|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Kościół i Katolicyzm Polskie tradycje religijne i polityczne Autor tekstu: Daniel Zbytek
Obywateli krajów
zachodnioeuropejskich Polska od kilkunastu lat szokuje zachowaniem swoich elit
politycznych, ale także i większości naszego społeczeństwa. Antyniemieckie i antyrosyjskie krucjaty Kaczyńskich i ich kaolitów zyskały w kraju duży,
pozytywny rezonans, choć oparte były na bzdurnych przesłankach i najczęściej
miały bardzo szkodliwy charakter dla polskiego interesu narodowego. Okazało się,
że racjonalne myślenie jest obce dla wielu, zbyt wielu ludzi nad Wisłą.
Ostatnio zaszokowaliśmy znowu świat, chcąc podzielić trupa Jana Pawła II i porozdzielać po licznych sanktuariach. Nawet Włosi, twórcy cudacznego kultu
Ojca Pio byli zaszokowani takim pomysłem, a co dopiero mówić o trzeźwo myślących
Francuzach, Niemcach czy Anglikach. Okazało się, że polski celebracyjny
katolicyzm jest chrześcijański tylko z nazwy, a ludowa religijność, z której
nasz Kościół jest tak dumny, ma znamiona trwale zadomowionego pogaństwa.
„Religia ma charakter społeczny.
Wierzenia religijne wyrażają realia zespołów ludzkich. Ryty religijne są
formą działania tworzonego przez te grupy i ich celem jest prezentowanie stanu
umysłowego tych grup" [ 1 ].
Racjonalne myślenie wymaga
racjonalnego spojrzenia na polską politykę jako na przejaw polskich tradycji
kulturowych, których najbardziej widocznym wyrażeniem jest religia. Spojrzenie
na politykę polską jako na zjawisko społeczne, które wyrosło na gruncie
wielowiekowej tradycji kulturowej zmusza do głębszego zastanowienia. To nie
tylko intelektualna zabawa, ale konieczność prawidłowej oceny zjawisk, jakie
dzieją się dziś w polityce naszego kraju, wymaga naprawdę poważnego
potraktowania tematu. Polacy, jak wszyscy ludzie na tym globie, uwikłani są w tradycje, mającą wiele korzeni, kształtowane przez różne kultury.
Polski ludowy katolicyzm szczególnie trwałe zaplecze ma na wsi, wśród ludności rolniczej, których
życie regulowane jest przez pory roku, ale którzy zamieszkują to samo
terytorium, wśród tych samych ludzi, kierują się utrwalonymi od wieków
tradycjami.
Chrześcijaństwo zostało
Polakom narzucone jako wiara władzy i nie naruszyło tradycyjnych zwyczajów — weszło w symbiozę z nimi, tworząc system zewnętrznych zachowań, bez
naruszania tradycyjnej wizji świata. W Polsce nie było masowych ruchów
sekciarskich, nowatorskich teologów, głębokiej religijności.
Chrześcijaństwo powstało
najprawdopodobniej w Północnej Afryce, czyli w egipskiej Aleksandrii, jako
synkretyczna synteza judaizmu i wierzeń staroegipskich. Najważniejsze elementy
chrześcijaństwa — zmartwychwstanie, dzieworództwo to przecież dosłowne
kalki wierzeń staroegipskich — Ozyrys powstawał z martwych co roku, wraz z kolejnym wylewem Nilu, jago Matka Izyda też porodziła zapłodniona cieleśnie
acz formalnie metafizycznie przez Boga.
