|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Felietony i eseje Dlaczego seks sprawia przyjemność? Oczyma rozmnażającego się bezpłciowo kosmity [2] Autor tekstu: Bernard Korzeniewski
W podsumowaniu, odpowiadając krótko na sformułowane w tytule pytanie, uprawianie seksu bez "podtekstów" prokreacyjnych sprawia ludziom przyjemność, ponieważ człowiek wspiął się z biologicznego na psychiczny poziom rzeczywistości, gdzie zastał zupełnie nowe reguły, dążące do zaspokojenia wymagań jego ego , nie zaś jego DNA. Ewolucja musiała dać psychice przyjemność z seksu, aby zapewnić dalszy przepływ genów, lecz psychika uczyniła z tego daru użytek całkowicie niezgodny z "intencjami" ofiarodawcy. Problem w tym, że psychiczna oś przyjemność — przykrość, powstała na bazie biologicznej osi nagroda — kara w mózgu, przestała służyć temu, do czego pierwotnie została stworzona — maksymalizacji fitness. Zamiast tego, realizuje ona własne, immanentne cele człowieka jako podmiotu psychicznego, które mogą rozchodzić się, a nawet pozostawać w sprzeczności z celami podmiotu biologicznego. Przyjemność z seksu praktykowanego jako cel sam w sobie nie stanowi tu wyjątku. Rozkosze podniebienia lub po prostu nienasycony głód prowadzą często do otyłości, chorób serca i, w konsekwencji, do obniżonej przeżywalności, co z pewnością nie da się pogodzić z interesem człowieka jako biologicznego replikatora. Przed powstaniem cywilizacyjnego dobrobytu pociąg do np. słodkiego pożywienia miał na celu wyszukiwanie i konsumpcję rzadko dostępnego pożywienia (np. dojrzałych owoców) bogatego w wysokoenergetyczne węglowodany. Podobnie miała się sprawa w przypadku tłuszczów. Kiedy cywilizacja uczyniła cukry i tłuszcze powszechnie dostępnymi, ten sam popęd, który kiedyś chronił od śmierci głodowej i zapewniał możliwie dobrą kondycję, dzisiaj prowadzi do niepohamowanej konsumpcji i skutkującej tym otyłości. Maksymalizacja przyjemności stała się dla osobnika psychicznego tym samym, czym maksymalizacja fitness — dla osobnika biologicznego. To, że cele poziomu biologicznego i psychicznego niekoniecznie muszą się pokrywać, oraz że ludzka psyche potrafi czerpać przyjemność z tak bezsensownych z biologicznego punktu widzenia źródeł, jak sztuka, nauka czy moralność, najlepiej świadczy o rzeczywistej różnicy pomiędzy nazwanymi poziomami. A że ewolucja biologiczna w ogóle doprowadziła do powstania świadomości, która podporządkowany dyktatowi doboru naturalnego neurofizjologiczny system nagrody/kary zasymilowała jako oś przyjemność-przykrość, będącą fundamentem całkowicie autonomicznego ośrodka motywacyjnego, wyłamującego się temu dyktatowi — o, to już jedynie skutek uboczny, ślepa uliczka, pułapka ewolucji, lub też, jeżeli na rzecz spojrzeć z kulturowego punktu widzenia, przypadek. Na zakończenie kilka słów o przyszłości. Jak już powiedzieliśmy, przyjemność z seksu dała ludziom ewolucja, pierwotnie jako system nagrody za działania prowadzące do prokreacji. Jaskiniowiec, który nie odczuwał popędu płciowego ginął, nie przekazawszy swoich genów potomstwu. W społeczeństwach cywilizowanych przestał jednak skutecznie działać dobór naturalny, główny mechanizm ewolucji. Dlatego też, na przykład, ludzie ze słabym wzrokiem, którzy kiedyś zginęliby z głodu lub w paszczy drapieżnika, nie dostrzegłszy w porę, odpowiednio, mamuta lub tygrysa, teraz, od kiedy wynaleziono okulary, mogą spokojnie żyć i rozmnażać się. Z tego powodu cecha krótkowzroczności, ongiś bezwzględnie eliminowana przez ewolucję, obecnie staje się coraz pospolitsza w krajach rozwiniętych. Podobnie, osobnicy pozbawieni popędu płciowego mogliby teraz uprawiać seks sporadycznie, w celu prokreacji, "przez rozum", nie odczuwając z tego żadnej przyjemności. Warstwa psychiczna może bowiem korzystać do woli ze schedy ewolucyjnej w postaci erotyki, nie jest jednak w stanie jej wytworzyć w momencie, gdy tej ostatniej z jakichś przyczyn (np. przypadkowych zmian genetycznych) zabraknie. Jakoż rzeczywiście odsetek ludzi oziębłych seksualnie (trudno powiedzieć: na skutek "mutacji oziębłości" czy też stresogennych zmian środowiska) w rozwiniętych społeczeństwach wydaje się obecnie dosyć wysoki. Czy więc grozi ludzkości to, że za, powiedzmy, tysiąc lat seks przestanie być dla człowieka przyjemnością, a stanie się tylko niemiłym obowiązkiem, takim jak piłowanie drewna?
1 2
« Felietony i eseje (Publikacja: 26-01-2009 )
Bernard KorzeniewskiBiolog - biofizyk, profesor, pracownik naukowy Uniwersytetu Jagielońskiego (Wydział Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii). Zajmuje się biologią teoretyczną - m.in. komputerowym modelowaniem oddychania w mitochondriach. Twórca cybernetycznej definicji życia, łączącej paradygmaty biologii, cybernetyki i teorii informacji. Interesuje się także genezą i istotą świadomości oraz samoświadomości. Jest laureatem Nagrody Prezesa Rady Ministrów za habilitację oraz stypendystą Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej. Jako "visiting professor" gościł na uniwersytetach w Cambridge, Bordeaux, Kyoto, Halle. Autor książek: "Absolut - odniesienie urojone" (Kraków 1994); "Metabolizm" (Rzeszów 195); "Powstanie i ewolucja życia" (Rzeszów 1996); "Trzy ewolucje: Wszechświata, życia, świadomości" (Kraków 1998); "Od neuronu do (samo)świadomości" (Warszawa 2005), From neurons to self-consciousness: How the brain generates the mind (Prometheus Books, New York, 2011). Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 41 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Istota życia i (samo)świadomości – rysy wspólne | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 6323 |
|