|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Światopogląd » Racjonalizm
Dwie wizje racjonalizmu Autor tekstu: Radosław S. Czarnecki
Wiem,
że nic nie wiem
Sokrates
Czytając wpisy Czytelników pod tekstami publikowanymi na portalu racjonalista.pl
bardzo często spotkać można się z kontrowersjami co do rozumienia pojęcia:
racjonalizm. To z kolei determinuje ostre polemiki w spojrzeniu na rzeczywistość nas otaczającą (i w interpretacji procesów społecznych w niej zachodzących).
Można z grubsza założyć, że spotykamy się z dwiema wizjami
racjonalizmu. Obie określić można, na podstawie analizy komentarzy Czytelników,
jako racjonalizm uniwersalizmu i racjonalizm pokojowej koegzystencji.
Uniwersalny trend w traktowaniu racjonalizmu można z kolei nazwać
racjonalizmem ortodoksyjnych zasad, co jednocześnie określa ów kierunek jako
myślenie zamknięte, zablokowane na ewolucję świata idei, egotyczny i "wsobny",
nawet — partykularny. Drugą twarz racjonalizmu — opowiadającą się przede
wszystkim za "pokojową koegzystencją" wszystkich ludzi "dobrej woli" — określać możemy mianem czynnej, ewolucyjnej,
altruistycznej i przede wszystkim — humanistycznej. Za prof. Tadeuszem Kotarbińskim
nazywałbym ów trend "racjonalizmem
spolegliwym".
Myślę, że obie wizje czerpią swą genezę w Oświeceniu, ale druga
koncepcja (i praktyka z nią związana) jest mi osobiście bliższą ze względu
na jej humanistyczną i ludzką (w wymiarze gatunkowym) egzemplifikację. Te
bowiem elementy, a nie fundamentalistyczny upór (nawet uzasadniony niekiedy
prawdziwością wyznawanych zasad), są wyznacznikiem naszego wspólnego trwania
na tej planecie, zwłaszcza w obliczu piętrzących się coraz to nowych zagrożeń,
wynikających często z przyczyn cywilizacyjno-kulturowych.
Ideowość, jednoznaczność zasad, ortodoksja poglądów są cennym, bo
świadczącym o głębokości i racjonalizmie wyznawanego światopoglądu. Ale
co mówi o spolegliwości Wielki Polski Myśliciel, może najważniejszy w XX
wieku spośród rodzimych uczonych i jak
to pojęcie można zastosować w prezentowanym sporze dotyczącym racjonalizmu
oraz jak je umocować w polskiej
rzeczywistości II dekady XXI wieku?
Otóż według prof. Kotarbiński człowiek spolegliwy (stąd właśnie
bierze się pojmowanie spolegliwości jako takiej) to osoba na której można
polegać, godna zaufania, niezawodna, wypróbowana. To opiekun będący uznanym
jako ktoś "...kto ma jako zadanie dbać o kogoś poszczególnego lub o taką czy inna gromadę istot, pilnując takiego
lub innego ich dobra". A czyż najwyższym dobrem nie są pokój i zgodna
koegzystencja?
I dalej stwierdza Wielki Polski Myśliciel: "...jego marzeniem jest by świat był tak urządzony, żeby nikt nie był
zmuszony nikomu zadawać ciosów sprowadzających nieszczęście, lecz żeby
wszyscy wszystkim wzajemnie dopomagali w obronie przed klęską. Skoro przyrody,
zgoła inaczej urządzonej, przerobić na taką nie sposób, pragnie on (opiekun
spolegliwy — dod. rscz) uczestniczyć
jak najgorliwiej w podobnym urządzaniu ludzkości".
Jak wysoce humanistyczna to idea, postawa. A przecież humanizm, otwarcie
na człowieka, szacunek dla godności i odmienności każdej jednostki wynikają
bezpośrednio z rudymentarnych wartości uznawanych za cywilizacyjny punkt wyjścia
tego co zwiemy Zachodem. Za pryncypia Oświecenia.
