|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Religie i sekty » Chrześcijaństwo
Zakład Pascala jako rosyjska ruletka Autor tekstu: Stanisław Witecki
Trzeba się zakładać,
nie ma wyboru. Taką tezę stawia Pascal w swoim słynnym dialogu mającym
przekonać do wiary w Boga. Czy rzeczywiście trzeba, a jeżeli tak, to czy
najlepszym wyjściem jest obstawianie karty z boskim wizerunkiem? Czy tak silnie
do dziś przekonująca do wiary gra nie przypomina rosyjskiej ruletki i to
takiej, w której większość komór wypełniona jest nabojami?
Blaise Pascal był
dzieckiem swojej epoki i znaczna część jego argumentów jest racjonalna w kontekście obowiązującego w XVII wieku wyobrażenia o świecie, ale dzisiaj
nie wytrzymuje krytyki. Nie mam zamiaru go za to oceniać. Każdy człowiek myśli
za pomocą dostarczanych mu przez kulturę modeli. Celem historii filozofii nie
jest jednak zrozumienie człowieka w dziejach, co jest domeną antropologii
historycznej, tylko prześledzenie logiczności i spójności rozumowania.
Dlatego mojej krytyki dokonam z perspektywy ahistorycznej, zwracając uwagę na
błędy, których Pascal nie mógł nie popełnić w swoich czasach.
Pascal rozpoczyna od przygotowania gruntu pod koncepcję Boga, tworząc analogię do
nieskończoności, której istnienia jesteśmy pewni, choć nie jesteśmy nic w stanie na jej temat powiedzieć. Następnie zakłada, że nie da się rozumowo
udowodnić istnienia Boga ani wywieść żadnych informacji na temat jego
natury. W kolejnym kroku stwierdza, że jakkolwiek nie można udowodnić
istnienia Boga, to każdy z nas bezwzględnie musi dokonać wyboru czy w niego
uwierzy. Konieczność tę uzasadnia po pierwsze wpływem jaki ta decyzja ma na
całe życie, a po drugie tym, że kwestia istnienia Boga jest alternatywą,
niedopuszczającą żadnej drogi pośrodku, takiej na przykład jak
niepodejmowanie pytania.
Następnie kwestię
istnienia Boga przenosi z poziomu ontologii na poziom pragmatyki. Stawia swój słynny
zakład, w którym wyróżnia cztery możliwe wyniki. Opcja pierwsza: wybieramy
Boga i trafiamy — tracimy jednostkowe, nic nie warte życie i zyskujemy wieczne
zbawienie. Opcja druga: wybieramy Boga i nie trafiamy — nie zyskujemy nic, ale
też nic nie tracimy, bo życie jest nic nie warte. Opcja trzecia: nie wybieramy
Boga i trafiamy — nie tracimy życia, nie grozi nam potępienie, ale też nic
nie zyskujemy. Opcja czwarta: nie wybieramy Boga i nie trafiamy — nie tracimy
wtedy życia doczesnego, ale spotyka nas nieskończona kara po śmierci (ostania
opcja wynika z jego słów, nie jest jednak literalnie przedstawiona).
Pascal stworzony przez
siebie zakład interpretuje następująco. Do stracenia nie ma nic, do zyskania
jest nieskończona szczęśliwość. Przy rozłożeniu prawdopodobieństwa
istnienia Absolutu wynoszącego 50 procent, wahanie nie ma sensu i każdy rozsądny człowiek
podejmie słuszną decyzję, założy istnienie Boga.
Jak widać sposób
argumentacji wydaje się klarowny, a wniosek narzuca się sam przez się. Przyjrzyjmy się jednak bliżej
temu czego dokonał Pascal i zastanówmy się nad tym, czy siła jego argumentów
wynika z niezłomnej logiki czy może z perfekcyjnej retoryki, a biorąc pod
uwagę dialogiczną formę wywodu, erystyki.
Błędy nieuprawnionych założeń a priori
W swoim wywodzie Pascal
zakłada kilka rzeczy bez uzasadnienia. Nie są to sprawy bagatelne, od ich
przyjęcia lub odrzucenia zależy zasadność finalnego wniosku. Przede
wszystkim stawia tezy na temat natury Boga i życia pozagrobowego. Pomimo, że
sam zaprzecza możliwości poznania jednego i drugiego, nie cofa się przed
wskazaniem ich konkretnych cech...
