|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Wydawnictwo Społeczne eksperymenty Autor tekstu: Lech Ostasz
Uprawiamy
krytykę
dla diagnozy.
Wskażmy
najpierw
na kilka
stron
dotychczasowego
stylu
życia,
które niejako
same
domagają
się krytyki.
Nie idzie przy tym o przedstawienie
„czarnego
scenariusza"
zdarzeń, o ukazanie,
że współczesna
cywilizacja
jest „nieznośna",
„zła" (czy
„grzeszna"),
jak to często czynią
niecierpliwi
kandydaci
na reformatorów.
Dzisiejsza
cywilizacja
bywa
trudna
do zniesienia,
ale na przykład ta z XVII wieku, z XIX lub nawet z pierwszych
dekad
XX wieku
była,
dla
przeciętnego człowieka, gorsza.
W gruncie
rzeczy — dla celów
reformatorskich — najwięcej
możemy
chyba spodziewać
się po lekkiej
modyfikacji
kultury
Zachodu,
która zdążyła opracować wiele
pozytywnych
reguł i praw. Mam na myśli
kulturę
Zachodu
dzisiejszą,
nie wczorajszą.
Kultura
europejska,
po upowszechnieniu
się w niej demokracji,
pluralizmu i praw człowieka
(choć nie wszystkie prawa człowieka są dobrze sformułowane),
jest dziś najlepszą
spośród
kultur
funkcjonujących
na dużą
skalę; o tym, które — liczebnie
małe — kultury
są lepsze
od zachodniej,
dowiemy
się później. A była
ona do drugiej
połowy
XX wieku
jedną z najgorszych
(w XIX i w pierwszej
połowie
XX wieku
była
ucywilizowanym
barbarzyństwem
obyczajowym i kolonialno-misjonarskim taranem
rozbijającym inne społeczeństwa i ich kultury, w tym społeczności
spokojnie żyjące). Stała
się tym, czym jest, głównie
dzięki
dorobkowi nauki i filozofii
(w tym etyki filozoficznej), prawu,
zasadom
demokracji,
laicyzacji
życia
społecznego
oraz dobrobytowi.
Dziś większość tych
osiągnięć
musi
zostać
zachowana i wzbogacona o to, co właśnie
czynimy
przedmiotem
rozważań w tej książce. Tym niemniej kultura
Zachodu
ma
jeszcze
niemało
stron nieznośnych,
na które nie należy przymykać oka...
Niniejszy tekst jest fragmentem książki prof. Lecha Ostasza
Między realnością a utopią, wydanej przez Racjonalistę w
październiku 2010. |
Zacznijmy
od odmian utopii.
Nozick
odróżnia
trzy stanowiska:
„utopizm
imperialistyczny,
który opowiada
się za przymusowym
podporządkowaniem
wszystkich
jednemu
systemowi
społecznemu;
utopizm misjonarski,
który ma nadzieję
przekonać
wszystkich
do życia w społeczności
jednego
konkretnego
typu,
lecz nie będzie
ich zmuszał,
aby
tak postąpili; i utopizm
egzystencjalny,
który liczy
na to, że pewien
konkretny
system
społeczny
będzie
istniał
(będzie
zdolny
istnieć),
choć
niekoniecznie
powszechnie,
tak że ludzie,
którzy chcą tego,
będą
mogli
żyć w tym systemie"
[ 1 ]. My opowiadamy
się za utopizmem
egzystencjalnym;
wyżej
nazwaliśmy
go parcjalnym.
Odrzucamy
oczywiście
utopizm
imperialistyczny
(Nozick
nazywa
go gdzie indziej
utopizmem
„siły i panowania",
my nazwaliśmy
go wyżej
ekstensywnym
bądź totalnym).
„Utopizm
misjonarski"
jest pojęciem
nieostrym,
gdyż propagowanie
własnych
wizji i nakłanianie
do nich innych,
ale bez przymusu,
można
nazwać
swego
rodzaju
misjonowaniem; w tym sensie
misjonują
niemal
wszyscy,
włącznie z demokratami.
Natomiast
misjonaryzm z przymusem
podpada
pod utopizm
imperialistyczny
(zatem wyróżnienie
„utopizmu misjonarskiego" nie jest niezbędne). Trafny
jest podział
Nozicka
na utopie
statyczne i zmieniające
się. Przyłączamy
się do jego
krytyki
tych pierwszych,
zwracając
uwagę
na to, że utopie zmieniające
się nie mogą
być na tyle
zmienne,
by traciły
tym samym swoją kontynuację i tożsamość.
