|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Felietony i eseje Moralność świata [2] Autor tekstu: Stanisław Obirek
Owo powiedzenie fascynowało swego czasu romantycznego poetę niemieckiego Hoelderlina. Oto ono: Non coercere maximo, contineri tamen a minimo divinum est , które w dość swobodnym tłumaczeniu można oddać jako: Nie dać się ograniczyć przez to, co największe, zmieścić się jednak w tym, co najmniejsze, to rzecz boska”. Traktuję ten łaciński zwrot jako swoistą mantrę rzucającą światło na meandry mojej wolności i sposoby jej przeżywania tu i teraz. Można w tym się dopatrywać tropionego kiedyś przez przewrażliwionych moralistów sytuacjonizmu – dostosowuję się do zmiennych okoliczności i reaguję w zależności od równie zmiennych bodźców. Gdzie miejsce więc na wierność absolutnej i niezmiennej prawdzie? Otóż szkopuł polega na tym, iż w istnienie takiej absolutnej i niezmiennej prawdy nie wierzę. Więcej nawet, podobną wiarę uznaję za niebezpieczną ułudę prowadzącą w sposób nieunikniony do konfliktów i napięć, zwłaszcza natury religijnej. Historia w sposób nader naoczny dostarcza dowodów takiego obrotu spraw.
Inaczej mówiąc, postrzegam swoje życie jako dynamiczny projekt, w którego realizacji wielce pomocnym jest bliźni stojący na mojej życiowej drodze. Tak się składa, iż od kilku lat spotykam coraz więcej bliźnich, dla których moje religijne przekonania są zagadkowe albo wręcz niepojęte. Dla nich bowiem natura ludzka jest wystarczająco czytelna bez transcendentnych odniesień.
Zapewne nic w tym dziwnego. Zawsze byli ludzie religijni i zawsze istnieli tacy, dla których religijne odniesienie było zbędne. Problem więc nie w ustaleniu, kto ma rację, a kto jest w błędzie, ale w skutkach odmiennych od siebie przekonań. To prawda, iż akurat miniony XX wiek dostarczył dowodów namacalnych, do czego prowadzi absolutyzacja człowieka: zarówno nazizm jak i komunizm ludzie wierzący chętnie postrzegają jako diabelskie owoce odejścia od Boga. Szkopuł w tym, iż zarówno w nazizm jak i w komunizm wielu wierzących i przekonanych chrześcijan było uwikłanych. Aptekarskiej miary nie sposób tu zastosować. Archiwa skrywają zaskakujące i, co tu ukrywać, zawstydzające dane dla wielu Kościołów, a nie tylko wyznawców innych religii (tak chętnie zwykło się wspominać Żydów przy okazji komunizmu, zapominając, iż główną rolę w nim odegrali jednak chrześcijanie, nawet jeśli ich określić wygodnym mianem byłych...). Książka Andrzeja Grajewskiego Kompleks Judasza zasługuje na uważną lekturę tych wszystkich, którzy domagają się energicznego rozliczenia ze zbrodniczej przeszłości byłych komunistów. Księża, a nawet biskupi mają równie intrygującą kartę w swej komunistycznej przeszłości. Chcę być dobrze zrozumiany, nie zamazuję różnicy pomiędzy katem i ofiarą, chcę tylko wskazać na konieczność indywidualnego spojrzenia na przeszłość i na potrzebę unikania wygodnej zasady zbiorowej odpowiedzialności tak często pojawiającej się w naszych ‘rozliczeniowych’ debatach. A nie wszyscy zdeklarowani komuniści zbrodniarzami byli...
Na własny użytek ukułem wyrażenie, które akceptują również moi niewierzący przyjaciele: łaska wiary, łaska niewiary. W tym dość zaskakującym zapewne kontekście łaska jest rodzajem poczucia wdzięczności wobec Boga (dla wierzących) i wobec natury ludzkiej (dla niewierzących) za doświadczane poczucie wierności wobec własnego projektu życiowego. Wierności opłaconej nierzadko konfliktem z inaczej myślącym otoczeniem. Wydaje mi się, że takie spojrzenie na problem wolności stwarza przestrzeń, w której zarówno wierzący jak i niewierzący mogą się spotkać bez poczucia wyższości czy niższości. Krótko mówiąc najważniejszą sprawą jest egzamin z condition humaine , która czyni nas pielgrzymami w drodze do wciąż nieznanego celu.