Andrzej Koraszewski podczas jednej z polemik napisał:
"......Dlaczego tak bardzo nie znoszę
karykaturalnego obrazu w „plemiennych" sporach, dlaczego nie jestem członkiem
żadnego plemienia? Znam wielu wierzących, którzy są po prostu cudownymi ludźmi i którzy w żaden sposób mi się nie kojarzą z tymi mniej cudownymi. Ci mniej
cudowni mówią np. że Stalin był ateistą, wymordował dziesiątki milionów
ludzi, ergo wszyscy ateiści to mordercy bez żadnej moralności. To właśnie
jest taka karykatura, która w sporach plemiennych wyskakuje jak diabeł z pudełka.
Nie żart, nie złośliwość nawet, a takie — grubą krechą maluję, bo inną
nie umiem. Po „tamtej" stronie są ludzie, którzy dostają dreszczy
na taką karykaturalną wizję ateistów. Po „naszej" też
potrzebujemy wrażliwości na próby prostej dychotomii, w której po jednej
stronie są jacyś wspaniali ateiści, a po drugiej szkaradni
>religianci<. To nie jest takie proste".
Plemię, klan, ród to antynomie społeczeństwa, zbiorowości otwartej,
nowoczesnej. To przeciwieństwo racjonalności immanentnej Oświeceniu (chyba
najważniejszej epoki w historii naszej
kultury, naszej cywilizacji, historii Zachodu) — czyli promocji modernizmu,
postępu, demitologizacji rzeczywistości (i wszystkiego co w najszerszym
stopniu z tym się wiąże). Plemię, klan, ród wiążą się bezpośrednio z mitem, hierarchią, podporządkowaniem (wynikającymi z tradycji, historii,
stratyfikacji społecznej).
Wydaje się więc, iż dyskusja wokół tych stanowisk dotyczy właściwie
wyboru określonych wartości: z jednej strony to absolutność własnej prawdy,
totalny wymóg sprawiedliwości (często jednostkowo widzianej) oraz
jednowymiarowość świata cnót i walorów (podług subiektywnych przekonań).
Druga strona to opowiedzenie się za pluralizmem zarówno
jednostkowych jak i grupowych postaw, a stąd musi
wyniknąć także rozproszenie (i ich uznanie) oraz równoprawność
ludzkich sądów. Nie oznacza to w jakimkolwiek stopniu podzielanie poglądów
antynomicznych, przeciwstawnych, sprzecznych z naszym światopoglądem i wyrobionym oglądem świata. Ale na tym właśnie opiera się kolejny element
przypisany moim zdaniem drugiej twarzy racjonalizmu: to praktyczne opowiedzenie
się za tolerancją.
Tolerancja to przede wszystkim współżycie, koegzystencja, a z nimi wiąże
się bezpośrednio pokój. Pokój — jako stan umysłu i stosunków
interpersonalnych. Pokój, harmonia, paralelizm -
jako sytuacja sprzyjająca rozwojowi, postępowi człowieka. Nie szukajmy wrogów
tam gdzie możemy znaleźć sojuszników — przynajmniej na dziś. Dla dobra
wspólnego często bowiem warto jest iść na kompromisy. Często zgniłe ....
W żadnym wypadku — a jest to metoda nagminna w dzisiejszym świecie — przy tego rodzaju sporach nie powinno się przenosić wymiany poglądów na
grunt aksjologii. Dobro i zło są bowiem ostatecznym i wykluczającym od razu
interlokutora z dyskursu, argumentem. Dialog w takim razie staje się niemożliwy, a jego uczestnicy a priori stają się wrogami.
Wybitny filozof angielski, liberalnej proweniencji John Gray uważa, że:
"....Konflikty wartości wynikają z konkurencyjnych ze sobą potrzeb wspólnej nam ludzkiej natury. W strukturę
ludzkiego życia wbudowany jest pewnego rodzaju moralny niedostatek. Ponieważ
ludzkie potrzeby są sprzeczne żadne ludzkie życie nie może być doskonałe.