Nozick
widzi
społeczeństwo
na dwóch poziomach:
pierwszy
to „fundament
woluntarystyczny",
drugi,
budujący
się na nim, to wielorakość
społeczności, w tym utopijnych i eksperymentalnych.
„Fundament",
według
Nozicka,
„sam w sobie
nie podsuwa
ani nie gwarantuje
istnienia
jakiegokolwiek
wspólnego
celu,
który będą
realizować
wszyscy
łącznie
[...] jakiekolwiek
by były
ich nadzieje i tęsknoty,
nikt nie ma prawa
narzucać
własnej
wizji
jedności
innym". Politycznie
„fundament"
obejmuje
państwo
minimalne,
gospodarczo — wolny
rynek,
światopoglądowo — neutralność,
demokrację
(„wolne
społeczeństwo") i oczywiście
prawa
człowieka. W skrócie jest to stanowisko
liberalizmu
(do jego
sedna
należy
prymat
jednostki
przed państwem).
„Fundament"
jest strukturą
polityczną
„pozwalającą
na jednoczesną
realizację
wielu
rozmaitych
możliwości", ma charakter
ogólny,
teoretyczny,
obwarowany
politycznie,
prawnie i konstytucyjnie. Nozick słusznie podkreśla, że „żyjemy w konkretnych
społecznościach. Oto gdzie można proponować i realizować własne
nieimperialistyczne wizje idealnego czy dobrego społeczeństwa. Nasz fundament
jest po to, aby wolno nam było to robić. Bez takich wizji popychających do
realizacji i kierujących tworzeniem konkretnych społeczności o konkretnych,
pożądanych cechach ten fundament będzie martwym fundamentem". I dalej: „Wyłożone
tu stanowisko całkowicie odrzuca planowanie z góry i w szczegółach takiego
społeczeństwa, w którym mają żyć wszyscy, natomiast opowiada się za dobrowolnym
utopijnym eksperymentowaniem i wskazuje fundament, na którym działalność taka
może rozkwitać".
„Fundament
woluntarystyczny",
pisze Nozick, odrzuca
"na przykład
paternalistyczne
ingerowanie w życie
ludzi,
wyłączanie
niektórych
książek
ze społecznego
obiegu,
limitowanie
typów
zachowań
seksualnych
itd. Jest to jedynie
inny
sposób
wskazania
na to, że w wolnym
społeczeństwie
ludziom
wolno
umawiać
się co do różnych
restrykcji,
których
władza
polityczna
nie może w uprawniony
sposób
im narzucić.
Chociaż
nasz fundament
jest libertariański i leseferystyczny,
konkretne
powstałe
na nim społeczności
nie muszą
mieć takiego
charakteru i być może
żadna z powstałych
na nim społeczności
nie zechce
go mieć. Tak więc natura
fundamentu
nie musi
przenikać
konkretnych
społeczności. W tym systemie
laissez-faire mogłoby
okazać
się, że choć są dozwolone,
to w rzeczywistości
nie funkcjonują
żadne
instytucje
«kapitalistyczne»; albo
że
niektóre
społeczności
je mają, a pozostałe
nie, albo
niektóre
społeczności
mają
niektóre z tych instytucji,
czy jak tam chcecie". W tym cytacie
autor nie wyraża się dostatecznie precyzyjnie.
Główną jego myślą jest to,
że fundament
woluntarystyczny
nie musi w pełni
obowiązywać w konkretnych
społecznościach,
ale musi
zawsze w nich pozostać
co najmniej
jako
możliwość,
którą każda
jednostka
może w każdej chwili realizować,
do której może
wracać.
Warto
przytoczyć
krytykę
utopizmu,
który Nozick
nazywa
imperialistycznym,
my zaś totalnym.
Są tacy
utopiści,
którzy „pragną
przerobić
całe
społeczeństwo
zgodnie z pewnym
sformułowanym z góry, nigdy
przedtem
nie wypróbowanym,
drobiazgowym
planem.
Swój cel ujmują w kategoriach
społeczeństwa
doskonałego, a zatem
projektują
pewien
statyczny i sztywny
system
społeczny, w którym nie ma możliwości
ani oczekiwań
zmiany
czy postępu, a sami
uczestnicy
tego
systemu
nie
mają
możliwości
wyboru
nowych
układów". Takie
statyczne i sztywne,
nastawione
na doskonałość
modele
projektują
szczególnie
utopiści
proweniencji
religijnej.
