|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Historia
Poznański Czerwiec 1956 w świetle niezależnych badań Autor tekstu: Łukasz Jastrząb
W tym roku, 28 czerwca, mija 50 rocznica wydarzeń określanych
jako Poznański Czerwiec 1956 r. Rok 1956 kojarzony jest przede wszystkim z przemianami październikowymi oraz z Rewolucją Węgierską 1956 r. Tymczasem w Poznaniu w dniu 28.06.1956 r. miał miejsce protest i strajk na tle ekonomiczno — socjalnym, która przerodził się w zamieszki zbrojne o charakterze
politycznym, spacyfikowane przez wojsko. Co się wydarzyło w Poznaniu
28.06.1956 r. ? Przyczyn wystąpienia robotników Poznania w czerwcu
1956 r. należy szukać w bardzo złej sytuacji ekonomiczno-socjalnej w tamtym okresie. Pogarszały się warunki pracy w poznańskich zakładach pracy
związane z nastawieniem na szybkie tempo rozwoju przemysłu ciężkiego.
Brakowało półfabrykatów, części, narzędzi, środków ochrony osobistej,
nagminne były przestoje w produkcji spowodowane brakami w zaopatrzeniu. Wyśrubowane
normy powodowały nie tylko obniżenie jakości, ale też i bezpieczeństwa
pracy. Robotnicy nie otrzymywali należnych deputatów węglowych, szwankowało
zaopatrzenie w sklepach, ale podstawowym punktem zapalnym było wprowadzenie
(niesłusznie zresztą naliczanego) tzw. podatku akordowego, który uderzył
finansowo w najbardziej wydajnych i tym samym najlepiej zarabiających robotników.
Pogarszająca się sytuacja następowała od 1954 r. Wielokrotne rozmowy z władzami
partyjnymi, resortowymi nie dawały rezultatu. Również pobyt delegacji poznańskich
zakładów w Ministerstwie Przemysłu Ciężkiego w dniu 27.06.1956 r. zakończył
się fiaskiem. Dlatego też dnia 28.06.1956 r. postanowiono zaprotestować na
ulicy. Ogniskami inicjującymi były ówczesne Zakłady im. Józefa Stalina
(czyli Zakłady Przemysłu Metalowego H. Cegielski Poznań), Zakłady Naprawcze
Taboru Kolejowego i Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne. W godzinach
porannych robotnicy wyszli na ulicę, uformowali pochód i skierowali się do
centrum miasta zbierając po drodze pracowników innych zakładów pracy. Na ówczesnym palcu Józefa Stalina (obecnie plac Adama
Mickiewicza) w centrum Poznania, gdzie znajdowały się siedziby władz
miejskich i KW PZPR (gmach Komitetu został splądrowany) zgromadziło się około
100 tys. osób. Nie było w dziejach PRL drugiego takiego wystąpienia pod względem
ilościowym — sparaliżowane zostało całe miasto. Demonstranci domagali się
rozmów z władzami — w tej fazie demonstracja miała wciąż charakter
ekonomiczny, choć powoli zaczęły się pojawiać hasła o zabarwieniu
politycznym. Zgromadzenie w centrum miasta zakończyło się fiaskiem. Tłum
rozdzielił się na kilka grup — jedna wróciła do zakładów pracy, druga
udała się pod więzienie przy ul. Młyńskiej (gdzie wg plotki mieli być uwięzieni
robotniczy delegaci), trzecia pod gmach Urzędu Bezpieczeństwa przy ul. Jana
Kochanowskiego (demolując po drodze gmach ZUS i znajdujące się w nim urządzenia
zagłuszające stacje radiowe — na marginesie warto dodać, że przy
wyrzucaniu z 6 piętra aparatury, zraniono spadającymi częściami wiele osób
zgromadzonych pod budynkiem). Tłum, który udał się pod więzienie, wtargnął
na teren aresztu i wypuścił ponad 200 więźniów (nie było wśród nich więźniów
politycznych — tylko zwykli przestępcy) i zabrał broń strażnikom więziennym.
Zdemolowane też zostały sąsiadujące gmachy sądu i prokuratury -akta
wyrzucono na ulicę i spalono. Niestety w przeważającej większości były to
akta spraw alimentacyjnych, rodzinnych i księgi wieczyste. Na ul. Młyńskiej
padły też już strzały — demonstranci „wypróbowywali" broń odebraną
strażnikom — raniąc przy okazji dwie osoby. Tłum, który udał się pod gmach Urzędu Bezpieczeństwa
usiłował wtargnąć do jego wnętrza. Demonstrantów próbowano rozproszyć
wodą z hydrantów, w kierunku gmachu poleciały kamienie i butelki z benzyną.
