|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Światopogląd » Dzieje wolnomyślicielstwa
Praga 1920 stolicą wolnej myśli
W ramach uzupełniania dziejów wolnej myśli, dwa fragmenty z jezuickiego „Przeglądu Powszechnego" (nr 148, 1920), który relacjonował
Międzynarodowy Kongres Wolnej Myśli w Pradze z 1920 oraz relacje państwo-kościół
na początku międzywojnia. Choć opis jest kąśliwy i pełen rozżalenia, iż na zjazd
wolnomyślicieli przybył uwielbiany prezydent
Masaryk, a jednocześnie zignorował odbywający się w tym samym czasie zjazd
katolicki, niemniej jednak ten magazyn kierowany wówczas przez ks. Jana Urbana,
był poniekąd odpowiednikiem późniejszego Tygodnika Powszechnego. Była to gazeta
najbardziej wówczas postępowych katolików, stawiających mały znak zapytania przy
autentyczności Protokołów Mędrców Syjonu. Pierwszy wieloletni prezydent
Czechosłowacji mawiał: „Nie módl się, ale czyń!" Też mieliśmy takiego — przez 5
dni. W tym roku minęła 90 rocznica od jego zamordowania. MA W dniach od 4-9 września odbył się w Pradze osiemnasty z rzędu światowy kongres przedstawicieli „wolnej myśli" pod przewodnictwem
adwokata dra Bartoąka, który jest głową całego ruchu
wolnomyślnego w Czechach. Oprócz miejscowych zwolenników zjechała
pewna liczba gości z zagranicy, między nimi znany profesor
Wahrmund. Honorowym prezydentem obrano profesora uniwersytetu
praskiego, Krejčí.
Już od początku roku dzienniki zapowiadały zbliżający się zjazd
światowy, w dniach zaś, poprzedzających otwarcie, reklama wzrosła
do niebywałych rozmiarów. Po wszystkich ulicach, wozach tramwajowych i wielu sklepach umieszczano barwne plakaty, wzywające mieszkańców
do tłumnego udziału »we wspaniałej manifestacji ducha
ludzkiego«, a gazety wszelkich odcieni, z wyjątkiem katolickich, głosiły
przybycie »najlepszych głów ze wszystkich krajów«. Przykry
zawód czekał jednak inicjatorów. Już po raz drugi przyjmował gród
Husa w swych murach podobnych gości, lecz podczas gdy w r. 1907
brało udział w zebraniach początkowych około dwu tysięcy uczestników,
to obecnie w uroczystym pochodzie przed pomnik Husa, pierwszego
dnia kongresu, znalazło się ich ledwie do pół tysiąca. Pierwsze
powitalne zgromadzenie zapełniło jeszcze parter sali Smetany, chociaż
loże i galerje świeciły dość gęsto pustkami, później i tam zaczęło
się robić coraz przestrzenniej.
Jednem słowem »światowy« kongres nie udał się, a fatum jakieś
ciążyło na nim od samego początku. Jeszcze w zimie zapowiedziano
go wszędzie na koniec sierpnia, lecz gdy sekretarjat czeskiej
Volna
Myslenka zaczął się z wiosną rozglądać za odpowiedniemi lokalami,
znalazł je wszystkie już zamówione przez komitet przygotowujący
zjazd katolicki, i musiał ze wstydem odłożyć termin otwarcia o dwa tygodnie. Przytem mała liczba uczestników i brak wybitnych
głów były tak rażące, że nawet prasa niekatolicka uznawała w tem klęskę.
Tematy przemówień obracały się oczywiście głównie koło wyzwolenia
myśli ludzkiej z pod jarzma religji, zwłaszcza katolickiej.
Już pod pomnikiem Husa przemówił dr. Bartoąek, że Czechy muszą
się stać »niezwyciężoną twierdzą postępu w sercu Europy, trwałym
fundamentem światowego postępu dla wschodniej i środkowej Europy...
Po upadku reakcyjnych mocarstw Niemiec, Austrji i Turcji pozostaje
jedno tylko: zwalić samą głowę reakcji, t.j. papiestwo. Dokonanie
tego jest dziś zadaniem światowej »wolnej myśli…« Lud czeski musi
się zupełnie oderwać od katolicyzmu, zadaniem wolnomyślicieli jest
wyrwać z jego żył rzymską truciznę«.
