|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Historia
Żukow Bohater Autor tekstu: Joanna Śliwa
Wiktor
Suworow, Cień zwycięstwa
Poznań 2006, s.362
Wiktor
Suworow to pseudonim literacki Władimira Bogdanowicza Riezuna. W młodości był
on oficerem armii sowieckiej i sowieckiego wywiadu wojskowego GRU. W 1978 uciekł
do Wielkiej Brytanii. Kolegium Wojskowe Sądu Najwyższego ZSRR skazało
Suworowa na karę śmierci i pomimo upadku ZSRR wyroku nie uchylono. Na swoim
koncie literackim ma on takie książki jak: „Lodołamacz", „Samobójstwo",
„Ostatnia republika", „Akwarium". Autor często atakowany jest za zbytnią
swobodę doboru faktów oraz ich interpretację. Uważa się go bardziej za
publicystę historycznego niż historyka.
W zebranych materiałach, jeszcze przed przeczytaniem książki, wyłonił
się obraz dość sprzeczny. Z jednej strony idealny dowódca, który opracował
plany najważniejszych bitew II wojny światowej, bitew dla ZSRR wygranych. To
podobno on przejrzał na wskroś plany Hitlera i w 1940 roku przewidział plan
„Barbarossa" łącznie z detalami. Z drugiej strony człowiek okrutny, kat,
który „lał po pysku" nie patrząc na stopień wojskowy, który na śmierć
wysłał niezliczone ilości radzieckich żołnierzy. Dominują jednak wyrazy
hołdu, pochwały i pewne uwielbienie genialnego dowódcy, bez którego ZSRR na
pewno nie wygrałoby wojny. Uznano go za najwybitniejszego marszałka ZSRR, któremu
kraj zawdzięcza najwięcej. Suworow obala mit Żukowa. Od pierwszych stron przedstawia go jako
monstrum pozbawione ludzkich uczuć, a także rozumu. Osobę, która
rozstrzeliwała z byle jakiego powodu, a czasem i z jego braku. Chronologicznie
pokazuje on losy i decyzje, które podejmował oraz jakie były ich skutki,
zadając proste pytania i starając się udzielić na nie odpowiedzi. Wydźwięk
książki nie pozostawia wątpliwości. Według autora był on najgorszym dowódcą w historii, bez żadnych zdolności wojskowych, wyczucia sytuacji, planów wroga i instynktu. Ponadto autor ukazuje go jako złodzieja. Przedstawia cały proces
bogacenia się Żukowa w czasie sprawowanej przez niego funkcji dowódcy wojsk
okupacyjnych w Niemczech. Trzeba jednak dodać, że nie był on wtedy wyjątkiem.
Szabrownictwo w Armii Czerwonej było na porządku dziennym. Żołnierz -
wyzwoliciel uważał to za swoje prawo — możliwość gwałtów, rozbojów i grabieży. Z Niemiec do ZSRR wyjeżdżały transporty z zagrabionym mieniem.
Działo się to przy wiedzy i cichej zgodzie Żukowa. Zgodnie z zasadą „ręka
rękę myje". Kojarzy się to w pewnym sensie z „Folwarkiem zwierzęcym",
Orwella. Radzieccy żołnierze zachowywali się identycznie jak niemieccy, gdy
ci grabili własność ZSRR. Zaskakująca jest pewna rozbieżność, na którą zwraca uwagę
autor. Z jednej strony Żukow, już w 1940 wiedział jak będzie wyglądało
niemieckie natarcie, którędy poprowadzona będzie ofensywa i jakie będzie miała
ona tempo, a z drugiej nie przychodzi mu do głowy by w takim razie przygotować
kraj do obrony. Suworow dowodzi, że nie powstał żaden plan obronny. Natomiast
powstawały plany agresji, ofensywy na Niemcy. Żukow cały czas snuł plany
natarcia na wroga. Tak jakby nie dopuszczał do siebie możliwości agresji
niemieckiej. I to właśnie jego autor obwinia za klęskę, jaką poniosło ZSRR w pierwszych tygodniach Wojny Ojczyźnianej. Bo to przecież Żukow nakazał,
aby stworzyć bazy w odległości 15-20 kilometrów od pierwszej linii, rezerwy
strategiczne skoncentrować przy samej granicy, lotniska przesunąć jak najbliżej
granicy, myśliwce na odległość 20-30 km, a bombowce na 50-70 km. Jak się
można domyślać w okręgach przygranicznych maszyny te spłonęły zanim zdążyły
wystartować. A rezerwy strategiczne zagrabione zostały przez agresora. Ponadto
nie istniał żaden system dowodzenia działaniami wojska na wypadek wojny
obronnej. Żukow nie posiadał nawet podziemnego stanowiska dowodzenia. Nie
