Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.014.272 wizyty
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
Friedrich Nietzsche - Antychryst
Marcin Kruk - Człowiek zajęty niesłychanie

Złota myśl Racjonalisty:
"Religia (...) jest największym wrogiem zdolności myślenia (...) Wiara jest największym przekleństwem ludzkości jako całkowite przeciwieństwo i wróg myśli".
 Kultura » Lingwistyka

Feministyczny głos przeciw feminizacji form męskich [3]
Autor tekstu:

Nadzieja, że moglibyśmy nauczyć się żyć z taką rewizją naszego języka oparta jest na karkołomnym założeniu, że większość społeczeństwa – ta większość, której to poziom edukacji logicznej pozostawia tak wiele do życzenia – jest w stanie wyciągać wnioski po feministycznej myśli. Jakoś dużo łatwiej sobie wyobrazić, że przysłowiowy chłopek roztropek z faktu, że kobiety nie mogą być psychologami M wyciągnie wniosek, że kobiety nie mogą się psychologią zajmować i wyperswaduje tego typu pomysły swej córce – jak nie inaczej, to pasem.

Wnioski z tych rozważań o formule twardej wyciągnąć należy dwa. Po pierwsze, nie wolno nam zakazywać stosowania nazw rodzaju męskiego takich, jak psycholog , do kobiet (a więc nie wolno wymagać , by kobiety określać mianem psycholożek ) dopóki nie rozstrzygnięty zostanie problem nazw neutralnych. Po drugie, powyższe rozważania pokazują, że zmieniając denotację pojęcia (np. z psychologa na psychologa M , a więc zawężając to pojęcie by stosowało się do mężczyzn) zmieniać możemy także to, jaką rolę będzie ono odgrywać we wnioskowaniach. Otóż powyższe rozważania stanowią jedynie ilustrację tego procesu – wymagałoby wiele wysiłku, aby te kwestie w pełni zbadać. Ilustracja ta powinna jednak wystarczać, aby uświadomić nam, że zmiany w języku dyktowane niewątpliwie dobrymi intencjami mogą kończyć się piekielnie zaskakująco.

Przeciw miękkiej formule feminizacji, czyli psycholożka i niepełnosprawny psycholog

Źródłem całego problemu jest po prostu fakt, że bycie kobietą, czy mężczyzną, jest nieistotne dla bycia psychologiem. Wyróżnianie psycholożek spośród psychologów jest zatem nieuzasadnione ze względów merytorycznych. Płeć nie powinna wpływać na językowe wyróżnianie nazw tych zawodów, tak samo jak nie wpływają inne cechy takie, jak tusza, wzrost, kolor oczu, narodowość, wyznanie religijne itd. [ 7 ]

Warto się zresztą zatrzymać na chwilę na tych innych cechach, które – w przeciwieństwie do płci – nie są w języku polskim uwzględniane. Nie wszystkie z nich zasługują na uwagę, choćby dlatego, że (chyba) nikt nie ciemiężył grupy niebieskookich. Natomiast oczywiście ludzie byli i są szykanowani ze względu na różne cechy, takie jak sprawność ogólna, pochodzenie społeczne, płeć, narodowość, przekonania polityczne, wyznanie religijne, preferencje seksualne, tusza etc. Przejawiamy głęboki humanizm, gdy chcemy docenić kogoś, kto przezwyciężył stawiane mu przeszkody (których nieciemiężona większość nie jest nawet sobie w stanie wyobrazić) i nobilitować go mówiąc o nim np. [pierwszy/drugi/… ] niepełnosprawny psycholog . W takim wypadku jednak nobilitacja nie polega na tym, że rezerwujemy już dla niego termin niepełnosprawny psycholog , którym określać go już będziemy zawsze, który staje się oficjalnym określeniem jego zawodu. Taka etykieta byłaby wręcz upokarzająca, bo sugerowałaby, że niepełnosprawny psycholog to jakiś inny psycholog .

Nie przeszkadza to jednak okazjonalnemu – w zależności od kontekstu – określeniu niepełnosprawnego psychologa tym mianem, właśnie dla podkreślenia jego szczególnych osiągnięć. Kluczowe jest to, że nikt nie ma wątpliwości, że niepełnosprawni psychologowie są psychologami. I nikt nie powinien mieć wątpliwości, że psychologowie mogą być niepełnosprawni.

