|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Społeczeństwo Dlaczego fundamentaliści religijni zdobywają rządy dusz Autor tekstu: Radosław S. Czarnecki
(uzupełnienie
refleksji Barry’ego Rubina) *
Możemy
stać się wszystkim, czym stać się zechcemy
Pico
della Mirandola
Są muzułmanie
(i jest ich na pewno spora liczba, większa zapewne niźli wygląda to z płaszczyzny
medialnej) którzy inaczej patrzą na świat idei, świat postępu i rozwoju, świat
współpracy międzynarodowej, między religijnej, między kulturowej i przede
wszystkim — między ludzkiej. B.Rubin pisze o nich niezwykle mądrze i obrazowo: to oni, umiarkowani wyznawcy islamu są narażeni przede wszystkim na
terroryzm i ostracyzm islamistów, czy raczej fanatycznych i fundamentalistycznych wyznawców religii Mahometa. Rację ma też izraelski
uczony stwierdzając, że to Zachód przez swą niekonsekwentną politykę (albo i jej mętne meandry) wzmacnia islamistów, wszelki ekstremizm islamski. Jak
zresztą i inne, podobne fanatyzmy religijne, egzystujące na terenie kultury
zachodniej. A wystarczy jedynie przestrzegać i egzekwować prawo .......
Medialność polityki (czyli jej tabloidyzacja), tzw. political
corectness (czyli opacznie pojmowana wolność obywatelska) i grzechy
zaniechania (czyli walka za wszelką cenę o głosy wyborcze, bez względu na
koszty społeczne) to są główne podstawy dla których ekstremizm religijny,
fundamentalizm i fanatyzm mają się coraz lepiej, są coraz lepiej i wyraźniej
słyszalne, stają się realną codziennością zlaicyzowanej (tak mogło się
zdawać do niedawna) przestrzeni publicznej łacińsko-atlantyckiej kultury.
Naszej kultury.
Jak celnie zauważa J.Gouldsblom (holenderski socjolog i etnolog) nasz
dyskurs o religiach pozostaje cały czas pod wpływem narracji teologicznej, używającej
argumentacji (i przy tym plącząc jej elementy) etycznej i emicznej. Podczas
gdy wypadałoby odejść w przypadkach ekstremizmu religijnego (wszelkiej maści)
od postmodernistycznego chaosu i niezdecydowania na rzecz suchej jurydyczności,
czystego przestrzegania stanowionego prawa. Prawa idącego w kierunku
traktowania wierzeń religijnych jako autentycznej sprawy pojedynczej osoby. Jako
zagadnienia — tylko — jednostkowego i osobistego. I tak traktowanego. Wszelkie
zbiorowe, grupowe lub wspólnotowe egzaltacje czy żądania prawo w tym akurat
przypadku winno pomijać i nie dopuszczać do ewentualnych, jurydycznych postępowań.
Chyba, że jest ono przekraczane.
R.Malraux
rzekł był onegdaj, iż wiek XXI będzie wiekiem religii, albo nie będzie go
wcale. Dziś — gdy z jednej strony fundamentalizm religijny, przede wszystkim
widziany jako niebywały postęp islamizmu, ale też i zdobywanie kolejnych przyczółków w świadomości laicyzujących się do niedawna społeczeństw Zachodu -
Holandia, USA czy pentekostalne kościoły w skali całego świata
(charyzmatyczne wspólnoty zielonoświątkowców i spokrewnionych z nimi
ideologicznie ewangelikanów liczą dziś już ok. 400 mln wyznawców na Ziemi),
postępy ortodoksji judaistycznej w samym Izraelu, rozwój fanatyzmu w ramach
tzw. hindutvy etc. — obraz świata
ukojonego religijnie, wolnego od napięć i konfliktów na tym tle nie jest
optymistyczny. Czyżby cytowany Francuz miał mieć rację?
Zmarły
niedawno polski znawca zagadnień religioznawczych od podszewki M.Horoszewicz
uważał, iż a-religijność i sekularyzacja kultury Zachodu to
ewenement w skali świata. W pozostałych regionach globu religie i wyznania
religijne — jego zdaniem — kwitną, irracjonalizm panuje w najlepsze, a potrzeba Absolutu i sacrum są źródłem
tożsamości narodów, społeczeństw czy wspólnot tak jak przed wiekami (w
niektórych rejonach ich znaczenie w ostatnich dekadach nawet wzrosło w porównaniu z czasami sprzed trzech — czterech dekad). Już przed ponad 15 laty tak
dziennikarz „Gazety Wyborczej" opisywał ówczesną realność miasta Hasake
(Syria), kraju zlaicyzowanego, w miarę — jak na warunki arabskie — świeckiego i postępowego: "...coraz częściej
widzi się studentki w czadorach. Kilkanaście lat temu chodziły w minispódniczkach..… Rodzina Abrahama
handlowała przyprawami
30lat
temu; nikogo nie
obchodziło czy Abraham był
Ormianinem, Żydem czy
Bułgarem. Był
po prostu naszym sąsiadem.......
