Nauka » Zdrowie
Czy Ministerstwo Homeopatii zaczyna odzyskiwać rozum Autor tekstu: Andrzej Gregosiewicz
(wersja zgodna z zaleceniami
Ministerstwa Zdrowia)
Może racjonalnym byłoby wprowadzenie do parlamentarnej ordynacji wyborczej
wymogu posiadania matury. Choćby dlatego, by Sejm, jako całość, rzadziej się
ośmieszał. Jakże chciałbym być dumny z mojego parlamentu. Jakże wysoko
nosiłbym głowę, gdyby podczas debaty nad nowelizacją ustawy Prawo
Farmaceutyczne, jakiś poseł z maturą krzyknął: o czym wy tu mówicie!
Przecież nie możecie przez głosowanie zmienić stałej Avogadra. 6,02 x 10^23
oznacza granicę rozcieńczeń homeopatycznych. Każdy, kto twierdzi inaczej
jest bezczelnym kłamcą.
Niestety,
żaden taki poseł tego dnia się nie objawił. Zabrakło wiedzy. Albo uczciwości.
Albo odwagi.
A
czego zabrakło Pani Ewie Kopacz, gdy podpisywała rozporządzenie mówiące, że
poważnie chorych ludzi można „leczyć" substancjami czynnymi w szczególnym
znaczeniu tego słowa, czyli tak rozcieńczonymi, że słysząc o tym — Avogadro
popełniłby seryjne samobójstwo?
Czy
naprawdę już nigdy nie wyjdziemy z tego zaklętego kręgu ignorancji,
oportunizmu, indolencji, arogancji i kłamstwa naukowego?
Jak
długo „politycy" będą decydowali o sposobach leczenia, zamiast lekarzy?
Przed miesiącem zobaczyłem w sieci
ogłoszenie o naborze chętnych do uzyskania zawodu homeopaty klasycznego.
Jako
„wróg publiczny homeopatii nr 1", nie mogłem zlekceważyć takiej gratki i nie zajrzeć na stronę szkoły. Oto, co zobaczyłem:
Jak widać, jedynym warunkiem
zdobycia intratnego zawodu homeopaty jest świadectwo ukończenia szkoły średniej.
Zdaję sobie sprawę, że poprzeczkę zawieszono wysoko. W każdym razie wyżej,
niż w najpoważniejszej instytucji w państwie demokratycznym, czyli
parlamencie. Ale też — jak się przekonałem studiując witrynę tej szkoły -
jej absolwenci będą mieli trudniejszą pracę. Będą musieli samotnie
podejmować najtrudniejsze decyzje. Dowód? Proszę bardzo:
Ale
nie wszystko złoto ..… W punkcie drugim dyrekcja szkoły informuje, że
absolwenci będą nieśli ulgę w chorobie przez stosowanie homeopatii i innego
uznanego leczenia. Trochę mnie to zaciekawiło, bo, jeśli dobrze pamiętam,
ustawa mówi, że aby leczyć ludzi należy posiadać prawo wykonywania
zawodu lekarza medycyny.
Może
opisywana szkoła to zapewnia? Sprawdźmy tedy jej program nauczania:
No i teraz nie wiem, co mam powiedzieć. Zgroza to mało. Tej groteski nie da się
już odkręcić. Ani skomentować. Każda ocena, nawet negatywna, będzie tylko
jej dowartościowaniem. Muszę jednak podkreślić kompletność programu. Oto,
bowiem — oprócz nauki homeopatii — szkoła przeznacza 300 godzin na
studiowanie"medycyny
klasycznej". Dużo to, czy mało? Znowu jestem w kropce. Czuję tylko, że ktoś
robi wodę z mózgu kandydatom na „lekarzy".
Zastanówmy
się… co najmniej 300 godzin potrzeba, żeby opanować — na przykład -
etiopatomechanizm powstawania brodawek, ich patomorfologię oraz
histopatologiczne i histochemiczne metody różnicowania ich z innymi zmianami.
Nie mówiąc o powikłaniach i leczeniu. Wystarczy?
KTO
ZAAKCEPTOWAŁ ISTNIENIE TEGO KURIOZUM?
Ktoś
musiał, gdyż szkoła ma państwowe papiery. Świadczy o tym informacja: „Szkoła policealna zarejestrowana od 2004 roku w Kuratorium
Oświaty pod nr 83/SZ/04". Warto sprawdzić, które to kuratorium i jakie
kompetencje mają osoby tam pracujące i wydające zezwolenia na 300-godzinny
kurs „medycyny klasycznej".
CZY
WALKA Z GŁUPOTĄ MA SENS?
Od
lat się zastanawiam, czy walka z głupotą ma sens?
Bo jeśli nikt, oprócz mnie, nie reaguje na takie idiotyzmy, to może
mylę się ja!
Może
istnienie opisywanej szkoły to norma? Może jej absolwenci nie muszą wiedzieć
(bo kiedy mieli się nauczyć?) o istnieniu 10 tysięcy chorób, o ich objawach i leczeniu? Może homeopatia to
genialna idea? Może paradygmat holistyczny to konieczność historyczna? Może
Avogadro coś źle policzył, a II zasada termodynamiki to przesąd? Może poznański
profesor ma rację twierdząc, że potrząsanie butelką z roztworem
jakiegokolwiek badziewia wyzwala zjawiska kwantowe? Może rozcieńczenie w stosunku 1 do 10^400 (10 do czterechsetnej potęgi) jest możliwe do uzyskania?