Poza tym sądzę, że w taki oto sposób nierozwiązywalny pozornie dylemat (pogodzenie wiary i niewiary), przynajmniej na teoretycznym poziomie, znajduje rozwiązanie. Nie tyle źródła przekonań są ważne (co nie znaczy, iż nie są czymś najważniejszym dla poszczególnego człowieka), ile konkretne, społecznie uchwytne skutki tychże.
I dochodzę do konkluzji tego krótkiego ćwiczenia z wolności. Obcowanie ze sobą ludzi o różnych przekonaniach nie musi generować przemożnej chęci przekonania do swoich racji, ale może budzić rosnący podziw dla integralności innych dróg życiowych. Moje odejście od potrzeby nawracania i przyjęcie postawy zaciekawienia innością wiążę ze zmianą paradygmatu religijnego w Kościele katolickim, która to zmiana dokonała się na Soborze Watykańskim II. Jej konsekwencje dostrzegam w toczącej się obecnie debacie teologicznej, głównie w dialogu międzyreligijnym. Nie wszyscy są skłonni dostrzegać w tym dialogu istotny wymiar chrześcijaństwa.
Moje refleksje chciałbym zamknąć przypomnieniem eseju Leszka Kołakowskiego „Kapłan i błazen”, opublikowanego po raz pierwszy w nr 10 miesięcznika „Twórczość” w 1959 roku. W nader subtelnych dystynkcjach, których celem było wykazanie „teologicznego dziedzictwa współczesnego myślenia” (które naturalnie przezwyciężyć należało) Kołakowski podaje definicję filozofii, która do dziś nie straciła swej aktualności: „Filozofia jest wysiłkiem stałego kwestionowania wszystkich oczywistości, a więc stałego dezawuowania objawień istniejących; jednakże pokusa posiadania objawienia własnego niezmordowanie zastawia sidła na krytyków: każda filozofia, która ma aspiracje 'systemu', kwestionuje cudze objawienie po to, by natychmiast ustanawiać własne”. [ 1 ] Myśl jakby od niechcenia rzucona wkrótce znajdzie pełniejsze nazwanie i rozwinięcie, uzasadniające również znaczący i wiele mówiący tytuł eseju. Przywołam ten fragment w całości, rzuca on bowiem światło na myślenie Leszka Kołakowskiego, ale również pozwala lepiej rozumieć interesujący nas tutaj problem związku moralności i teoretycznej refleksji. Otóż zdaniem autora Rozmów z diabłem : „Antagonizm między filozofią utrwalającą absolut i filozofią kwestionującą absoluty uznane wydaje się antagonizmem nieuleczalnym, jak nieuleczalne jest istnienie konserwatyzmu i radykalizmu we wszystkich dziedzinach ludzkiego życia. Jest to antagonizm kapłanów i błaznów, a w każdej niemal epoce historycznej filozofia kapłanów i filozofia błaznów są dwiema najogólniejszymi formami kultury umysłowej. Kapłan jest strażnikiem absolutu i tym, który utrzymuje kult dla ostateczności i oczywistości uznanych i zawartych w tradycji. Błazen jest tym, który wprawdzie obraca się w dobrym towarzystwie, ale nie należy do niego i mówi mu impertynencje; tym, który poddaje w wątpliwość wszystko to, co uchodzi za oczywiste” [ 2 ]. Funkcja obu jest podobna: „Zarówno kapłan jak błazen dokonują pewnego gwałtu na umysłach: kapłan obrożą katechizmu, błazen igłą szyderstwa” [ 3 ]. Jest rzeczą niemal oczywistą, że sam Kołakowski opowiedział się za tą drugą: „Opowiadamy się za filozofią błazna, a więc za postawą negatywnej czujności wobec absolutu jakiegokolwiek, nie w rezultacie konfrontacji argumentów, albowiem w tych sprawach wybory główne są wartościowaniem”. I dodawał: „Opowiadamy się za możliwościami wartości ponad-intelektualnych, zawartymi w tej postawie, której niebezpieczeństwa i absurdalności grożące są nam znane. Jest to opcja za wizją świata, która daje perspektywę uciążliwego uzgadniania wśród ludzi żywiołów najtrudniejszych do połączenia: dobroci bez pobłażliwości uniwersalnej, odwagi bez fanatyzmu, inteligencji bez zniechęcenia i nadziei bez zaślepienia” [ 4 ]. Ta wizja świata wkrótce okazała się nie do pogodzenia z oficjalną filozofią PRL-u i zapewne nie bez powodu to właśnie Leszek Kołakowski stał się jednym z najbardziej wnikliwych krytyków nadużyć totalitarnego systemu.
