Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki
Robert Tekieli jako zagrożenie duchowe Autor tekstu: Michał Pędracki
Recenzja książki Roberta Tekielego: Zmanipuluję Cię
kochanie
Nowa książka Roberta Tekielego dotyczy, podobnie jak i inne jego publikacje, zagrożeń duchowych.
Sądzę, że mówienie o zagrożeniach duchowych jest rzeczą dobrą i konieczną. I właśnie ze względu na wagę problemu należy pisać o tych
sprawach w sposób kompetentny i metodologicznie poprawny.
Niestety książka: Zmanipuluję Cię kochanie
ma w tych kwestiach sporo mankamentów.
Tekieli pisze, że człowiek współczesny jest zagubiony, wyobcowany,
wewnętrznie nieuporządkowany, mający problemy z własną tożsamością i hierarchią wartości. Dodaje, że takiego człowieka łatwo można zmanipulować. Żerują
na tym różnego rodzaju grupy i sekty destrukcyjne, które go uzależniają i wykorzystują, doprowadzając jego osobowość, duchowość, psychikę oraz więzi
rodzinne i społeczne do stanu totalnego rozkładu. To prawda. Jednak prawda
bardzo ogólnikowa i oczywista. Powtarzana do tego ciągle przy pomocy różnych
zdań o jednakowej treści. Powtarzanie w kółko tego samego na różne sposoby
nazywane jest tautologią i zwykle traktowane
jako błąd.
Kolejny mankament to wypowiadanie sądów, bez żadnego uzasadnienia.
Cytuję jako przykłady:
„(...) wprowadzanie w odmienne stany świadomości jest po prostu
niebezpieczne" (s.28)
„Groźna jest też psychomanipulacja związana z wiarą w amulety,
astrologię i horoskopy. A także ćwiczenia aikido, tai chi chuan i jogi" (s.
23)
Mimo że zgadzam się z częścią zacytowanych tu poglądów, zwłaszcza w kwestii amuletów i horoskopów, to jednak uważam, że obowiązkiem każdego
wypowiadającego publicznie jakieś twierdzenie jest je udowodnić. Trud próby
udowodnienia swoich twierdzeń podejmują nawet papieże, w publicznych
wypowiedziach, mimo że nauczając rzymskich katolików nie muszą tego robić.
Robert Tekieli niczego takiego nie czyni. Nie przytacza żadnych argumentów na
poparcie swoich tez. Nie podejmuje dyskusji z odmiennymi poglądami, aby
czytelnik mógł wyrobić sobie swoje zdanie w danych kwestiach. Poza tym zdania
sformułowane tak jak te powyżej, bez żadnego komentarza, są w dużym stopniu
puste treściowo. Faktem jest, że odmienne stany świadomości bywają
niebezpieczne. Ale niebezpieczna bywa też jazda samochodem. Groźna może być
wiara w horoskopy, ale groźne też bywa odkręcanie gazu w kuchni. Nie wiem, co
ma wynikać z tych wszystkich równie
prawdziwych twierdzeń. Ponadto wyliczenie koło siebie
astrologii i horoskopów to znowu przykład tautologii.
Warto w tym kontekście zauważyć również, że identyczne stany
zmienionej świadomości, co przy logicznej medytacji z mantrą indukowane są
przez modlitwę różańcową (por.
badania S.H. Snydera i N. Alberga; streszczenie wyników tych badań dostępne
jest po polsku w książce A. Szyjewskiego: Etnologia religii). W obu
przypadkach następuje taka sama zmiana biochemii mózgu polegająca na
aktywizacji układu produkującego endogenne endorfiny i dimetylotryptaminę.
Zupełnie beztrosko Robert Tekieli zarzuca sekciarstwo, manipulacje czy wręcz
konszachty z diabłem wszelkiej maści uzdrowicielom.
Być może w przypadku części z nich te zarzuty są słuszne. Jednakże
zgodnie ze starą i dobrą zasadą, człowiekowi trzeba udowodnić winę a nie
niewinność. Rzucanie oskarżeń, których nie podpiera się żadnym materiałem
dowodowym zdecydowanie nie jest dobrym zwyczajem. Niestety w przypadku Roberta
Tekielego zdaje się to być w standardem.
