|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Prawo » Prawo karne i nauki penalne
Korzyści ze zniesienia kary więzienia dla pijanych rowerzystów Autor tekstu: Adam Łaczek
Przeciętny Kowalski jest zapewne całkowicie przeciwny łagodzeniu kar
dla pijanych rowerzystów, ale nie zdaje sobie sprawy ile na tym może
zyskać nie tyle pijany rowerzysta, co on sam. A korzyści dla
przeciętnego Polaka są nie do przecenienia: — bardziej sprawna i skuteczna Prokuratura, Policja i Sądy; — więzienia realizujące w większym stopniu funkcję resocjalizacyjną,
mniejsze kolejki do więzień; — mniejsza biurokracja i duże oszczędności zarówno w sądownictwie/więziennictwie, jak i w opiece społecznej; — zmiana podejścia Policji do rowerzystów, a w konsekwencji zwiększenie
ich bezpieczeństwa, mniejsza ilość pijanych kierowców.
Nie wierzysz?
Lepsze działanie prokuraturSprawy pijanych rowerzystów zaburzają ocenę funkcjonowania i efektywności pracy
niektórych prokuratur. Bo są takie, w których sprawy pijanych stanowią
25% wszystkich spraw. A przecież nie są one trudne, nie wymagają
zbytniego zaangażowania prokuratorów. Prokurator Generalny ma więc
obecnie zafałszowany obraz kraju i nie może przez to podjąć niezbędnych decyzji,
by podnieść jakość pracy tych jednostek, które pracują źle, ale podnoszą sobie
statystyki pijanymi rowerzystami. Zmniejszona liczba spraw w prokuraturach
wpłynie pozytywnie na jakość ich działania i tempo prac. Zresztą mówił o tym sam
Prokurator Generalny
Andrzej Seremet.
Sprawne sądownictwo
Jeśli istnieją prokuratury, w których sprawy pijanych stanowią aż 25% wszystkich
spraw, to jak łatwo zauważyć, dzięki karaniu pijanych rowerzystów wyłącznie
mandatami z niektórych sądów automatycznie zniknie znaczna część spraw!
Wszystko zacznie działać szybciej i sprawniej, nie będzie się oczekiwało
miesiącami na rozprawę z powodu „kolejek", spadnie liczba spraw, które będą się
przedawniać. Wymiar sprawiedliwości będzie w większym stopniu
niezawodny (mniej przedawnień), wzrośnie poczucie bezpieczeństwa w społeczeństwie (przestępcy nie będą chodzić latami po ulicach czekając
na wyrok, lub na miejsce w więzieniu). Może się okazać, że nie będzie
trzeba zatrudniać nowych osób, by zlikwidować kolejki w sądach.
Lepsza jakość działań Policji
Wg
Gazety Wyborczej pijani rowerzyści masowo "pompują" statystyki
poszczególnych Komend Policji. Przeciw obecnemu systemowi oceniania pracy
policji
protestuje większość policjantów. Policyjni związkowcy z Krakowa twierdzą
nawet, że: "Statystyka jest w policji potrzebna do diagnozowania zjawisk,
jednak obecnie przyjęła ona formy, który nie mają z tym nic wspólnego -
statystyka stała się dla wielu przełożonych ważniejsza niż rzeczywista służba w interesie Polaków". "Istnieje obawa, że głównym celem jest poprawa
statystyk policyjnych" — stwierdza w swojej interpelacji poseł
Łukasz Gibała. Nie da się ukryć, że obecny system bardzo utrudnia
prawidłową ocenę pracy Policji w poszczególnych Komendach, a co za tym
idzie uniemożliwia zmiany w najsłabszych jednostkach. Co gorsza
obecny system pomaga promować kiepskich komendantów, którzy co prawda nie mają
świetnych predyspozycji do walki z przestępczością, ale do perfekcji opanowali
sztukę „żonglowania" statystykami. W tym samym czasie prawdziwe i uczciwe
„perły" w Policji mogą pozostać niezauważone. Jeśli pijani rowerzyści przestaną
być przestępcami to z pewnością utrudni to proceder fałszowania statystyk i uzdrowi system ocen i awansów w Policji. Dodatkowo policjanci oderwani od
tysięcy „papierkowych" spraw pijanych rowerzystów będą poświęcać się w większym stopniu łapaniu prawdziwych przestępców na ulicach. M.in.
właśnie dlatego kraje łagodnie traktujące pijanych rowerzystów
(np.
Szwecja) biją Polskę w bezpieczeństwie ruchu drogowego na głowę — policjanci nie tracąc czasu na rzeczy małoistotne z punktu widzenia BRD -
zwalczają prawdziwe przyczyny wypadków.
