|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Prawo » Prawa Człowieka
Prostytucja, problem legalizacji Autor tekstu: Przemysław Prekiel
Legalizować
czy nie? Walka z wiatrakami czy walka o prawa kobiet? Praca jak każda inna czy
synonim patriarchalnego ucisku? Poglądów na zjawisko prostytucji jest mniej więcej
tyle, ile zdań na temat praw kobiet, a ich zakres obejmuje całą paletę
opinii- od patologii i uprawianiu nierządu poprzez przemoc wobec kobiet aż po
przyjęcie założenia, iż prostytucja to praca jak każda inna, pod warunkiem,
że jest wolnym wyborem kobiety. Na świecie organizacje skupiające prostytutki
nie są, jak mogłoby się wydawać, jednorodne. Wśród nich są zarówno te
potępiające prostytucję jak np. WHISPER — Women Hurt in Systems of
Prostitution Engaged in Revolt, które same mówią o sobie „ocalone z prostytucji", jak i dążące do nadania jej statusu normalności np. COYOTE — Cast Off Your Old Tired Ethics, domagająca
się legalizacji zawodu prostytutki. Jednomyślne nie są również
polskie feministki. Skąd taki duży dysonans? W
2010 roku naukowcy z Katedry Zdrowia Kobiety na Śląskiej Akademii Medycznej
opracowali portret statystycznej prostytutki ze Śląska. Wynika z nich, że prawie połowa z nich ma stałego partnera. 36 proc. wierzy, że będzie z obecnym towarzyszem będzie do końca życia. Statystycznie śląska
prostytutka to 25-letnia panna ze średnim wykształceniem, obsługująca średnio
15 klientów tygodniowo, 74 proc. badanych to panny, 13 proc. wdowy i 13 proc.
osoby rozwiedzione. Średnim wykształceniem legitymowało się 56 proc.
badanych pań, niepełnym średnim — 13 proc., podstawowym — 25 proc., a zawodowym — 6 proc. Połowa z przepytanych kobiet twierdzi, że jest wierząca,
ale niepraktykująca, co trzecia jest niewierząca, co piąta przyznaje, że
chodzi do kościoła. Okazuje się więc, że przeciętna prostytutka niczym nie
różni się od typowej matki Polki.
Mimo
wszystko za
Tuż przed
rozpoczęciem Euro 2012 w Polsce i na Ukrainie organizacje kobiece i feministyczne zwracały uwagę na niebezpieczny proceder — wzrost
zapotrzebowania na prostytucję. Nie były to ostrzeżenia, które nie miałyby
potwierdzenia w przeszłości. Podczas MS w Niemczech w 2006 roku obroty agencji
towarzyskich w okresie czerwiec-lipiec mogły wzrosnąć nawet
trzydziestokrotnie. Tak przynajmniej sprawę nakreślała niemiecka policja.
Część
polskich feministek nagłośniła przewijający się już wcześniej temat
legalizacji czyli opodatkowania prostytucji. Trzeba jednak od razu zaznaczyć,
że jest ona w Polsce legalna, nie legalne jest tylko czerpanie korzyści przez
osoby trzecie. Praktycznie więc każda kobieta może zostać prostytutką
jednak nie może się legalnie zatrudnić jako prostytutka.
Kazimiera
Szczuka w programie „Kropka nad i" zaproponowała legalizację
prostytucji nie tylko w kontekście Euro 2012. „Nie jesteśmy przeciwko
prostytucji. Jesteśmy za tym, by zalegalizować prostytucję. Jesteśmy
przeciwko łamaniu praw człowieka, przywożeniu kobiet do polskich domów
publicznych wbrew ich woli. Te kobiety będą źle traktowane".
Podobną
opinię ma
szefowa Fundacji Feminoteka Joanna Piotrowska, wymieniając plusy z ewentualnego
opodatkowania prostytucji:
„Jestem za tym, by ten zawód był oficjalnie na
rynku. Prostytucja nie została w Polsce zalegalizowana jako forma działalności
świadczonej na rzecz innych osób. Nie może być więc przedmiotem umowy w stosunku pracy czy umowy cywilnoprawnej. Z tego powodu w Polsce używa się określenia
agencja towarzyska, tzn. oferująca (płatne) usługi towarzyskie — za czynności
seksualne nie można bowiem legalnie żądać zapłaty. Prostytucja nie jest
traktowana w Polsce jak każde inne zajęcie. A tak jest na przykład w Holandii, gdzie prostytutki założyły swoje związki zawodowe — mają gwarancję
bycia na rynku pod ochroną: mają wypłacaną pensję, opiekę zdrowotną,
odprowadzają składki na emeryturę."