Aleksandria na początku
pierwszego wieku przed naszą erą to najludniejsze, najbogatsze miasto basenu
Morza Śródziemnego, centrum globalnego handlu i ośrodek intelektualny — tu
znajdowała się słynna biblioteka z księgozbiorem zawierającym dzieła
najwybitniejszych myślicieli ówczesnego świata. Kupcy aleksandryjscy zakładali
swoje przedstawicielstwa we wszystkich większych portach Śródziemnomorza, ale
także nad Morzem Czerwonym i w Indiach. Żydzi, którzy żyli w tym
wieloetnicznym mieście musieli być urzeczeni wspaniałościami starej, kilka
tysiącleci liczącej kultury Egiptu, przy której ich ówczesne młode,
plemienne wierzenia pozbawione były intelektualnej głębi. Wszystko wskazuje
na to, że chrześcijaństwo powstało w Aleksandrii — nie ma jakichkolwiek
dowodów, aby kiedykolwiek żył w Jerozolimie prorok Chrystus, aby w tym
peryferyjnym mieście rzymskiego imperium tworzyły się nowe idee — miast było
na to zbyt małe i ubogie. Administrowane było przez Rzymian, sprawnie i biurokratycznie — mamy z tych czasów bogatą dokumentację istotnych wydarzeń,
sprawozdań i raportów. Ani słowa o Chrystusie i jego apostołach. Wiele współczesnych
ekspedycji archeologicznych usilnie poszukuje jakichkolwiek śladów -
nieskutecznie, choć coraz to obiegają prasę światową
informacje o sensacyjnych odkryciach — ostatnio sarkofagu brata Jezusa — i jak zwykle okazuje się to spreparowanym nieudolnie fałszerstwem. Nie można
odkryć czegoś, czego nigdy nie było.
W Aleksandrii powstał i stamtąd rozprzestrzenił się na cały obszar krajów śródziemnomorskich kult
Serapisa, boga zbawiciela i uzdrowiciela oraz bogini Izydy, matki opiekunki,
przedstawianej z małym dzieckiem — synem Horusem na kolanach, dokładnie tak,
jak później, aż do dziś, przedstawiana jest postać Matki Boskiej. Kulty
Serapisa i Izydy mają więc znamiona protochrześcijańskiej religii.
Z dostępnych historycznych
danych wynika, iż chrześcijaństwo stworzył Święty Paweł z Tarsu,
zaliczony w późniejszych wiekach w poczet Apostołów, autor zasadniczych dla
nowego kultu prac teoretycznych Listów Apostolskich. Przypisywane mu ewangelie
tworzą podstawowy zręb chrześcijaństwa.
Nie jest w tym momencie
istotne, czy Chrystus, Apostołowie to osoby historyczne, czy stworzone w późniejszych
wiekach gdy to cementowało się nowe wyzwanie, zdobywając wyznawców i coraz
większe wpływy polityczne. Istotne jest, jaką wizję świata przekazywało
akceptującym je ludziom, jakie są ideowe podstawy społeczeństwa, które nowa
religia równocześnie kształtowała i najpełniej prezentowała ich wizję świata i swojego w nim miejsca — indywidualnego i zbiorowości wśród której żyli.
Za Aleksandrią jako
rzeczywistym miejscem powstania chrześcijaństwa przemawia nie tylko jej
znaczenie jako głównego ośrodka handlu i intelektu (jak wiemy, często jest
to tożsame, handel otwiera ludzi na inne kultury, zmusza do zrozumienia
odmienności i tolerancji. Aleksandria to wówczas główne miasto Egiptu,
bogatego i ludnego kraju kultury rolniczej, gdzie szansa syntezy religii
koczowników i ludów osiadłych miała największe szanse pozyskania wyznawców,
tym bardziej, że kult Serapisa i Izydy utorował już drogę stwarzając
podstawowe zręby chrześcijaństwa.