posiadał żadnego punktu dowodzenia. Żołnierze radzieccy w pierwszych
chwilach niemieckiej agresji nie wiedzieli jak się mają zachować. Znali oni
dyrektywę Żukowa, w której zakazał on ulegania wszelkim prowokacjom, pod karą
rozstrzelania. Nawet w momencie samego ataku Szef Sztabu Generalnego nie dał
hasła do rozpoczęcia wojny, nie mówiąc o obronie. Skoro Żukow wiedział, co
planuje Hitler i wiedział skąd spodziewać się ataku to naturalne powinno być,
że powinien poczynić jakieś kroki, by bronić swój kraj. Suworow to właśnie
jego obwinia o klęskę Armii Czerwonej w pierwszych chwilach agresji. Ciężko
tłumaczyć zachowanie Żukowa w tym okresie i decyzje, które podjął. Autor
jasno zarzuca mu brak doświadczenia i talentu wojennego. Spotkać się można z opinią, że to Żukow był autorem stalingradzkiej operacji zaczepnej. I że to
on koordynował działania frontów podczas tej bitwy. Suworow stwierdza jednak,
że Żukow nie miał wiele wspólnego z planami tej operacji. Po pierwsze
udowadnia, że Żukowa pod Stalingradem nie było w 1942 roku. Dowodził on
wtedy wojskami Frontu Zachodniego, oddalonego o tysiące kilometrów i prowadził
ofensywę na Syczewkę. Ponadto próbuje dowieść, że to nie był atak
dywersyjny, który miał odwrócić uwagę od Stalingradu. Suworow uważa, że
było wręcz odwrotnie. To akcja stalingradzka była dywersją. A właśnie
operacja opracowana przez Żukowa na Syczewkę miała być głównym uderzeniem.
Jak wiemy z historii bitwa ta została przez Armię Czerwoną przegrana. I według
Suworowa potem została odwrócona ich rola, znaczenie, po to by wyczyścić Żukowa.
Bitwa o Stalingrad została wygrana. Inna sprawa, że Żukow ogłosił się później
autorem tego zwycięstwa. Syczewka chyba na długo została zapamiętana przez
marszałka ZSRR. Bitwę w tym rejonie rozpoczął w styczniu 1942 i przez rok
bezskutecznie chciał ją zakończyć sukcesem. Niestety mu się to nie udało,
pomimo dużej przewagi militarnej i w wyniku braku pomysłu na przeprowadzenie
tej operacji. Suworow przyczynę tak dużych strat w ludziach poniesionych w czasie
walk, a także klęskę niektórych operacji widzi w problemie nie grzebania ciał
żołnierzy. Po pierwsze żołnierzy nie chowano w trumnach, bo po prostu ich
nie było, a po drugie rzadko byli oni chowani osobno. Łatwiej było chować
ich razem, tworząc tak zwane bratnie mogiły. O ile w ogóle byli oni chowani, a nie pozostawieni na polu bitwy. W wyniku tych czynników, jak dowodzi Suworow,
dowódcy nie szanowali człowieka. Wiedzieli, że jeśli stracą 5 tysięcy to
następnego dnia dostaną taką samą ilość nowych. Gdyby wyszło zarządzenie o obowiązku wynoszenia z pola zabitych i chowania w trumnach, z jednej strony
ograniczono by tak olbrzymie straty w ludziach, ponadto nabierający doświadczenia
przez udział w kilku operacjach żołnierze byliby Armii bardziej przydatni.
Lwia część z poległych pozostała niezidentyfikowana. Nie było na to ani
czasu, ani potrzeby. Na nic zdały się też rosyjskie nieśmiertelniki, nie
przetrwały one warunków i próby czasu. A podobno według tradycji wojnę uważa
się za zakończoną, gdy zostaje pochowany ostatni poległy żołnierz... Tymi faktami Suworow chce
udowodnić winę Żukowa. Kilkakrotnie zwraca on uwagę, że za to, co zrobił
powinien być skazany na karę śmierci. A w sumie lepiej, gdyby sam popełnił
samobójstwo i oszczędził wstydu sobie i narodowi. Stało się jednak inaczej.
Żukow miał więcej orderów od Stalina. Był on czterokrotnym Bohaterem Związku
Radzieckiego, (choć tytuł ten powinien być nadawany tylko raz, ostatni
przyznał on sobie sam), posiadał on trzykrotnie więcej Złotych Gwiazd niż
Stalin, dwa ordery Suworowa I klasy, trzy Ordery Czerwonego Sztandaru, sześć
Orderów Lenina...
« Historia (Publikacja: 15-01-2007 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5207 |
|