W sukurs tym
opiniom idzie była szefowa Partii Kobiet Anna Kornacka.
„Moim zdaniem prostytucja, która jest specyficzną formą usługi (coś za coś
na określonych zasadach)- powinna być jak najbardziej działalnością
legalną w każdym cywilizowanym kraju. Dlaczego? Jest wiele argumentów i korzyści
przemawiających za racjonalnym podejściem do tej formy działalności — zarówno z punktu widzenia osób świadczących tego typu usługi (opieka prawna,
medyczna, świadczenia socjalne itp.), korzystających z usług (opieka prawna,
medyczna itp.), z punktu widzenia państwa (podatki, zmniejszenie ryzyka i niebezpieczeństw wynikających z "czarnej strefy" — czyli większe możliwości
kontroli nadużyć i niwelowania przestępstw w tym obszarze) oraz podatników,
czyli ogólnie mówiąc korzyści społeczne (sprawiedliwsza partycypacja w obciążeniach i świadczeniach obowiązkowych, można wnioskować, iż wiązałoby się to również z wyższym poziomem edukacji seksualnej i świadomości seksualnej, a co za tym
idzie większą świadomością w zarządzaniu płodnością). Zarówno ze względów
ekonomicznych, edukacyjnych, społecznych czy psychologicznych świadczenie usług
seksualnych (podobnie jak świadczenie równie intymnych- np. usług
terapeutycznych) powinno być legalnym, opisanym prawnie zawodem".
Zdecydowany
sprzeciw
Abolicjonistki z kolei są przeciwne wszelkim liberalnym rozwiązaniom mającym na celu
usankcjonowaniu zawodu prostytutki. Odrzucają zarówno ewentualne korzyści
ekonomiczne jak i prawne.
Pomysł kontestuje Agnieszka Grzybek, szefowa Zielonych 2004:
„Kiedyś miałam
podejście liberalne. Przez wiele lat sprzeczałam się też z koleżankami zwłaszcza z EWL, które mocno zaczęły promować rozwiązania szwedzkie, czyli karanie
klientów (i chciałyby takie rozwiązanie wprowadzić na poziomie UE), że to
jest po prostu zamiatanie problemu pod dywan, bo prostytucji jako zjawiska
przemocowego, jeśli uznać, że jednak zawsze prostytucja wiąże się z przymusem i przemocą, bo do jej uprawiania zmuszają warunki ekonomiczne, się
nie wykorzeni, a klienci ze Szwecji jadą kupować kobiece ciała np. do Azji
czy krajów bałtyckich. Zmieniłam jednak zdanie i jestem za karaniem klientów,
czyli właśnie za wprowadzeniem rozwiązania szwedzkiego. Inna sprawa, że
najlepszym sposobem ukrócenia handlu ludzkim ciałem jest gospodarka
sprawiedliwa społecznie, tak aby ludzie nie byli zmuszani do handlowania swoim
ciałem, bo nie mają innych możliwości zarobkowych. Znam argumenty za
legalizacją prostytucji, ale uważam, że wówczas państwo stawia się w pozycji sutenera handlującego ludzkim ciałem. Dla państwa to w sumie
korzystne, bo zamiast inwestować w państwo opiekuńcze, tworzenie gospodarki
sprawiedliwej społecznie, nie musi tego robić, a jeszcze czerpie zyski,
"zarabiając" podatkami na prostytucji. Poza tym skoro mielibyśmy
przyzwolić (w sensie zalegalizować) na prostytucję, to dlaczego nie
zalegalizować wówczas handlu organami ludzkimi, gdyby ktoś chciał sprzedać
swoją rękę, nogę, serce do przeszczepu."
Swoje obiekcje
zgłasza również Elżbieta Korolczuk, socjolożka i aktywistka feministyczna,
pracująca na Södertörns University (Szwecja).
