|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Biologia » Biologia molekularna
O.J. Simpson przeciwko genetyce molekularnej [2] Autor tekstu: Krzysztof Szymborski
Jeśli zgodzić się, że zadaniem wymiaru sprawiedliwości jest ustalanie prawdy materialnej i na tej podstawie wnioskowanie o winie bądź niewinności oskarżonego, to może wydać się dziwne, że stosunek wielu prawników do przedstawionych powyżej naukowych osiągnięć kryminalistyki jest mniej niż entuzjastyczny. Wyjaśnienie tego stanu rzeczy jest czysto ekonomiczne. System procesowy, w którym dwie strony — oskarżenie i obrona — argumentują z przeciwstawnych pozycji po to, by pozwolić ławie przysięgłych podjąć obiektywną i sprawiedliwą decyzję, charakteryzuje się dwoma elementami asymetrii. Po pierwsze, oskarżenie musi dowieść winy oskarżonego, podczas gdy obrona nie musi bynajmniej udowodnić jego niewinności — wystarczy jej zasianie wątpliwości w umysłach przysięgłych. Jest świętą i ze wszech miar słuszną zasadą, że w oczach prawa każdy człowiek pozostaje niewinny dopóty, dopóki mu się jego winy nie dowiedzie.
Kładzie to jednak na barkach oskarżenia ciężar znacznie większy niż ten, który dźwigać musi obrona. Prokuratorowi amerykańskiemu nie wolno sobie pozwolić na błąd, podczas gdy obrona może zachowywać się w sposób zgoła nieodpowiedzialny, nie ponosząc za to żadnej kary. Po drugie, co jeszcze ważniejsze, w sądzie amerykańskim pieniądze przemawiają donośnie i — jeśli są obecne — przemawiają po stronie obrony. Mówiąc wprost, obrona jest zajęciem bardziej intratnym niż oskarżenie. Wprowadzenie nauki do sali sądowej jest poważnym zagrożeniem dla korzystnej pozycji adwokata, ponieważ ogranicza obszar dwuznaczności, który jest dla niego naturalnym terenem działania. Żaden obrońca nie chce, żeby werdykt w jego sprawie zapadał w laboratorium genetycznym, bo w efekcie zawężałoby to poważnie jego pole manewru, a zatem podstawę finansowych roszczeń wobec klienta. W sprawie O.J. Simpsona, który według realistycznych szacunków wydał na swoją obronę około pięciu milionów dolarów, niewielu znających życie Amerykanów spodziewało się wyroku skazującego. Niewielu też jednak spodziewało się uniewinnienia. Większość oczekiwała tzw.
hung jury, czyli braku zgodności wśród przysięgłych, którzy decyzję muszą podejmować jednogłośnie. Konieczny byłby nowy proces, prawdopodobnie kolejne
hung jury, i tak przez kilka następnych lat… Tajemnica niebywałej skuteczności obrony w tej sprawie, w której wszystkie
naukowe dowody wskazywały na winę oskarżonego, stała się tematem ogólnonarodowej debaty. I choć debata ta koncentruje się na problemie rasowym (trzy czwarte ławy przysięgłych stanowili
Afroamerykanie), „wątek naukowy" ma w sprawie Simpsona także bardzo istotne znaczenie.
Obrona złożona z pół tuzina gwiazd amerykańskiej palestry wiedziała od początku, że wyniki testów DNA będą koronnym atutem prokuratorów. Aby przygotować się na odparcie naukowego ataku, obrońcy Simpsona pospiesznie udali się na poszukiwania i wynajęli, jako ekspertów obrony, najwybitniejsze autorytety w zakresie
„genetyki sądowej", takich jak nowojorski profesor prawa Barry Scheck i adwokat Peter Neufeld, którzy wspólnie przewodniczą grupie roboczej do sprawy DNA w Narodowym Stowarzyszeniu Obrońców Kryminalnych. Odegrali oni ważną rolę w trakcie technicznych przesłuchań, dowodząc z wielką siłą perswazji (wzmocniona udziałem w pięciomilionowym łupie), że wszyscy pracownicy policji i laboratorium kryminalistyki hrabstwa Los Angeles, którzy mieli cokolwiek do czynienia z próbkami krwi zebranymi z miejsca zbrodni i uzyskanymi od Simpsona, to zgraja niedokształconych partaczy, którzy nie mają pojęcia o właściwym obchodzeniu się z materiałem dowodowym.
Podczas gdy Neufeld i Scheck musieli ciężko zapracować na swoje honoraria, prawdziwą ozdobą ekipy obrony był nie kto inny jak sam Kary Mullis, którego trud był nieporównanie lżejszy. Czcigodny noblista w procesie nie zeznawał i być może został przez obronę
„zakupiony" tylko po to, by uniemożliwić prokuraturze powołanie go na świadka (zeznawanie na rzecz oskarżenia jest obywatelskim obowiązkiem i nie przynosi większych korzyści materialnych). Jego akces do obozu Simpsona tak rozeźlił oskarżyciela, że wystosował on oficjalne oświadczenie mające na celu podważenie wiarygodności uczonego. Głosi ono, że
„swym postępowaniem w życiu prywatnym i zawodowym [Mullis] sprawił, że wielu członków społeczności naukowej nie traktuje poważnie jego poglądów". Ponadto, jak sam przyznaje, jest od lat narkomanem, nie wierzy, iż wirus HIV powoduje AIDS, a także
„wysuwał pod adresem środowiska naukowego [nieuzasadnione] zarzuty stosowania oszukańczych praktyk, a także sam przyznał się do ich stosowania". Dwa dni później gazeta
„Los Angeles Times" doniosła, że w 1990 roku Mullis przyznał się do pobicia swej narzeczonej (chyba już nie Jennifer, bo ta porzuciła go wcześniej) i uniknął kary dopiero po tym, jak się zobowiązał poddać terapii i chodzić na zebrania Anonimowych Alkoholików.