Hasake
zmieniło się. Nie ma już kin. Komu by się
chciało chodzić do kina, skoro
można kupić
satelitę. Kiedyś na trawnik urosłą
trawa, w parku palmy. Był nawet las. Teraz na miejscu lasu sterczy kilka
kikutów, trawniki
wyasfaltowano. Ktoś wyciął
drzewa, niewiadomo
już kto i dlaczego. Kiedyś… " [ 1 ].
Co będzie po zwycięstwie demokracji w Syrii — można tylko przywoływać
analogie z Egiptu lub Libii. Bezkrytyczne i bezrefleksyjne poparcie tzw. rewolucji w świecie arabskim będzie miało (i już ma) swoją gorzką, trudną do
przewidzenia, cenę.
R.Rorty
zauważył, że "....narody, kościoły
czy ruchy społeczne świecą blaskiem przykładów historycznych nie dlatego, że
odbijają promienie emitowane z jakiegoś wyższego źródła, ale w efekcie
przeciwstawienia — porównania z innymi, gorszymi wspólnotami"
[ 2 ]. I na ten aspekt m.in. zwraca uwagę (choć nie bezpośrednio) B.Rubin w rzeczonym tekście — zainteresowanie mediów skrajnościami, ekstremizmem,
fanatyzmem czy postawami wręcz poza-normalnymi. Bo to można dobrze sprzedać,
bo to wzbudza zainteresowanie (krótkie bo krótkie, ale idea newsa jako podstawy medialnej egzystencji tego właśnie wymaga). I dlatego fundamentaliści, fanatycy, ekstremizm i wszelaka surowość, granicząca z purytanizmem (to jest m.in. rosnący wpływ osób o takiej mentalności w mediach i mainstreamie: np. lokowanie przez Opus Dei czy Legion Chrystusa swych
członków bądź sympatyków w ośrodkach opiniotwórczych, medialnych,
naukowych etc. [ 3 ]czy sponsoring przez ultra-konserwatywne gremia muzułmańskie wywodzące się z bogatych w petro-dolary szejkanatów z nad Zatoki Perskiej czy z regionalnego mocarstwa jakim jest Arabia Saudyjska
ortodoksów islamskich, szkół i uczelni kształcących wojowniczych mułłów,
ekstremistycznych mediów arabskojęzycznych itd.) mają takie przychylne i szerokie publicity. Bo przecież nie
trzeba być przygotowanym, nie trzeba znać tematu, nie trzeba czytać i wgłębiać
się w dane zagadnienie; wystarczy news ..… i dobre rezultaty sprzedaży.
To media i ich zainteresowanie
kreowały w sposób bezkrytyczny, apologetyczny, hagiograficzny, przez ostatnie
dekady XX wieku jako idoli, jako osoby charyzmatyczne (czyli warte uwagi), jako
swoistych guru społeczności światowej, takich przywódców religijnych jak
Chomeini, Jana Paweł II czy Dalajlama. Przy wszystkich różnicach ideowych,
osobowości, religijnych itd. łączy ich jedno — są (byli) nośnikami
irracjonalizmu, wiary w poza realny świat, przewodnikami duchowymi milionów
wiernych przenoszącymi ich marzenia, świadomość, sposób patrzenia na
doczesny świat etc. w zaświaty. Umartwianie się nie jest równoznaczne ze śmiercią — jak zauważa celnie M.Foucault — ale "… równa
się ono wyrzekaniu się tego świata i własnej w nim istoty; jest czymś w rodzaju śmierci na co dzień. Takiej śmierci, która zapewnia życie w innym
świecie" [ 4 ].
"Religia jest w istocie świadomością
ludzkiej nie samowystarczalności, przyznaniem słabości. (...) Nieodmiennym
przesłaniem kultu religijnego jest: odległość od skończoności do nieskończoności
jest zawsze nieskończona" [ 5 ] — tak L.Kołakowski w swej przenikliwej analizie charakteryzuje drogi wiodące
ludzką kondycję ku religii i religijności. Gdy do tych ocen i słusznych bez
wątpienia wniosków dodać prowadzoną od kilku dekad zmasowaną akcję
deprecjacji (i to z różnych kierunków, z różnych środowisk, powodowanej
różnymi pobudkami) pozytywnej roli nauki w ludzkim poznaniu świata, możliwości
poszerzania horyzontów człowieczej wiedzy o jego istocie i pochodzeniu,
sprawczych mocy osobowego umysłu, trudno dziwić się, iż emocje religijne,
irracjonalizm (immanentny wierzeniom religijnym), i fanatyzm (który był zawsze i jest jak widać, nader często istotą
religii) zdobywają kolejne przyczółki współczesnego, po-nowoczesnego świata.
Zwłaszcza kiedy postmodernistyczna narracja dopuszcza — na równoważnych
warunkach — wszystkie sądy, mniemania czy tezy, nawet te najbardziej
absurdalne i przeczące zdrowemu rozsądkowi. Ma to być jakoby przejaw
pluralizmu, wolności wypowiedzi czy demokracji.