Padły strzały. Część historyków dużo czasu poświęca na debaty nad tym,
kto pierwszy oddał strzał w Poznańskim Czerwcu 1956 r. — czy demonstranci
czy funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa? Osobiście uważam, że sprowadzanie
winy i odpowiedzialności za Poznański Czerwiec 1956 do kwestii „pierwszego
strzału" jest myśleniem błędnym. Bo jeśli nawet „pierwszy strzał"
padł ze strony demonstrantów, to czy ściągnął odpowiedzialność z systemu
za przeszło dekadę stalinizmu? W tłumie przybyłym pod gmach UB była już
zresztą prawdopodobnie broń, z której mogła być oddana salwa. Ustalenia
historyków dowiodły, że w Czerwcu '56 użyto broni pochodzącej z nielegalnych arsenałów zalegających od czasów okupacji, z podziemia przestępczego a także użyta została broń myśliwska — tzw. „obrzynki". Rozpoczęła
się wymiana strzałów pomiędzy demonstrantami a funkcjonariuszami UB.
Pierwsze ofiary śmiertelne padły prawdopodobnie z rąk demonstrantów -
zastrzelono najpierw przypadkowo 26-letniego studenta i 25-letniego inżyniera
przybyłego spoza Poznania na Międzynarodowe Targi Poznańskie, a następnie śmierć w gmachu UB poniósł 31-letni oficer. Władza przestraszyła się
niekontrolowaną eskalacją wydarzeń w Poznaniu i w panice ściągnęła do
Poznania ogromne ilości wojska. Do miasta wkroczyły: 10 Sudecka Dywizja
Pancerna, 19 Dywizja Pancerna z 2 Korpusu Pancernego, 4 Pomorska Dywizja
Piechoty im. Jana Kilińskiego, 5 Saska Dywizja Piechoty z 2 Korpusu Armijnego,
wspomagane przez 10 Wielkopolski Pułk Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego
oraz wojska KBW ściągnięte aż spod Szczytna — w sumie ponad 10 tysięcy żołnierzy.
Wojska pancerne szybko zablokowały część miasta, w której znajdował się
gmach UB, wypierając uzbrojonych demonstrantów (broń pochodziła m. in. z rozbitej zbrojowni więzienia oraz posterunków MO). Cywile posiadający broń
zaczęli obsadzać dachy budynków, wieże skąd prowadzili niekontrolowany i bezładny ostrzał nie tylko do żołnierzy ale przede wszystkim do ludności
cywilnej, siejąc powszechną grozę .W wyniku strzałów na terenie miasta zginęło o 40% więcej osób niż w rejonie początkowych walk wokół gmachu UB. W Poznaniu nie miały miejsca typowe walki uliczne — starcia sprowadzały się
do wymiany pojedynczych strzałów oddawanych z ukrycia. W prowadzonych działaniach
nie było żadnych elementów organizacji, wszystko toczyło się żywiołowo. Siły wojskowe opanowały sytuację w późnych
godzinach nocnych, strzelanina wygasła 29.06 rano, choć można było jeszcze
usłyszeć pojedyncze strzały 30.06. Nie można zatem mówić — jak to się w niektórej literaturze przyjmuje — o trzydniowych walkach. Wymiana strzałów
trwała kilka godzin. Bilans zajść był straszny — zginęło lub zmarło z ran 57 osób (49 cywilów, 4 żołnierzy, 3 funkcjonariuszy UB i 1 milicjant).
