będzie pani prostować wypowiedź pana posła Wójcika?
Poseł
Maria Nowakowska: Nie. Chciałabym
sprostować to, co powiedział pan Wójcik o moim wystąpieniu. Nie zrozumiał
pan tego, co powiedziałam. Mówiłam o tym, co jest w państwa uzasadnieniu, o tym, że powołujecie się na przypuszczenia, a nie na fakt.
Wicemarszałek
Marek Borowski: Dziękuję bardzo.
Rzeczywiście było to sprostowanie, dziękuję.
Bardzo proszę pana posła Eugeniusza Janułę reprezentującego Poselskie Koło — Nowa Demokracja.
Poseł
Eugeniusz Januła: Panie Marszałku!
Panie Posłanki! Panowie Posłowie! Pragnę zapewnić wszystkich obecnych, jak również
opinię publiczną, że jak wszystkie inne ugrupowania, Nowa Demokracja jest za
uregulowaniem stosunków między Polską a Watykanem, jest za uzyskaniem równorzędnego
modus vivendi, tym bardziej że
Watykan reprezentuje nie tylko skromne terytorialnie państwo, ale wielką siłę
moralną oraz ma wielki szacunek światowej opinii publicznej. Stąd też nie
jesteśmy przeciwnikami, a wprost zwolennikami uzyskania solidnego, zadowalającego
obie strony porozumienia. Oczywiście jak zwykle są pewne problemy, dlatego że
rozdział między sacrum a profanum,
przede wszystkim w sferze świadomości, jest bardzo trudny. Z niepokojem przyglądamy
się również pewnemu kontredansowi, który od pewnego czasu toczy się wokół
problemów konkordatu. Z ubolewaniem stwierdzamy, że wpisał się do tego
kontredansu w pewnym sensie pan prezydent, który w swoim czasie był gorącym
przeciwnikiem, obecnie zdaje się kokietować kościół z jakichś względów
taktycznych.
Natomiast przechodząc do meritum sprawy uważamy, patrząc na treść obecnie
parafowanego konkordatu, że jest on niekorzystny dla polskiej strony, jest on
porozumieniem nierównoprawnym. Dobrze się stało, że sięgnięto w poprzednich wypowiedziach do przykładów np. Maroka czy Tunezji. Tam kościołowi,
tam Watykanowi chodzi o uregulowanie spraw nieznacznej mniejszości — w Polsce
natomiast, mimo że mapa wyznaniowa zasadniczo zmienia się na niekorzyść kościoła
katolickiego, ale mimo to na pewno w przyszłości katolicyzm będzie wyznaniem
podstawowym — a demokracja jest takim systemem, w którym chodzi o obronę
mniejszości przed większością. Biorąc natomiast pod uwagę niektóre
inklinacje części hierarchii katolickiej istnieją obawy. Wprawdzie nie boimy
się, że hierarchowie katoliccy chcieliby przenieść Polskę w okres
przywileju łęczyckiego, ale jednak w obecnym tekście konkordatu są określone
przywileje. (Gwar na sali)
Ja pani poseł nie przeszkadzałem. Są pewne przywileje, które wyraźnie
prowadzą do asymetrii stron, zawarte kolejno w art. 15, art. 17, art. 22 oraz w art. 27 i 28. W związku z tym nie ukrywamy, że jesteśmy zwolennikami
renegocjacji na konkretnych warunkach. Wspomniano, że takie renegocjacje się
odbywają, renegocjacje treści konkordatu z XIX w.; one się odbywają na korzyść
tych podmiotów, które w swoim czasie podpisywały z Watykanem nie bardzo
korzystne, nie za bardzo równorzędne porozumienia konkordatowe.