Dokładnie tak samo jak uwłaczające byłoby wyróżnienie nazw zawodów niepełnosprawny psycholog, psycholog żydowskiego pochodzenia, prawosławny psycholog itp. tak samo uwłaczające byłoby wyróżnienie nazwy psycholożka obok nazwy psycholog . Używanie wszystkich tych określeń jest dopuszczalne, ale tylko okazjonalnie – w żadnym wypadku nie może przybrać formy obowiązującej wszystkie kobiety nawet w formie domyślnej – jak tego chce formuła miękka feminizacji.

Za miękką formułą maskulinizacji

Proces feminizowania form męskich jest nieunikniony ze względu na to, że język polski przejawia dużą podatność na różnicowanie płci. Mimo że jestem przeciwnikiem zamykania kobiet w osobne szufladki, nie znaczy to, że jestem przeciwnikiem dopuszczenia form żeńskich w sytuacjach, w których podkreśla to ten szczególny fakt. Tak samo jak warto niekiedy podkreślić, że pewien psycholog jest niepełnosprawny, tak warto niekiedy podkreślić, że ten psycholog jest kobietą, że pochodzi z nieinteligenckiej rodziny itd. Ponieważ w języku polskim i tak dopuszczane było feminizowanie form męskich, więc naturalne jest, że pojawiają się takie formy, jak psycholożka, socjolożka, ministra etc . Opowiadam się nie przeciwko feminizowaniu, lecz przeciw feminizacji, a więc przeciw uznaniu tych form jako w taki czy inny sposób obowiązujące.

Naturalny rozwój języka przemawia więc za miękką formułą maskulinizacji, uznającą jako domyślny rodzaj męski – w nazwach, o których mowa, lecz dopuszczającą formy sfeminizowane dla podkreślenia kobiecej tożsamości osób piastujących pewne stanowiska.

Gdyby jednak dopuszczenie – nawet w ramach maskulinizacji miękkiej – sfeminizowanych form męskich wiązało się z możliwością wprowadzenia w życie formuły feminizacji (nawet miękkiej), byłabym – jako feminista – przeciwna nawet dopuszczaniu form sfeminizowanych. W końcu możemy wyróżniać kobiety, w ten sam sposób, w jaki wyróżniamy osoby niepełnosprawne – mówiąc o nich np. psycholog, będący kobietą , albo pani psycholog .

Za neutralizacją nazwy psycholog oraz równoległym feminizowaniem i maskulinizowaniem

Jeżeli przytoczone wyżej racje są trafne, to miękka formuła maskulinizacji jest nie tylko zgodna z feminizmem, lecz jest jedynym racjonalnym stanowiskiem feministycznym w tej kwestii.

Nie ulega wątpliwości, że nazwy zawodów są rodzaju męskiego ze względu na to, że kobiety były wypchnięte ze sfery publicznej. Jest to więc pozostałość ewidentnego ciemiężenia kobiet. Nie ulega też wątpliwości, że kobiety nadal nie mają równych szans w życiu publicznym. Niemniej jednak feminizacja form męskich w tym im nie pomoże, a wręcz może zaszkodzić – marginalizując je dalej.

Oczywiście powinniśmy pamiętać skąd się dominacja rodzaju męskiego w tej sferze języka wzięła. Pouczająca i potrzebna jest refleksja nad stanem umysłów naszych – chyba nie aż tak dalekich – przodków, którzy w rodzaju męskim ukuwali np. nazwy gatunków drapieżników (lew, lampart, gepard, tygrys, ryś, niedźwiedź, wilk , choć pantera, puma ), a w rodzaju żeńskim nazwy gatunków ich ofiar (zebra, żyrafa, antylopa, gazela, sarna , choć słoń, łoś, jeleń ). Walczyć jednak powinniśmy nie z nazwami, lecz z dominacją mężczyzn, która jest źródłem wspomnianego stanu umysłów. Jeżeli natomiast chodzi o nazwy zawodów rodzaju męskiego, to – pamiętając o ich źródle – powinniśmy potraktować je jednak jak wiele innych nazw. Nazwa księżyca w języku polskim jest rodzaju męskiego, ale w łacinie jest rodzaju żeńskiego. Nie sądzimy jednak, że jakiekolwiek męskie cechy płciowe przysługują księżycom. Podobnie jest z mnóstwem innych rzeczowników. Dlaczego gwóźdź jest rodzaju męskiego, a śrubka – rodzaju żeńskiego? Jeżeli można te fakty jakkolwiek sensownie wyjaśnić, to z pewnością nie będą to – a przynajmniej nie powinny to być – wyjaśnienia, które wpłyną na nasze używanie języka, czy na nasze decyzje o używaniu języka. Kobieta, która określa się mianem psychologa, ministra, nauczyciela, prezesa, technika nie zaprzepaszcza sprawy feministycznej, lecz właśnie jest dowodem na to, że można być kobietą i psychologiem, ministrem, nauczycielem, mechanikiem czy technikiem. Powinniśmy potraktować rodzaje rzeczowników jako fakty językowe i budować polską wersję feminizmu w oparciu o te fakty.

