Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki
Bóg nie jest urojeniem – udany żart Alistera i Joanny McGrath Autor tekstu: Andrzej Tomana
Wydawnictwo
WAM wydało właśnie książkę Alistera i Joanny McGrath Bóg nie jest
urojeniem. Złudzenie Dawkinsa, 132 strony, z posłowiem napisanym przez bp. Życińskiego.
Autorzy zapowiadają we
wstępie do wydania polskiego, że podejmują „drobiazgową krytykę
antyreligijnych argumentów Dawkinsa, zwracając szczególną uwagę na ich podstawy naukowe, które okazują się być zaskakująco
słabe". Po takim wstępie Czytelnik spodziewa się, że znajdzie w końcu
rzeczową argumentację, odniesienie do faktów i rzetelnych źródeł. Nadzieja
ta towarzyszy nam do końca lektury.
Autorzy
wielokrotnie i słusznie piszą o agresywnym stylu Dawkinsa (słowo agresywność w odniesieniu do Dawkinsa było też z naciskiem eksponowane na seminarium
promującym książkę A. i J. McGrath w Collegium Ignatianum w Krakowie). Każdy
bowiem kto czytał Dawkinsa wie, że ten ateistyczny fundamentalista wzywa do
eksterminacji ludzi wiary.
A oto jak prawdziwi chrześcijanie Alister i Joanna Mc Grath miłują wroga Kościoła,
ateistę Dawkinsa:
„..Dawkins
po prostu proponuje ateistyczny odpowiednik zręcznego kazania o ogniu
piekielnym — zastępując skrupulatne, poparte dowodami przemyślenia
turbonakręconą retoryką i w wysokim stopniu wybiórczą manipulacją faktami.
Co ciekawe, w Bogu Urojonym znajdziemy zadziwiająco mało analizy naukowej. Mnóstwo
tam pseudonaukowej spekulacji, połączonej z szerszą, kulturową krytyką
religii zapożyczoną ze starszych pism ateistycznych.. D głosi kazanie do
nienawidzących Boga chórów, wyraźnie oczekując od nich delektowania się
jego retorycznymi fajerwerkami, i przypochlebnego unoszenia rąk w górę.…".
A.i
J. McGrath przyznają, że mają kłopot ze sformułowaniem konkretnych argumentów
przeciw Dawkinsowi, gdyż jak piszą w rozdziale Odpowiedź
Dawkinsowi
„W
rzeczy samej trudno nakreślić odpowiedź dla książki Dawkinsa — jednak nie z powodu zawartej w niej trafnej argumentacji czy niepodważalności
zgromadzonego w niej materiału dowodowego. Książka ta bowiem jest miejscami
niczym więcej jak zbiorem wygodnych faktoidów, odpowiednio wyolbrzymionych, w celu wywarcia maksymalnego wrażenia, luźno przy tym powiązanych po to, by
przypominały linię argumentacyjną. Próba obalenia tak selektywnego podejścia
do źródeł byłaby niewymownie męcząca i zaowocowałaby książką wyjątkowo
nieciekawą, a w dodatku sprawiającą wrażenie zgryźliwej i nieciekawej".
Ten
kłopot Autorów jest widoczny w całej książce. W rozdziale zatytułowanym
pytająco „Urojenia w sprawie Boga?" Autorzy stwierdzają
wprost i pryncypialnie: bóg nie jest urojeniem!, w rozdziale „Wiara jest
infantylna" Autorzy z widocznym bólem przyznają Dawkinsowi rację w wielu
sprawach, m.in. co do indoktrynacji religijnej przez rodziców, ale podsumowują
stanowisko Dawkinsa w tej sprawie uwagą, że „przywodzi na myśl programy
antyreligijne, wprowadzone do edukacji dzieci sowieckich…" co dla polskiego
czytelnika brzmi szczególnie dobitnie. W podobnym stylu Autorzy rozprawiają się z resztą argumentów Dawkinsa.
Autorzy zarzucają Dawkinsowi, że korzysta on ze źródeł
jemu przychylnych. Sami są pod tym względem wzorem uczciwości. Weźmy choćby
pierwszy z brzegu przykład — kilkakrotnie cytowany przez nich Terry Eagleton.
„… krytyk literacki w swej miażdżącej recenzji Boga Urojonego …"
rozprawia się z Dawkinsem. Jak łatwo sprawdzić ten niezależny i obiektywny
krytyk zdobył wykształcenie w szkole Trójcy Świętej po czym rozpoczął
pracę w Jesus College, Cambridge. (Wikipedia)
Nie
ma sensu przytaczać pozostałych argumentów Alistera i Joanny, które są
przekonujące jak uderzenie obuchem w głowę. Jeszcze tylko na koniec jeden z moich ulubionych fragmentów będących przykładem precyzyjnego stylu Autorów i porażającym dowodem na istnienie Boga.
„O
doświadczeniu romantycznej miłości można powiedzieć, że zostaje
spowodowane słowami i czynami zakochanych, sensem, jaki się w nich dostrzega,
oraz aktywnością obszarów mózgu szczególnie odpowiedzialnych za procesy
emocjonalne. Ostateczną przyczyną jest jednak ukochana osoba, z czego można
wnosić, że bez względu na naturę przyczyn bliższych, ostateczną przyczynę
doświadczenia religijnego stanowi Bóg" (str. 76)
Po
lekturze książki zacząłem zastanawiać się jaka to właściwie książka?,
co Autorzy mają na myśli?. Dopiero gdy przeczytałem notkę wydawcy, że to
napisana „.… nade wszystko z ogromnym poczuciem humoru polemika…" doznałem
olśnienia!. Alister i Joanna McGrath napisali po prostu książkę żartobliwą i zatytułowali ją Bóg nie jest
urojeniem. Należy w tym miejscu podziękować wydawnictwu WAM za tak
wyrafinowany figiel.
PS.
W
podobnym żartobliwym tonie przebiegło spotkanie promujące książkę A. i J.
McGrath w Collegium Ignatianum w Krakowie, z udziałem pięciu panelistów -
katolickich uczonych m.in. księdza profesora M. Hellera, ks. Bonieckiego, że wymienię
tylko najznamienitszych. Po nudnawych wystąpieniach panelistów, którzy
nie zrozumieli żartobliwych intencji Alistera i Joanny i coś tam ględzili o paradygmatach Najwyższego, a nawet krytykowali Inteligentny Projekt, do głosu
doszła publiczność. Szczególnie spodobały się wywody jednej pani, która
„codziennie doświadcza miłości Bożej", oraz innej o „dowodach na Boga z doświadczeń mistycznych", a także o ateistach-podludziach okaleczonych
brakiem wiary. Aplauzem przyjęto słowa jednego z żartownisiów, który wyraził
nadzieję, że Dawkins się w końcu nawróci i „po wypiciu kielicha nauki
spotka na jego dnie Boga". I to by było na tyle.
« Recenzje i krytyki (Publikacja: 06-07-2007 Ostatnia zmiana: 20-12-2007)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5442 |