Uważamy, że ratyfikacja renegocjowanego konkordatu jest możliwa, potrzebna
społeczeństwu, potrzeba państwu. Dlatego też wprawdzie chcielibyśmy, żeby
polska hierarchia kościelna starała się znajdować swój kościół w okresie
encykliki Mater et magista i II Soboru
Watykańskiego, niemniej jednak jesteśmy zdecydowanymi zwolennikami zawarcia
rozsądnego, równorzędnego konkordatu. W związku z tym popieramy wniosek o przedłużenie prac Komisji Nadzwyczajnej
do opracowania porozumienia z Watykanem. Uważamy, że ten konkordat powinien
mieć charakter równorzędny. Natomiast jeżeli miałby mieć charakter obecny,
wtedy wzorem kardynała Wyszyńskiego musielibyśmy powiedzieć: non possumus. (Oklaski)
Wicemarszałek
Marek Borowski: Dziękuję bardzo
panu posłowi Eugeniuszowi Janule reprezentującemu Poselskie Koło — Nowa
Demokracja.
Obecnie zabierze głos pan poseł Piotr Ikonowicz z Polskiej Partii
Socjalistycznej.
Poseł
Piotr Ikonowicz: Panie Marszałku!
Wysoka Izbo! Myślę, że w dyskusjach nad stosunkami państwo — kościół
nigdy nie może zabraknąć głosu dostojników kościoła i dlatego pozwolę
sobie rozpocząć swoją wypowiedź od zacytowania stwierdzenia biskupa Pieronka,
który całkiem niedawno stwierdził, iż kościół żył 50 lat bez konkordatu i dalsze 50 lat się bez niego obejdzie. Myślę, że dzisiaj sytuacja kościoła
katolickiego w Polsce jest na tyle luksusowa, że w tych słowach nie ma ani
odrobiny przesady. Jeżeli jest nacisk na to, aby konkordat jak najszybciej
ratyfikować, to tylko dlatego że trudno będzie znaleźć rząd w demokratycznym państwie — w miarę jak będziemy się upodabniać do rozwiniętych i nowoczesnych krajów zachodnich — który będzie zgadzał się na tak daleko
idące ustępstwa wobec kościoła katolickiego, jak obecny rząd koalicji
PSL-SLD. W związku z tym chciałbym stwierdzić, iż już dzisiaj między projektem
konstytucji a podpisanym konkordatem istnieje sprzeczność z artykułem mówiącym o tym, iż władza, państwo i kościół są od siebie niezależne i autonomiczne. Otóż jak to brzmi w zestawieniu z dzisiejszą praktyką, jeżeli
kościół niezależnie i autonomicznie od państwa importuje bez cła samochody i artykuły luksusowe, a państwo niezależne i autonomiczne od kościoła mu na
to pozwala. Jak to brzmi, kiedy kościół niezależny i autonomiczny od państwa
naucza religii w szkołach państwowych, a państwo niezależne i autonomiczne
od kościoła mu za to płaci z naszych podatków. Myślę, że już tutaj jest
sprzeczność, a przecież nie można wykluczyć sytuacji, w której w wyniku
poprawek i wniosków mniejszości zgłaszanych przy uchwalaniu ustawy
zasadniczej przejdzie zapis mówiący o rozdziale kościoła od państwa. Tutaj
już wątpliwości interpretacyjnych nie będzie. Sądzę, że kościół
katolicki dzisiaj postrzegamy poprzez pryzmat wielkiego Polaka Jana Pawła II,
ale przecież tak jak kościół może się liczyć z tym, że kolejne rządy
nie będą dla niego tak łaskawe, tak my zawierając umowę międzynarodową
musimy się liczyć z kolejnym konklawe. Ja bym się bardzo obawiał, gdyby los
praw obywatelskich i wolności obywatelskich, które są regulowane konkordatem,
zależał od dobrej woli przyszłego papieża i od kolejnego konklawe, bo oczywiście
nikt poważny w Polsce złej woli ze strony obecnego papieża spodziewać się
nie może.
