|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki
Rosja na rozdrożu z dwoma drogowskazami Autor tekstu: Sebastian Szymański
Marcin Kaczmarski
Rosja
na rozdrożu. Polityka zagraniczna Władimira Putina
Wydawnictwo Sprawy Polityczne
Warszawa 2006, s. 204.
Miejsce, jakie zajmie Federacja Rosyjska w przyszłym ładzie międzynarodowym, jest wielkim znakiem zapytania. Historia z pewnością zakorzeniła w mentalności Rosjan mocarstwowość ich państwa.
Elity rosyjskie, zarówno polityczne jak i gospodarcze, w latach 90. XX wieku
nie wyobrażały sobie swej ojczyzny, dziedziczki ZSRR, ze statusem
niższym niż mocarstwo globalne. Dziś państwo rządzone przez wytrawnego
polityka, jakim jest Władimir Putin, stanęło na rozdrożu: którą z możliwych
dróg wybrać i jaką rolę odegrać na arenie międzynarodowej w przyszłości.
Książka Marcina Kaczmarskiego stanowi rzetelną próbę znalezienia odpowiedzi
na te pytania. Podstawą rozważań autora jest strategiczny jakoby zwrot Kremla
od mocarstwa globalnego do regionalnego.
Marcin Kaczmarski jest doktorantem w Instytucie Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego, absolwentem
ISM UW oraz Studium Bezpieczeństwa Narodowego UW. Specjalizuje się w tematyce
dotyczącej Rosji, polityki rosyjskiej, energetyki i bezpieczeństwa międzynarodowego. Efektem jego przemyśleń są liczne artykuły
publikowane na łamach „Gazety Wyborczej", „Rzeczpospolitej" i „Przeglądu
Politycznego", monografia Obrona
przeciwrakietowa Stanów Zjednoczonych i jej implikacje międzynarodowe oraz
omawiane dzieło Rosja na rozdrożu. Polityka zagraniczna Władimira Putina.
Autor stawia odważną tezę o słabości
Federacji Rosyjskiej, o utracie przez nią pozycji mocarstwa globalnego. Książka
rysuje obraz wielowektorowej polityki zagranicznej Putina, starając się objaśnić
naturę i powody jej obecnego kształtu. Kaczmarski kolejno analizuje zmienną
politykę FR wobec najważniejszych aktorów, zarówno na płaszczyźnie międzynarodowej,
jak i regionalnej: wobec Stanów Zjednoczonych, Unii Europejskiej, Dalekiego
Wschodu (Chin, Japonii), Indii oraz tzw. „bliskiej zagranicy", czyli do byłych
republik ZSRR (w tym członków
Wspólnoty Niepodległych Państw).
Według autora, Władimir Putin jest świadomy
słabości państwa rosyjskiego na płaszczyźnie globalnej obecnych stosunków
międzynarodowych. Świadomość ta skłoniła prezydenta do reorientacji
polityki zagranicznej, w taki sposób, aby zapewnić regionalny prymat Rosji.
Czy aby na pewno, jak twierdzi autor, Putin porzucił tę pożądaną przez
wielu Rosjan wizję mocarstwowości państwa? Chyba nie do końca. Mimo że
dzisiejsza polityka FR może świadczyć o wycofaniu się z rozgrywek w wymiarze
globalnym, to z pewnością nadal istnieje silne dążenie do wzmocnienia
pozycji międzynarodowej państwa. Rosja, jak podkreśla autor, wybrała politykę
bandwagoing (przyłączenia się do
silniejszego), uznając prymat Stanów Zjednoczonych w ładzie międzynarodowym.
Porzuciła w ten sposób plany budowy policentrycznej sceny światowej, której
realizacji wcześniej miała podjąć się wraz z Chinami. Zwrot ten był
efektem uświadomienia sobie przez Władimira Putina, jak niebezpiecznym
partnerem, mogącym zdominować i zmarginalizować Rosję, jest państwo chińskie. W trójkącie USA-Rosja-Chiny, Rosja lawirowała pomiędzy partnerstwem ze
Stanami Zjednoczonymi albo Chinami. Obecnie wybrała USA. Jak długo ten stan
rzeczy potrwa? Kaczmarski stwierdza, że do momentu, gdy Rosja więcej korzyści
będzie odnosiła ze ścisłej współpracy z Chinami.
Autor lansuje także tezę o zagubieniu się
Putina w polityce zagranicznej. Wskazuje na hybrydowe myślenie włodarza
Kremla, który pragnie zarówno zachowania przez FR niezależności, jako
jednego z centrów siły ładu światowego, jak i zostania „potęgą zachodnią",
członkiem WTO i G8. Takie myślenie jest z pewnością wynikiem mizernych
rezultatów zbliżenia z Zachodem. Ostatecznie w swych rozważaniach Kaczmarski
dochodzi do wniosku, że tak naprawdę Rosja nie ma żadnego solidnego
sojusznika. Nieciekawie przedstawia się także możliwość dalszego
utrzymywania wpływów na obszarze poradzieckim. Autor wytyka Putinowi błędy,
jakie popełnia w swojej polityce względem obszarów byłego ZSRR. Ostrzega także,
że „Kreml swą nieprzemyślaną polityką uzbraja bombę, skutki wybuchu której
mogą być nieprzewidywalne" (s.149).