Mniejsze koszty, mniejsza biurokracja
Prokurator Generalny twierdzi że ciąganie pijanych rowerzystów po sądach to:
"olbrzymie koszty w skali kraju. Koszty ścigania i koszty odbywania kary, bo to
dotyczy 4,5-5 tys. ludzi. Patrząc przez pryzmat ekonomii, to
jest rozrzutność". Konkretne liczby podaje Minister Sprawiedliwości
Jarosław Gowin: "Jest absurdem, że cztery i pół tysiąca osób siedzi w więzieniu za jazdę po pijanemu na rowerze, co rocznie kosztuje nas wszystkich
dobre 150 mln". W wielu krajach Europy takich jak np.
Hiszpania, Holandia, czy
Łotwa pijany rowerzysta otrzymuje jedynie mandat.
Nikt nie uruchamia ogromnej machiny biurokratyczno-penitencjarnej, która
kosztuje budżet ogromne pieniądze, bo za tym idą konkretne oszczędności.
Przecież rocznie takich spraw jest od
60-90 tysięcy! Gdy delegacja niemieckich więzienników z Dolnej Saksonii
odwiedziła jedno z więzień w Polsce i ujrzała cele pełne rowerzystów, to szef
niemieckiej delegacji
skomentował to słowami: "Macie bardzo bogate państwo". No właśnie
mamy?
O tym że pieniądze wydane na karanie rowerzystów można wydąć o wiele lepiej
przekonuje
Janusz Palikot: "Człowiek, który napił się piwa, u nas nawet za
prowadzenie roweru idzie do więzienia. To jest chore! Alimenciarz, który nie
płaci 500 zł, trafia na dwa miesiące do więzienia, co kosztuje 7,5 tys.
zł nas wszystkich. A te pieniądze, dane kobiecie, której on nie płaci
alimentów, byłyby realnym rozwiązaniem problemu."
Nie blokujmy miejsc w więzieniach dla prawdziwych przestępców
W 2009 roku w więzieniach siedziało 1931 rowerzystów ukaranych za alkohol.
Kilkuset następnych czekało w aresztach. Przykładowo w koszalińskim więzieniu w 2009 roku
średnio co czwarte łóżko zajmowali rowerzyści skazani za promile. Ci
ludzie blokują miejsca prawdziwym i groźnym przestępcom czekającym w kolejce do „odsiadki": gwałcicielom, sprawcom rozbojów itp. W przy
takim przepełnieniu i dużej kolejce oczekujących na odsiadkę nie ma szans na
jakąkolwiek resocjalizacje, co potwierdza sam Minister Sprawiedliwości, który
nie wierzy w resocjalizację w przepełnionych obecnie więzieniach: "Gdyby
przyjąć normy europejskie, powinniśmy mieć 50 tys. skazanych na więzienia,
tymczasem mamy 90 tys. w więzieniach i 30 tys. oczekujących."
Zniesienie kary więzienia dla pijanych rowerzystów wpłynie więc na poprawę
systemu resocjalizacji w więzieniach.
Oszczędności w opiece społecznej
Karanie więzieniem pijanych rowerzystów spycha całe rodziny w skrajną biedę. Płk
Krzysztof Olkowicz, dyrektor okręgowy więziennictwa w Koszalinie
twierdzi, że problem kary więzienia dla pijanych rowerzystów "dotyczy
głównie biedoty, zdecydowana większość skazanych jest ze wsi i miasteczek. ...
Grube miliony podatników idą na rujnowanie życia zwykłych ludzi, bo tylko
nieliczni z nich wcześniej wchodzili w konflikt z prawem". Zdarza się, że
skazani rowerzyści to jedyni żywiciele rodziny, do wykarmienia kilkoro dzieci.
Dramat. Z biedy wyjść jest bardzo trudno, zresztą wielu
pracodawców nie chce zatrudniać osób po odsiadce, a pójście do więzienia oznacza
utratę często trudnodostępnej w wielu rejonach Polski pracy. strong>Skazany
rowerzysta może generować wysokie koszty dla Państwa nie tylko w czasie
odsiadki, ale również przez wiele lat po niej:: pobierając kosztowne
zasiłki, a nie mogąc wygrzebać się z biedy przekazuje ją dziedzicznie swoim
dzieciom, które również nie mają żadnych perspektyw. Brak kary więzienia dla
pijanych cyklistów pomógłby uniknąć tych wszystkich patologii i dał duże
oszczędności w systemie opieki społecznej.
Zmiana podejścia do rowerzystów i zwiększenie ich bezpieczeństwa
Paradoksalnie złagodzenie kar może się skończyć zwiększeniem bezpieczeństwa
rowerzystów na drogach. W
Niemczech, gdzie pijanych rowerzystów kara się dopiero od zawartości 1,6‰
alkoholu we krwi w 2010 roku wśród rowerzystów, którzy byli w ranni lub zabici w wypadkach drogowych tylko 4,9% było pod wpływem alkoholu.
