|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Historia Kościoła » Krucjaty i gnębienie
IV wyprawa krzyżowa [1] Autor tekstu: Radosław S. Czarnecki
Zabijcie wszystkich, Bóg rozpozna swoich
opat Arnold Amalryk (OP)
Idea wypraw krzyżowych, czyli wojen świętych, nie jest wymysłem
islamu. Pojawia się oczywiście w Koranie pojęcie tzw. dżihadu, ale jest
ono wieloznaczne, ambiwalentne, niesłychanie ogólnikowe, dowolnie pojmowane i interpretowane
[ 1 ]. To cesarz bizantyjski Herakliusz (pan. 610-641) podczas
wojen z niewiernymi Persami (wg pojęć ówczesnych chrześcijan), którzy opanowali
onegdaj Palestynę, podjął jako pierwszy ideę wojny „za wiarę" nazywając ją
krucjatą. Podstawową przyczyną wszczęcia tej kampanii była chęć odzyskania
krzyża, na którym podobno zawisł swego czasu Jezus. Persów w kilku kampaniach
pobito, Bizancjum odzyskało władzę nad Ziemią Świętą, krzyż wrócił do
Jerozolimy. Herakliusz jak podaje prof. A.Krawczuk, znakomity znawca Antyku i wczesnego Średniowiecza stał się tym samym pierwszym krzyżowcem w dziejach
chrześcijaństwa
[ 2 ].
Nie miał on oczywiście świadomości — bo jej nie mógł mieć — że prawie 600 lat
później jego ukochany Konstantynopol, stolica świata chrześcijańskiego, „drugi
Rzym", centrum kultury i cywilizacji (będące w prostej linii kontynuacją Pax
Romana) padnie pod ciosami wyprawy krzyżowej organizowanej pod sztandarami
Chrystusa i przez tzw. „braci w wierze". Bo czym innym jest „święta wojna"
przeciwko „niewiernym" (mimo całej swej niekonsekwencji pojęciowej — religia
chrześcijańska jest od zarania religią miłości — i niehumanitarnego charakteru), a czym innym — wojna święta wszczęta przez chrześcijan przeciwko chrześcijanom. I to właśnie w imię nauk Mistrza z Nazaretu. To Średniowieczny Rzym dał początek
tej — nie bójmy się tego tak nazwać — aberracji.
IV wyprawa krzyżowa zaczyna się w zasadzie od buli (15.08.1198) papieża
Innocentego III (pan. 1198-1216) wzywającej rycerstwo Zachodu do krucjaty.
Głównym celem wyprawy miało być odzyskanie Jerozolimy
[ 3 ].
W wyniku dyplomatycznych machinacji, uzgodnień i intryg międzynarodowych
(głównie ze strony doży weneckiego E.Dandolo i dworu Cesarza Niemiec Filipa
Hohenstaufa), wykorzystując nieporozumienia i konflikty w łonie panującej
wówczas w Konstantynopolu dynastii Komnenów, a także niejednoznaczność i chwiejność stanowiska Innocentego III, flota wenecka i oddziały krzyżowców
doprowadziły do osadzenia na tronie bizantyjskim powolnego Aleksego III z rodu Angelosów (klienta weneckiego doży i cesarskiego dworu). W międzyczasie, podczas
drogi morskiej z Wenecji do Konstantynopola, dokonywano licznych aktów
pospolitego wandalizmu i napadów na przybrzeżne miasta portowe
[ 4 ]. Ziemia Święta mogła poczekać.
Wojska krzyżowców stacjonowały całą jesień i zimę 1203/04 w rejonie
bizantyjskiej stolicy wszczynając burdy, grabiąc i zabijając mieszkańców
okolicznych osiedli. Zgromadzenie takiej ilości ludzi (ok. 30 tys. rycerzy,
giermków, ciur taborowych, koniuszych, marynarzy weneckich — często zabijaków,
kondotierów i ludzi podejrzanej konduity) musiało stanowić zagrożenie i zakłócać
porządek społeczny w stolicy. Dokonywano aktów przemocy, agresji, profanowano
świątynie i poniżano ortodoksyjnych kapłanów. Napięcie w Konstantynopolu rosło -
widok zachodnio-europejskich, obcych mową, wiarą religijną, zwyczajami i sposobem bycia, żołnierzy, którzy pijani, natarczywi i traktujący konstantynopolitańczyków z wyższością, zalewali codziennie ich miasto wzbudzał
powszechny gniew. Zastój w handlu pogłębiał frustrację. Jedna z dzielnic miasta
została podpalona przez pijany oddział Francuzów chcących w religijnym szale
zniszczyć funkcjonujący tam .… meczet (Konstantynopol to była kosmopolityczna, multikulturowa, otwarta na różności- jak na owe czasy -obok Bagdadu, stolica
całego Orientu). Zbudowano go dla przybywających do miasta nad Bosforem kupców,
handlowców i dyplomatów ze świata islamu.