Mowa ta, dostrojona duchem do zapowiadanej przez prasę liberalną
»antyklerykalnej manifestacji«, była wstępem do referatu o »rozdziale
Kościoła od państwa«, który wygłosił szef sekcyjny w ministerstwie
spraw zagranicznych, prof. uniw. Hobza. Starał on się dowieść,
że jakakolwiek ugoda z Kościołem jest z góry wykluczoną i samo żądanie jej równałoby się »reakcji«. Owszem, ponieważ
Kościół zagraża całej kulturze, przeto demokracja nie może z natury
swej pogodzić się z nim, nawet wtedy, gdyby on został znacjonalizowany. Tem ostatniem twierdzeniem dał mówca do poznania, że nie uznaje
kościoła narodowego czecho-słowackiego, dla którego socjalistyczne
ministerjum wyznań tyle wydało pieniędzy; widocznie zorjentowali
się wolnomyślni, że schizma ta nie podkopuje bynajmniej katolicyzmu,
nieużyteczne to narzędzie można więc śmiało odrzucić. Wywody
prelegenta poparł Francuz Hubbart zaznaczeniem, że obejdzie się bez
wszelkich kościołów, zarówno narodowych, jak międzynarodowych, a wystarczy sam ideał »człowieczeństwa«.
Szczególniejszą uwagę poświęcono też kwestji kobiecej, a zwłaszcza
wychowaniu młodzieży i żądano w tym względzie odpowiedniego
prawodawstwa, któreby wykluczyło wpływ Kościoła. Obecny
na zjeździe czeski inspektor szkolny Storch, przeznaczony dla Słowacji,
wskazał na potrzebę usunięcia z tego kraju szkół katolickich,
inny zaś nauczyciel, Colek, przemawiał za tem, by nauczycielstwo
nie zadawalało się samem wprowadzeniem nauki świeckiej moralności i stosownych podręczników, ale starało się też poza szkołą wejść w styczność z młodzieżą, by ją prowadzić w tym duchu.
| 1. Tomáą Garrigue Masaryk (1850-1937) — pierwszy i najdłużej urzędujący prezydent Czechosłowacji (1918-35), zwano go ojcem niepodległej Czechosłowacji lub „Tatiček" (ojczulek). W Czechach jest do dzisiaj niekwestionowanym autorytetem. Z wykształcenia filozof, z przekonań racjonalista i humanista, skupiający się na etyce praktycznej. Na zdjęciu pomnik TGM w San Francisco. |
Znamiennem świadectwem dla rządu czeskiego było zachowanie
się jego podczas kongresu. Siedemnastu ministrów, między nimi minister
oświaty i wyznań, socjalista Habermann, wzięło w nim udział;
wogóle zjazd spotkał się z nadzwyczajnie życzliwem poparciem rządu,
który niedługo potem wysłał także umyślnego delegata dla powitania
obradujących w Preszburgu przedstawicieli Żydów ortodoksów, podczas
gdy o wspaniałej manifestacji katolików własnego kraju zdawał
się nic nie wiedzieć. Sam prezydent Masaryk, znany pozytywista i mason, który niedawno temu wydał swą córkę za Żyda, nie miał
od półtora roku ani chwili czasu, by odpowiedzieć na telegramy,
przysyłane mu przez zjazdy katolików czeskich, ale skoro kongres »wolnej
myśli« miał się rozpocząć, przerwał zaraz pobyt na świeżem powietrzu i zjechał do Pragi. Kiedy w mowie powitalnej prof. Krejčí
zaznaczył z naciskiem, że wolnomyślni chcą tylko doprowadzić do
skutku dzieło, nad którem prezydent Masaryk pracował całe życie,
tenże zapewnił w odpowiedzi, że rząd przyjmie od nich z wdzięcznością
każdą wskazówkę i każde słowo, któreby go wsparły w jego
trudnem i odpowiedzialnem położeniu. Stwierdzić też trzeba, że zjazd
uwzględniał głównie reformatorskie zabiegi rządu czeskiego, pozostawiając
resztę »świata« więcej na uboczu. Owszem szowinizm Czechów
posunął się tak daleko, że wykluczono Niemców z czynnego udziału w kongresie i dopiero po bardzo usilnych prośbach pozwolono w ostatniej
chwili niektórym, mówiącym po niemiecku, Czecho-Słowakom zabrać też głos w obradach.