Po pierwsze Pascal zakłada,
że Bóg jest antropomorficzny. Da się to wywnioskować z jego sądu o uzyskaniu zbawienia w zamian za założenie istnienia Boga. Zbawienie jest
czynnością możliwą do wykonania tylko przez Boga osobowego, arystotelesowski
pierwszy poruszyciel, czy plotyńska jednia — bogowie filozoficzni, takich
zdolności posiadać nie mogą. Po drugie zakłada, że Bóg zbawia osoby, które w niego wierzą oraz co jeszcze bardziej zadziwiające, te, które wypełniają
rytuały konkretnej chrześcijańskiej religii. Widać więc, że jakkolwiek
swoje rozważania na temat istnienia Boga Pascal zaczyna od jego całkowitej
niepoznawalności, to w trakcie argumentacji, ów niepoznawalny Absolut zamienia
się w judeochrześcijańskiego Boga Ojca.
Po drugie Pascal zakłada,
że dusza ludzka jest oddzielna od ciała i nieśmiertelna. Można sądzić, że
Pascal uzależniał prawdziwość tego stwierdzenia od tego czy Bóg istnieje.
Wszystkie trzy zjawiska — nieśmiertelność duszy, istnienie Absolutu i możliwość
zbawienia stanowią dla niego pakiet dóbr możliwych do wygrania. Nawet jeżeli
istnienie nieśmiertelnej duszy nie jest dla Pascala całkowicie pewne, to zakłada
on jej egzystencję w korelacji z Bogiem, jest więc to ważne dla dalszego
wnioskowania.
Po trzecie Pascal uważa,
że życie doczesne jest nic nie warte. Jest to teza na wskroś przesiąknięta
kulturowym, purytańskim (mam na myśli typ obyczajowości, a nie odłam
protestantyzmu) poglądem na świat. Co więcej zakłada, że życie przyjemne
stanowi przeszkodę w zbawieniu i stoi w opozycji do życia z Bogiem.
Autor zakładu ma więc
następująca wizję: życie jest nic nie warte jako takie, można je przeżyć
przyjemnie, bądź nieprzyjemnie, życie bez Boga jest przyjemne, ale powoduje
potępienie, życie z Bogiem jest nieprzyjemne, ale powoduje zbawienie, wybierając
Boga tracimy więc rozkoszne życie, ale jest ono i tak nic nie warte.
Nie trzeba w zasadzie
uwypuklać faktu, że te wszystkie założenia są niezbędne do postawienia
takiego, a nie innego zakładu. Ustalają one bowiem przestrzeń ryzyka i horyzont oczekiwań. Są wyznacznikami stawki, regułami gry. Każde z tych założeń,
jest nieudowodnione i bardzo podatne na krytykę. W określonej rzeczywistości
kulturowej, wszystko to było brane za oczywiste, ale myślenie filozoficzne nie
może opierać się na tego rodzaju nieuzasadnionych założeniach. Jeżeli
jednak założymy, że są one uprawnione i zasadne, to pozostają jeszcze błędy
związane z wadliwym rozumowaniem na rachunku prawdopodobieństwa, unieważniające
zakład nawet w obrębie siedemnastowiecznego kontekstu kulturowego.
Błędny rachunek prawdopodobieństwa.
W początkach swojego
wywodu Pascal zakłada, że szanse na wygranie bądź
przegranie są równe. Są bowiem tylko dwie opcje: jest Bóg albo go nie
ma. Sytuację tę tłumaczy analogią do rzutu monetą, w którym też są tylko
dwie opcje i oczywiste jest, że prawdopodobieństwo wyrzucenia orła lub reszki
jest równe. Jest to jednak analogia fałszywa.
W przypadku rzutu monetą
rachunek prawdopodobieństwa działa ponieważ a) posiadamy wiedzę na temat
istnienia zarówno orła jak i reszki b) wiemy ile stron ma moneta. Gdyby utrzymać
analogię zakładu do rzutu monetą, to nie byłby on próbą ustalenia jak często
spadnie orzeł, ale sposobem na ustalenie czy w ogóle istnieje cokolwiek po
drugiej stronie reszki, a także próbą obliczenia co to tam takiego jest, jeśli
jest.