Co chwila wybuchające zamieszki nadmiernie obciążonej podatkami ludności
kierowały się zarówno przeciwko cesarzowi jak i krzyżowcom. Zawiązywane na
dworze spiski i dokonywane przewroty pałacowe potęgowały tylko rozprzężenie i chaos. W świetle tych wydarzeń krzyżowcy doszli do wniosku, że tylko formalne
zajęcie stolicy siłą spełni ich nadzieje na łupy, chwałę, przywróci im wiarę w sens krucjatowych, kilkuletnich wyrzeczeń. Dopełni — w ich mniemaniu — śluby
krucjatowe.
Przebywający w szeregach krzyżowców legat papieski Piotr Capuano (mimo
zastrzeżeń i zatargów z Wenecjanami, czasowej ekskomuniki, po niesławnym ataku na
Zadar, Innocenty III nie odwołał swego legata) udzielił uczestnikom tej
niesławnej wyprawy odpustu zupełnego. Tak więc mogli z czystym sumieniem,
wypełniając (w ich mniemaniu) swe zobowiązania, wrócić w rodzinne pielesze.
"Duchowni obiecywali krzyżowcom odpuszczenie grzechów w imię Boże i na
mocy autorytetu papieża, zważywszy że Grecy byli nieprzyjaciółmi Boga. To
odwołanie się (....) miało na celu obudzenie żywych emocji u ludzi wierzących w to, że lojalność wobec seniora jest czymś świętym. Bizantyjczycy jako
nieprzyjaciele Boga, gdyż byli zdrajcami w taki sam sposób jak Żydzi byli
zdrajcami Chrystusa. Koncepcja ta nie miała większego sensu, ale w przeddzień
ataku na Konstantynopol umocniła ona decyzję krzyżowców by zwyciężyć albo zginąć"
[ 5 ].
Podjęty na Konstantynopol atak 6.04.1204 r. został odparty, jednak
12.04.1204 na wskutek zdrady
[ 6 ] — wybuch pożaru na zapleczu broniących dzielnicy
Blancherny żołnierzy bizantyjskich — miasto uległo przemocy wojsk zachodnich.
Walki między kapitulującymi wojskami cesarskimi, a wkraczającymi do olbrzymiego
miasta krzyżowcami i Wenecjanami nie trwały już długo. Elitarna gwardia wareska
[ 7 ] także złożyła broń przed zwycięzcami. 13.04.1204 doża
wenecki i najznakomitsi krzyżowcy rozpoczęli rezydowanie w Wielkim Pałacu
Cesarskim. Wojsko otrzymało trzy dni na plądrowanie ogromnego i bogatego miasta.
"Barbarzyństwo zdobywców (...) przeszło wszelkie wyobrażenia. Od
dziewięciu stuleci to wielkie miasto było stolicą cywilizacji chrześcijańskiej.
Przetrwało tam mnóstwo pomników starożytnej sztuki greckiej, na każdym kroku
spotykało się arcydzieła znakomitych rzemieślników bizantyjskich. Wenecjanie
znali wartość tych dzieł. Korzystali z każdej możliwości grabieży bezcennych
skarbów i wywozili je do Wenecji, aby ozdobić nimi pałace i świątynie. Francuzów i Flamandów natomiast ogarnął szał niszczenia. Rozpasany motłoch rozbiegł się po
ulicach rabując wszystko co błyszczało, niszcząc wszystko czego nie można było
zabrać, zatrzymując się tylko po to, aby mordować, gwałcić lub włamywać się do
piwnic z winem. Nie oszczędzono klasztorów, kościołów, ani bibliotek. W Kościele Hagia Sophia pijani żołnierze zdzierali jedwabne zasłony, rozbili na
kawałki srebrny ikonostas, deptali po świętych księgach i ikonach. Kiedy
rozpasani żołnierze zaczęli popijać z naczyń liturgicznych, jedna z ladacznic
zasiadła na tronie patriarszym i zaśpiewała karczemną piosenkę francuską. W klasztorach gwałcono zakonnice. Wdzierano się zarówno do pałaców jak i ruder,
niszcząc je doszczętnie. Na ulicach konały od ran kobiety i dzieci. Ów
bestialski rozlew krwi i grabież trwały trzy dni, aż w końcu to piękne, ogromne
miasto obróciło się w ruinę"
[ 8 ].
Alzacki opat Marcin z Pairis przesłuchując duchownych prawosławnych mówi do
nich bezceremonialnie: "Chodź tu niewierny starcze, pokaż mi gdzie ukrywasz
swoje najcenniejsze relikwie, albo gotuj się na śmierć". Jego biograf, mnich
Guenther, określił cały ten szał rabunku, zniszczenia i zezwierzęcenia
krzyżowców — świeckich i duchownych — jako święte świętokradztwo
[ 9 ]. Notując rozmowy swego pryncypała z innymi krzyżowcami
rabującymi bizantyjskie świętości zapisuje w swojej kronice tylko "Bogu niech
będą dzięki"
[ 10 ]. Nic dodać, nic ująć.