Ponad 80% ofiar były ofiarami przypadkowymi (w tym 15 dzieci i młodzieży do
lat 18). Upada więc mit o powstaniu w Poznaniu, skoro większość zabitych nie
miała żadnego związku z walkami. Ginęli idąc do pracy, po zakupy, stojąc
jako gapie w tłumie. Rannych zostało około 600 osób, ale co ciekawe -
ponad 120 nie miało ran postrzałowych tylko np. otarcia, złamania,
skaleczenia. Aresztowano prawie 800 osób, z których większość zwolniono po
przesłuchaniu. Sformułowano 51 aktów oskarżenia dla 135 osób. W wrześniu
1956 r. ruszyły procesy przerwane przez przemiany październikowe. Skazano
tylko trzy osoby za zamordowanie 26-letniego kaprala Urzędu Bezpieczeństwa
(został zlinczowany). Akty okrucieństwa miały miejsce też i z drugiej strony — żołnierze zakłuli bagnetami 19-letniego chłopaka. Straty materialne w wyniku zajść szacowano na 5 milionów ówczesnych złotych. Zdemolowano i rozkradziono kilkadziesiąt sklepów, grabiono prywatne mieszkania, bito rannych
żołnierzy niesionych na noszach, zniszczono 32 wagony tramwajowe, demonstranci
wtargnęli też z bronią do żłobka, który został kompletnie zdewastowany (łącznie z wyrywaniem framug ze ścian) i rozgrabiony. Zatrważające jest to, że większość
zniszczeń i aktów dewastacji miała miejsce poza rejonem walk, zupełnie
niepotrzebnie. W lipcu 1956 r. nastąpiły podwyżki płac, zaczęto zwracać
niesłusznie naliczony podatek, poprawiono warunki pracy. Wydarzenia Poznańskiego Czerwca 1956 r. były szokiem
nie tylko dla władzy ale i dla mieszkańców Poznania. Była to ogromna
tragedia. Poznański Czerwiec 1956 r. przyspieszył przemiany w Polsce w 1956
r., ale bardzo trudno jest dowieść, że był on początkiem kolejnych przemian z roku 1968, 1970, 1980 i 1981. Taką rozwojową koncepcję Poznańskiego
Czerwca 1956 r. można odrzucić, bo każde z tych wydarzeń ma swoją specyfikę i odrębność. Pojawiła się też mocno naciągana koncepcja, że „Solidarność"
ma swe korzenie i początki istnienia w Poznańskim Czerwcu 1956 r. Jest to też
daleko idąca nadinterpretacja. Nie było też to antykomunistyczne powstanie
(choć jeżeli zajścia potrwałyby dłużej — mogło się to w powstanie
przerodzić). Brak było ośrodka przygotowawczego, a także dowódcy. Błędne
nazywanie tych wydarzeń „powstaniem" wynika chyba z chęci podniesienia ich
rangi w aspekcie narodowym lub pozbycia się jakichś kompleksów. Chęć
zbudowania na strajku robotników Poznania kolejnej polskiej martyrologii powstańczej
spowodowała złożenie przez część poznańskich posłów w Sejmie projektu
uchwały, która miała określić, że w Poznaniu w dniu 28.06.1956 r. miało
miejsce „powstanie". Kuriozalna to sytuacja, w której władza ustawodawcza
ma ustalać fakty historyczne. Na szczęście Sejm wykazał się roztropnością i schłodził zapędy posłów, przyjmując 21.06.2006 r. uchwałę mówiącą
tylko o Narodowym Dniu Pamięci Poznańskiego Czerwca 1956 r. Pomimo to Komitet
Obchodów w Poznaniu będzie obchodził „powstanie", a przypadkowo poległe
wtedy osoby nazywa „powstańcami", choć z walkami nie miały one nic wspólnego,
zwłaszcza że większość rodzin tych osób absolutnie nie zgadza się na
nazywanie ich bliskich „powstańcami". Większość historyków wzywa do
zaprzestania używania nazwy „Powstanie Poznańskie 1956 r." bo prowadzi to
tylko do krytyki tych wydarzeń i drwin z niewątpliwej, bratobójczej tragedii
jaka miała wtedy miejsce. Poznańskiego Czerwca 1956 r. nie zapomni żaden
Poznaniak. Niezależnie od stopnia zaangażowania, nikt kto wtedy mieszkał w Poznaniu, nie pozostał wobec nich obojętny. Pokojowa manifestacja na tle płacowym i socjalnym, przerodziła się w zamieszki zbrojne o podłożu politycznym, które
pochłonęły kilkadziesiąt śmiertelnych ofiar, kilkaset rannych, a straty
materialne liczono w milionach ówczesnych złotych. I niezależnie od oceny
Poznańskiego Czerwca 1956 r. jako historycznej zaszłości, jest on swego
rodzaju przestrogą na przyszłość, co do skutków masowych protestów i wystąpień.
Najważniejsze jest, by pamiętać o tych, co zapłacili najwyższą cenę za
Poznański Czerwiec 1956 r. — ofiary i ich rodziny, a także o tych, którzy
mieli niebywałą odwagę wyjść na ulicę i upomnieć się o swoje prawa. P. S. Fotografie grobów ofiar Poznańskiego Czerwca
1956 r. można oglądać na stronach Wielkopolskiej Biblioteki Cyfrowej (www.wbc.poznan.pl — w wyszukiwarce należy wpisać „Poznański Czerwiec 1956 r."). Galerię
zdjęć można znaleźć również na
stronach IPN.
« Historia (Publikacja: 24-06-2006 )
Łukasz JastrząbUr. w 1977 r. w Poznaniu. W 2005 r. obronił, napisany pod kierunkiem prof. dr. hab. Wiesława Olszewskiego, doktorat w Instytucie Historii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu dotyczący Poznańskiego Czerwca 1956 r. Ukazał się on drukiem pt. „Rozstrzelano moje serce w Poznaniu. Poznański Czerwiec 1956 r. – straty osobowe i ich analiza". Autor licznych artykułów z tej tematyki. | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4870 |
|