|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Państwo wyznaniowe
O pożytkach państwa wyznaniowego [1] Autor tekstu: Łukasz Nysler
Odpowiedź
polemistom Wysyłając do p. Mariusza
Agnosiewicza swój komentarz do sprawy wliczania stopnia z religii lub etyki do
średniej ocen oczywiście wiedziałem, że wyrażone w nim poglądy są „nie
po linii" serwisu Racjonalista.pl. Spodziewałem się, że jeśli w ogóle ten
tekst zostanie tutaj opublikowany, to Redakcja opatrzy go krytycznym komentarzem
(fakt, iż tekst ten się tu ukazał zasługuje na podkreślenie i docenienie,
świadczy bowiem o tym, że Redakcja serwisu Racjonalista.pl dopuszcza do głosu
również opinie, z którymi stanowczo się nie zgadza). Nie przewidywałem
jednak, że ów krytyczny komentarz będzie aż tak obszerny, a krytyka
miejscami aż tak gwałtowna. Chciałbym choćby wybiórczo ustosunkować się
do tego komentarza. Zacznę od ponowienia
deklaracji, iż jestem katolickim ateistą, niewierzącym praktykującym, lub — posługując się określeniem przejętym od p. prof. Bogusława Wolniewicza — niewierzącym rzymskim katolikiem. Nie miejsce tu na rozwikływanie tych
enigmatycznie brzmiących formuł — dosyć nieudolnie próbowałem to już
zrobić gdzie indziej i ciągle jeszcze mam nadzieję uczynić to lepiej w przyszłości. Dość powiedzieć, że choć jestem ateistą, to nie jestem
antyklerykałem. Wręcz przeciwnie, uważam religię (religię rzymskokatolicką,
podkreślam) w jej wymiarze egzystencjalnym, psychologicznym, społecznym,
kulturowym i politycznym za zjawisko ważne i wartościowe. Innymi słowy, choć
jestem niewierzący, to szeroko pojmowaną tradycję katolicką uważam za ważną i cenną tradycję kulturową określającą moją tożsamość. Jeszcze inaczej i jednym słowem moją postawę światopoglądową mógłbym określić jako
konserwatyzm, co wyjaśnia też po trosze mój stosunek do dominującej w naszym
kraju religii. Z tej
deklaracji w zasadzie wynikają wszystkie moje przekonania w kwestii obecności
religii katolickiej w publicznych placówkach oświatowych. Moim zdaniem obecność
ta jest czymś uzasadnionym i pożądanym — jest to jeden ze sposobów
przekazywania tej cennej tradycji kulturowej następnym pokoleniom. Tolerancja
(rozumiana w swym pierwotnym i właściwym sensie, czyli jako cierpliwe
znoszenie błędów czy odstępstw) i poszanowanie wolności sumienia wymagają,
aby nikt wbrew swej woli nie był zmuszany do uczestnictwa w zajęciach religii
katolickiej. Dla tych osób powinny być organizowane alternatywne zajęcia z etyki lub z religii, której są wyznawcami. Obecność na katechezie
katolickiej lub na zajęciach alternatywnych powinna jednak być obowiązkowa,
zaś stopnie z tych zajęć powinny być wliczane do średniej ocen. Odnosząc się
teraz do wybranych wątków z wypowiedzi moich polemistów, chciałbym, po
pierwsze, zakwestionować powielony przez p. Halinę Postek stereotyp, że zajęcia z religii prowadzą osoby bez kwalifikacji odpowiednich do pracy w szkole. Nie
wiem, jak to wygląda w innych diecezjach, ale w Archidiecezji Wrocławskiej
Wydział Katechetyczny zgodnie z wymogami reformy edukacji przeprowadził dosyć
skrupulatną weryfikację osób delegowanych do pracy w placówkach oświatowych
pod względem posiadanych przez nich kwalifikacji merytorycznych, jak i przygotowania pedagogicznego. Nie ujmując nic paniom krawcowym, chciałbym
przeciwstawić przywołanemu przez p. Postek przykładowi katechetki -
przyuczonej krawcowej, przykład choćby mojej żony, która studiowała teologię
(specjalizacja rodzinna plus przygotowanie katechetyczne) i filologię polską
(specjalizacja nauczycielska), czy też przykład wspomnianej przeze mnie
znajomej katechetki, która zajęcia musi prowadzić w barze, a która najpierw
uczyła się w Laboratorium Psychoedukacji Jacka Santorskiego, następnie odbyła
studia magisterskie o człowieku i rodzinie na Akademii Teologii Katolickiej
(ob. UKSW) w Warszawie, podyplomowe studia z wspomagania rozwoju dzieci i młodzieży w Instytucie Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego, ukończyła studia
podyplomowe, a obecnie przygotowuje doktorat z teologii na Papieskim Wydziale
Teologicznym we Wrocławiu, prowadzi warsztaty metodyczne dla katechetów i innych nauczycieli w ramach współpracy z Ignacjańskim Centrum Kształcenia Liderów i Wychowawców oraz z Polskim
Stowarzyszeniem Pedagogów i Animatorów KLANZA, wkrótce zostanie nauczycielem
dyplomowanym, zaś oprócz szkoły pracuje jeszcze w poradnictwie rodzinnym i w
telefonie zaufania... Po drugie,
chciałbym poinformować, że programy nauczania religii konsultowane,
recenzowane i zatwierdzane są przez Komisję Wychowania Katolickiego
Konferencji Episkopatu Polski [ 1 ].