Kolejny mankament omawianej pracy to błędy logiczne. Tekieli nagminnie
używa przykładów wydarzeń
synchronicznych nie zadając sobie żadnego trudu udowodnienia ich ciągu
przyczynowo-skutkowego. Buduje argumentację w stylu:
X zaczął ćwiczyć jogę. Po trzech miesiącach zaczął odczuwać wokół
siebie demoniczne obecności. Jest to dowód, że joga jest niebezpieczna.
Pod względem logicznym jest to równoważne stwierdzeniu następującemu:
X kupił psa. Po trzech miesiącach popełnił cudzołóstwo z sąsiadką,
którą poznał w czasie chodzenia z psem na spacer. Jest to dowód, że
posiadanie psa jest nie do pogodzenia z życiem w czystości.
Myślę, że należałoby postawić tu problem zupełnie inaczej. Z różnych
przyczyn, którymi powinni zająć się socjologowie i psychologowie, wielu współczesnych
ludzi przeżywa w sposób toksyczny swoją duchowość. Kliniczna psychologia
religii jest pełnoprawną dziedziną nauki, w której wyróżnia się takie
jednostki chorobowe jak nerwice eklezjogenne. Na uwagę zasługuje fakt, że
cierpią na nie również katolicy. Odnotowano na przykład przypadki głębokich
zaburzeń psychicznych wśród członków różnych grup wewnątrzkościelnych
takich jak chociażby neokatechumenat. To, że o tych faktach Tekieli nie pisze
świadczy o tym, że dobiera swoje przykłady a priori. Rzecz jasna,
przyczyną nerwic eklozjogennych nie jest samo uczestnictwo w życiu Kościoła,
ale pewne zaburzenia osobowości, które powodują, że to uczestnictwo jest
przeżywane w jakiś patologiczny sposób i powoduje nasilenie problemów. Być
może również przyczyną leżącą u podstawy problemów występujących
czasem podczas praktykowania jogi czy zen są także jakieś zaburzenia osobowościowe, a nie wadliwość, czy wręcz „demonicznośc" jak chce Tekieli, tych praktyk
samych w sobie. Nota bene zarówno zen jak i joga były analizowane wielokrotnie i kompetentnie z pozycji katolickich (por. np.: E. Lassalle SJ czy J.M. Dechanet
OSB). Analizy te potwierdziły użyteczność obu tych praktyk dla chrześcijan
pod pewnymi jasno określonymi warunkami. O tym jednak Tekieli najwyraźniej nie
ma pojęcia.
Ostatnim, ale chyba najważniejszym, zauważonym przeze mnie
mankamentem pracy Roberta Tekielego są poważne błędy merytoryczne. Żeby je
wszystkie omówić należałoby napisać tak samo obszerną książkę jak książka
Tekielego. Wymienię więc tylko najbardziej kuriozalne.
1. Tak zwany Kościół Jedi nie jest wbrew temu, co pisze Tekieli (s. 22) żadną
para-religią tylko ruchem kontestującym religię jako taką. W ramach tego
samego ruchu istnieje Kościół Latającego Potwora Spaghetti, Kościół
Myszki Miki i kilka innych. Celem absurdalnych nazw jest zdyskredytowanie i ośmieszenie
myślenia religijnego jako takiego a nie tworzenie nowych religii na bazie
scenariuszy filmowych bądź kreskówek jak utrzymuje Tekieli.
2. Sztuki walki według R. Tekielego wykorzystują techniki religijne,
pochodzące z religii wschodnich, które to techniki są skutecznymi narzędziami w osiągnięciu celów tychże religii. Tym samym szkodzą one duchowo chrześcijanom
(s. 27 n).