W świetle powyższych rozważań najważniejsze z feministycznego punktu widzenia jest de facto zneutralizowanie nazwy psycholog tak, by odnosiła się do osób zajmujących się psychologią, żeby tak jak gwóźdź czy śrubka nie przywodziła na myśl zróżnicowań płciowych.

Oczywiście można utrzymywać, że płeć jest tak istotna w naszym postrzeganiu świata, że taka neutralizacja jest niemożliwa. W takim jednak razie jako feminiści powinniśmy opowiadać się za równoległym feminizowaniem i ...maskulinizowaniem języka. Podkreślając fakt, że kobieta jest psychologiem, lekarzem, sekretarzem stanu, mecenasem możemy o niej powiedzieć psycholożka, lekarka, sekretarka stanu, mecenaska . Jednocześnie jednak podkreślając fakt, że psychologiem, lekarzem, sekretarzem stanu, mecenasem jest mężczyzna – powinniśmy o nim powiedzieć psycholożek, lekarek, sekretarek stanu, mecenasek . Kluczowy z feministycznego punktu widzenia powinien być brak zgody na męskie uwłaszczenie neutralnych nazw psycholog, lekarz, sekretarz stanu, mecenas , przy jednoczesnej pamięci o ich genezie.

Literatura

  • Falkiewicz A., Płeć w języku polskim (fragment pracy magisterskiej)
  • Karwatowska M., Szpyra-Kozłowska J. [2005], Lingwistyka płci. Ona i on w języku polskim , Lublin, Wydawnictwo UMCS.
  • Leszczyńska A. [2001], Feministki o języku , „Zadra” 2001, nr 1 (6), s.30-31.
  • Wilk M. [2006], Inicjacja w UniGENDER , „UniGender” 0.

Tekst ukazał się pierwotnie w czasopiśmie Polskiej Akademii Nauk — "Nauka" nr 4/2008.


1 2 3 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
„There´s probably no god…” ciąg dalszy
Krótki wstęp do historii sztuki nowoczesnej

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (31)..   


 Przypisy:
[ 7 ] Oczywiście nie znaczy to, że [wszystkie/większość] kobiety będą wykonywać swój zawód jak [wszyscy/większość] mężczyźni (cokolwiek takie stwierdzenie miałoby znaczyć). Nawet jeżeli jest tak, że bycie statystyczną kobietą ma jakiś statystyczny wpływ na bycie statystycznym psychologiem, to z pewnością jest wiele więcej cech, które mają wpływ o wiele większy – a co ważniejsze – przejrzystszy: np. agresywność, nieśmiałość, asertywność, apodyktyczność, ekstrawertyzm, wyznanie religijne, przekonania społeczno-polityczne itd.

« Lingwistyka   (Publikacja: 08-07-2009 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Katarzyna Paprzycka
Ur. 1967. Profesor filozofii, wykłada epistemologię w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Studia z filozofii ukończyła na Uniwersytecie Harvarda, doktorat z filozofii działania obroniła w Instytucie Filozofii Uniwersytetu w Pittsburgu. Uczyła się również w prestiżowym walijskim United World College of the Atlantic. Następnie wykładała filozofię na Uniwersytecie w Południowym Missisipi. W 2005 r. obroniła rozprawę habilitacyjną pt. "O możliwości antyredukcjonizmu" na Uniwersytecie Warszawskim. Pracuje obecnie jako adiunkt w Zakładzie Epistemologii IF UW (specjalizacje: filozofia umysłu, filozofia psychologii, filozofia nauki, epistemologia, logika). Redaktor naczelny serii książkowej Poznań Studies in the Philosophy of the Sciences and the Humanities (Amsterdam, New York: Rodopi). Mama Kalinki i Ani.
 Strona www autora
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 6662 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365