W Polsce mimo drakońskich kar współczynnik ten wynosi aż 7%.
Jak to możliwe? Może dlatego, że Niemiecka Policja dba o to, żeby fachowo
audytować powstającą infrastrukturę rowerową, a zamiast głupawych akcji
rozdawania kamizelek odblaskowych po prostu egzekwuje obowiązek posiada
oświetlenia. Niemcy czytają też ze zrozumieniem raporty dotyczące wypadków
drogowych, czego
nie umieją zrobić Polacy. Niemiecka policja sama jeździ na rowerach, dlatego
posiada odpowiednią wiedzę, by skutecznie edukować rowerzystów i wie, że
największym problem rowerzystów są bezmyślni i zbyt szybko jadący kierowcy.
Niemiecka strategia dbania o bezpieczeństwo rowerzystów różni się diametralnie
od tej polskiej, dlatego utrata przez policję „ulubionego" przestępstwa może
zainicjować
zmiany w podejściu policji do rowerzystów, a co za tym idzie — zwiększenie
poziomu bezpieczeństwa cyklistów. Niemiecki rowerzysta z 0,5 ‰ alkoholu
we krwi wcale nie ma przecież mocniejszej od Polaka głowy, ale przede wszystkim
jedzie na poprawnie wyposażonym rowerze i wie jak się przepisowo zachować na
drodze. Polaka z 0,5 ‰ alkoholu we krwi można spotkać na drodze bez
oświetlenia i po lewej stronie drogi nie dlatego, że tak na niego wpłynął
alkohol, bo tak samo niebezpiecznie prawdopodobnie zachowałby się na
trzeźwo. I to jest problem, który trzeba rozwiązać.
Mniej pijanych kierowców?
Paradoksalnie, mniej może być też pijanych kierowców. Obecnie po zakrapianej
imprezie — chłodno kalkulując — bardziej opłaca się skorzystać z samochodu niż z roweru: w praktyce sądowej kary dla obu grup są
podobne, a prawdopodobieństwo złapania przez policję, gdy jedzie się samochodem,
jest dużo niższe. W końcu nocny rowerzysta przykuwa uwagę Policji, natomiast
nocnych kierowców i tak są setki. Po zmianie prawa imprezowicz prędzej wybierze
rower, bo tam sankcje będą niższe. To może szokować, ale w całej Europie
de facto stymuluje się w ten sposób wybór „mniejszego zła", bo jeśli
już masz zrobić coś niebezpiecznego, to lepiej żeby było to niebezpieczne tylko
dla Ciebie, a nie dla innych, a pijani rowerzyści są „groźni" głównie dla
siebie. Jeśli przynajmniej część pijanych kierowców po zmianie prawa będzie wracać do domu bicyklem, a następnego dnia w drodze do pracy również skorzystają z roweru — zamiast z auta, to z pewnością wzrośnie bezpieczeństwo na
drogach. Oczywiście łatwo rzucać frazesami o zupełnym wyeliminowaniu
wszystkich pijanych z ruchu drogowego, tylko dlaczego kraje, które
wybrały „mniejsze zło" biją nas na głowę wynikami w BRD i ani myślą wzorować się
na Polsce? Może po prostu nasze polskie teorie mocno odstają od
rzeczywistości i najwyższa pora się z tym pogodzić i zrewidować myślenie?
Polskie społeczeństwo wprost kocha karać więzieniem,
niestety zapędziliśmy się tutaj w ślepy zaułek. Przecież żeby zwiększyć
bezpieczeństwo można by karać więzieniem np. pijanych pieszych, czy kierowców
przekraczających dozwoloną prędkość o 10 km/h — wszyscy przecież stanowią jakieś
zagrożenie na drodze i wcale nie mniejsze, niż pijani rowerzyści. Niestety z takim podejściem szybko skryminalizowalibyśmy całe
społeczeństwo, a zamiast autostrad trzeba by było budować kolejne
więzienia. Tylko kto płaciłby na to wszystko podatki, skoro wszyscy
siedzielibyśmy w jakimś zakładzie karnym? Sprawa kary więzienia dla
pijanych rowerzystów to nie tylko sprawa samych rowerzystów, ale przede
wszystkim całego społeczeństwa, które w czasach kryzysu musi rozsądnie
gospodarować własnym budżetem.
« Prawo karne i nauki penalne (Publikacja: 15-02-2012 )
Adam Łaczek Programista. Zainteresowania: miasto, transport, przestrzeń publiczna. Związany z inicjatywami: Kraków Miastem Rowerów, Miasta dla Rowerów, współpracuje również z Przestrzeń Ludzie Miasto | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7765 |
|