Nauka » Zdrowie
Homeopatia przerżnięta (na pół) Autor tekstu: Andrzej Gregosiewicz
Wbrew
temu, co opowiadają członkowie towarzystw, stowarzyszeń i sekt, wspierani
przez fanów, miłośników, cudownie wyleczonych, a także uczestników sabatów
„naukowych" — Polacy okazali się narodem, który, jako pierwszy w Europie, przejrzał na oczy.
Otóż, liczba
sprzedawanych opakowań „leków" homeopatycznych zmniejszyła się od 2002
roku o połowę! (informacja
prasowa na końcu artykułu).
A spadkowy trend
przyspiesza.
Potrzebna
była na to niemal dekada, ale przekonają się Państwo, że to tylko chwila w porównaniu z czasem, który będzie potrzebny — totalnie ogłupionym homeopatią — Francuzom i Niemcom.
Dzieje
się tak, mimo, że jak wielokrotnie pisałem, kierunek rozchodzenia się głupoty w Polsce jest paradoksalny. Rozpoczyna się w Sejmie, Ministerstwie Zdrowia, Urzędzie
Rejestracji Produktów Leczniczych i z tych państwowych świątyń mądrości
leczniczej promieniuje na maluczkich.
Wszystkie
te instytucje od lat wmawiają Polakom, że homeopatia to taka sama metoda
lecznicza, jak wszystkie inne. Półki w aptekach uginają się pod ciężarem
nicości zawartej w tzw. „lekach" homeopatycznych.
A
TU PECH
Polacy
spróbowali, popatrzyli na siebie i wyrzucili badziewie do śmietnika. Nie pomogły
nawet ministerialne rozporządzenia kapłanki medycyny holistycznej Ewy Kopacz,
która w urzędowym dokumencie proponowała stosowanie „wysoko-rozcieńczonych"
"leków" homeopatycznych u poważnie chorych ludzi. „Leki" te podobno
miały taką moc („potencję"), że Pani Ministra (obecnie Marszałkini)
zarządziła, by wypisywać je wyłącznie na receptę.
To
jeden z nielicznych faktów, których nijak nie mogę pojąć. Czy rzeczywiście
Ministra Zdrowia nie rozumiała, że nakazuje wypisywanie recept na wodę i cukier? Przeanalizujmy:
1/
Jeśli wiedziała to kim była?
2/
Jeśli nie wiedziała to jaka była?
Uprzejmie
proszę czytelników o odpowiedź w komentarzach. Pośród czytelników, którzy
najlepiej uzasadnią swoją odpowiedź rozlosuję fotografię opakowania
medorrhinum 5CH w cennej ramce. Samego opakowania „leku" wyprodukowanego z ropy rzeżączkowej nie chcę się pozbywać, gdyż ma ono wartość dowodu sądowego.
GŁOWĄ W MUR
Dotarcie z jakąkolwiek opinią na temat homeopatii do świętych krów w państwowych
instytucjach było i jest niemożliwe, mimo przedstawiania nieodpartych dowodów
oszustwa.
Najlepszym
przykładem jest reakcja, a raczej brak reakcji ze strony Urzędu Ochrony
Konkurencji i Konsumentów na słowa rzecznika koncernu Boiron, który
potwierdził na konferencji prasowej, że w „leku" oscillococcinum (cytuję):
„nic nie ma". Jeśli nic nie ma, to produkt ten nie jest lekiem. Zażywa go
jednak w Polsce kilkaset tysięcy ludzi. A Urząd Kpin z Konsumentów nie
zareagował....
Idźmy
dalej: jeśli w oscillococcinum nic nie ma — to nie ma również substancji
czynnej. A wg Głównego Inspektora Farmaceutycznego produkty nie zawierające
substancji czynnej są lekami sfałszowanymi.
W
obronie GIF stanęło Ministerstwo Zdrowia twierdząc, że w „lekach"
homeopatycznych, brak substancji czynnej oznacza jej istnienie „w szczególnym
znaczeniu tego słowa".