Ponieważ zajęcia z religii mają charakter konfesyjny, więc trudno, żeby było
inaczej. Każdy program musi być przygotowany przynajmniej dla jednego etapu
edukacyjnego (szkoła podstawowa, gimnazjum lub liceum) wraz z odpowiednią serią
podręczników [ 2 ]. Do znanych mi programów
nauczania religii [ 3 ]
opracowano obszerne podręczniki metodyczne dla nauczycieli, zawierające m.in.
całoroczny plan edukacji religijnej, przedmiotowy system oceniania, wskazówki
dotyczące konstruowania narzędzi pomiaru osiągnięć uczniów oraz
proponowane plany poszczególnych katechez wraz z dodatkowymi materiałami
dydaktycznymi do wykorzystania podczas katechezy (np. teksty źródłowe czy
nagrania na płytach CD). Zgodnie z Dyrektorium
katechetycznym Kościoła katolickiego w Polsce, „podstawą wystawiania
oceny szkolnej w nauczaniu religii jest wiedza ucznia, jego umiejętności, a także aktywność, pilność i sumienność. Nie powinno się natomiast oceniać
za udział w praktykach religijnych. Należy bowiem przyjąć zasadę, obecną
też w katechezie parafialnej przed 1990 rokiem, że życie religijne jest
przedmiotem osądu sumienia dokonywanego wobec Boga" [ 4 ]. Biorąc pod uwagę powyższe, uważam, że
sygnalizowany przez p. Postek „problem programu i oceny" w nauczaniu religii
przynajmniej od strony metodycznej nie jest autentycznym problemem. Moim zdaniem
natomiast pożądane byłoby upodobnienie tego programu, zwłaszcza na poziomie
ponadgimnazjalnym, do programu studiów teologicznych, czyli położenie większego
nacisku na formację intelektualną katechizowanych. Po trzecie, nie
przekonuje mnie sformułowany przez p. Postek argument przeciwko obecności zajęć z religii w szkole, wskazujący na odmienny status epistemologiczny religii i nauki. W szkole już teraz na równych prawach (przynajmniej formalnie)
funkcjonują przedmioty o różnym czy wręcz nieporównywalnym statusie
epistemologicznym: zajęcia z języka polskiego obok zajęć z matematyki,
historia obok fizyki, biologia obok wiedzy o kulturze, a te wszystkie obok zajęć z wychowania fizycznego. Celem tych zajęć jest nie tylko „przekazywanie
wiedzy", ale i np. „kształtowanie tożsamości osobowej, narodowej i kulturowej", „kształtowanie hierarchii wartości w oparciu o wybitne dzieła
kultury", „rozwijanie postaw obywatelskich i patriotycznych, poczucia
przynależności do wspólnoty rodzinnej, lokalnej, regionalnej, grupy etnicznej i narodowej" itp., itd. [ 5 ] W moim przekonaniu zajęcia z religii, pomimo szczególnego statusu
epistemologicznego tego przedmiotu, mogą bardzo dobrze służyć powyższym i podobnym do powyższych celom. W ramach tych zajęć dokonuje się też
przekazywanie wiedzy chociażby z zakresu szeroko pojmowanego religioznawstwa
czy różnych działów teologii. Nie widzę więc powodu, aby odmawiać religii
miejsca w szkole na takich samych jak reszta przedmiotów prawach. Kolejnym
punktem, który chciałbym tu poruszyć jest kwestia „światopoglądowej
neutralności państwa". Pisząc, iż larum podnoszone przeciwko
ministerialnemu rozporządzeniu wydaje mi się elementem bieżącej,
przedwyborczej agitacji, nie miałem na myśli takich „weteranów" walki o „światopoglądową neutralność państwa", jak p. Marek Ławreszuk czy p.