Generalnie wydaje mi się, że stosunki państwo — kościół nigdy nie były
lepsze. Wydaje mi się, że sytuacja kościoła katolickiego jest nieporównywalna z sytuacją kościoła w jakimkolwiek innym kraju europejskim, oczywiście na
korzyść Polski. Jeżeli porównujemy proponowany konkordat, bo były tu głosy o tym, że ten konkordat nie jest korzystniejszy niż inne konkordaty zawierane
przez Watykan — odeślę do pierwszego z brzegu, do konkordatu z Republiką Włoską — to te zapisy są nieporównywalne. Chciałbym przyłączyć się do tego głosu,
który powiada: opublikujmy, dla przykładu, kilka wybranych konkordatów i ten
projekt konkordatu. Zróbmy tabelkę tych uprawnień i zobaczymy jak niewspółmierny
jest ten projekt z wszystkimi innymi konkordatami zawieranymi z innymi państwami.
Rozumiem, że Komisja Nadzwyczajna jest powoływana w sytuacjach nadzwyczajnych, i taką sytuację nadzwyczajną dzisiaj w Polsce mamy. Nadzwyczajne są dzisiaj
uprawnienia kościoła w państwie i nadzwyczajna jest sytuacja na tej sali,
kiedy kolejne głosowania, jakby pilotażowe, gdzie obie strony — zwolennicy i przeciwnicy obecnego konkordatu — się przypierali i przegłosowywali, no dawały
przewagę lewicy, ale minimalną, często pojedynczych głosów, czyli w parlamencie panuje stan swoistej równowagi. Obie strony powiadają: My
reprezentujemy większość polskiego społeczeństwa. Myślę, że bardzo źle
się stało, że jednak nie przegłosowaliśmy, nie zadecydowaliśmy o cząstkowym
przedkonstytucyjnym referendum. Wówczas te stwierdzenia można by zweryfikować. W takich sprawach jak konkordat, jak materia konstytucyjna, trzeba przede
wszystkim kierować się przekonaniami większości społeczeństwa. Takie są
reguły demokracji. Chciałbym, żebyśmy mogli to sobie powiedzieć, podejmując
tą decyzję. Stąd już przedłużanie tych prac, stąd przedłużanie się tej
nadzwyczajnej sytuacji, przedłużanie prac komisji, i stąd poparcie Polskiej
Partii Socjalistycznej dla tej uchwały, która uzależnia zawarcie konkordatu
od jego renegocjacji z jednej strony i od uchwalenia i ustaleń nowej
konstytucji — z drugiej. (Oklaski)
Wicemarszałek
Marek Borowski: Dziękuję bardzo.
Przemawiał pan poseł Piotr Ikonowicz z Polskiej Partii Socjalistycznej.
Lista posłów zapisanych do głosu została...
(Poseł
Irena Lipowicz: Można w trybie sprostowania, panie marszałku?)
Proszę
bardzo.
Poseł
Irena Lipowicz: Panie Marszałku,
Wysoki Sejmie! Pan poseł Ikonowicz powiedział o przedłużaniu prac komisji.
Nie można mówić o przedłużaniu prac, jeżeli te prace od marca w ogóle się
nie toczą. To po pierwsze. A po drugie, wydaje mi się, że elementarne zasady nakazują jednak cytowanie
wypowiedzi bez wyrywania ich z kontekstów, a tak się chyba stało z wypowiedzią
ks. biskupa Pieronka.
Wicemarszałek
Marek Borowski: Dziękuję bardzo.
Lista posłów zapisanych do głosu została wyczerpana. Chciałbym się
dowiedzieć, kto z posłów wnioskodawców chciałby zabrać głos? Pan poseł
Komornicki. Czy pan poseł Wójcik także? Nie. Pani posłanka Sierakowska? Też
nie. Bardzo proszę, panie pośle.
Poseł
Jan Komornicki: Panie Marszałku!
Wysoka Izbo! Tym razem będę mówił krótko. Chciałbym podziękować
wszystkim za przedstawienie swoich poglądów i racji. Z pewnym niepokojem muszę
odnieść się do dwóch kwestii. Debata nasza dotyczyć miała projektów uchwał,
które zostały zgłoszone, natomiast zupełnie niespodziewanie po raz kolejny
przeprowadziliśmy głęboką analizę z bardzo różną — w moim przekonaniu -
znajomością przedmiotu. Debatę na temat samego konkordatu, a także wymianę
poglądów na temat jego zawartości. Nie przypuszczałem, a widzę z tego, że
do kolejnych specjalności Polaków dochodzi znakomita znajomość nie tylko
naszego własnego konkordatu, ale także innych konkordatów.