Tego natomiast nie da się
ustalić rachunkiem prawdopodobieństwa. Może on służyć tylko do obliczania
częstotliwości występowania elementów danego zbioru i można go użyć tylko
jeżeli posiada się informację na temat ilości oraz proporcji zawartych w nim
elementów. Nie służy on natomiast ustalaniu czy coś w ogóle istnieje
(szczególnie jeżeli nie mamy żadnych empirycznych przesłanek), a tym
bardziej, jak to coś, co do czego istnienia nie jesteśmy pewni, wygląda.
Alternatywa
„Bóg jest, albo nie ma" jest więc pozorna, zakorzeniona w języku, jest
opozycją dwóch wykluczających się pojęć, a nie stwierdzeniem istnienia
realnie dwóch elementów zbioru, których prawdopodobieństwo występowania można
ustalić.
Krótko mówiąc,
prawdopodobieństwo istnienia Boga zgodnego z wyobrażeniami Pascala nie
wynosi jeden do jeden. W rzeczywistości szansa na wygraną jest jedna (kiedy
wszystkie założenia powzięte w pierwszej części jego wywodu się sprawdzą),
natomiast szansa na niepowodzenia jest nieskończenie wielka.
W dalszych częściach
dialogu Pascal zdaje się ten fakt dostrzegać. Zauważa, że szansa na
istnienie Boga wynosi jeden, a wszelkich innych możliwości jest nieskończenie
duża. W domyśle bierze też pod uwagę istnienie różnych możliwości
odbiegających od jego wyobrażenia takich jak: Bóg jest, ale nie zbawia; Bóg
jest, ale zbawia za coś innego itd. Prawdziwe stawki w pascalowskei grze wyglądają
więc tak: można wygrać nieskończoność życia pozagrobowego tracąc skończoność
życia doczesnego, a nieskończenie małe prawdopodobieństwo wygranej jest
niwelowane przez nieskończenie wielką wygraną.
To rozumowanie też jest błędne,
szczególnie ze względu na pragmatyzm życiowy. Żeby zbić ten argument posłużę
się sprowadzeniem go do absurdu. Założeniem pierwotnym jest to, że nie wiemy
nic na temat Boga, życia po śmierci itd. Załóżmy więc, że istnieje Bóg,
który zapewnia życie wieczne każdemu, kto popełni samobójstwo, rzucając się
do wody z przywiązaną do nogi betonową zebrą pomalowaną w żółto-czerwone
paski. Prawdopodobieństwo wygranej wynosi jeden do nieskończoności, ale stawką
jest nieskończenie długie szczęśliwe życie po śmierci. Czy ktoś będzie
miał wątpliwości czy się zabić? Obawiam się, że tak. Nieskończenie
wielka, niepewna, oparta na apriorycznych założeniach nagroda nie jest powodem
by podejmować ryzyko, jeżeli szansa wygranej jest nieskończenie mała.
Błędy logiczne: nicość i nieskończoność.
Pascal zdawał sobie sprawę,
że w takie rozłożenie stawek unieważnia jego zakład. Poradził sobie z tym
za pomocą sprytnego wybiegu. Założył, że to co mamy do stracenia, czyli życie,
jest nie warte nic. Nie użył słowa mało, nawet nie „nieskończenie mało",
ale po prostu „nic". „Niczego" nie można stracić, więc ryzyko w jego
zakładzie nie istnieje w ogóle. To założenie o zerowej wartości życia
uzasadnia na samym początku dialogu.
Wychodzi z założenia, że
jedność (np. całkowita długość życia ludzkiego) przy nieskończoności
(np. nieskończoności życia po śmierci) staje się nicością. Jest to całkiem
skuteczny chwyt retoryczny. Porównując coś najmniejszego z możliwych z największym z możliwych tworzy się różnicę skali niwelującą istnienie mniejszego.
W myśleniu filozoficznym
jest to błąd. Po pierwsze jeden nie może być niczym ze względu na swoją
istotę. Tak jak podwójność nie może być potrójnością. Skala odniesienia
rzeczy nie zmienia natury rzeczy. Realnie modyfikuje jedynie spostrzeżenia, ale
rozumowanie Pascala nie jest natury kognitywnej, ale ontologicznej. Po drugie
wniosek Pascala wynika z następującego rozumowania: jedność dodana do nieskończoności
nie zmienia jej natury, więc w zestawieniu z nią jest niczym. Niestety
argumentacja też nie jest trafna, gdyż Pascal popełnia błąd
niekonsekwentnego używania dwóch znaczeń słowa nieskończoność.
