« Kultura Przed nim wspaniałe perspektywy, ale nie w rodzinnym kraju Autor tekstu: Jeff Baron
Tłumaczenie: Caden O. Reless
Waszyngton. Dwudziestodwuletni irański filmowiec Farbod Koshtinat cieszy się
atrakcyjnymi możliwościami wyboru, co będzie robił i gdzie będzie pracował.
„Mam kontakty w Europie i Australii — mówi — więc się o to nie martwię".
Jedyna rzecz, jaka jest dla niego obecnie nieosiągalna, to powrót do rodzinnego
kraju i kręcenie filmów w Iranie. Khoshtinat
przebywał w Waszyngtonie, by jako jeden z
sześciu laureatów odebrać nagrodę
Departamentu Stanu USA — 2010 Democracy Video Challenge.
W trakcie
ceremonii, która odbyła się w dniu 10 września w Departamencie Stanu, nagrodę
wręczyła mu osobiście sekretarz stanu Hillary Clinton. W czasie jego podróży
przewidziane są również przystanki w Nowym Jorku i Los Angeles, co stworzy mu
okazję do nawiązania kolejnych kontaktów z przedstawicielami przemysłu filmowego z całego świata. Khoshtinat ma za sobą kilkumiesięczny okres nauki w szkole
filmowej w Malezji, na której podjął studia po tym, jak irańskie władze zakazały
mu kontynuowania kariery w kraju.
Jego
kariera zapowiada się obiecująco: oprócz stworzenia nagrodzonego filmu wideo,
miał już okazję pracować dla reżyserów spoza Iranu. Doskonalił swoje
umiejętności w undergroundowym teherańskim środowisku filmowym, występował w zespole rockowym i kręcił klipy muzyczne pod pseudonimem „Fred". Jest
założycielem Persian's Underground Cinematic Arts i montażystą wideo
wykorzystanych w No One Knows About Persian Cats, pełnometrażowym filmie o teherańskiej
undergroundowej scenie muzycznej, wyreżyserowanym przez Bahmana Ghobadiego.
Chociaż
Khoshtinat planuje swój dalszy rozwój zawodowy, pozostaje także skupiony na
Iranie. Jego celem pozostaje stworzenie platformy dostępnej online, na której
irańscy artyści mogliby umieszczać efekty swojej pracy, bez ingerencji cenzury,
tak aby mógł je poznać cały świat. „Gdy pierwszy raz wyjeżdżasz z Iranu, masz
wrażenie różnicy, jakbyś wyszedł z jakiegoś zamkniętego pudła — mówi młody
reżyser — choć mamy Internet, jest zupełnie inaczej. Nie czujesz tego. Dopiero w Malezji poczułem, że jestem w globalnej sieci".
„Sztuka tworzy kraje. Od samego początku, jest to
bardzo ważne dla kultury i dla polityki — mówi dalej — Nie jestem politykiem,
nie znam się na tym, jedyna rzecz, na której się znam, to sztuka, i to jest to,
co mogę zrobić dla mojego kraju". Dodaje również, że jego przyjaciele, którzy
pozostali w Teheranie, potrzebują okazji do zaprezentowania się na zewnątrz
kraju: „Jestem jednym na tysiąc, który dostał swoją szansę, ale pozostałe 999
nie może z niej skorzystać".
Khoshtinat
utrzymuje, że panująca w Iranie cenzura doprowadziła do powstania silnie
związanej i opartej na przyjaźni wspólnoty artystycznej, która jest zmuszona do
pozostawania w konspiracji, aby zagwarantować sobie możliwości autoekspresji.
„Wszyscy się bardzo dobrze znamy — twierdzi — są nas tysiące".
Undergroundowe życie artystyczne w Teheranie jest w pewien sposób bogatsze,
ponieważ nie jest w nim możliwe odniesienie sukcesu typowo zawodowego. „Dla
nikogo nie pracujemy — zaznacza Khoshtinat — i staramy się po prostu zadowolić
siebie i własną publiczność; to jest dla nas ważne. Z góry wiemy, że nie
zarobimy w ten sposób żadnych pieniędzy, więc nasze nastawienie nie jest typowo
komercyjne, i to jest właśnie piękne w undergroundowej sztuce".
Wideo,
które zostało nagrodzone Democracy Video Challange, było efektem współpracy z wieloma irańskimi przyjaciółmi. Dziewczyna Farboda, Taraneh Golozar, jest
autorką rysunkowych animacji, a na scenariusz złożyły się odpowiedzi, udzielone
na jedno pytanie, zadane ludziom po irańskich wyborach prezydenckich w czerwcu
2009: „Co to jest demokracja?".
„Trwał
kryzys — kontynuuje Khoshtinat — więc mnóstwo ludzi traktowało tę sprawę bardzo
emocjonalnie, nawet poetycko; po prostu wybraliśmy najlepsze odpowiedzi i złożyliśmy w całość, co okazało się dobrym pomysłem. To nie jest ani głos
narodu, ani mój".
Khoshtinat
wie mniej więcej, co będzie robił dalej — będzie pracował dla innych filmowców,
aby zdobyć środki na sfinansowanie własnych pomysłów. „Najbardziej interesują
mnie filmy artystyczne, ponieważ nie lubię być ograniczany etykietami w rodzaju
'dramat'. Nie chcę też, by ograniczała mnie etykietka 'dokument' — mówi — więc
eksperymentalna sztuka wideo jest właśnie tym, co chodzi mi po głowie".
Aby
tworzyć takie filmy nie jest potrzebny duży budżet, a to — jak twierdzi — jego
specjalność. Mogą być również dostępne na YouTube: „Moim docelowym odbiorcą są
zwykli ludzie. Nikt nie ogląda filmów na festiwalach — nie zwykli ludzie".
Ostatecznie przyznaje, że chciałby kiedyś kręcić własne filmy pełnometrażowe:
„To jest jakiś cel, ale jestem realistą".
Tekst oryginału.
America.gov, 17 września 2010r.
« Kultura (Publikacja: 19-09-2010 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 619 |