|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Sztuka » Filmy i filmoznawstwo
Mała, wielka miłość Autor tekstu: Marcin Punpur
Słowo miłość
brzmi dziś jakoś staroświecko, patetycznie i zadziwiająco nieżyciowo. Mamy
oto uczucie zarezerwowane na wyjątkową okazję, o której ziszczeniu marzą
wszyscy, a tylko nielicznym się to udaje. Przy czym pokutuje tu najczęściej
romantyczna wizja miłości, która się po prostu przydarza i całkowicie pochłania, a nie rzadko niszczy jednostkę. Pomysł by miłość wypracować, pielęgnować i włożyć w nią pewien wysiłek, a potem odkrywać w drobnych detalach
codziennego życia, wydaje się zdecydowanie mniej pociągający. Taka miłość
nie jest efemerycznym uczuciem lecz działaniem, które jak każda prawdziwa
wartość ma swoją cenę i koszty.
Stąd też najnowszy
film Michaela Haneke zatytułowany „Miłość" niektórzy mogą odebrać
jako rzecz zgoła nie na temat. Fabuła, dodajmy bardzo oszczędna, zasadza się
na relacji dwojga starszych ludzi: Anne i George, z których jedno w wyniku
choroby powoli umiera. Niewiele wiemy na temat tej pary, poza tym, że są ludźmi z wyższej sfery, ceniącymi wartości kulturalne, w tym przede wszystkim muzykę
klasyczną, której są znawcami i nauczycielami. Główna bohaterka przed
chorobą była cenioną korepetytorką gry na fortepianie. Wylew spowodował częściowy
paraliż i na zawsze odebrał sposobność do gry na tym instrumencie.
Haneke ukazuje dramat
małżeństwa, gdzie jedna osoba traci kontrolę nad swoim ciałem i umysłem, a druga staje się tego świadomym i aktywnym świadkiem. Główna bohaterka
buntuje się na początku przed uznaniem ją za kalekę i strofuje swojego męża
by zajął się sobą. Z czasem jednak potrzebuje go w zaspokojeniu najbardziej
elementarnych potrzeb. Mąż wprawdzie zatrudnia pielęgniarkę, która odwiedza
ich kilka razy w tygodniu, ale nie zwalnia go to z obowiązku ciągłej opieki i troski nad chorą żoną. Jej stan z dnia na dzień pogarsza się, zamieniając
piękną i elegancką kobietę w fizyczny wrak.
Haneke nie epatuje
agonią ani jej nie pudruje. Proces rozkładu ciała i świadomości jest
ukazany surowo i ze szczegółami, które uwiarygodnia znakomita gra aktorska.
Nie ma tu mowy o żadnym sentymentalizmie czy patosie, które są w ogóle obce
twórczości Haneke. Bohaterowie są świadomi tego co ich czeka i zdają sobie
sprawę z własnej bezsilności. Z drugiej strony pojawia się też złość i frustracja, które nadają postaciom głębszy, ludzki wymiar.
Reakcje córki, która
chce się zbuntować i znaleźć „jakieś rozwiązanie" budzą irytację u jej ojca, gdyż w jego mniemaniu oznaczają kapitulację i ucieczkę od
problemu. George postanawia pozostać do końca przy swojej żonie. Nie użala
się nad sobą i troskliwie wspiera swoją partnerkę, ale jednocześnie ma kłopot z zaakceptowaniem nowego położenia. Słucha muzyki wyobrażając sobie żonę
grającą na fortepianie. Zaraz potem obserwujemy go karmiącego ją łyżeczką
jak małe dziecko. Czasem Anne wraca na krótko świadomość i mimo kłopotów z werbalną ekspresją nawiązuje się pomiędzy nimi nić porozumienia. Trudno
tylko powiedzieć czy te momenty oświetlają czy raczej pogłębiają smutek,
towarzyszący przy odejściu bliskiej osoby.
Haneke to reżyser,
którego podstawową idee fixe jest
wszystko to co staramy się wyprzeć i zapomnieć. Śmierć jest tu kolejną
wariacją na ten temat. Obok medialnej pornografii tanatosa, śmierć stała się w naszym społeczeństwie tematem tabu nie przystającym do współczesnego świata z jego kultem młodości i sprawności. Anne ewidentnie wstydzi się swojej
choroby. Kiedy w mieszkaniu pojawia się były uczeń, urywa
rozmowę w reakcji na pytanie o przyczyny jej paraliżu. Chce zapomnieć o przeszłości. Jej tragizm polega na tym, że nie widzi dla siebie także
przyszłości.
George w końcu
decyduje się na izolację od zewnętrznego świata, który wydaje mu się obcy.
Zarzuca swojej córce i jednej z opiekunek ignorancję i bezczelność. Chce
tylko godnej śmierci, a po drugiej stronie spotyka niezrozumienie i arogancję
ludzi, którzy wiedzą jak należy opiekować się starszymi. Wybiera samotność i wykluczenie, bo tylko one dają w tej sytuacji poczucie godności.
Nowy film Haneke to
moralitet na temat miłości w ekstremalnej sytuacji. Miłości, która spełnia
się w umieraniu, zwiastując jednocześnie jej nieunikniony koniec. Miłości
odartej z sentymentalizmu i patosu, a jednocześnie bardzo ludzkiej, zwyczajnej.
Zdecydowanie zasłużona
Złota Palma!
« Filmy i filmoznawstwo (Publikacja: 27-11-2012 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8530 |
|