Apologeta teizmu za desygnat pojęcia nieskończoności
niekiedy uważa konkretną, realnie istniejącą, ale niepoznawalną liczbę,
jakość — ostatni element szeregu. W innych miejscach pojmuje nieskończoność jako cechę szeregu — możliwość nieograniczonego
dodawania kolejnych elementów. W tym drugim rozumieniu nieskończoność nie
jest zjawiskiem pozytywnym, ale negatywnym. Nie oznacza czegoś konkretnego, ale
brak możliwości wskazania konkretnego elementu, tego od którego nie ma nic większego.
Pascal miesza te dwa różne znaczenia tego samego terminu..
W przypadku dowodzenia, że
jedność nie może zmienić własności nieskończoności, więc jest niczym,
rozumie ją w sensie negatywnym, jako cechę określającą możliwość
dodawania nowych elementów. Używa wiec definicji negatywnej, którą można
streścić w formule nieskończoność = nieokreśloność. Niemożliwość
zmiany natury nieskończoności wynika więc z jej negatywnego charakteru. Nie
da się zmienić czegoś co nie ma własnej natury. Rzeczywiście więc jedność
nie może jej zmienić. Pascal buduje rozumowanie operując na negatywnej
definicji nieskończoności, a wniosek wyciąga używając pozytywnej definicji
nieskończoności jako tego co największe. Popełnia więc błąd używania
tego samego słowa, ale dwóch różnych pojęć.
W związku z tym błędem
należy uznać dowód na nicość życia za niepoprawny. Zresztą, nawet gdyby
był poprawny, to rozbiłby się o aprioryczne
założenia nieskończoności życia pozagrobowego oraz istnienia takiego życia w ogóle.
Zakończenie
Ilość popełnionych
przez Pascala błędów jednoznacznie przekonała mnie by jego zakład traktować
jak rosyjską ruletkę, a nie jako rzut monetą. Na zakończenie chciałbym
przedstawić jedną prostą poprawkę, która jakkolwiek jego wywodu by nie
naprawiła, to bardzo by mu pomogła.
Gdyby tylko Pascal założył,
że obstawienie istnienia Boga, a co za tym idzie zmiana sposobu prowadzenia życia
na pobożny, nie spowodowałaby jego utraty, ale poprawę, to cały zakład działałby
inaczej. Nie ma powodu by nie zakładać, że wiara w Boga czyni życie na tym
świecie lepszym i jednocześnie zapewnia jego kontynuację po śmierci.
Barokowa mentalność tworząca opozycje przyjemne-złe, nieprzyjemne-dobre
spowodowała, że Pascal utożsamił wybór zbawienia ze stratą życia. Jeżeli
by tego nie zrobił, jego zakład wyglądał by tak: jeżeli założysz, że Bóg
jest i trafisz, to zyskujesz wspaniałe życie na ziemi i zbawienie. Jeżeli nie
trafisz to i tak masz doczesny profit. Jeżeli założysz, że Boga nie ma i trafisz, to po prostu nic nie tracisz, ale nic nie zyskujesz, nawet poprawy życia
tu i teraz. Wreszcie, jeżeli założysz, że Boga nie ma i nie trafisz,
ryzykujesz wieczne potępienie i tracisz szanse na raj na ziemi.
Taki
zakład byłby bardziej przekonujący, ale niestety tak jak nie ma powodów by
nie zakładać, że wiara w Boga polepsza życie, nie ma też żadnych powodów
by twierdzić, że tak w istocie jest. W ogóle nie ma żadnych przesłanek by
cokolwiek na temat istnienia i cech Boga ustalić. Dlatego też jego zakład
nawet z moimi poprawkami jest absurdalny, nie można bowiem zakładać się w grze, w której nie są znane stawki.
« Chrześcijaństwo (Publikacja: 15-03-2012 )
Stanisław WiteckiStudent Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych na Uniwersytecie Jagiellońskim, na kierunku historia i antropologia historyczna. | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7851 |
|