Andrzej Koraszewski, lecz konkretnie p. posłankę Joannę Senyszyn z SLD, której
komentarz do tej sprawy [ 6 ]
na tyle mnie zirytował, że napisałem własny tekst na ten temat, opublikowany
następnie w serwisie Racjonalista.pl. Moim zdaniem komentarz p. Senyszyn
zdradza, iż nie bardzo się ona całą tą sprawą interesuje, a gardłuje
tylko po to, żeby na fali antygiertychowskich i antyklerykalnych właśnie
sentymentów zbić przed zbliżającymi się wyborami tak bardzo potrzebny jej i jej formacji polityczny kapitał. Dodam przy okazji, że partyjna koleżanka p.
Senyszyn, p. Krystyna Łybacka, pełniąc przez niemal trzy lata funkcję
ministra edukacji nie zrobiła nic, aby bronić „światopoglądowej neutralności
państwa", co mogła uczynić chociażby poprzez zarządzenie kontroli
sprawdzającej, czy i na ile w podległych jej placówkach oświatowych
organizowane są zajęcia z etyki i czy nie ma w tym zakresie jakichś problemów
lub potrzeb. Ważniejsze
jest jednak to, iż faktycznie nie wierzę w „światopoglądową neutralność
państwa". Nie wierzę w nią choćby dlatego, iż zasady ustrojowe państwa,
również te, które dotyczą stosunku państwa do religii, zawsze — choćby implicite — opierają się na jakichś założeniach
metafizycznych, epistemologicznych i aksjologicznych, a więc „światopoglądowo
nieneutralnych". To, co panowie Ławreszuk, Koraszewski i inni nazywają „państwem
neutralnym światopoglądowo", jest z mojego punktu widzenia państwem
laickim, promującym religijny agnostycyzm, aksjologiczny subiektywizm i praktyczny ateizm. Nie jest to więc żadna „neutralność światopoglądowa".
1 2 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Por. Dyrektorium
katechetyczne Kościoła katolickiego w Polsce, Konferencja Episkopatu
Polski, Wydawnictwo WAM, Kraków 2002, s. 71-72. Tamże, na s. 72 czytamy,
że "warunkami koniecznymi do zatwierdzenia programu nauczania są: zgodność
z Podstawą programową katechezy Kościoła w Polsce [opracowaną
przez KEP — Ł.N.], poprawność teologiczna, katechetyczna i metodyczna
oraz istotnie nowe wartości w stosunku do programów i podręczników już
zatwierdzonych". Przy okazji polecam stronę internetową Komisji
Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski: www.katecheza.episkopat.pl. [ 3 ] "Wierzyć Chrystusowi"
do gimnazjum i „Świadek Chrystusa" do liceum i technikum, por. Program
nauczania religii, Komisja Wychowania Katolickiego Konferencji
Episkopatu Polski, Wydawnictwo WAM, Kraków 2001. [ 4 ] Dyrektorium...,
op. cit., s. 66. [ 6 ] Cytuję za portalem www.wiara.pl, Media przeciw wliczaniu religii do średniej, data dodania
20.08.2007:
„Zdecydowaną postawę biskupów i chwiejność rządu skwapliwie
wykorzystali politycy SLD jako amunicję w antykościelnej ofensywie. — Kościół
uważa, że wliczanie ocen z religii do średniej zwiększa frekwencję na
mszach i wpływy z tacy. Tupnął nogą, więc premier i rząd się
przestraszyli. Wybory za pasem i trzeba się zatroszczyć, żeby proboszcz
rozdawał po mszy kartkę z instrukcją, na kogo należy głosować. Gdyby
Kościół nie dostał prezentu, proboszcz nie rozdałby kartek — atakuje
biskupów Joanna Senyszyn z SLD. I już teraz zapowiada, że ta sprawa i
"neutralne światopoglądowo państwo" będą sztandarowymi hasłami SLD w kampanii wyborczej". « Państwo wyznaniowe (Publikacja: 01-09-2007 )
Łukasz Nysler Doktor filozofii, pracuje w Zakładzie Filozofii Społecznej i Politycznej Uniwersytetu Wrocławskiego. Od 1997 roku pracuje też jako nauczyciel etyki w szkole średniej (od 2001 r. w LO nr IX im. J. Słowackiego we Wrocławiu). Organizator Wrocławskiej Wszechnicy Filozoficznej. Członek Towarzystwa Humanistycznego. Zainteresowania: filozofia współczesna, filozofia amerykańska, filozofia społeczna i polityczna, etyka, antropologia filozoficzna, filozofia religii, dydaktyka filozofii Liczba tekstów na portalu: 4 Pokaż inne teksty autora Liczba tłumaczeń: 1 Pokaż tłumaczenia autora Poprzedni tekst autora: Stopień z indoktrynacji. Dyskusja | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5535 |
|