Sztukami walki zajmuję się już od około trzydziestu lat i nigdy nie
widziałem, żeby ktokolwiek wykorzystywał w nich jakiekolwiek techniki
religijne, to po pierwsze. Po drugie gdyby nawet istotnie tak się gdzieś
zdarzało, to sztuki walki powiązane były pierwotnie przede wszystkim z mahajanistycznym buddyzmem. Celem rozwoju człowieka w mahajanistycznym buddyźmie
jest posunięta do heroizmu miłość bliźniego. Tę głęboką i pełną miłości,
ewangeliczną wręcz, troskę o bliźniego, nawet wroga, widać zarówno w pamiętnikach
mistrza karatez przełomu XIX i XX
wieku G. Funakoshi (Karate-do moje życie) jak i w listach japońskiego
mistrza miecza z XVII wieku Yagyu Munenoriego do nauczyciela (wydane po polsku
nakładem Wydawnictwa Diamonds Books).
Nie wiem w czym praktyki mające pomóc w dojściu do doskonałej miłości
bliźniego mogłyby zaszkodzić
duchowo chrześcijanom.
3. Tajne praktyki Zachodu według Roberta Tekieli to między innymi: wróżbiarstwo I Cing, voodoo, huna i szamanizm (s. 28).
Z kontekstu wynika, że Tekieli, zgodnie zresztą z polskim
zwyczajem językowym uznaje za Zachód tak zwaną kulturę euro-atlantycką. Zaliczanie do
tej kultury chińskich praktyk związanych z I Cing, polinezyjskiej huny,
syberyjskiego szamanizmu i afro-antylskiego voodoo jest szczytem absurdu.
4. Joga, qigong i sztuki walki używają według Roberta Tekieli technik
transowych (s.30).
Jest akurat odwrotnie we wszystkich tych praktykach stany transowe
uznawane są za patologiczne.
5. Według Tekielego :
„Nie ma chrześcijańskiej jogi, tak jak nie ma hinduistycznej
modlitwy. W obrębie świata hinduistycznych pojęć modlitwa jest po prostu
niemożliwa" (s.56).
Na temat chrześcijańskiej jogi narosła całkiem spora literatura.
Chyba największym autorytetem w tej dziedzinie był przywoływany już
benedyktyn o. Jean-Marie Dechanet. Jogę praktykowała także Matka Teresa z Kalkuty. Natomiast zdania, że w obrębie świata hinduistycznych pojęcie
„modlitwa" jest po prostu niemożliwa, tego po prostu nie mogę pojąć. Jedynym
wytłumaczeniem jest tu totalna nieznajomość przez
Tekielego zagadnień, o których się wypowiada. Najpopularniejszym
kierunkiem hinduizmu jest wszak bhakti czyli modlitewne oddanie się Bogu
Osobowemu. Ponadto uważa się, że ten Jeden Bóg przejawia się w Trzech
Osobach: Brahmie, Wisznu i Sziwie.
Wypowiadanie się publicznie na tematy, o których nie ma się pojęcia
jest, podobnie jak formułowanie twierdzeń bez prób ich udowodnienia, bardzo złym
zwyczajem.
W przypadku pracy rzekomo naukowej takie postępowanie całkowicie dyskwalifikuje
dzieło. Publicystyce stawia się niższe
wymagania rzecz jasna, ale nie można nie stawiać ich w ogóle. W przeciwnym
przypadku każdy na dowolny temat będzie mógł wypisywać, co mu ślina na język
przyniesie, nie poczuwając się do obowiązku udowodnienia swoich twierdzeń.
Ponadto ludziom, którzy wywody Tekielego wezmą za dobrą monetę, grożą
stany lękowe i paranoidalne związane z widzeniem na każdym kroku szatana i psychomanipulacji. Konsekwencją wzięcia sobie w pełni na serio do serca
wypowiedzi Tekielego jest wniosek, że jedyną bezpieczną formą aktywności
jest uczestnictwo we Mszy Świętej. W przypadku ludzi o nieco zaburzonej
osobowości to prosta droga do ciężkiej nerwicy eklezjogennej.
| Zobacz także te strony:
|
« Recenzje i krytyki (Publikacja: 01-02-2013 )
Michał Pędracki Orientalista (asyriologia na UW) i historyk nauki (doktorat w PAN-ie) oraz antropolog religii. Pracownik naukowy IHN PAN. O sobie pisze: "Jestem katolikiem, jednakże wzrastający w lawinowym tempie poziom ignorancji i szowinizmu wewnątrz KK w Polsce przeraża mnie". | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8707 |