Może to prawda, że NIC działa na COŚ? Może w Ministerstwie Zdrowia rzeczywiście
odkryto istnienie 2 rodzajów substancji czynnej. Pierwsza to substancja w ogólnym
znaczeniu tego słowa, druga — to brak tej substancji w szczególnym znaczeniu
tego słowa. Jeśli ktoś nie rozumie tego ministerialnego bełkotu (może sięgnąć
do oryginału).
A
może mnie coś się pokręciło z tą koniecznością posiadania odpowiedniej
wiedzy i prawa wykonywania zawodu lekarza, by można było leczyć ludzi?
SPRAWDZAM
(jak w pokerze)
Ciekawy
byłem, czy Ministerstwo Zdrowia skompromituje się ostatecznie i udowodni mi,
że do leczenia ludzi nie są potrzebne sześcioletnie studia, roczny staż,
pomyślnie zdany Lekarski Egzamin Państwowy oraz posiadanie prawa wykonywania
zawodu.
I
że każdy maturzysta po ukończeniu zaocznego kursu „medycyny klasycznej"
(300 godzin, spotkania raz na miesiąc) oraz homeopatii klasycznej (500 godzin)
będzie mógł (zgodnie z prawem) "NIEŚĆ
ULGĘ W CHOROBIE PRZEZ STOSOWANIE HOMEOPATII I INNEGO UZNANEGO
LECZENIA".
Napisałem,
zatem list do Ministra Zdrowia z pytaniem, jaka będzie Jego reakcja na tę
humoreskę edukacyjną.
SZOK
Odpowiedź była szokująca.
Ministerstwo Zdrowia zgodziło się z moją opinią i zapowiedziało wdrożenie
odpowiednich procedur (patrz niżej).
W tym miejscu, w pierwszej wersji artykułu, była kopia listu z Ministerstwa
Zdrowia (dlaczego teraz nie ma — wyjaśniam później).
Zamieściłem ją, by udowodnić wszystkim, że
kierownictwo resortu zdrowia zgadza
się z moją opinią, iż absolwenci policealnej szkoły
homeopatii klasycznej to osoby bez właściwego przygotowania
medycznego i dlatego stanowią (cytuję): (...)
duże zagrożenie wynikające zarówno z błędnej
diagnostyki, jak i niewłaściwie prowadzonego
leczenia".
List ten dawał mi powody do przypuszczeń,
że wreszcie ktoś w Ministerstwie Zdrowia zrozumiał, czym jest
homeopatia, jako taka.
A nawet więcej. Nie, jako taka, ale jako
bezczelne oszustwo, niezgodne z uniwersalnymi prawami nauki,
wprowadzone do Polski wyłącznie przez polityków.
Czyżby władze publiczne — zastanawiałem się — wzięły sobie do serca znane
oświadczenie genialnego fizyka Richarda P. Feynmana, mówiące,
że „Żaden rząd (nawet paneuropejski — A.G.) nie ma prawa
decydować, co do prawdziwości naukowych zasad"?
Na koniec
jednak czujnie dopisałem (wieloletnie doświadczenie),
że racjonalne, zgodne z nauką rozwiązanie problemu homeopatii przez
instytucje państwowe nie jest takie oczywiste.
I
MIAŁEM RACJĘ (list, którego teraz nie ma był poufny!)
Ciekawe dlaczego? Czy dlatego, że
homeopatia to kontrowersyjny problem polityczny i dlatego „leki"
homeopatyczne są wprowadzane do Polski poufnie?
Faktem
jest, iż są rejestrowane „przez boczną furtkę", czyli w sposób
uproszczony. Ale o tym wszyscy wiedzą.
A
może Ministerstwo Zdrowia uznało, że zbytnio się pospieszyło się z krytyką
„lekarzy"- maturzystów?
Może
zezwoli im na "niesienie ulgi w chorobie poprzez
stosowanie homeopatii i innego uznanego leczenia"?
INFORMACJA POUFNA
Ja, w każdym razie informuję wszystkich poufnie, że homeopatia to oszustwo. I nie
chce mi się więcej gadać.
« Zdrowie (Publikacja: 07-08-2012 Ostatnia zmiana: 28-08-2012)
Andrzej GregosiewiczProfesor zwyczajny, kierownik Katedry i Kliniki Ortopedii Dziecięcej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. Od 2001 roku prowadzi walkę z oszustwami leczniczymi typu homeopatii, bioenergoterapii, radiestezji i innymi rodzajami tzw. "medycyny alternatywnej". Opublikował na ten temat ponad 80 artykułów w mediach papierowych i elektronicznych. Jest „ojcem chrzestnym” akcji medialnej przeciwko homeopatii. W 2008 roku, głównie na skutek Jego konsekwentnej działalności publicystycznej oraz wygrania procesu sądowego z Izbą Gospodarczą Farmacja Polska oraz producentami "leków" homeopatycznych, rozpoczęła się szeroka debata publiczna na temat wartości leczniczych tego sposobu terapii. Jest członkiem-założycielem Klubu Sceptyków Polskich. W 2011 roku Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, na wniosek prof. Andrzeja Gregosiewicza, rozpoczął - bezprecedensową w Europie - procedurę wyjaśniającą, czy homeopatyczny koncern Boiron (filia w Polsce) nie prowadzi praktyk niezgodnych ze zbiorowym interesem konsumentów. Liczba tekstów na portalu: 26 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Jasnowidzenie czy ciemnomyślenie? | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8241 |