Niezwykle interesujący i dający do myślenia
jest rozdział dotyczący relacji polsko-rosyjskich. Kaczmarski pozwala spojrzeć,
bez uprzedzeń i z historycznym dystansem, na stosunki i problemy, jakie istnieją
między naszą ojczyzną a Rosją. Jak pisze we „Wprost" Antoni Dudek, autor
przedstawia obraz świata widziany z okien Kremla, świata w którym Polska była
i — mimo swej roli w „pomarańczowej rewolucji" na Ukrainie — jest mało
znaczącym krajem tranzytowym na drodze do Niemiec i Francji, będącymi głównymi
partnerami Rosji w Europie. Takie ujęcie myśli Kaczmarskiego nie jest do końca
zgodne z tym, co przedstawia on w swojej książce. Prawdą jest, że Polska w polityce zagranicznej Władimira Putina była pomijana. Jednakże wydarzenia
„pomarańczowej rewolucji" dały „kopniaka" władzom FR i przyczyniły
się do zwrócenia uwagi na nasz kraj. Putin nie spodziewał się, że takie państwo
jak Polska będzie w stanie zmobilizować poparcie Europy w kwestii Ukrainy. Za niewielkim znaczeniem
Polski w rosyjskiej polityce zagranicznej może przemawiać jednak fakt, że w MGIMO
(Moskiewskim Państwowym Instytucie Stosunków Międzynarodowych), które jest
kuźnią rosyjskich kadr dyplomatycznych, pośród kilku tysięcy studentów
zaledwie siedmiu uczy się języka polskiego.
Karczmarski formułuje ciekawy wniosek, że
Polska stoi dziś przed wielką szansą, że ma obecnie silniejszą pozycję
względem Rosji niż mogłoby się wydawać. Szansą tą jest zaprzestanie
kierowania się przez polskich polityków rosjocentryzmem w polityce
zagranicznej. Stwierdzenie to jest dalece odbiegające od rzeczywistości. Czy
kiedykolwiek po 1989 roku Polska stawiała w centrum swojej polityki Rosję? Nie, drogowskazem dla Polski był i jest Zachód (NATO i UE). Kaczmarski upatruje wzmocnienia pozycji naszego kraju
przez: „włączenie Ukrainy do Unii Europejskiej oraz utrzymanie niezależności
(choćby formalnej) Białorusi od Rosji" (s. 172). Autor twierdzi, że „nasza
pozycja względem Rosji jest dziś naprawdę silna", dlatego Polska powinna
„traktować Rosję jak normalne państwo" i nie rozważać „każdego
posunięcia Kremla w kategoriach etyczno-moralnych czy
neoimerialistycznych". Kaczmarski ostatecznie radzi — "zamiast prosić
Rosję o uznanie win z przeszłości, zacznijmy rozmawiać językiem Realpolitik,
bo tylko taki Kreml rozumie" (s.172).
Czy
Kaczmarski nie przecenia siły Polski w stosunkach z Rosją? Realnie patrząc,
FR pozostaje dla naszej ojczyzny mocarstwem, którego siła opiera się nie tyle
na potencjale jądrowym, ile na gazie ziemnym i ropie naftowej. Umniejszając
znaczenie tego faktu, autor stwierdza współzależność między Rosją, jako głównym
dostawcą ropy i gazu, a Zachodem — jedynym odbiorcą tych produktów. Ponadto
uznaje, że Rosja nie może dziś zastosować „broni" energetycznej na dużą
skalę. Wiąże się to z brakiem dywersyfikacji odbiorców surowców
rosyjskich. Przyszłym zagrożeniem, jak stwierdza Karczmarski, może być
zbudowanie rurociągów na Dalekim Wschodzie. Wtedy Rosja będzie miała
znacznie większą możliwość posługiwania się „bronią" energetyczną
jako narzędziem mocarstwowej polityki zagranicznej. Autor posługuje się sprawą
zakręcenia kurka z gazem Ukrainie, jako przykładem zastosowania „broni"
surowcowej w wymiarze regionalnym. W tym przypadku działanie FR jest jak
najbardziej usprawiedliwione. Trudno mówić tu o posłużeniu się „bronią"
surowcową. Rosja po prostu kierowała się swoim interesem, chcąc wyrównać
stawki płacone przez odbiorców jej surowców i rozliczyć zaległe należności. Bo dlaczego Ukraina ma płacić mniej niż np.
Polska?
Wybiegając w przyszłość, Kaczmarski
prezentuje dwie prawdopodobne drogi, którymi może podążyć Rosja — drogę
Republiki Weimarskiej (dążenia do odbudowy potęgi państwa) albo drogę
Wielkiej Brytanii (ostateczną integrację z UE). Prawdą jest, że FR chce
bliskiego partnerstwa z Unią, jednak daleko jej do integracji ze strukturami
europejskimi. Polityka Władimira Putina wskazuje raczej na chęć pójścia tą
pierwszą drogą. Drogą, która doprowadziłaby do odrodzenia potęgi
militarnej, politycznej i gospodarczej państwa. Takiej sytuacji nie można
wykluczyć. Jak będzie naprawdę, czas pokaże.
« Recenzje i krytyki (Publikacja: 03-02-2007 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5251 |
|