Msza kojarzy mi się nieodparcie z pociągiem metra przejeżdżającym z punktu A do punktu B. Punkt A to tak zwane „życie doczesne", zaś
punkt B to domniemane przez katolików „życie wieczne". Msza, w której
każdy katolik powinien uczestniczyć co tydzień, jest swego rodzaju wprawką
do tego, co ma się zdarzyć gdy już umrze.
Funkcję
pociągu pełni w tym wypadku Jezus, którego domniemane śmierć i zmartwychwstanie powtarzane są na każdej mszy, stanowiąc jej główny aspekt.
Można przypuszczać, że wszelkie inne aspekty domniemanej osobowości Jezusa,
będącego dla katolików jedną z trzech form boga Jahwe, są dla nich mniej
istotne, lub zgoła nieistotne.
Dlatego
my, ateiści, mylimy się przeważnie, gdy liczymy na to, że pokazywanie niespójności w mitycznych postaciach Jezusa i Jahwe, oraz wzajemnej sprzeczności ich cech,
może otworzyć oczy zanurzonemu w oparach swej wiary katolikowi. Te niespójności i sprzeczności katolików przeważnie nie obchodzą. Dla nich najważniejszy
jest ów pociąg metra z punktu A do punktu B. Reszta to tylko szczegóły, których
nie mają ambicji poznać, jeśli miałyby przeczyć pewności kursowania owego
metra, którym przejazd ćwiczy się co niedzielę, a nawet częściej.
Uporczywe
ćwiczenia ze śmierci i zmartwychwstania pokazują, że istotą katolicyzmu
jest wdrożenie pewności tego procesu. Cała teologiczna reszta ma być tylko
konstrukcją stacji, bo przecież metro jeżdżące z A do B wymaga
infrastruktury. Ta infrastruktura może być dziwaczna, nielogiczna, wewnętrznie
sprzeczna. Ot, taki styl w architekturze wiary… Liczy się tylko to, aby pociąg
jeździł i brał ze sobą spragnionych pasażerów.
Tłumaczy
to doskonale znany powszechnie fakt tego, że przeciętny ateista europejski zna
lepiej teologię chrześcijańską, niż wierzący katolik, czy protestant. My
nie skupiamy się na pociągu z A do B, lecz na budowie stacji, której niemożliwość
zauważamy. Tymczasem ludzi wierzących budowa stacji nie obchodzi, czasem
celowo, bo przecież mogłaby zaszkodzić ich pewności zmartwychwstania.
Chrześcijanin
najczęściej nie pyta się o istotę swojego boga, o jego charakter, o logikę
jego opisanych działań. Pytanie
interesujące chrześcijanina brzmi: „czy rzeczywiście będę żył
wiecznie?" i jest to pytanie retoryczne, bowiem udział w mszach ma wdrażać
odpowiedź „na pewno tak". Ta odpowiedź jest wdrażana na bazie
powtarzania licznych czynności, bowiem logika dawno już okazała się dla
chrześcijan niesatysfakcjonującym rozwiązaniem.
Można
się zastanawiać, czy rzadsze uczęszczanie na mszę przez niektórych chrześcijan
oznacza rzeczywiście ich słabszą wiarę. Mnie wydaje się, że wielu
wypadkach oznacza to, iż dane osoby mają pewność zmartwychwstania wymagającą
po prostu mniejszej ilości ćwiczeń pewności.
Ateiście
„ćwiczenie pewności" musi się wydać czymś absurdalnym, ale na tym
właśnie procesie opiera się wiara. Nie powinniśmy myśleć o wierze jako o czymś płynącym z głębi przemyśleń. Wiara to „ćwiczenie pewności" i nic więcej. A jak pokazują rozmaite religie na świecie, ćwiczyć można
pewność dowolnej rzeczy. Ważne jest jedynie, aby ćwiczący miał wrażenie,
że te ćwiczenia są dla niego opłacalne. Że niosą ze sobą nagrodę — na
przykład życie wieczne.
Czy mam
rację nazywając całą resztę chrześcijaństwa architekturą owej
metaforycznej stacji metra, zaś jego sednem przejazd pociągiem metra ze stacji A do stacji B? To bardzo łatwo sprawdzić. Wystarczy chrześcijanin, który
udowodni, że wierzyłby nadal w chrześcijaństwo, gdyby za tą wiarą nie szła
wymagająca ćwiczeń pewność własnego zmartwychwstania.
Dalszą część moich rozważań zawarłem jak zwykle w filmiku z cyklu „Bezbożna pogadanka":
Prezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Historyk sztuki, poeta i muzyk, nieco samozwańczy indolog, muzykolog i orientalista. Publikuje w gazetach „Akant”, „Duniya” etc., współtworzy portal studiów indyjskich Hanuman, jest zaangażowany w organizowanie takich wydarzeń, jak Dni Indyjskie we Wrocławiu.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.