« Społeczeństwo Czas nostalgii Autor tekstu: Henrik Berggren
Tłumaczenie: Elżbieta Jasińska-Brunnberg
Według tegorocznego noblisty, tureckiego pisarza Orhana Pamuka, istnieje specyficzny rodzaj melancholii, koniecznej
do zrozumienia Turcji, a przede wszystkim jej stolicy, Stambułu.
„Mówię o syrenach statków nawołujących we mgle", pisze Pamuk. "o murach miasta leżących w ruinach od czasu upadku Bizancjum, o opustoszałych rynkach wieczorem, o pustych lożach derwiszów, tekke, o mewach, trwających w rzęsistym deszczu na zardzewiałych, zarośniętych mchem i muszlami promach". Pamuk kontynuuje swoje rozważania poświęcając cały
rozdział „hüzün", unikalnemu tureckiemu rodzajowi smutku.
W
rzeczywistości wszystkie kultury znają tę czarną plagę — melancholię -
ten depresyjny, lecz romantyczny stan, kiedy to człowiek właśnie poprzez
afirmację swego bólu i zmartwienia staje się wyraźnie świadom piękna
przemijającego świata.
Melancholia
objawia się na wiele różnych, lokalnych sposobów: tristesse Francuzów,
blues Amerykanów, Trübsinn Niemców, melancholia Szwedów.
Te słowa -
choć tak różne — określają uczucie egzystencjalne, niezależne od granic. W ten sam sposób Pamuk pomaga czytelnikowi zrozumieć szczególność pojęcia
„hüzün": korzenie w islamie, poczucie życia w ruinach wielkiej kultury,
jego dzieciństwo w Stambule lat 50-tych, pomiędzy zachodnim modernizmem i osmańską
historią.
Właśnie to
jest magią sztuki i literatury. Cechy ogólnoludzkie pozwalają nam widzieć te
bardziej lokalne. I odwrotnie: poprzez poznanie najbardziej lokalnych cech
przyłączamy się do tego, co wiąże wszystkich ludzi. W świecie Pamuka
Turcja jest dziwnie znajomym miejscem — nie tracąc nic ze swojej odmienności.
Kiedy
przejdziemy od literatury do polityki, stosunek ogólnoludzkiego do unikalnego
natychmiast okazuje się niezwykle konfliktowy i skomplikowany. Różne wyobrażenia
na temat specyfiki danej kultury kontra uniwersalna kultura ogólnoludzka mogą mieć
niezwykle niebezpieczne konsekwencje — kiedy stają się wsparciem władzy
politycznej.
Z jednej
strony mamy skrajnych nacjonalistów i entuzjastów w szczególności
zaprzeczających ogólnoludzkim wartościom — a także możliwości
komunikacji poprzez kulturowe granice. Nikt inny nie jest w stanie zrozumieć
naszych historycznych doświadczeń, naszej religii, naszego cierpienia -
twierdzą oni — wasze normy i wartości nie mogą być u nas
zastosowane.
Tak brzmią
tureccy nacjonaliści, chcący uciszyć Orhana Pamuka, gdyż podjął sprawę
ludobójstwa na Ormianach. Ten sam refren słychać w wielu miejscach na
naszym zglobalizowanym świecie, od islamskich fundamentalistów do przeróżnych
nowonacjonalistycznych ruchów.
Jakiś czas
temu brałem udział w seminarium z pracownikami naukowymi z Rosji.
Według tego, co odczułem, nie byli oni przeciwnikami demokracji. Wciąż jednak
powracali do tego samego tematu: liberalizm u nas nie funkcjonuje, gdyż my
jesteśmy inni. W swojej najbardziej ekstremistycznej formie wypowiedzi te
dotykały ofiarnego mistycyzmu: naród rosyjski nie chce poczucia bezpieczeństwa i sprawnie działającego prawodawstwa, gdyż cierpienie jest jego losem.