W tradycji judaizmu leży
oczekiwanie na proroka — oświadczenie, że taki przyszedł, ale nikt go nie
rozpoznał, było znakomitym zabiegiem marketingowym, powiedzielibyśmy współczesnym
językiem biznesu — dobry PR (Public Relations) w pozyskaniu nowych klientów, w tym przypadku wyznawców. Przyszedł On do świętego dla Żydów miasta
Jerozolima, położonego na terenach zamieszkałych przez żydowskie i inne
plemiona semickie, ale odległego od Aleksandrii, co powodowało, że
potencjalni, miejscowi, aleksandryjscy żydowscy wyznawcy, w większości
ubodzy, mieli nikłe szanse na sprawdzenie wiarygodności tej informacji, a tym
bardziej ludzie pochodzący z innych terenów Imperium Romanum. Każda nowa
religia, aby zwyciężyć, musi opierać się na znanych bogach — może ich
inaczej nazwać, może im dodać splendoru, ale ich zasadnicze funkcje muszą być
zachowane, oni muszą być bliscy i znani swoim nowym wyznawcom.
Chrześcijaństwo to synteza
religii koczowniczych Semitów Bliskiego Wschodu i osiadłych rolników Egiptu.
Patriarchalny przywódca
koczowniczego plemienia w roli jedynego boga i chłopski zmartwychwstający Bóg
Odkupiciel plus Jego Matka opiekunka wszystkich ludzkich istot i ich ciężkiej
pracy. Każda ludzka istota, niezależnie od wieku, jest dzieckiem, poszukującym
wszechogarniającej matczynej opieki.
Protoplaści Polaków, jak i inni Słowianie, a podobnie jak Semici, także mają tradycje koczownicze. Przywędrowali
na ziemie nad Wisłą i Odrą dość późno — 5 -6 wiek naszej ery i zastali
wcześniejszych osadników — różnorodne grupy etniczne, w tym Celtów,
prawdopodobnych budowniczych Biskupina, rozwinięty cywilizacyjnie lud rolniczy
oraz koczownicze plemiona Chorezmu, wyznające judaizm. Był to judaizm z czasów
sprzed zburzenia drugiej świątyni Salomona i przeprowadzonych wkrótce po tym
wydarzeniu reformy rabiniackiej. Judaizm był powszechny wśród plemion
Bliskiego Wschodu — dotrwał aż do czasów islamizacji, a religia Mahometa
nie różniła się zbytnio od ówczesnych religii Beduinów i innych mieszkańców
Bliskiego Wschodu. Jeszcze dziś, co ciekawe w południowych Indiach, zachowały
się resztki tego wczesnego judaizmu. Plemiona Bene Izrael z Maharasztry ciągle
pielęgnują wiarę przodków, której żydowskości długo nie chcieli uznać
współcześni rabini. Bene Izrael dotarli do Indii z terenów Półwyspu
Arabskiego gdzieś na początku pierwszego tysiąclecia naszej ery.
Judaizm, tak jak i islam, to
religie koczowników Bliskiego Wschodu. Ludów żyjących w ekstremalnie
trudnych warunkach naturalnych — rozległych pustyń, braku wody, ubogiej roślinności.
Ludy te zawsze chowały swoich zmarłych w ziemi, nigdy nie święciły miejsc
pochówku najwybitniejszych spośród nich — zawiany wiatrem piach skrywał
jakiekolwiek ślady, plemię musiało dalej wędrować szukając paszy dla
zwierząt i wody dla ludzi. Zawsze miały scentralizowaną strukturę władzy,
gotową podjąć szybkie decyzje w obliczu niebezpieczeństwa naturalnego lub
zagrożenia ze strony innych plemion. Ich religia opisywała ich świat -
hierarchiczny, patriarchalny, nietolerancyjny dla wszelkich obcych. Każdy obcy
był wrogiem, konkurentem walczącym o ograniczone zasoby pożywienia i wody.