Po latach Kołakowski wrócił do napięć stwarzanych przez nakreślone powyżej postawy. W 2002 roku pisał już z perspektywy odmiennej – kapłan i błazen zostali pogodzeni jako główni protagoniści kulturowej kreatywności. Tym razem ich miejsce zajmie wydawałoby się równie przeciwstawna postawa wiary i niewiary: „Wiara jest prawomocna. Niewiara jest prawomocna. Nie są to jednak dwa sprzeczne wzajem korpusy doktrynalne, dwa zbiory twierdzeń, ale raczej przeciwstawne postawy umysłowe i moralne. Mniemam, że obie są potrzebne naszej kulturze”. Dodawał, nawet jak na filozofa niezbyt skromnie: „Pochlebiam sobie, że znane mi są wszystkie argumenty, wspierające wiarę w Boga i wszystkie argumenty przeciwne, przy czym ani jedne, ani drugie nie są niezbite. Nie o to mi jednak chodzi, ale o sprawę żywotności kultury, która, by żyć, zawsze potrzebuje skłócenia przeciwstawnych racji, racji absolutnych bowiem nie ma" [ 5 ].
Całkiem na koniec cytat z mego ulubionego poety, angielskiego jezuity Gerarda Manleya Hopkinsa, który pisał: „Wszelka rzecz tego świata czyni to jedynie: Wydziela z siebie wnętrze swe, tkwiące w nim jak w domu; Trwa sama w sobie – i swe ja rzuca nam do nóg, Krzycząc Po tom powstała: by być tym, co czynię . Więcej powiem: człek prawy sobą prawo tworzy; Łaska jest w nim – i w tym, co czynić mu się zdarzy; Tym chce się Bogu wydać, kim jest w oczach Bożych – Chrystusem – bo w tysiącach miejsc Chrystus się jarzy Blaskiem, co ciała cudze prześwietla i oczy, By Pan mógł dostrzec światłość w rysach ludzkiej twarzy” [ 6 ]
Platon przepędził poetów ze swego idealnego państwa, my ich chętnie przygarniamy, pozwalają wszak rozumieć świat coraz mniej zrozumiały i coraz bardziej podatny na krzykliwe głosy ideologów. Czyż nie odnajdujemy bowiem w słowach Hopkinsa zapewnienia, że tak naprawdę liczy się tylko to, co czynimy, a może nawet więcej – zachętę, by pójść za głosem wewnętrznym, gdyż on tylko stanowi o godności naszego życia. Dzięki takiej poezji wiemy, że tę wewnętrzną prawdę najlepiej wyrazić głośno, tak by inni ją usłyszeli i odpowiedzieli prawdą ich własnego wnętrza.
1 2
Przypisy: [ 1 ] L. Kołakowski, “Kapłan ibłazen”, w “Twórczość” 10(1959), s. 73. [ 5 ] L. Kołakowski, “Wiara dobra, niewiara dobra”, w: Co nas łączy? Dialog z niewierzącymi , Kraków 2002, s. 13. [ 6 ] G. M. Hopkins, 33 wiersze , wybór, przekład, wstęp i opracowanie St. Barańczak, Kraków 1992, s. 59. « Felietony i eseje (Publikacja: 06-03-2009 Ostatnia zmiana: 08-03-2009)
Stanisław ObirekUr. 1956 r. Jeden z najbardziej znanych jezuitów polskich, znany m.in. ze swego zaangażowania w dialog międzyreligijny i z niewierzącymi. Studiował filologię polską, filozofię i teologię na uczelniach Krakowa, Neapolu i Rzymu. W 1997 roku habilitował się na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. W 1976 roku wstąpił do zakonu jezuitów; w 1983 roku otrzymał święcenia kapłańskie. Był profesorem w Wyższej Szkole Filozoficzno-Pedagogicznej Ignatianum w Krakowie. Pełnił tam także funkcje kierownika Katedry Historii i Filozofii Kultury oraz prorektora. Przez cztery lata był rektorem Kolegium Jezuitów w Krakowie. Był także wieloletnim redaktorem naczelnym "Życia Duchowego" oraz twórcą oraz dyrektorem Centrum Kultury i Dialogu. Jest autorem książki "Co nas łączy? Dialog z niewierzącymi" (2002). Interesuje się miejscem religii we współczesnej kulturze, dialogiem międzyreligijnym i możliwościami przezwyciężenia konfliktów cywilizacyjnych i kulturowych. We wrześniu 2005 roku opuścił zakon jezuitów. Obecnie jest wykładowcą Uniwersytetu Łódzkiego. Więcej informacji o autorze Liczba tekstów na portalu: 14 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Karol Wojtyła – Jan Paweł II | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 6392 |
|