Otóż przedmiotem naszej debaty, w tym także inicjatywy poselskiej, którą
reprezentuję, było zmienienie dotychczasowego trybu prac nad ratyfikacją
konkordatu, ponieważ ona — okazało się — do ratyfikacji nas nie przybliżyła,
tylko od ratyfikacji nas oddaliła. Pomijając treść tej dyskusji, do której
się nie bardzo mam ochotę się odnosić, choć znowu też niepokoi mnie troszkę
kilka reakcji na sali, które nie świadczą — niestety — najlepiej o umiejętności
szanowania odrębności poglądów, wydaje mi się, że inicjatywa mająca
doprowadzić do zmiany dotychczasowego trybu pracy nad ratyfikacją konkordatu
jako trybu nieskutecznego, czyli po prostu do stwierdzenia, że komisja wyczerpała
swoje możliwości działania i podjęcia odważnej decyzji przyjęcia lub
odrzucenia konkordatu, który — jak wszyscy twierdzili — nie może być
renegocjowany, powinna zostać przez Wysoką Izbę rozstrzygnięta. O to chodziło
inicjatorom projektu uchwały, który przedstawiłem, i myślę, że Wysoka
Izba, po rozważeniu, powinna jednak do tej kwestii odnieść się w sposób
zdecydowany. Prowadziłoby to oczywiście do przecięcia wszelkich dalszych
dyskusji, które rozpalają emocje nie tylko na tej sali.
Nie mogę zgodzić się, i do tego jednak się odniosę, że brak pośpiechu, który
jest tutaj zalecany, jest wskazany, bo jeszcze można badać, bo to będzie
bardziej demokratycznie. Bardzo przepraszam, wyrażam pogląd, że brak pośpiechu i dalsze zwalnianie tempa jest pozorowaniem działań. Pozorowanie działań w tej kwestii do niczego dobrego nie prowadzi i po prostu jest przedłużaniem
tego, co dotychczas okazało się nieskuteczne i co zamiast przybliżyć
ewentualną ratyfikację, oddala ją. Chcę wyraźnie powiedzieć: projekt uchwały,
który przedłożyłem Wysokiej Izbie, podpisali zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy ratyfikacji konkordatu. I to jest znamienne. Proszę sobie dokładnie
przejrzeć bardzo długą listę posłów, którzy tę inicjatywę podpisali.
Oznacza to, że posłowie chcą, żebyśmy po prostu o tym zdecydowali i przestali pozorować działania. Chciałbym podziękować posłom, którzy w sposób kompetentny i spokojny, tak jak pan poseł Wuttke, odnieśli się czy zgłosili
uwagi dotyczące problemu, jaki powstał. Problemu, który czasem był omawiany w sposób niezupełnie poważny, a wręcz może nawet niestosowny. Przepraszam
pana posła Ikonowicza, ale uważam pewien fragment jego wypowiedzi, kiedy mówił o konklawe, za niestosowny. Pan poseł Wuttke dał właśnie przykład bardzo
wielkiej powagi odniesienia się do problemu, który musimy rozstrzygnąć.
Chciałbym podziękować panu posłowi Kowolikowi za poparcie wniosku o przejście
do drugiego czytania projektu uchwały, który zaprezentowałem. (Oklaski)
Wicemarszałek
Marek Borowski: Dziękuję, panie
pośle. Zamykam dyskusję. W dyskusji zgłoszono wnioski o odrzucenie wszystkich projektów uchwał. Głosować
nad tymi wnioskami będziemy na najbliższym posiedzeniu.
_____________________
Sprawozdanie Stenograficzne z 83 posiedzenia Sejmu w dniu 28 czerwca 1996 r., s. 256.
1 2
« Prace nad ustawą ratyfikacyjną (Publikacja: 17-11-2003 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2991 |
|