Nie jest oczywiście tak, że wszystkie próby utopijne
są cenne. Wiele prób od początku jest zbyt sztywnych, dogmatycznych i wąskich, wiele przynosi efekty totalitarne. Dodajmy,
że mają
rację
ci, którzy atakują
utopizm w odmianie
totalitarnej
bądź imperialistycznej;
nie mają zaś racji, jeśli dyskredytują utopię
„w ogóle".
A jak ma wyglądać
utopia?
„W utopii
nie będzie
jednego
tylko
typu
społeczności i nie będzie
jednego
tylko
sposobu
życia.
Utopia
będzie
składać
się [...] z wielu
różnych i rozbieżnych
społeczności, w których
ludzie
żyją w różny
sposób
na gruncie
różnych
instytucji.
Społeczności
pewnych
rodzajów
będą
bardziej
pociągające
dla większości
niż inne;
społeczności
będą
rozrastać
się i będą
się kurczyć.
Ludzie
będą
porzucać
jedne
dla drugich
albo
przez całe
życie
będą
trzymać
się tej samej.
Utopia
jest [...] miejscem,
gdzie ludzie
mają
swobodę
dobrowolnego
stowarzyszania
się z innymi
po to, by dążyć i dokładać
starań
do realizacji
ich własnej
wizji
dobrego
życia w idealnym
społeczeństwie,
lecz gdzie
nikt nie może
narzucać
własnej
wizji
utopii
innym.
[...] Nie każdy
będzie
przystępował
do społeczności
szczególnie
eksperymentalnych, a wielu z tych, którzy zachowają
rezerwę
na początku,
przyłączy
się później, po
tym jak jasne
już będzie,
jak one rzeczywiście
funkcjonują." Nozick
trafnie
zrywa z literacko-
dywagacyjnym
określeniem
utopii
jako
czegoś
bez miejsca,
wskazując
na to, że utopia
może
być miejscem, w którym
dokonują
się społeczne
eksperymenty.
Zgadzam
się także z pozostałymi
uwagami,
które znajdują się w tym cytacie.
Jednak
na podstawie
wiedzy
biologicznej,
antropologicznej, a nawet
ekonomicznej
można
wnosić,
że
po jakimś
czasie
eksperymentowania
ustabilizuje
się tylko
kilka
najkorzystniejszych
odmian społeczności.
Nie można
też wykluczyć,
że po
trafieniu
na najlepszą
ta właśnie
będzie
przez wszystkich
preferowana
(aczkolwiek
nie jest to wysoce
prawdopodobne).
Nozick
ukazuje
anachronizm
tradycyjnie
rozumianego narodu
jako
systemu
monolitycznego. W odróżnieniu od niego naród
minimalny i państwo
minimalne
należą
do „fundamentu
woluntarystycznego".
Narodowi
czy państwu
minimalnemu
„nie wolno
wymuszać
redystrybucji
między
jedną
społecznością a drugą,
natomiast
społeczności
takiej
jak społeczność
kibucu
wolno
prowadzić
redystrybucję
wewnątrz
siebie
(bądź łożyć
na rzecz innej
społeczności
lub postronnych
jednostek).
Taka społeczność
nie musi
dawać
członkom
możliwości
wypowiedzenia
tych ustanowień z zachowaniem
członkostwa
tej społeczności. A jednak
twierdzę,
że naród
powinien
dawać
taką
możliwość;
ludzie
mają
prawo
wypowiedzieć
pewne z ustaleń
narodu". Mają
również, dodajmy,
prawo
do obywatelskiego
nieposłuszeństwa
wobec
państwa i narodu. W ramach
państwa
czy narodu
musi
być dopuszczalny dysydentyzm, w ramach danej eksperymentalnej
społeczności — nie musi. Nadto Nozick
trafnie zwraca uwagę na możliwość
„federacji
komun".
Czego
Nozick
nie docenia,
co przecenia? W życiu społeczności wola
(woluntaryzm) odgrywa mniejszą rolę, niż Nozick przyjmuje. Wiele
zachowań wywodzi się z ewolucjonizmu i z historii kultury, a nie z woluntaryzmu. Nie docenia on nacisku
tradycjonalistycznego
lobby
polityczno-
prawniczego,
monoteistycznych
religii i zorganizowanych
beneficjentów
gospodarki
wolnorynkowej.