Opis zdobycia Konstantynopola przez chrześcijańskie wojska
zachodnio-europejskie, idące na krucjatę pod sztandarem Jezusa Chrystusa do
Palestyny, w imię nauk Mistrza z Nazaretu (tak to było wówczas postrzegane i takie wywoływało emocje) jeszcze dziś budzi odrazę, zgorszenie i przerażenie.
Jak pisze wspominany prof. A.Krawczuk zdobywcy mieli krzyże na swych piersiach i płaszczach, jednakże jak twierdzą świadkowie i współcześni tego smutnego
wydarzenia "nawet Saraceni wydawali się w porównaniu z nimi ludźmi wielkiej
łagodności i prawdziwego miłosierdzia"
[ 11 ].
1 2 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Dżihad
to nie tylko wojna. Jest to także pewien wysiłek i zaangażowanie na drodze,
którą Bóg uznaje za słuszną. We wszystkich religiach wywodzących się od Abrahama
istnieje przekonanie — i muzułmanie nie różnią się tu od wyznawców judaizmu czy
chrześcijan — że Bóg niekiedy dozwala i chce wojen, albo mówiąc dokładniej -
jest ona wyrazem posłuszeństwa wobec jego woli. I takie przekonanie znajduje
egzemplifikację w tekstach biblijnych: wystarczy odnieść się do Mojżesza,
Jozuego czy Machabejczyków. Tak m.in. interpretował pojęcie iustum bellum
św. Augustyn. [ 2 ] A.Krawczuk,
Poczet cesarzy bizantyjskich, Warszawa 2006, ss.206 — 217 [ 3 ] 2.10.1187 r. Saladyn bez walki opanował Święte Miasto (pozostawało w rękach chrześcijanom
od 1099 r.). Był to efekt klęski krzyżowców w pobliżu tzw. Rogów Hittinu
(4.07.1187). [ 4 ] M.in. w taki sposób 15.11.1202 r.
zdobyto i zniszczono port w Zadarze (należącego do Węgier). Gorszące sceny
kłótni i bijatyki między krzyżowcami, a Wenecjanami o łupy dały wizję tego co
czeka Konstantynopol. Innocenty III obłożył klątwa całą krucjatę (później
wybaczył krzyżowcom lecz ekskomuniki formalnie nie cofnął). Zachowywał się
jednak bardzo niejednoznacznie i obłudnie licząc na korzyści społeczno-religijne
(podporządkowanie teologiczne, eklezjalne i filozoficzne kościoła ortodoksyjnego
Rzymowi) i formalno-polityczne (rozciągnięcie jurysdykcji papieskiej na tereny
przynależne patriarchatowi w Konstantynopolu) całego przedsięwzięcia. Likwidacja
schizmy wschodniej była ważniejsza niż przesłanki natury etycznej, moralnej i ideologiczno-doktrynalnej. [ 5 ] M.Angold,
Czwarta wyprawa krzyżowa, Warszawa 2006, s. 119 [ 6 ] Tak
uważa np. znakomity mediewista i znawca historii Bizancjum S.Runciman, Dzieje
wypraw krzyżowych, t. III, Warszawa 1987, s 124 [ 7 ] Bezpośrednia,
ochrona cesarza bizantyjskiego (od ok. X w. -Jan I Tzimiskes i Bazyli II) w liczbie ok. 6 000 żołnierzy, rekrutowana najczęściej z Waregów (Normanów z terenów dzisiejszej Szwecji) lub Rusów. Przyczyny powołania takiej właśnie
formacji — niezwykle lojalnej zawsze wobec panującego cesarza — były polityczne:
opłacani i związani przysięgą wojownicy z północy nie byli podatni tak jak
miejscowi żołnierze — Grecy czy Trakowie — na wpływy dworskich koterii i stronnictw politycznych. [ 8 ] S.Runciman,
Dzieje wypraw krzyżowych, dz. cyt., s. 125 [ 9 ] G.Lerner,
Krucjaty — Tysiąc lat nienawiści, Kraków 2003, s. 48 [ 10 ] M.Billings,
Wyprawy krzyżowe, Warszawa 2002, s. 121 [ 11 ] A.Krawczuk, Poczet cesarzy bizantyjskich, dz. cyt., s. 298 « Krucjaty i gnębienie (Publikacja: 26-01-2010 )
Radosław S. CzarneckiDoktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", ma na koncie ponad 130 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Mieszka we Wrocławiu. Liczba tekstów na portalu: 129 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Return Pana Boga | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7103 |
|