My w chrześcijaństwie
dziedziczymy tę koczowniczą wizję świata. Słowiańscy przodkowie Polaków,
osiedliwszy się nad Wisłą przejęli natomiast rolniczą wizję świata od ludów
wcześniej na tych terenach osiadłych. Stad bierze się rozdźwięk między
polskim katolicyzmem, a chrześcijaństwem zachodnioeuropejskim. Polacy wybrali z chrześcijaństwa staroegipskie dziedzictwo, bliskie ich osiadłemu,
rolniczemu trybowi życia, odrzucając sprzeczne z ich wizją świata
koczownicze naleciałości — choć jak wiemy, nie wszystkie, np. nietolerancja
dla obcych pozostała, mieściła się, i mieści się nadal, w ich wizji świata i zewnętrznych zagrożeń.
Tradycja azjatycka — jeśli
mówimy o prawdziwej Azji Chin, Indii, Japonii, krajów Półwyspu Indochińskiego
to tradycja ludów osiadłych. Obcych się tolerowało, akomodowało do istniejącego
społeczeństwa. Pierwsza cywilizacja Półwyspu Indyjskiego, powstała w dolinie Indusu w 4 tysiącleciu przed nasza erą kultura Mohendżo Dżaro,
podobnie jak egipska, zbudowała rozległy system nawadniania ziem uprawnych.
Powstały liczne miasta, rozwinął się handel z krajami Bliskiego Wschodu -
Elamu i Sumeru. Archeologowie znaleźli dowody tych kontaktów, u podnóży
irackich zigguratów, w postaci okrągłych pieczęci z pismem ludów znad
Indusu, nie odcyfrowanym do dziś.
Co prawda najazdy Ariów, których
matecznik, podobnie jak Słowian, Germanów i ludów romańskich znajdował się
na stepach południowej Ukrainy, zniszczył starą kulturę Mohendżo Dżaro,
ale najeźdźcy przejęli zręby religii ludów osiadłych z ich kultem Matki — Żywicielki, kultami bogów lokalnych, którzy tworzyli rozbudowany panteon.
Ludy osiadłe na ogół paliły swoich zmarłych — drewna im nie brakowało,
trudniej było kopać ziemię na głębokość uniemożliwiającą dzikim zwierzętom
dostęp do zwłok. Mówimy o ludach sprzed epoki żelaza, orzących ziemię
drewnianą sochą. Osiadłych w rozlewiskach rzek, na skraju pustyń i sawann — wyrąb lasu siekierą z miękkiego brązu nie był możliwy. Tereny, dziś
najbardziej zaludnione, jak np. doliny Gangesu i Brahmaputry zostały
skolonizowane wraz z wynalezieniem żelaznej siekiery, a miasta nad Gangesem
powstały dopiero w 4 wieku przed nasza erą — prawie dwa tysiące lat po
zniszczeniu miast Mohendżo Dżaro.
Polski katolicyzm jest niewątpliwie
religią dość odległą od chrześcijaństwa zachodnioeuropejskiego. Bardziej
przypomina kulty indoeuropejskich przodków — z liczną rzeszą świętych na
wszelką okazję, tworzących wielobóstwowy panteon, z naczelnym kultem Matki — Żywicielki, kultem zmarłych — nie tylko Święto Zmarłych, które
duchowieństwo beznadziejnie od wieków próbuje przetworzyć w święto
wszystkich świętych, ale także z pielgrzymkami do świętych miejsc z grobami i cudownymi obrazami. Mamy jeszcze mnóstwo duchownych, cudacznie
poprzebieranych, prowadzących swoich wybranych wyznawców, opozycyjnie
nastawionych do innych kapłanów — Ojciec Rydzyk, biskupi łagiewniccy i fundamentaliści, proboszczowie kreujący się na politycznych przywódców
lokalnych społeczności. Hindus w tym klimacie religijnym czuje się znacznie
bardziej swojsko, niż w Paryżu czy Frankfurcie.
Przypisy: [ 1 ] Emile Durkheim, „The Elementary Forms of Religious
Life", Stanford University Philospophers Web. www.stanford.edu. « Kościół i Katolicyzm (Publikacja: 04-06-2008 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5917 |
|