|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Felietony i eseje » Felietony, bieżące komentarze
Rozum i życie Autor tekstu: Caden O. Reless
Rozum czy też zdrowy rozsądek od wieków (dodajmy: bardzo wielu wieków) doskonale
nadaje się na chłopca do bicia, a chętnych do ochoczego młócenia rozumu za
pomocą drąga jak nie brakowało, tak nadal nie brakuje. Sprzyja temu co najmniej
kilka czynników, nie tylko kulturowej, ale całkowicie biologicznej i trywialnie
materialnej natury.
Warto na przykład zwrócić uwagę, że płaty czołowe, które w ludzkim mózgu
odpowiadają za funkcje umożliwiające człowiekowi sprawowanie względnie świadomej
kontroli nad własnym życiem (i składające się w przybliżeniu na to, co zwiemy
umiarem i zdrowym rozsądkiem), są stosunkowo świeżym osiągnięciem ewolucji
naszego gatunku. W porównaniu z wiekiem ewolucyjnym tych części mózgu,
odpowiadających za bardziej przyziemne funkcje niż autorefleksja i autokontrola,
których rodowód człowiek dzieli jeszcze z gadami, pojawiły się naprawdę niedawno i wydaje się, że w ludzkim mózgu jakby niezupełnie się jeszcze zadomowiły. Można
też zauważyć, że płaty czołowe dojrzewają dość późno w rozwoju osobniczym, a pozytywne i względnie trwałe skutki tego procesu, ku utrapieniu całych pokoleń
rodziców, wychowawców i nauczycieli, nie mogą być -
niestety — przez nikogo zagwarantowane.
Przeciw płatom czołowym, a więc „ośrodkowi zdrowego rozsądku" (neuronaukowców z góry przepraszam za tę niepoprawną frenologię), sprzysięgło się jeszcze kilka
innych niekorzystnych czynników, począwszy od nieszczęśliwego położenia, co
czyni je nader podatnymi na różne frontalne konfrontacje, po skłonność do
reagowania zakłóceniami w pracy w odpowiedzi na najmniejsze nawet problemy z zaopatrzeniem.
Wszystko to pozwoliło wielkim znawcom owej delikatnej materii, jaką jest ludzki
mózg, na ukucie powiedzenia, że „kora mózgu siedzi okrakiem na układzie
limbicznym [ 1 ], jak jeździec na koniu bez cugli", co jest położeniem
wprawdzie nie do pozazdroszczenia, ale wcale nie beznadziejnym. Jeśli bowiem
zdarzy się, że jeździec jest całkiem doświadczony (co nieodmiennie przychodzi z wiekiem), a rumak — ułożony i nienarowisty; jeśli ponadto jeździec zna swojego
wierzchowca na tyle, że w czasie jazdy tworzy z nim niemal jedną całość; jeśli
odpowiada na jego potrzeby w odpowiednim czasie, a okolica przejażdżki też nie
jest zupełnie obca, to nawet brawurowa jazda bez trzymanki energicznym kłusem
czy nawet galopem może być w takich okolicznościach całkiem bezpieczna i przyjemna. Słowem, komunikowanie się płatów czołowych z resztą mózgu nie musi
wcale wyglądać jak pewien dobrze znany obraz Podkowińskiego, ale może
przypominać raczej popisy woltyżerskie, w których zwierzę i człowiek tworzą duet
podporządkowany osiągnięciu nieodmiennie zadziwiającego publiczność efektu ich
współpracy. (Gdyż harmonijna współpraca jest tu jak najbardziej możliwa, choć
groźba znarowienia rumaka, zwłaszcza gdy jeździec jest chwilowo w kiepskiej
formie, pozostaje zawsze realna).
Przywołuję te być może nazbyt kwieciste i metaforyczne obrazy chaosu i harmonii
nie bez powodu. Czynię to dlatego, że moda na podważanie roli rozumu w życiu
człowieka (mimo że to właśnie ludzki rozum, poprzez ekspresję siebie w kulturze,
nauce i technice, doprowadził nas do tego, czym ludzkość jest dziś w swoich
najszczytniejszych osiągnięciach), wcale nie przeminęła. Jednym z podstawowych
sposobów bagatelizowania i marginalizowania znaczenia tego, co rozumne,
pozostaje twierdzenie, że „nieracjonalność" — reprezentowana przez pierwotne
popędy, potrzeby i emocje i — co należy podkreślić — wyraźnie przeciwstawiana
rozumowi — nie jest w gruncie
rzeczy taka zła, gdyż niejednokrotnie zdarza się, że bezrefleksyjne poddawanie
się jej impulsom też wychodzi jakoby człowiekowi na zdrowie.
Nie mam nic przeciwko takiemu postawieniu sprawy. W człowieku drzemią pewne
pozytywne impulsy, a obok niezawodnych algorytmów stosuje on również, z niezłym
skutkiem, oszczędzające czas i energię heurystyki. Zdarza się również, że
najbardziej racjonalne plany zostają zniweczone przez działanie czynników,
których z różnych względów nie udało się przewidzieć. Z choćby tych powodów
racjonalne decyzje wcale nie muszą być najlepsze (podobnie zresztą jak i te
nieracjonalne) — wystarczy, że będą nieco lepsze niż inne lub wystarczająco
dobre.
