|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Felietony i eseje » Felietony, bieżące komentarze
Dwa przemówienia, dwa światy, jedna Europa Autor tekstu: Andrzej Wendrychowicz
W
odstępie zaledwie kilku dni dwie ważne w swoich krajach osoby postanowiły coś
przekazać swoim rodakom. 19 lutego, w pierwszą niedzielę wielkopostną abp Józef
Michalik, Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski rozesłał list do
wiernych, odczytywany we wszystkich polskich kościołach. W czwartek 23 lutego
Angela Merkel, niemiecka Kanclerz Federalna wygłosiła przemówienie podczas
berlińskiego Staatsakt (aktu państwowego) dla upamiętnienia i uczczenia 10 ofiar
neonazistowskich zamachów.
Chciałbym najpierw opowiedzieć o tym drugim przemówieniu; pierwsze będzie
wymownym kontrapunktem.
W
okresie 2000-2007 zamordowano w Niemczech 9 osób pochodzenia greckiego i tureckiego oraz jedną policjantkę. Dochodzenie latami koncentrowało się na
poszukiwaniu związków ofiar ze światem przestępczym. Dopiero w listopadzie
ubiegłego roku ustalono, że mordercami byli trzej neofaszyści z NSU, Nationalsozialistischer Untergrund (Podziemie
Narodowosocjalistyczne) z Zwickau w Turyngii. Urząd Ochrony Konstytucji
(odpowiednik polskiego ABW) przyznał, że z neofaszystami kojarzono do tej pory
tylko zamachy bombowe i podpalenia i nie przypuszczano, że mogą oni z zimną
krwią zabijać pojedyncze, wybrane osoby. Stąd też tak długo nie prowadzono
śledztwa w tym kierunku.
Czwartkowe obchody zainicjował Christian Wulff, który przed kilkoma dniami
ustąpił z urzędu prezydenta RFN, oskarżony przez media o korupcję z czasów przed
objęciem prezydentury. To zamiast niego przemawiała Pani Kanclerz. W stacji N24
słuchałem na żywo tego przemówienia i byłem pod wrażeniem słów Angeli Merkel
oraz rodzin ofiar. Bardzo pouczający był też komentarz dziennikarza o żydowskich
korzeniach, Michela Friedmana.
Na
podium w przyciemnionej sali berlińskiego Konzerthaus płonęło 12 świeć. Po
jednej dla każdej z 10 ofiar. Jedenasta symbolizowała wszystkie inne, nieznane
ofiary. Dwunasta, którą na zakończenie uroczyści wyniesiono z sali, była
symbolem nadziei, że nic takiego więcej się nie powtórzy. W uroczystości wzięło
udział 1200 odświętnie ubranych osób, a wśród nich omal wszyscy najważniejsi
politycy niemieccy, rodziny ofiar, delegacja tureckiego parlamentu. Na godzinę
12,00 zarządzono minutę ciszy w całych Niemczech. Ludzie przystanęli na
chodnikach, stawały autobusy, tramwaje i metro, zatrzymano na chwilę taśmy
produkcyjne w wielu fabrykach.
Pani
Kanclerz wymieniła każdą z ofiar z nazwiska i o każdej powiedziała kilka słów:
„Jako drobny przedsiębiorca wierzył w swoją przyszłość w Niemczech"...."Marzył o założeniu własnej kwiaciarni" ....Uznała, że nie wykrycie tych zbrodni przez ponad
10 lat jest czymś niewyobrażalnym w tym kraju. Nawoływała do tolerancji,
zapewniała, że nic podobnego nie może się powtórzyć. Przepraszała rodziny ofiar,
że przez wiele lat pozostawały w kręgu podejrzanych (organy ścigania zakładały,
że mogą to być wewnętrzne porachunki kryminalistów i handlarzy narkotyków).
Piękne, rzeczowe, poruszające przemówienie.
Prawdopodobnie organizatorzy prosili uczestników uroczystości, żeby nie bili
braw ani szefowej rządu, ani orkiestrze wykonującej utwór tureckiego
kompozytora, ani aktorom recytującym wiersze tureckich poetów. Jednak
wystąpienia rodzin ofiar uhonorowano oklaskami na stojąco.
Ojciec
zamordowanego w roku 2006 Halita Yozgata przemawiał po turecku — nie
wiem, czy nie potrafił, czy nie chciał mówić po niemiecku; siedzieli z panią
Merkel w pierwszym rzędzie i kamera pokazała, że coś do siebie mówili. Starszy
pan o śniadej cerze dziękował prezydentowi i pani premier. Mówił, że rodzina
otrzymuje wiele propozycji wsparcia finansowego, ale stanowczo odmawia ich
przyjęcia. Za to bardzo sobie życzy, żeby pojmać morderców, ich pomocników i zleceniodawców oraz nazwać ulicę w Kassel, przy której urodził się, mieszkał i zginął jego syn, Halit Yozgat jego imieniem.
Córki
dwóch innych ofiar przemawiały w nienagannym niemieckim. Opowiadały, jak podle
one same i ich matki czuły się jako rzekomo współwinne śmierci swoich
najbliższych.
W
komentarzu na gorąco w N24 Michel
Friedman mówił, że te ohydne morderstwa nie wzięły się z niczego. Niemcom zbyt
wcześnie wydawało się, że odrobili zaległe lekcje ze swojej najnowszej historii.