Absurdów
takich jest więcej, ale ich komentowanie mija się z celem. Opowiadam o nich
jedynie moim studentom gwoli ich rozbawienia na wykładach. Nie zawiodłem się
ani razu. Wydawało mi się, że ich gromki śmiech dotrze do urzędasów, ale
też się myliłem.
Jeden,
jedyny raz Ministerstwo Zdrowia przyznało mi rację, że osoby ze średnim
wykształceniem, po 300-godzinnym kursie medycyny klasycznej nie powinny zabierać
się za leczenie. List ten opublikowałem w portalu www.racjonalista.pl,
ale po kilku dniach z tej samej instytucji przyszedł nakaz by go „niezwłocznie"
usunąć. Zainteresowanych informuję, że oryginał tego listu mogą obejrzeć
na moich blogach (http://tiny.pl/hnqgj
i
http://tiny.pl/hnqgp).
Dlaczego
jedyny rozsądny głos instytucji państwowej okazał się tajny/poufny nie
jestem w stanie pojąć. Tym bardziej, podstawa prawna takiego zakazu jest mocno
wątpliwa w kontekście poniższych opinii (http://tiny.pl/hnqgl
i http://tiny.pl/hnqg4), które podsunął mi
jeden z komentatorów mojego artykułu.
LEKARZ
GOOGLE
Wiadomo
powszechnie, że w dzisiejszych czasach coraz więcej ludzi poszukuje w Internecie informacji na temat różnych chorób, ich symptomów oraz sposobów
leczenia. Myślę, że do doktora Google zaglądają już miliony osób. Nie
pochwalam tego, gdyż zbyt wielu hochsztaplerów zajmuje się tym procederem. A znaleźć można wszystko. Nawet homeopatyczne „lekarstwa" na raka u ludzi i na biegunki u trzody chlewnej.
Doszedłem
jednak do wniosku, że do największej liczby ludzi dotrę tylko przez Internet. I nie zawiodłem się. Świadczy o tym liczba maili, które dostaję codziennie w takiej ilości, że nie jestem w stanie na wszystkie odpowiedzieć. Reaguję
tylko w razie szczególnych zagrożeń. Np. gdy otrzymuję informację, że
nerczycę u dziecka leczy homeopata. To umierające dziecko w ostatniej chwili
rodzice wyrwali z rąk hochsztaplera. Jego nazwisko i adres wysłałem do
Naczelnej Izby Lekarskiej. Niemniej „klinika" tego Pana funkcjonuje do
dzisiaj, gdyż rodzice nie mieli głowy do sądowych przepychanek. Moje, zaś
zawiadomienie do prokuratury zostało odrzucone, gdyż nie byłem poszkodowanym.
Ostatecznie
jednak odniosłem sukces. Opisuję go w jednym z artykułów tak: „Obecnie, na
hasło "homeopatia" w wyszukiwarce Google jako pierwszy, co oczywiste, ukazuje się link do
Wikipedii. Wiele osób traktuje ją jak normalną encyklopedię, co nie jest
zresztą dziwne, bo wiele haseł medycznych jest zupełnie poprawnie
opracowanych.
A więc
„klik" … i co widzi niedoszły pacjent homeopaty? Taki oto tekst
redaktora Wikipedii:
"Ten
artykuł lub sekcja opisuje teorie, metody lub czynności niezgodne z obecną
wiedzą medyczną"
Lepszego
początku nie mogłem sobie wymarzyć. Najprawdopodobniej wiele osób już na
tym etapie rezygnuje z dalszego poszukiwania. Bo jeśli homeopatia jest
niezgodna z wiedzą medyczną, to co może zaproponować?
Ci
dociekliwi będą chcieli dowiedzieć się więcej. Spojrzą niżej i zobaczą
...
"Homeopatia — największe oszustwo w historii medycyny"
Chwila
konsternacji, ale „klik" i widzą portal… Centrum Przeciwdziałania Psychomanipulacji oraz zajawki sześciu
moich artykułów. Jak znam życie, nawet najbardziej dociekliwy internauta,
przeczyta 2, 3 artykuły i będzie miał dość homeopatii. Co więcej,
pokaże teksty rodzinie, opowie o nich znajomym i automatycznie stanie
się wrogiem tej oszukańczej terapii.
