Trudno powiedzieć, czy religijność opuszcza nowoczesny świat, co i tak byłoby procesem spóźnionym o setki lat. W świecie zachodnim widzimy
zjawiska budzące nadzieję, starczy wspomnieć, że tak katolickie i przez to
antyhumanistyczne kraje, jak Irlandia i Hiszpania stały się znacznie bardziej
laickie, niż były kiedykolwiek w swojej historii. Mamy też kraje, które obok
wielu strat odniosły też korzyści płynące z istniejącego u nich systemu
komunistycznego — Czechy, Estonię, gdzie religie nie porywają w swój
transowo — narkotyczny świat większych grup społecznych. Całkiem możliwe
zresztą, że czeski i estoński sceptycyzm nie są wynikiem propagowania laickości
przez wątpliwe pod innymi względami czerwone władze. W końcu w Czechach działali
Husyci, po których upadku narzucano naszym południowym sąsiadom religię
katolicką długo i z uporem, z kolei Estonia była rządzona przez zakon
rycerski, a to z pewnością nie było miłe...
Z drugiej strony mamy na Zachodzie Stany Zjednoczone z ogromnym wpływem
na politykę, kulturę i codzienne życie fundamentalistów chrześcijańskich.
Mamy szerzący się również w Europie ewangelikański kreacjonizm. Mamy kraje
takie jak Polska, czy Włochy, gdzie katolicyzm nadal niesłusznie cieszy się
mianem spoiwa społecznego, choć te społeczeństwa z uporem niszczył,
sprowadzając je z XVI wiecznego rozkwitu do miana slumsów Europy (Rzym,
Neapol, Galicja). Jeśli spojrzy się na całą mapę globu, zobaczymy ogromny
obszar zajmowany przez państwa muzułmańskie, gdzie religijność narasta, życie
codzienne staje się coraz bardziej nasycone przemocą. Odpowiedzią na to jest
radykalizacja postaw w Indiach, kraju stanowiącym główny cel muzułmańskich
terrorystów różnych opcji, gdzie też wzrasta popularność radykalnego
hinduizmu.
Skupmy się jednak na nielicznych wyspach rzeczywistego laicyzmu. I tam nie można mówić o pełnym triumfie racjonalnego myślenia. Choć religia
na szczęście opuszcza głowy ich mieszkańców, to w zamian pojawia się moda
na zjawiska paranormalne. Ludzie nie mogąc wdychać oparów opium „Jezus"
zaczynają fascynować się magią i czarami, ezoteryką, new age, medytacją
jogiczną, astrologią etc. etc. Wśród skandynawskich humanistów pojawiają
się kulty neopogańskie, czasem podparte życiem w świecie literatury i gier
fantastycznych. Wszystko wskazuje na to, że mózg ludzki naprawdę nie ewoluował
przez ostatnie sto tysięcy lat i nadal najnaturalniejszym światopoglądem dla
nas jest perspektywa koczującej w małej grupie małpy, której myśli krążą
się wokół obiektów wielkości banana, które można zjeść, lub wykorzystać
do wybicia zębów nielubianemu członkowi grupy.
Nauka odsłania nam niezwykłe tajemnice wszechświata, w makro- i w
mikroskali. Nie są to niejasne, a w istocie prostackie mity zmyślone na gorąco
przez naszych przodków i uświęcone przez głuchy telefon bezmyślnej
tradycji, lecz prawdziwe zagadki, niekiedy wykraczające daleko poza intuicje
naszego nie zmienionego od dziesiątków tysięcy lat mózgu. Te tajemnice nie
cieszą większości Homo sapiens na planecie Ziemia. Nie da się ich od razu
zjeść, nie da się nimi dać w zęby sąsiadowi, nie da się ich wpleść we włosy,
aby zaimponować rywalom i rywalkom, również składanie przed nimi w ofierze
kozy jakby nie pasuje i nie cieszy.
Tajemnicze czakramy w ciele, zginanie łyżeczek siłą woli,
odczytywanie myśli na odległość, próby uniesienia się w powietrze za pomocą
antycznych choreografii — to wszystko cieszy i fascynuje ogół bardziej, niż
fizyka kwantowa, niż odkrywanie nowych planet, niż księga życia, którą
coraz lepiej tłumaczy coraz bardziej zaawansowana genetyka. Będące cudem
techniki laptopy używane są często po to, aby przyjmować mistyczną moc
uzdrowicielskiej modlitwy lamy z Tybetu, albo by śledzić spisek rządu amerykańskiego
dotyczący UFO, przy jednoczesnym założeniu, że wyprawa na Księżyc
przebiegała w studiu filmowym. Uśmiechnięta twarz lamy lecząca nas ze zdjęcia
na monitorze działa na wielu z nas lepiej, niż fascynujące odkrycia współczesnej
medycyny, niż to choćby, że choć niedoskonale, to jednak możemy już widzieć i słyszeć zastępując elektroniką utracone organy zmysłowe.
Choć możemy zacisnąć w dłoni komputer łączący nas z Internetem na
terenie całego niemal globu, nadal większość z nas dostaje wypieków na
twarzy, gdy słyszy o ludziach „czytających w myślach". A o ile robi się
zabawniej, gdy czyta się w myślach osób zmarłych… O co są pytane te osoby
zmarłe? O zagadki pośmiertnej egzystencji? O to, czy są na Shivloce (raj boga
Sziwy), czy w muzułmańskim, albo chrześcijańskim raju? Nie. Z rzekomymi
duchami się rozmawia o tym, że zupa była za słona.
Dlatego zachęcam wszystkich zafascynowanych mistycznymi bananami do
sprawdzenia swoich sił i ubiegania się o Nagrodę Syzyfa opiewającą na
milion euro! Na terenie Polski eliminacjami zajmuje się Klub Sceptyków
Polskich i Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów. Regulamin nagrody można
przeczytać tu: http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,8403
. Oczywiście większość osób czytających powyższy esej to racjonaliści,
zatem przede wszystkim proszę was o zachęcanie magów w otoczeniu do
sprawdzenia się w rzeczywistości, co przecież może się im bardzo opłacić.
Gdybyśmy wierzyli tylko temu, co się pisze i co się gada, to ten milion
powinien przejść w ręce szczęśliwego dywanowego lotnika już po tygodniu… A o tajemnicach wielkości banana mówię więcej w kolejnym filmiku z cyklu
„Bezbożna pogadanka":
Prezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Historyk sztuki, poeta i muzyk, nieco samozwańczy indolog, muzykolog i orientalista. Publikuje w gazetach „Akant”, „Duniya” etc., współtworzy portal studiów indyjskich Hanuman, jest zaangażowany w organizowanie takich wydarzeń, jak Dni Indyjskie we Wrocławiu.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.