Oczywiście
jest to nonsens, Rosjanie są tak samo przeznaczeni przez los na bycie cierpiącym
narodem, jak Turcy na melancholików. Chodzi tu o umiejętność widzenia i tego
co ogólnoludzkie, i tego co unikalne.
Za
zrezygnowanym, nacjonalistycznym sposobem myślenia rosyjskich naukowców kryje
się rzeczywista i gorzka przyczyna. Autokratyczny Putin nie jest przyczyną, lecz
symptomem słabego państwa prawa, w którym zaufanie między obywatelami
jest osłabione.
Jest to fakt
bardzo niepokojący, przede wszystkim dla sąsiadów Rosji. Świat wokół Rosji
powinien wyraźniej podkreślać swoje podstawowe żądania pluralizmu i poszanowania praw obywatelskich. Jeżeli liberałowie rosyjscy rzeczywiście
pragną przełamać ten fatalny krąg, muszą zakotwiczyć liberalne idee w codzienności narodu rosyjskiego. Nie jest to niestety łatwe zadanie. Dlatego
potrzebna jest nasza pomoc w budowaniu funkcjonującego państwa rosyjskiego, a także większe zainteresowanie ze strony Zachodu rosyjską historią i kulturą.
Odpowiedzią
na nacjonalizm nie może być militarystyczny uniwersalizm, zaprzeczający różnicom
kulturowym. Historia pokazała, że wyzwalanie z góry i z zewnątrz
rzadko kiedy było sukcesem — od armii Napoleona, niosącej zasady rewolucji
francuskiej na ostrzach szabel, do obecnej katastrofy w Iraku.
Cele mogą być
szlachetne — wolność, równość, demokracja — ale bez szacunku
dla historycznych zależności i tradycyjnych form wspólnoty, rezultat może
okazać się odwrotny od zamierzonego. Oświecanie przemocą często pociąga za sobą niechęć, mającą
długotrwałe historyczne skutki. Brutalne ataki francuskiej armii
prawdopodobnie opóźniły, a nie przyspieszyły demokratyzację okupowanych
krajów, na przykład Niemców i Hiszpanii.
Amerykański
publicysta David Brooks napisał niedawno, że istnieją dwie prawdy na świecie.
Pierwsza jest konserwatywna: dominujące instytucje społeczeństwa są
rezultatem kulturowych wartości. Druga jest liberalna: możemy zreformować
instytucje i poprzez to wywrzeć wpływ na sposób wartościowania.
Istnieje
jednak droga, leżąca między kulturowym nacjonalizmem i ahistorycznym
uniwersalizmem: prowadzi od dołu, wnosząc demokratyzację i liberalizację z punktu
wyjścia miejscowych tradycji.
Interesującym
przykładem jest demokratyzacja Hiszpanii po Franco. Zamiast importu
abstrakcyjnego liberalnego prawodawstwa, grupa prawników pracowała nad
znalezieniem historycznych przykładów i prawnych tradycji mogących połączyć
nowe prawodawstwo z historią.
Oczywiście
istniało wiele innych powodów bezbolesnego przejścia Hiszpanii od dyktatury
do demokracji. Jeżeli świat ma się posuwać do przodu, politycy muszą
nauczyć się od pisarzy budowania mostów nad konfliktami między przeszłością i przyszłością.
"Widział
miasto jako Istanbull, lecz malował
je jak pozytywnie nastawiony zachodni Europejczyk", pisze Pamuk o swoim
ulubionym malarzu. To samo mogłoby dotyczyć jego samego.
Artykuł
był opublikowany w „Dagens Nyheter" 25 listopada 2006.
« Społeczeństwo (Publikacja: 20-11-2006 Ostatnia zmiana: 21-11-2006)
Henrik Berggren Historyk i publicysta w redakcji politycznej szwedzkiego dziennika "Dagens Nyheter".
| Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5117 |