Internet
to potężne narzędzie. Odkąd na pierwszej stronie największej wyszukiwarki,
na dwóch pierwszych miejscach „wiszą" od lat moje informacje o homeopatii,
mam prawo uważać, że dotarłem do setek tysięcy (a może kilku milionów)
internautów i przekazałem im prawdę o tym oszustwie".
Ogólna
liczba moich artykułów na temat homeopatii opublikowanych w papierowych i elektronicznych mediach przekracza obecnie sto. Nic dziwnego, że zostałem ogłoszony
„wrogiem publicznym homeopatii nr 1". Osobiście, jestem z tego miana bardzo
dumny.
IMPERIUM
KONTRATAKUJE
Nic
dziwnego też, że homeopaci nie mogąc przeciwstawić nic merytorycznego moim
argumentom pozwali mnie do sądu. Zrobiła to Izba Gospodarcza Farmacja Polska,
której prezeska jest właścicielem holdingu homeopatycznego. I cóż się
okazało? Jedyną instytucją, która zgodnie ze zdrowym rozsądkiem zareagowała
na moje „przestępstwa" był warszawski Sąd Okręgowy. Pozew został
odrzucony z uzasadnieniem, że jako profesor medycyny mam prawo brać udział w debacie publicznej na temat homeopatii, zwłaszcza, że działam w interesie społecznym.
Tak więc, sąd orzekł, że oszustwo można
nazywać oszustwem.
KLĘSKA
FINANSOWA HOMEOPATII
I
wreszcie, po 11-letniej walce z całym środowiskiem homeopatycznym oraz
resortem „zdrowia" otrzymałem od zaprzyjaźnionego dziennikarza mail z poniższym
artykułem. Muszę jeszcze wspomnieć, że przez ostatnie lata otrzymałem potężne
wsparcie ze strony Klubu Sceptyków Polskich oraz Polskiego Stowarzyszenia
Racjonalistów. Warto zajrzeć na strony internetowe tych organizacji. Dopiero
wtedy, gdy zobaczą Państwo, czym jest w istocie homeopatia, włos Wam się zjeży
na głowie. Głównie dlatego, że to oszustwo, stanowiące zagrożenie dla
zdrowia i życia kilkuset tysięcy ludzi (w tym wielu dzieci), jest popierane i promowane przez Najjaśniejszą Rzeczpospolitą.
Sytuacji
wyżej opisanej nic już nie zmieni. Żadne ministerialne rozporządzenia nie wpłyną
na zwiększenie popytu. A cen „leków" homeopatycznych nie można podnosić w nieskończoność.
Jestem
dumny, że mój kraj, jest europejskim liderem w walce z oszustwami leczniczymi.
« Zdrowie (Publikacja: 15-09-2012 Ostatnia zmiana: 18-09-2012)
Andrzej GregosiewiczProfesor zwyczajny, kierownik Katedry i Kliniki Ortopedii Dziecięcej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. Od 2001 roku prowadzi walkę z oszustwami leczniczymi typu homeopatii, bioenergoterapii, radiestezji i innymi rodzajami tzw. "medycyny alternatywnej". Opublikował na ten temat ponad 80 artykułów w mediach papierowych i elektronicznych. Jest „ojcem chrzestnym” akcji medialnej przeciwko homeopatii. W 2008 roku, głównie na skutek Jego konsekwentnej działalności publicystycznej oraz wygrania procesu sądowego z Izbą Gospodarczą Farmacja Polska oraz producentami "leków" homeopatycznych, rozpoczęła się szeroka debata publiczna na temat wartości leczniczych tego sposobu terapii. Jest członkiem-założycielem Klubu Sceptyków Polskich. W 2011 roku Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, na wniosek prof. Andrzeja Gregosiewicza, rozpoczął - bezprecedensową w Europie - procedurę wyjaśniającą, czy homeopatyczny koncern Boiron (filia w Polsce) nie prowadzi praktyk niezgodnych ze zbiorowym interesem konsumentów. Liczba tekstów na portalu: 26 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Jasnowidzenie czy ciemnomyślenie? | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8347 |