Obawiam się jednak, że za przeciwstawianiem logiki i racjonalności „prawdziwemu
życiu" kryje się tak naprawdę wizja człowieka zdezintegrowanego, rozdwojonego,
rozdartego między „jeźdźcem" i „wierzchowcem" czy też „głową" i „trzewiami", a więc wtłoczonego w koleiny starych i nazbyt dobrze znanych dualizmów: umysł -
ciało, id — ego, dobro — zło (a może nawet „rozważna" vs „romantyczna"?),
obrazujących konflikty psychiczne odpowiadające strukturze i funkcji ludzkiego
mózgu (zwłaszcza mózgu niedojrzałego), o których wspomniano już wcześniej.
Tymczasem pełnia człowieczeństwa realizuje się poprzez wykorzystanie całego
potencjału drzemiącego w ludzkiej osobie, a ujmowanie tego potencjału w postaci
alternatywy: albo rozum, albo pełnia życia, wydaje mi się po prostu fałszem i zbyt daleko idącym uproszczeniem. W końcu mózg, mimo całego swojego
strukturalnego i funkcjonalnego zróżnicowania, jest mimo wszystko pewną
jednością, zdolną do skoordynowanego działania, a i w najprawdziwszym życiu
podstawowe potrzeby można zaspokajać z rozsądkiem i umiarem. Jedno drugiemu ani
nie szkodzi, ani nawet nie przeszkadza. [ 2 ]
Trudno więc jednoznacznie wskazać, w jaki sposób rozum zostaje uznany za
przeciwieństwo sił życiowych, skoro zawdzięczamy mu tak wiele z tego, co tak
naprawdę pod wieloma względami sprzyja realizacji życiowego potencjału,
począwszy od medycyny, a skończywszy na mediach elektronicznych (choć oczywiście
ludzki rozum ma też na koncie szereg narzędzi służących zabijaniu i destrukcji).
Być może — jak chciał Freud — za wrogością wobec rozumności kryje się jakiś
drzemiący w człowieku popęd do samozniszczenia, a może rozum, jako przyjaciel
człowieka ewolucyjnie dość młody i słabowity, po prostu najbardziej nadaje się
na kozła ofiarnego: rozczarowana światem „gadzia" nieracjonalność bez większych
skrupułów może odreagować sobie na rozumie wszelkie swoje żale i pretensje,
widząc w nim źródło wszelkich swoich niepowodzeń?
W każdym razie muszę w tym miejscu stanowczo nie zgodzić się ze słowami
redaktora Marcina Króla, który w jednym z najnowszych swoich tekstów dla
„Dziennika Gazety Prawnej"
utrzymuje — być może nieco prowokacyjnie lub ironicznie, bo w tonie dość lekkim — że „logika zabija życie", a „racjonalny świat byłby nie do zniesienia". Mój
sprzeciw dotyczy przede wszystkim tej części argumentacji autora, w której
przeciwstawia on „nieracjonalny" i pozytywnie nieokiełznany żywioł życia -
rozumowi. Owo przeciwstawienie uważam za nieuprawnione choćby z tego powodu, że
rozum sam pozostaje jednym z tych naturalnych żywiołów, które kształtują dzieje
ludzkości. Rozum jest więc samym życiem, choć nie tylko rozum. Rozum też — co
warto zaznaczyć — nie tylko ogranicza człowieka, ale go stwarza, uwalnia czy
wręcz ocala.
Po uważnej lekturze
tekstu Króla, ktoś może powiedzieć, i będzie miał słuszność,
że się czepiam szczegółów (nie mylić z drobnostkami), a całe nieporozumienie
wypływa głównie stąd, że małe kwantyfikatory mylę z dużymi. Król ma przecież
prawdopodobnie na myśli to, że podążanie za własną nieracjonalnością jest
tylko czasami (rzadko? często?) lepsze niż postulat maksymalnej
racjonalności, ale wcale nie zawsze. (Niepokojąca kwestia wielkości
kwantyfikatorów — nie do uniknięcia w przypadku nadmiernego ignorowania logiki,
tak bliskiej przecież prozie życia). Pozostaje jeszcze uzyskanie odpowiedzi na
pytanie, co to znaczy 'lepszy' lub przynajmniej 'dobry'?
Nie czekając na uzgodnienie logicznych rachunków i wyczerpujące definicje pojęć,
bez wahania zgadzam się natomiast z tezą, że to, co w człowieku „nieracjonalne",
nie raz w dziejach służyło eksploatacji człowieka i jego otumanianiu przez
innych, pomagało w manipulowaniu nim, wpędzało go w destrukcyjne nałogi i patologiczne nawyki, wciągało w nonsensowne konflikty, sprzyjało ograbianiu go z jego mienia, wolności i godności. Dodałbym jeszcze, że często czyniło z niego
bezwolnego pionka w ręku populistycznej, a nierzadko i zbrodniczej propagandy,
oraz — zwłaszcza ostatnimi czasy — ofiarę agresywnego marketingu i nieuczciwej
reklamy. Dlatego nie zdziwię się
zbytnio, gdy za zawiedzione nadzieje rozczarowanych konsumentów (którzy nie
do końca racjonalnie sądzili, że wszystko im się należy na kredyt, a teraz toną pod ciężarem własnych i cudzych długów) i sfrustrowanych obywateli
(którzy nie całkiem racjonalnie sądzili, że zawsze będzie lekko,
łatwo i przyjemnie, a z trudem walczą o zachowanie swojego dotychczasowego stanu
posiadania) znowu dostanie się rozumowi. Znajdzie się gdzieś jakiś lepszy
chłopiec do bicia?
Przypisy: [ 1 ] Układ limbiczny obejmuje mózgowe ośrodki regulacji emocji. « Felietony, bieżące komentarze (Publikacja: 27-01-2012 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7719 |
|