„Uważam, że w polskim
kontekście legalizacja nie przyniesie kobietom korzyści — tak się dzieje
tylko tam, gdzie są silne związki zawodowe kobiet pracujących jako
prostytutki, a państwo rzeczywiście jest w stanie je chronić (np. Holandia). I nawet tam wiele kobiet staje się ofiarą przestępstw — dotyczy to głównie
imigrantek. Nie zgadzam się też zupełnie z opiniami typu: jeśli kobiety to
wybierają, to ich sprawa, bo żeby wybierać trzeba najpierw mieć w czym…"
Wątpliwości
wysuwa pisarka Bożena Umińska-Keff:
„Są w tej sprawie dwie płaszczyzny — jedna to sfera zasad. — czy jestem za tym by
kobiety (i mężczyźni) sprzedawali się za pieniądze? Nie można oddzielić
sfery seksu od reszty człowieka. I zazwyczaj robi się to z powodów
ekonomicznych. Więc — czy legalizować sprzedaż seksu/ siebie z powodów
ekonomicznych? Nie, nie jestem za tym. Należy przeciwdziałać temu, aby
kobiety (i mężczyźni) podejmowali prostytucje z powodów ekonomicznych.
Prostytucja zawsze degraduje i głównie we własnych oczach. Czym innym jest
stygmatyzacja społeczna. Jestem przeciwna stygmatyzowaniu, ale nie wierzę, że
legalizacja je zmniejszy. Czy legalizacja coś by zmieniła? Wątpię. Nie w Polsce. Czy mi się podoba, że kobiety nie mają ochrony prawnej, ubezpieczenia
etc? Nie, ale prostytucja jest często kwestią przymusu i nie wierzę, aby w Polsce legalizacja przyczyniła się do społecznej i ekonomicznej poprawy
sytuacji osób ją uprawiających. Gdyby sama legalizacja gwarantowała
wyeliminowanie przymusu, handlu ludźmi to już by było wiele. Ale wcale nie
gwarantuje. Nie wiem też czy w Holandii gwarantuje, choć tam podejście do
prawa jest zupełnie inne niż w Polsce. O wiele bardziej odpowiedzialne."
Piętno
kurwy
Nie dziś ma
bardziej poniżającego słowa niż „kurwa", które pada w stosunku nie
tylko do prostytutek, ale też do innych kobiet, które nie mają z prostytucją
nic wspólnego. Zastanawiające jest to, iż nie ma takiego odnośnika w męskim
znaczeniu, choć wydawać by się mogło, iż to ten, który korzysta z usług
prostytutek powinien bardziej się wstydzić. Nic bardziej mylnego. Jak więc
nazwać można mężczyznę, który płaci za seks? Kurwiarz? Przecież to
esencja napompowanego męskiego ego, to wręcz komplement, nie obraza. Społeczny
odbiór najstarszego zawodu świata jest powszechnie znany — to „kurwy i szmaty",
nic więcej, a mimo to tysiącami lgną do nich ci, którzy z upodobaniem kreślą
ich wizerunek.
Społeczny
ostracyzm z jakim spotykają się prostytutki jest powszechny. Większość z nich nie pracuje w tym „zawodzie" z pobudek ideowych bądź z własnego
widzimisię. To życie zmusza je do podjęcia takiej decyzji. Dostrzega to także
Katechizm Kościoła Katolickiego:
„(...)Oddawanie się prostytucji jest
zawsze grzechem ciężkim, jednak nędza, szantaż i presja społeczna mogą
zmniejszyć odpowiedzialność za winę".
Warto zwrócić
uwagę na fakt, iż co roku ok. 700.000 ludzi wywożonych jest do UE, z czego aż
90% sprzedawanych jest do przemysłu erotycznego. Państwo musi więc zapewnić
młodym ludziom lepszy start. W Polsce wg. danych GUS wśród bezrobotnych do 27
roku życia ponad jedna trzecia to absolwenci szkół wyższych.
Feministki mają jednak z tym
tematem problem. Głosów jest wiele. Trudno o jednolite stanowisko przy tak wrażliwej kwestii. Tym bardziej, że prostytucja
ciągle ewoluuje, bo przecież dziś to nie tylko tirówki na ulicach czy panie w eleganckich domach publicznych, ale także sponsoring — nie przez wszystkich
uznawany za formę prostytucji.
« Prawa Człowieka (Publikacja: 14-08-2012 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8258 |
|