Zaczyna się od niewinnych jakoby drwin z Żydów, czy gejów, można je nawet
opowiadać na salonach. Potem się odwraca głowy, udaje, że nie widzi, że nic się
nie stało. To tylko mały krok do przyzwolenia. Konieczna jest nieustanna
edukacja od przedszkola począwszy. Zbyt szybko Niemcy zapomnieli, że swój
obecny dobrobyt w znacznym stopniu zawdzięczają ogromnej armii gastarbeiterów z Turcji, Jugosławii, Grecji i dziesiątków innych krajów. Dzieci tych robotników
urodziły się w Niemczech, które uważają za swoją prawdziwą ojczyznę. Ale
ojczyzna nie uważa ich za swoje córki i synów. Latami Niemcy mieli nadzieję, że
po wykonanej robocie cudzoziemscy robotnicy wyniosą się do domu. Bardzo długo
niewiele robiono dla ich asymilacji w społeczeństwie.
Niemcy,
przynajmniej te oficjalne, potępiają te okropne morderstwa. Z pewnością podjęte
zostaną kroki w celu zapobieżenia następnym. Angela Merkel przyrzekła to w imieniu swoim i wszystkich władz i instytucji rządowych w Niemczech. Ja wierzę,
że nie są to tylko puste słowa.
Zobaczmy
teraz, co kilka dni wcześniej miał do powiedzenia ksiądz arcybiskup Michalik.
Widzimy jak planowo atakowany jest dziś Kościół przez różne środowiska
libertyńskie, ateistyczne i masońskie. Nie oszczędzają Kościoła liberalne
telewizje i takież pisma. Nawet rządowe instytucje, niby promując pluralizm
medialny, ostatnio zdyskryminowały katolicką telewizję, co na szczęście budzi
świadomość narodu. Jeszcze bardziej niebezpieczne są rozłamy wewnątrz Kościoła,
ujawniające nawet wśród duchownych nieposłuszeństwo przełożonym i pasterzom. To
jest bolesne, ale trzeba o tym mówić i zachęcać się wzajemnie do zwyczajnej
pokory w duchu posłuszeństwa Kościołowi, Papieżowi i pasterzom, którzy stawiają
niekiedy wymagania trudne, ale zgodne z Ewangelią i dlatego twórcze.
Pewien katecheta z białostockiej szkoły zapewne dużo wcześniej przyswoił i wziął
sobie do serca nauki swojego pasterza i w duchu posłuszeństwa nakazał uczniom
wykonać rysunki o atakowanym Kościele, na których:
— wielka
komora gazowa symbolizuje Unię Europejską;
-
czołgi, rosyjski z sierpem i młotem i gwiazdą Dawida oraz hitlerowski ze
swastyką mają być obrazem Unii
Europejskiej;
-
na katolicki krzyż miotają pioruny w postaci symbolu Wafen SS, a cieszy
się z tego stojący obok Żyd;
-
nad złamanym krzyżem dynda wisielec,
obok powiewa unijna flaga; — skrót
EU to nic innego jak United Evil;
-
prokuratorzy to Żydzi, a adwokaci to
masoni. Itd. Itp.
Ktoś zapyta, jak to możliwe, ze nauczyciel w publicznej szkole pozwala sobie na
coś takiego? Ano możliwe, bo w Rozporządzeniu Ministra Edukacji Narodowej z dnia 30 czerwca 1999 r. zmieniającym
Rozporządzenie MEN w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w szkołach publicznych z 1992 roku zapisano:
„§ 4. Nauczanie religii odbywa się na
podstawie programów opracowanych i zatwierdzonych przez właściwe władze
kościołów i innych związków wyznaniowych i przedstawionych Ministrowi Edukacji
Narodowej do wiadomości. Te same zasady stosuje się wobec podręczników do
nauczania religii.";
„§
5. 1. Przedszkole lub szkoła zatrudnia nauczyciela religii, katechetę
przedszkolnego lub szkolnego, zwanego dalej "nauczycielem religii", wyłącznie na
podstawie imiennego pisemnego skierowania do danego przedszkola lub szkoły,
wydanego przez:
1) w przypadku Kościoła Katolickiego -
właściwego biskupa diecezjalnego.
Wszak ten białostocki nauczyciel religii nie zrobił nic więcej, tylko spełnił
życzenia swoich przełożonych. Bardzo się boję, że to może być tylko kwestią
niezbyt odległego czasu, kiedy w taki sposób „wychowywani" przez szkolnych
katechetów młodzi ludzie pójdą w ślady trojga neofaszystów z Zwickau.
Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów złożyło w Białostockiej Prokuraturze
doniesienie o popełnieniu przez katechetę przestępstwa z artykułów 256 i 257
kodeksu karnego. Prawnicy, z którymi konsultowałem tę sprawę są przekonani, że
prokurator oddali naszą skargę bez rozpatrzenia, bo ww. artykuły zaczynają się
od słów "kto publicznie....." A szkoła
nie jest jakoby miejscem publicznym....(?).
Pani Kanclerz Merkel jest córką pastora. Najsilniejszy, murowany podobno
kandydat na nowego prezydenta Niemiec, Joachim Gauck sam był pastorem. Miałem
koszmarny sen, że na urząd prezydenta Polski kandydują arcybiskup Józef Michalik i ojciec doktor dyrektor Tadeusz Rydzyk.
« Felietony, bieżące komentarze (Publikacja: 25-02-2012 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7795 |
|