|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Organizacja i władza » Watykan i papiestwo
Benedykt nie był słabym papieżem Autor tekstu: Andrzej Wendrychowicz
To tytuł wywiadu Humanistischer
Pressedienst z Michaelem Schmidtem-Salomonem, prezesem niemieckiej Fundacji
Giordana Bruna, autorem wydanej niedawno w Polsce książki Humanizm
ewolucyjny. Poniżej obszerne streszczenie wypowiedzi Schmidta-Salomona. To
ciekawa analiza zarówno osoby Josefa Ratzingera, jego pontyfikatu i przewidywanych następstw jego abdykacji.
Abdykacja Benedykta XVI, owszem, była
niespodzianką, bo w historii KRK zdarzyło się dopiero po raz drugi, że papież
składa dobrowolnie swój urząd. Ale też Benedykt XVI nie raz, nie dwa mówił,
że papież powinien ustąpić, jeśli nie może już sprawować swojego urzędu.
Nie wydaje się jednak, że rozstrzygającym powodem ustąpienia był wiek i stan zdrowia. Chodziło tu raczej o głośne skandale pedofilskie, o ujawnione
afery wokół Banku Watykańskiego, piorącego mafijne pieniądze. Rok 2012 to
był czarny rok dla Benedykta XVI. W jego wieku trudno było sobie z tym poradzić.
To było niezwykłe odejście niezwykłego
papieża. Nie powinniśmy go uważać za „słabego papieża". Wydaje się, że
jego wpływ na dalsze losy KRK będzie większy niż wielu jego poprzedników. A to dlatego, że jak żaden teolog przed nim w ostatnich dziesięcioleciach wywarł
piętno na obrazie KRK. To on nadał kształt wydanemu w roku 1992
„Katechizmowi Kościała Katolickiego", który zastąpił „Catechismus
Romanus" z 1566 roku. W 2865 artykułach wykłada tam się wiernym, w co i dlaczego mają wierzyć i na co nie powinni sobie pozwalać. Faktem jest, że w roku 1992 Ratzinger nie był papieżem, ale to on decydował w Kościele we
wszystkich sprawach teologicznych, a potem jako papież trzymał się wytyczonej
przez siebie samego linii.
Ratzingera / Benedykta XVI
krytykowano, że nie chciał zmodernizować Kościoła. Ale on wiedział dobrze,
że „pieriestrojka" w polityce Watykanu doprowadzi raczej do załamania, niż
do konsolidacji KRK. Uważał, że na skutek liberalizacji wspólnota religijna
więcej straci, aniżeli pozyska nowych członków. Ratzinger umacniał
dogmatyczną konstrukcję Kościoła, zamiast prowadzić go na wojnę.
KRK
jest pod naporem dwóch prądów: ewangelickich chrześcijan z jednej i sekularystów z drugiej strony. Ratzinger widział to od samego początku. W rozmowie z Peterem Seewaldem powiedział: „W ubiegłych 25 latach nastąpiła
wielka zmiana geografii religijnej. W krajach, w których było ok. 90% katolików,
jest ich teraz tylko ok. 60%. To jest podwójna zmiana; z jednej strony są
sekty ewangelickie, z drugiej sekularyzm, który poprzez media zdobywa coraz większe
wpływy"
Papież
usiłował, i trzeba przyznać, że robił to zręcznie, uodpornić Kościół
na oba te prądy. Benedykt XVI niejednokrotnie podkreślał, że dobry Bóg
dlatego jego, Profesora, powołał na tron piotrowy, żeby szerzył „Jedność
rozumu i wiary". Niestety projekt ten mu się nie udał. Papież bez
powodzenia usiłował odwrócić Kantowskie „Religia w granicach czystego
rozumu" w „Rozum w granicach czystej religii".
Jeśli
usiłuje się zdobycze kulturowe samostanowienia dyskredytować jako „dyktaturę
relatywizmu" albo „kulturę śmierci" trzeba mieć na to dobre argumenty.
Ponadto Kościół ze swoimi skandalami ostatnich lat niezbyt się nadaje do
udzielania rad świeckiemu społeczeństwu.
Trudno
powiedzieć, czy i na ile Josef Ratzinger jest osobiście odpowiedzialny za
afery i skandale w Kościele. On, jak żaden inny hierarcha wiedział, że Kościół
musi zająć jasne stanowisko w sprawie pedofilii we własnych szeregach. Jego
próby w tym zakresie konsekwentnie torpedował Jan Paweł II. Ale też
Ratzinger nigdy nie wyszedł poza wyrazy współczucia dla ofiar, nie godził się
na wypłatę ofiarom odszkodowań z kasy kościelnej. Nie możemy jednak odmówić
Ratzingerowi, że w przeciwieństwie do innych dostojników starał się o większą
przejrzystość Kościoła także w zakresie jego finansów. Jego najwięksi
przeciwnicy w Kurii Rzymskiej, kardynałowie Sodano i Bretone, skutecznie
hamowali te starania. To też miało wpływ na decyzję Benedykta XVI o abdykacji.
Schmidt-Salomon
nie wierzy w ozdrowieńcze ruchy „oddolne" w Kościele, w dowartościowanie
roli kobiet, w przyznanie równych praw osobom homoseksualnym, ani w wybór
papieża reformatora. Kolegium Kardynalskie w większości składa się z jego własnych i Jana Pawła II nominatów, którzy chcą kontynuacji konserwatywnej polityki
obu tych papieży. Natomiast nie można wykluczyć wyboru na papieża kogoś
spoza Europy, co nie będzie jednak oznaczać porzucenia obecnej dogmatycznej
linii. Bo cóż miałby zyskać KRK na pójściu w kierunku Luterańskiego Kościoła
Reformowanego?
Jeśli
już, to Kościół może się zbliżyć do ruchów ewangelickich, co Benedykt
XVI już zapoczątkował, na przykład ogłaszając „absolutną wiarygodność
biblii". To był krok w kierunku odejścia od znienawidzonych przez ewangelików:
historyczno-krytycznej teologii oraz teorii ewolucji. Papież podkreślał też
„grzeszność ludzi i ich potrzebę zbawiania"; wywodził wszelkie zło i bezbożność tego świata z „grzechu pierworodnego"; przywoływał
„znaczenie wspólnoty chrześcijańskiej" i potrzebę „misji
chrystianizacji". Takie słowa zawarte są w każdym kazaniu księży
ewangelików. Znajdujemy je też w pismach czołowego teologa ewangelickiego,
Stephena Holthausa. Skąd te ukłony w stronę ewangelizmu? Ano po to, żeby zahamować odpływ wiernych z KRK do
obozu ewangelickiego.
W
Europie Zachodniej papież nie osiągnął zbytnich sukcesów w tym zakresie. W tej części świata najważniejsze jest zachowanie przez Kościół przywilejów i utrzymanie stanu posiadania. Ale w innych rejonach świata jest jeszcze spory
„rynek religijny" do zdobycia. Benedykt XVI przygotował Kościół na tę
walkę, także w konkurencji z licznymi ruchami ewangelickimi.
Co
to oznacza dla przyszłości? Wygląda na to, że Kryminalna historia chrześcijaństwa — to za Karlheinzem Deschnerem — wkracza w następną rundę. Ale też wygląda
na to, że w tej rundzie Europa, będąca przez stulecia miejscem krwawych wojen
religijnych, stała się mądrzejsza — czytaj świecka — i w religijnych
zmaganiach przyszłości pełnić będzie podrzędną rolę obserwatora.
Źródło:
Humanisticher Pressedienst
« Watykan i papiestwo (Publikacja: 16-02-2013 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8749 |
|