Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.444.332 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 700 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
W tej materii sąd znawców jest nad wyraz zgodny: bóg do swego wyznawcy zawsze jest podobny
 Państwo i polityka » Państwo wyznaniowe

Uwikłani w demokrację, neoliberalizm, czy neofeudalizm? [1]
Autor tekstu:

Zacznę od tezy, z pozoru kontrowersyjnej — to, że Kościół [ 1 ] rządzi w Polsce jest w pełni uprawnione, a wszelkie głosy przeciwne są negowaniem zasad funkcjonowania demokracji. Przy czym nie chodzi mi bynajmniej o zasadę statystycznej większości, co wyczerpałoby temat w dwóch zdaniach. Można łatwo wykazać, że w Polsce mamy do czynienia z ciekawą kombinacją dwóch systemów politycznych, która umyka jakoś analizom naukowym, być może z powodu swej absurdalności.

Po roku 1989 nasz kraj wkroczył (nie po raz pierwszy w historii) na drogę demokratycznych przemian, co zaowocowało uruchomieniem procedur umożliwiających sprawowanie władzy przez naród oraz euforią społeczną wynikającą z poczucia sprawstwa. Tym jednak, którzy odnieśli błędne wrażenie, że to obywatel, czy szerzej - społeczeństwo jest podmiotem obecnego ustroju, muszę przypomnieć, że znaczna część tegoż podmiotu funkcjonuje jednocześnie w alternatywnej rzeczywistości. I nie mam tu na myśli zestawu przekonań dotyczącego sacrum, potocznie rozumianych, jako wiara. To zagadnienie ciekawe być może dla psychologów lub psychiatrów. Chodzi mi o rzeczywistość społeczną, czyli zjawiska obserwowalne — postawy, interakcje oraz struktury społeczne.

Owa alternatywna rzeczywistość, o której wspomniałam, wynika z przynależności ok. 90% społeczeństwa do Kościoła rzymskokatolickiego. Przy tak zdecydowanej większości nie dziwi, że Polska jawi się właściwie, jako państwo mono-wyznaniowe, gdzie wzorce i normy obyczajowe właściwe dla tego kościoła są głównym punktem odniesienia również dla osób innych wyznań / bezwyznaniowych. Jednocześnie rzadko kto zastanawia się nad istotą struktury samego kościoła, a jeśli już — nie wiąże jej z dziwacznym (na pozór) funkcjonowaniem rodzimej odmiany demokracji.

Nieporozumienie wynika zapewne z wieloznaczności określenia kościół. W najbardziej potocznym rozumieniu to po prostu budynek, w którym odprawiane są obrzędy religijne. Drugie, nie mniej powszechne znaczenie, to ogół duchowieństwa KRK, zwłaszcza najwyższej (lokalnej) hierarchii. Rzadko jednak, mówiąc o tym akurat kościele myślimy o wspólnocie wiernych, bo też i w małym stopniu uosabia on potoczne wyobrażenie, czym jest wspólnota.

Kościół rzymskokatolicki jest strukturą feudalną, zarządzaną w sposób scentralizowany, przy tym odrębnym państwem, posiadającym agendy w innych krajach.

Jest to struktura silnie zhierarchizowana — na jej szczycie znajdują się kapłani, a niższe szczeble zajmują „cywilni" członkowie organizacji, według statusu społecznego. Najniższe szczeble tej drabiny zajmują kobiety i dzieci, niezależnie od pozycji społecznej, aczkolwiek kobiety z klas wyższych, zwłaszcza hojne donatorki, mogły zawsze liczyć na szczególne względy. Niezależnie jednak od pozycji — formalnej, czy nieformalnej, prawo głosu zawsze należało tylko do mężczyzn, natomiast prawo wprowadzania / zmiany / interpretacji doktryny kościelnej tylko do kasty kapłańskiej.

Mimo wielu zmian, jakie przez blisko 2 tysiące lat następowały w różnych częściach naszego globu, struktura KRK pozostała niezmienna, co oznacza, że wszystkich członków Kościoła nadal obowiązuje powyższa hierarchia. Tak więc, mamy ciekawą kombinację, w której obywatele państwa demokratycznego są jednocześnie poddanymi papieża — władcy feudalnej teokracji.

Może to wywoływać pewne wątpliwości odnośnie lojalności Polaków — katolików wobec własnego kraju. