|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Światopogląd » Ateizm i Ateologia
Atran i Wilson przeciw nam wszystkim Autor tekstu: Jerry Coyne
Tłumaczenie: Marta Wierzbicka
Uwierz mi, będziesz miał ochotę przeczytać
artykuł Toma Barletta w „Kronice Wyższej Edukacji" z 13 sierpnia: „Dusting
off GOD". Jest długi, ale dowiesz się wiele na temat opozycji do Nowego
Ateizmu w kręgach naukowych. Artykuł porusza trzy główne kwestie:
* Ludzie tacy jak Scott Atran i David Sloan Wilson postrzegają
Nowych Ateistów jako zagubionych w swoim złośliwym i bezmyślnym atakowaniu wiary.
Jak podkreślają w artykule, pewne eksperymenty psychologiczne wykazały, że
niektóre aspekty religii przynoszą pozytywne efekty. Na przykład badani, którzy
przeczytają słowo „święty" czy inne „boski" zanim dostaną pieniądze
mają tendencję do częstszego dzielenia się nimi. Co więcej, ludzie tacy jak
Dawkins, Myers i ja niepotrzebnie łączą naukę i ateizm.
Trzeba przyznać, że w artykule wspomniano o niektórych
negatywnych czynnikach religii (wspomina o oblewaniu kobiet kwasem przez talibów,
przyznając, że P.Z. pisze o okropnym traktowaniu kobiet w religiach) lecz generalnie wymieniono same
zalety.
Problem polega na tym, że brakuje nam ilościowych dowodów,
które pokazałyby czy religia zwiększa czy zmniejsza to, co Sam Harris nazywa
„dobrostanem". Jak można porównać pewien wzrost dobroczynności
wśród niektórych chrześcijan w z oszpeconą kwasem Afganką? Jak zważyć
działania zakładanych przez organizacje religijne szpitali w Afryce (których działalność łączy się
zazwyczaj z nawracaniem) kładąc na drugiej szali wspomaganie szerzenia się AIDS przez krytykowanie prezerwatyw
przez Kościół katolicki. Jak zachować równowagę między poczuciem solidarności
grupy, którą daje Amerykanom religia, i fakt, że islam wyłącza ze społeczności i tłumi nadzieję wszystkich z podwójnym chromosomem x? Artykuł nie wspomina
nawet o kreacjonizmie, który jest oczywiście bezpośrednim produktem
religii.
Oceniłem, podobnie jak inni Nowi Ateiści, że w końcowym rachunku
religia jest negatywną siłą. Nie, nie potrafię przedstawić danych, które to w rozstrzygający sposób potwierdzą, ale przekonuje mnie to co widzę. Co więcej, nie
tylko religia jest zła sama w sobie, ale również tworzy atmosferę myślenia
opartego na przesądach.
Jeśli jest coś, co łączy
Nowych Ateistów (a przynajmniej większość z nich) to jest to myśl, że potrzebujemy dobrych powodów
dla naszej „wiary". Dlaczego ludzie tacy jak Atran i D. S. Wilson są tak
pobłażliwi dla religii, a nie bronią astrologii czy homeopatii? Oczywiście
dlatego, że religia jest społecznie usankcjonowaną formą przesądów — choć
homeopatia jest też wszechobecna i szkodliwa w zachodnim świecie.
Co mnie w tym najbardziej denerwuje to to, że ludzie
tacy jak Wilson i Atran są zdeklarowanymi ateistami, ale nieustannie podkreślają
zalety religii. Prawdopodobnie mają dobre powody dla odrzucania boga, a jednak
uważają, że wiara jest w społeczeństwie potrzebna. (Nie jestem pewien czy
tak jest, skoro większość zachodniej Europy funkcjonuje poprawnie, choć
znaczną część
ludności stanowią ateiści; problem w Ameryce polega na tym, że nie
zapewniamy grup społecznego wsparcia, rządowych czy innych, które uczyniłyby
religię zbędną). To wydaje mi się hipokryzją. Ostatecznie, gdyby większość
religijnych ludzi myślała, tak jak Atran i Wilson, że bóg nie istnieje,
porzuciliby wiarę.
Nie mnie wyprowadzać z błędu moją umierającą babkę,
która myśli, że pójdzie do nieba (wymyślam tę sytuację), ale głównie uważam
religię za formę myślenia opartego na urojeniu, które nie może być całościowo
dobre, z prostej przyczyny, że jest 1) fałszywe 2) stwarzające podziały. Ale
owszem, niektóre efekty wiary są pozytywne, a niektóre religie łagodniejsze
niż inne (nie będę walczył
przeciwko kwakrom czy amiszom). Nawet homeopatia daje efekt placebo, a czytanie
horoskopu może poprawić nastrój (nigdy nie czytałem takiego, który mówi:
jesteś do niczego i będziesz miał beznadziejny dzień). Jednak, jak większość
Nowych Ateistów, myślę, że z zasady powinniśmy akceptować raczej prawdę
niż kłamstwo. Albowiem prawda daje nam możliwość najbardziej
racjonalnego oceniania sytuacji, nawet jeśli jest czasem przygnębiająca.