Narodowościowa ta ciasnota dziwnie nie harmonizowała z hasłem »wolnej« myśli, lecz było to tylko jednem więcej stwierdzeniem,
że prawdziwa wolność, która nie jest nadużyciem ale doskonałością
człowieka, może mieć miejsce tylko w religji katolickiej. Wszędzie
gdzieindziej imię jej jest tylko zewnętrznym pozorem, a tam,
gdzie najwięcej ją głoszą, staje się tylko karykaturą prawdziwej
wolności. Nietolerancja pod względem wiary i zapatrywań, niesprawiedliwe
traktowanie innych, nawet własnych współobywateli, gwałt
zadawany rodzicom na polu wychowania i szkolnictwa — oto stałe
cechy tych, którzy na sztandarze swym wypisują: wolność, równość i braterstwo. Odnośnie do praskiego zjazdu najostrzejszy zresztą
wyrok wydał tamtejszy prof. uniwersytetu, Oskar Kraus, w dłuższym
artykule, zamieszczonym w »Bohemia«: »Czyje myślenie zamkniętem
jest w tak ciasnych granicach szowinizmu, ten może sobie być »wolnomyślnym
« lecz nie jest ani wolnym — ani myślicielem«.
St. P., Ostatni światowy kongres „wolnej myśli",
Przegląd Powszechny, Rok 37, Tom 147-148, Listopad 1920, s. 350-352. Na podst. Allgemeine Rundschau, nr. 40.
Naturalnie, nie wszyscy patrzyli na kongres przez
jezuicki okular. Arthur Bonner zanotował, jak zachwycona była jego żona Hypatia,
widząc ulice Pragi pełne setek ludzi noszących znaczki Kongresu i bratki, symbol
wolnej myśli. Więcej: Reiakee: L. Milde, Mezinárodní kongres volných myslitelu̇
v Praze by International Free Thought Congress, Prague, Milde, Lubomír,
Published 1936. Zob. też: Denni Hlasatel -
Convention of Bohemian Freethinkers May 30, 1920
W tym samym roczniku (s. 266-267) ksiądz Jan Urban zanotował:
W republice czeskiej formuje się front
bojowy przeciw Kościołowi. Stanęli w nim ramię przy ramieniu radykali z »Wolnej Myslenki« i husytyzmem owiany odłam kleru,
międzynarodowi socjaliści i ultra-narodowi demokraci. Co, zdawałoby
się, powinno stać dalej od sporów teologicznych, jak związki
sportowo-gimnastyczne? A oto całe czeskie sokolstwo na tegorocznym
swym zlocie w lipcu oświadcza się za wojną z katolicyzmem.
»Po zrzuceniu jarzma rakuskiego, musimy zrzucić jarzmo
Rzymu!« głosi rozkaz dzienny dowództwa tych nad-patrjotów.
[ 1 ] Socjaliści przez ręce swego posła Bartoszka wnoszą do izby poselskiej
projekt rozdziału Kościoła od państwa, który w gruncie
rzeczy jest projektem rozdziału między religją a życiem. Wyeliminować
doszczętnie Boga z życia publicznego, ze szkoły, zatrzeć
nawet ślady chrystjanizmu przez usunięcie krzyżów z miejsc publicznych,
obedrzeć kler ze środków utrzymania i pozbawić go
najistotniejszych praw obywatelskich, a nad zapędzonym w głąb
murów świątyni kultem rozciągnąć wszakże drobiazgową rządową
kontrolę — oto treść owego projektowanego tak zwanego »rozdziału« Kościoła od państwa. Dzienniki nasze notowały nam też
dwa przemówienia znamienne: jedno ustępującego ministra Habermana,
który poczytuje sobie za zasługę, że przygotował warunki
do przeprowadzenia rozdziału, drugie samego prezydenta rzeczypospolitej
do nuncjusza Mgra Micary, w którem Masaryk również
rychły rozdział zapowiada, dodając, że leży on nawet w interesie
samej religji.