Nie oznacza to, że jest niedoskonałe. Oznacza, iż idea doskonałości jest
pozbawiona treści. Idea pozostających ze sobą w konflikcie i niewspółmiernych
wartości jest daleka od myśli Augustyna, iż wszelkie ludzkie rzeczy są
niedoskonałe. Augustyn niedoskonałości ludzkiego świata przeciwstawił to co
boskie. Tymczasem rywalizacja między niewspółmiernymi wartościami unicestwia
samą ideę doskonałości".
Hegemonia doskonałości jest więc — jak widać — wyraźnie
sprzeczna z samą istotą liberalizmu i pluralizmu. Wiąże się ona ze swoiście
pojętą monistyczną wizją świata. A taka wizja to jawna pokusa na rzecz
autorytaryzmu (często bliska fundamentalizmowi). Modus
vivendi — ta zasada stanowiąca podstawę demokracji, wolności
obywatelskich, pluralizmu i tolerancji (czyli — rudymenty nowoczesnego i liberalnego państwa prawa) — to nie jest unifikacja stanowisk i sądów. To
przede wszystkim uznanie koegzystencji i równoprawności różnych stanowisk. A także — hołd dla bonum communae.
Dlaczego mamy podstawy do mniemania, iż taka metoda nie jest nagminną w dzisiejszym świecie (co wywołać może zaniepokojenie), zdawałoby się — świecie
gdzie pluralizm poglądów, postaw i sądów, tolerancja, wolność jednostki,
swoboda myśli są immanencją współczesnej kultury.
Ano dlatego, że obserwuje się zdecydowaną — i to w całej
przestrzeni publicznego dyskursu — kontrrewolucję w kierunku jednoznaczności,
totalizacji, autorytaryzmu, w stronę dziwnej sakralizacji mojego ja (i
wszystkiego co się z nim wiąże). I ten trend dotyka nawet tzw. środowiska
postępowe, oświeceniowe; które zdawałoby się winne być szczególnie
wrażliwe na sprawy związane z wolnością jednostki, z szacunkiem dla poglądów
„Innego", z tolerancją i ową spolegliwością.
Warto tu przywołać tezę Johna S. Milla (wybitnego przedstawiciela
klasycznego, anglosaskiego Oświecenia) będącą niejako potwierdzeniem wyrażonego
przeze mnie sądu w tym krótkim, refleksyjnym tekście.
Mówi ona, iż "....każdy człowiek,
każdy naród, każda cywilizacja może wybrać własną drogę do własnego
celu, niekoniecznie zgodną z drogami innych" .To drogowskaz i azymut dla
polskiej dysputy i działań na rzecz zmian w sferze świadomości.
Ktoś zarzuci mi ustępstwa na rzecz środowisk teistycznych, nie dość
zdecydowane stanowisko wobec pleniącego się w naszym kraju religianctwa,
bigoterii czy dewocji. Czyli — kapitulację. Przykład z oburzeniem nad
uznaniem Haliny Bortnowskiej za sojusznika naszych środowisk w walce o świeckość
państwa polskiego jest tu dobitnym przykładem. Jednak jeśli wybór ma
przebiegać między tolerancją, a homogenizacją, miedzy bezpłodną walką "wszystkich
ze wszystkimi", a współpracą (dla dobra wspólnego i osiągnięcia
zasadniczych celów, a nie tylko dla zaspokojenia swojego subiektywnego — często
narcystycznego — ja) to autentyczny racjonalista wyboru nie ma. Musi się
opowiedzieć za pluralizmem, tolerancją, za modus
vivendi i pracą na rzecz bonum
communae.
Tak dla wolności, ale moja wolność winna się zatrzymać zawsze pół
kroku przed wolnością innego człowieka.
« Racjonalizm (Publikacja: 28-11-2012 )
Radosław S. CzarneckiDoktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", ma na koncie ponad 130 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Mieszka we Wrocławiu. Liczba tekstów na portalu: 129 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Return Pana Boga | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8532 |
|