(przeczytaj „Lying" Sama Harrisa)
Na koniec, jest powód, dla którego nauka i ateizm są
ze sobą połączone. Nauka jest oparta na zasadach empiryzmu, sceptycyzmu i racjonalizmu. Uczy tych zasad oraz zwraca na nie uwagę tym, którzy już
podzielają te wartości. Cechy te nie sprzyjają wierze. Przynajmniej w Ameryce naukowcy są o wiele mniej religijni niż reszta społeczeństwa a najznamienitsi naukowcy są najmniej religijni.
* Artykuł podkreśla zupełny brak zainteresowania początkami rozwojem religii, który przejawiają Nowi Ateiści. David Sloan Wilson jest
szczególnie hałaśliwy w tej sprawie i autor artykułu pisze:
w dwóch wpisach na
swoim blogu, jednym z marca, kolejnym z maja, Wilson
zastanawia się, czy Richard Dawkins może nie kwalifikować się jako
ewolucjonista ponieważ, pośród wielu uchybień, ignoruje badania na temat
ewolucji religii.
Dan Dennett z pewnością nie zignorował pochodzenia
religii : przeczytaj „Breaking the Spell". Ale zazwyczaj nie jesteśmy tym
zainteresowani: jeśli o mnie chodzi, mam wrażenie że nigdy nie zrozumiemy jak powstała religia, czy
ma podstawy genetyczne, itd. i takie badania to głównie zabawa dla zabawy. Mogą one przynieść jakieś interesujące rezultaty za
kilka dekad, ale wolę raczej wykorzystać mój czas na przedstawianie argumentów przeciwko
religii niż na szukanie źródeł jej pochodzenia. Jak już pisałem, gdyby Richard
Dawkins próbował
wyjaśnić pochodzenie religii w Bogu urojonym, nie tylko minąłby się z celem, ale także zabrnąłby w wiele kontrowersyjnych teorii bez rozwiązania.
Chciałbym wyjaśnić jedno zdanie przypisywane mnie:
Istotą krytyki Coyne’a jest twierdzenie, że Wilson
spekuluje na temat pochodzenia religii (co Coyne uważa za donkiszoterię), i że
on i inni
Nowi Ateiści walczą na pierwszym froncie z religijnym ekstremizmem i
Wilson powinien do nich dołączyć dołączyć.
Nie pamiętam, żebym napisał coś takiego, ale nie jest
to wykluczone. Faktycznie postrzegam badania nad pochodzeniem religii jako bezproduktywną
dziedzinę nauki, głównie dlatego, że jest tak wiele różnych teorii, teorii
włączających grupową kontra indywidualną selekcję, genetykę kontra
wpływy kulturowe, idei siły wyższej przeciw poczuciu śmiertelności,
itd. nie uważam jednak, że Wilson powinien dołączyć do naszej grupy. Jest
zbyt łagodny dla religii i ma tendencję do zbytniej ekscytacji. Będę szczęśliwy,
jeśli zostanie tam gdzie jest choć z pewnością powinien skończyć swoje
psioczenie na kolegów ateistów. Jednak nie sprzyja sobie w tym przedsięwzięciu, i wychodzi trochę na primadonnę zezłoszczoną gdy nikt nie zwraca na nią
uwagi.
* W końcu, artykuł Barletta omawia
konflikt dotyczący selekcji grupowej między D.S. Wilsonem i E.O. Wilsonem po jednej
stronie i Całą Resztą po drugiej.
Niewiele mogę dodać do tego co
pisałem wcześniej i ta część
artykułu jest najsłabsza.
Może jestem przewrażliwiony, ale artykuł, choć względnie
sprawiedliwy dla obu stron, wydaje się skłaniać raczej ku ludziom takim jak
D.S.Wilson i Atran, którzy sprzeciwiają się Nowym Ateistom. Zaznacza co
najmniej dwa razy, że uwaga, którą skupiają na sobie Nowi Ateiści wywodzi
się z ich
umiejętności wywoływania kontrowersji. Mam więc mieszane
uczucia co do ostatniego zdania w tym akapicie, ale swoistą Schadenfreude
na temat reszty:
Praca domowa, czy też
nie, Breaking the spell był bestsellerem, podczas gdy Darwin's
Cathedral wręcz przeciwnie, jeśli konflikt nad najlepszym naukowym podejściem do religii ma
być mierzony popularnością, Nowi Ateiści wygraliby z łatwością. W tym
momencie P.Z. Myers ma ponad 100,000 śledzących na twitterze, a Wilson ok 500.
Film na youtube gdzie Dawkins miażdży Billa O'Reilleya ma ponad cztery miliony
wejść, a Wilson przeprowadzający wywiad z jednym ze swoich kolegów profesorów,
Michaelem Blumem na temat jego odkryć dotyczących religii i płodności ma około
300. Krytyka Boga
przekłada się na sukces w kasach.
Wolę myśleć, że nasze argumenty
mają z tym coś wspólnego. Dlaczego na krytykowanie boga ludzie w Ameryce
kupują bilety, a na popieranie boga nie? Przecież większość Amerykanów jest wierząca.
Myślę, że sukces Nowych Ateistów polega na tym, że wyciągnęliśmy na światło
dzienne ducha wątpliwości i agnostycyzmu. W każdym razie, przeczytajcie ten
artykuł. Jestem ciekaw reakcji czytelników na fakt, że tak wielu uczonych
ateistów mimo wszystko promuje zalety religii.
Tekst oryginału
Why Evolution Is True, 16 sierpnia 2012r.
« Ateizm i Ateologia (Publikacja: 30-08-2012 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8301 |
|