A ludzie, jak to ludzie. W większości nie chcą być Prometeuszami ani
Herkulesami. Wolą zadowolić się — zwłaszcza jeśli edukacja i dostęp do
wiedzy są utrudnione z różnych względów — rolą cichego, pokornego,
bogobojnego niewolnika mentalnego, bo tak zostali ulepieni i ukształtowani
przez Torę, Nowy Testament czy Koran.
Im bardziej dewaluuje się znaczenie nauki, pokazuje się jej dzisiejszą
niedoskonałość i luki w objaśnianiu świata (nauka nigdy nie była i nie będzie
tym czym absolutna, aprioryczna wiara, bo jest niekończącym się procesem oraz
ewolucją ludzkiego umysłu i zdolności człowieka) tym bardziej poszerza się
luka w którą wciskają się różni hochsztaplerzy
od czarnej (i białej) magii, cwani prestidigitatorzy (od wyciągania
kolejnych królików z kapelusza), sztukmistrze (od dymów lub kadzideł), kapłani
tarotów, chiromancji, horoskopów, okultyzmu itd. To podbudowa dla wszelakiego
irracjonalizmu, a dalej — do ekstremizmu i fanatyzmu na tym tle.
Ta krytyka rozumu osiągnęła często takie apokaliptyczne horyzonty (w
różnych kulturach, w różnych regionach świata, artykułowana przez różnych
autorów), iż nie dziwi odruch odrzucenia racjonalności przez nie tylko
niewyedukowane, niewykształcone, zaślepione irracjonalizmem jednostki. Bo jeśli
to rozum obarcza się tragedią Holocaustu, fordowską „taśmą produkcyjną" i przeniesieniem jej zasad na pole nowoczesnej wojny; jeśli w nim i w jego
triumfie znajduje się korzenie gilotyny, łagrów, Konzentrationslagern, to
chyba pora umierać. Zwłaszcza rozumowi. A wszystko po to, aby pokazać jakim
dramatem człowieka, jaką traumą są obarczone, zdemistyfikowane i zlaicyzowane czasy nowoczesności. Bo w podtekście tych dekonstrukcji i tych
wniosków leży zawsze nadzieja na cofnięcie do dobrych, średniowiecznych (często
mitycznych bo minionych dawno) czasów [ 6 ].
Ten sposób myślenia charakterystyczny jest dla wszelkich obskurantów, purytanów,
fanatyków i fundamentalistów religijnych.
Barry Rubin zwraca uwagę w swym przejmującym tekście na fragment -
niezmiernie istotny, bo najbardziej drastyczny i antypatyczny — problemu światowego
jakim jest religijny fanatyzm i jego efekty. Fundamentalizm i ekstremizm
religijny, mimo różnic doktrynalnych oraz wzajemnej nienawiści jednoczą się
zazwyczaj w walce z oświeceniem, racjonalizmem, racjami naukowymi, logiką.
Niech tego przykładem będą wzajemne wsparcie — podczas ONZ-owskich
Konferencji ds. Demografii — jakie udzielały sobie Watykan (Jana Pawła II) i
.… wszelkie islamskie reżimy (Sudan, Iran ajatollaha Chomeiniego, Afganistan
talibów). Także wspólne marzenia o Armagedonie niezwykle zbliżyły w ostatnich dekadach — ideowo (na razie) — amerykańskich fundamentalistów
protestanckich (przede wszystkim ewangelikanów) i judaistycznych ortodoksów.
To są podstawowe przesłanki powrotu wierzeń religijnych w tak
opresyjnej (i to coraz bardziej) formie na współczesny orbis
terrarum. To jest niezaprzeczalny fakt, warty zastanowienia, dyskusji i podjęcia
konkretnych przeciwdziałających kroków [ 7 ].Warto
walczyć przede wszystkim o przywrócenie wartości nauce, jej znaczeniu w postępie i rozwoju ludzkości, a w efekcie — restytuować prymat rozumu w działalności
człowieka. Oczywiście — wiąże się to dalszą z demistyfikacją, racjonalizacją i laicyzacją życia.
No i edukacja, edukacja, edukacja. We wszystkich (możliwie) regionach świata — przede wszystkim za pomocą
globalnych mediów. Ale czy aby "nie
żądam za wiele ?".
*-chodzi o materiał Barry Rubina pt. Gdzie są muzułmańscy anty-islamiści? Walczą i są mordowani przez
islamistów,
Przypisy: [ 1 ] - Trzech z paskudnego miejsca,
"Gazeta
Wyborcza" / Magazyn nr 5/205 z dnia 31.01.1997 [ 2 ] R.S.Czarnecki, Wobec religii, (w): Res
Humananr 1/74/2005
s. 35 [ 4 ] M.Foucault, Politics, Philosophy,
Culture. Interviews and other writings 1977-84, London 1988, s. 70 [ 5 ] L.Kołakowski, Religion: If there is
no God ...; On God, the Devil, Sin and other worries of the so-called
Philosophy of Religion, Fontana 1982, s. 194 (i kolejne) « Społeczeństwo (Publikacja: 20-09-2012 )
Radosław S. CzarneckiDoktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", ma na koncie ponad 130 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Mieszka we Wrocławiu. Liczba tekstów na portalu: 129 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Return Pana Boga | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8364 |
|