To z tymi
trzema
czynnikami
jest problem,
nie zaś z niefrasobliwymi i marzycielskimi
utopistami
(jak niekiedy
zdaje
się sugerować
Nozick).
Nader liczni
przedstawiciele
formacji
polityczno-
prawniczych,
religijnych i ekonomicznych w ramach
demokracji w jej dzisiejszej
postaci
nie chcą dopuścić
ani „fundamentu
woluntarystycznego",
ani „eksperymentów
utopijnych".
Nozick
pisze
optymistycznie:
„W wolnym
społeczeństwie
jest sposób
na realizację
rozmaitych
mikrosytuacji
dzięki
dobrowolnym
działaniom
ludzi.
To, czy
ludzie zechcą podjąć te działania, jest inną sprawą. Niemniej w warunkach
wolności
każdy
duży,
popularny
ruch rewolucyjny
powinien
być w stanie
urzeczywistnić
swoje
cele
na drodze
takich
dobrowolnych
działań". Według
tych kryteriów
dziś w krajach
demokratycznych wolne społeczeństwo
jest raczej kadłubkowe. Silne
lobby
tradycjonalistów
stopuje
alternatywne
poszukiwania.
Na przykład do ruchu
Bhagwana
wstępowali
ludzie
dorośli,
często
dobrze
wykształceni, z własnej
woli,
mieli
otwartą możliwość wystąpienia z niego, a jednak w USA tradycjonalistyczni
farmerzy,
katolicy i protestanci,
prawnicy i prawicowi
politycy
zdyskredytowali i uniemożliwili
rozwój
ruchu w krótkim
czasie.
Nozick
pisze
więc o „wolnym
społeczeństwie"
jako o ideale.
Jednak przeciwników
samego
tylko
takiego
ideału
jest dziś więcej
niż zwolenników i osób
neutralnych.
Nozick
może
powiedzieć,
że „fundament
woluntarystyczny"
nie jest spełniony.
To prawda.
Tak więc trzeba
pracować
nie tylko
nad utopią,
ale i nad ewoluowaniem
demokracji
ku demokracji
bardziej
konsekwentnej,
bardziej transparentnej i rzeczywiście
pluralistycznej,
choć zachowującej swoje priorytety.
Zobacz całość...
Przypisy: [ 1 ] R. Nozick, Anarchia, państwo, utopia, tł. P. Maciejko, M.
Szczubiałka, Aletheia, Warszawa 1999, s. 373. « Wydawnictwo (Publikacja: 30-12-2010 )
Lech OstaszUrodzony w Toruniu w roku 1958, ukończył studia w Lublinie, Fryburgu i Monachium. Uprawia filozofię i pracę dydaktyczną (najpierw na Uniwersytecie Jagiellońskim, następnie na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim), specjalizuje się w antropologii filozoficznej i ontologii. Jest także autorem utworów poetyckich i dramatów. Książki: "Antropologia filozoficzna" (1986), "Zstępując ku sobie" (1992, poezja), "Pojęcie potencjalności i aktualności w interpretacji bytu" (1993; rozprawa doktorska), "Ku etyce uniwersalistycznej" (1994), "Teoria świadomości i podświadomości" (1996), "Potencjalność - byt - chaos - nicość. Rozważania metafizyczne" (1997), "Rozumienie bytu ludzkiego. Antropologia filozoficzna" (1998), "Homo methodicus: między filozofią, humanistyką i naukami ścisłymi" (1999), "Elementy kulturoznawstwa" (2000), "Osobowość z punktu widzenia antropologii filozoficznej i psychologicznej" (2001), "Potencjał ludzki a wychowanie: z antropologicznych podstaw pedagogiki" (2001), "Zarys wiedzy o rodzinie, małżeństwie, kohabitacji i konkubinacie. Perspektywa antropologii kulturowej i ogólnej" (2001, wraz z D. Jabłońskim), "Ten fascynujący byt. Wprowadzenie do ontologii" (2002), "Czym jest altruizm identyfikacyjny?" (2003), "Rozumienie Człowieka. Antropologia filozoficzna" (2003), "Droga do filozoficznego myślenia" (2003), Między realizmem a utopią. W poszukiwaniu alternatywnej formy współbycia (2010). Liczba tekstów na portalu: 2 Pokaż inne teksty autora Poprzedni tekst autora: O potrzebie nowego zdefiniowania pojęcia ateizmu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 787 |
|