Frustracja prokuratury okazała się całkiem uzasadniona, choć Mullis nie był jej główną przyczyną. Mimo że
O.J. Simpson miał wyniki dodatnie w obu rodzajach testów, zarówno w PCR, jak i w bardziej surowym RFLP, i że wszystko na pozór wskazywało, iż przysięgli nie będą mieli podstaw do
„uzasadnionej wątpliwości" o jego winie — sprawa zaczęła wyglądać, z punktu widzenia oskarżenia, coraz mniej pomyślnie. Mark Fuhrman, jeden z policjantów, którzy zabezpieczali dowody na miejscu przestępstwa, a także ten, który znalazł zakrwawioną rękawiczkę w ogrodzie rezydencji Simpsona, okazał się rasistą i w kilku wypadkach w ostatnich latach wyrażał się obraźliwie o czarnych Amerykanach. Dało to obronie możliwość zastosowania strategii, która w efekcie zniweczyła cały plon naukowych analiz. Johnny Cochran, nowy lider ekipy obrony, wystąpił wobec ławy przysięgłych z oświadczeniem, że cała sprawa przeciwko Simpsonowi jest spiskiem rasistowskiej policji, która sfałszowała bądź podrzuciła obciążające go dowody. Przysięgli, w większości ludzie słabo wykształceni, którzy byli zmuszeni wysłuchiwać usypiających wykładów z genetyki molekularnej i po dziewięciu miesiącach życia w odosobnieniu nie myśleli o niczym innym, jak o powrocie do domu, musieli przyjąć tę koncepcję jak tonący koło ratunkowe. W czasie gdy obrona i oskarżenie miały swoje ostatnie wystąpienia, część ławy przysięgłych zaczęła się już pakować.
Analizy psychiki przysięgłych będą jeszcze prowadzone przez parę tygodni, a niewykluczone, że nawet miesięcy. Być może amerykańscy telewidzowie dowiedzą się, co powodowało tą grupą dwunastu ludzi, starannie wybranych spośród setek, kiedy podejmowali swą pospieszną decyzję. Jedna z hipotez głosi, że był to akt odwetu za historyczne niesprawiedliwości, jakie w przeszłości wielekroć spotykały czarnych obywateli ze strony aparatu sprawiedliwości. W tych
dociekaniach znalazło się również miejsce na refleksje wokół roli nauki w procesie O.J. Simpsona. Jak doniosła agencja UPI, historyk nauki z Uniwersytetu Cornella Bruce Lewenstein uzyskał z Narodowego Funduszu Nauki grant w wysokości 17 tysięcy dolarów, który ma zostać przeznaczony na stworzenie
„archiwum DNA Simpsona". Archiwum będzie zawierać nagrania zeznań sądowych dotyczących DNA, wycinki prasowe i wszelkie
związane z tym tematem dokumenty, a także dowcipy rysunkowe, i nawet żarty umieszczane w Internecie. Wszystko to zostanie wykorzystane do badań nad tym, jak nauka jest postrzegana przez samych naukowców, przez prawników oraz przez
tak zwanych zwykłych ludzi. Jeśli więc znacie jakiś żart na temat DNA Orenthala Jamesa Simpsona, prześlijcie go pod adresem Bruce’a Lewensteina, Cornell University, Ithaca, USA.
*
Październik 1995. Tekst pochodzi ze zbioru Poprawka z natury... Publikacja w Racjonaliście za zgodą Autora.
1 2
« Biologia molekularna (Publikacja: 26-10-2004 )
Krzysztof SzymborskiHistoryk i popularyzator nauki. Urodzony we Lwowie, ukończył fizykę na Uniwersytecie Warszawskim. Posiada doktorat z historii fizyki. Do Stanów wyemigrował w 1981 r. Obecnie jest wykładowcą w Skidmore College w Saratoga Springs, w stanie Nowy Jork.
Jest autorem kilku książek popularnonaukowych (m.in. "Na początku był ocean", 1982, "Oblicza nauki", 1986, "Poprawka z natury. Biologia, kultura, seks", 1999). Współpracuje z "Wiedzą i Życie", miesięcznikiem "Charaktery", "Gazetą Wyborczą", "Polityką" i in.
Dziedziną jego najnowszych zainteresowań jest psychologia ewolucyjna, nauka i religia. Częstym wątkiem przewijającym się przez jego rozważania jest pytanie o wpływ kształtowanych przez ewolucję czynników biologicznych i psychologicznych na całą sferę ludzkiej kultury, a więc na nasze zachowania, inteligencję, życie uczuciowe i seksualne, a nawet oceny moralne. Liczba tekstów na portalu: 31 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Mężczyzna niepotrzebny | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3712 |
|