Dzienniki nasze dorzuciły też wiadomość, że na rozdział
Kościoła od państwa w Czechach jakoby zgadzał się sam papież,
byleby nad tą kwestją nie dyskutowano w parlamencie. Otrzymując
wiadomości dopiero via Paryż lub Londyn o tem, co się
dzieje u naszych sąsiadów, nie wiemy na razie, ile jest prawdy w tych doniesieniach prasy. Wiadomo, że jak są rozmaite rodzaje
»związku« między Kościołem a państwem, nawet takie,
gdzie Kościół staje się niewolniczem narzędziem opiekującego się
nim państwa, tak mogą też być różne formy »separacji«, takie
nawet, które na dobre Kościołowi wyjdą. Nie jest więc wykluczonem,
że na pewien system rozdziału mógłby w zasadzie zgodzić
się i Rzym, i rozdział taki nie wykluczałby nawet utrzymywania stałych dyplomatycznych stosunków między danym rządem a Stolicą Św., jak to widzimy na przykładzie Belgji. Można
wszakże z całą pewnością powiedzieć, że rozdział taki, jaki projektują
Bartoszek i jego towarzysze, spotkaćby się musiał z kategorycznem
potępieniem Rzymu i przejść w ostrą walkę religijną
na miejscu.
Czy do walki takiej dojdzie, jeszcze nie wiemy. Pocieszającą
jest wszakże rzeczą, że gotują się do niej i katolicy. Odbyty w ostatnich dniach lipca w Pradze, prawie równocześnie ze zlotem
radykalnego sokolstwa, kongres katolików czeskich był właśnie rewją sił gotowych do możliwej niedalekiej batalji o wolność
Kościoła. Pochód kilkudziesięciu tysięcy wiernych ulicami Pragi
musiał dać liberałom i socjalistom dużo do myślenia. Kongres,
stwierdziwszy swą lojalność względem rzeczypospolitej, zaprotestował
przeciwko wszelkim zamysłom walki z religja i Kościołem, w szczególności potępił projekt Bartoszka i zapowiedział
ostry przeciwko niemu sprzeciw ze strony katolików, napiętnował
wreszcie stanowisko czynników rządowych, otaczających opieką
księży apostatów na przywłaszczanych przez nich placówkach
katolickich. Katolicy czescy nie zadawalniają się przytem protestami i pochodami, lecz pospiesznie skupiają się w zwarte szeregi.
Zwłaszcza postępuje organizowanie młodzieży katolickiej
tak w samych Czechach, jak na Morawach i Słowaczyznie. Przeciwko
zarażonemu niewiarą sokolstwu organizuje się związek gimnastyczno-sportowy »Orłów«, liczący już 40 tysięcy członków obojej płci, a wyraźnie zaznaczający swoje katolickie przekonania.
»Stowarzyszenie młodzieży katolickiej«, założone dopiero
przed dwoma laty, dosięga cyfry 17 tysięcy i wydaje własne pismo w 10 tysiącach egzemplarzy. Organizuje się podobnież osobno i nauczycielstwo katolickie i inne zawody. Ten ruch organizacyjny
napełnia otuchą, że katolicyzm czeski, choćby mu walkę
kulturalną narzucono, nie pozwoli się w niej zgnębić, lecz, jak
już tyle razy historja stwierdziła, wyjdzie z niej zwycięski i oczyszczony z elementów marnych i obojętnych. Każda taka walka
jest owem ewangelicznem wiejadłem w ręku Gospodarza świata,
którem oddziela On plewy od pszenicy.
Przypisy: [ 1 ] Polskie sokolstwo, które powstało początkowo na wzór czeskiego, w międzywojniu, opanowane przez Kościół i endecję, nabożnie walczyło z Judeopolską — przyp. MA « Dzieje wolnomyślicielstwa (Publikacja: 31-12-2012 Ostatnia zmiana: 01-01-2013)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8607 |
|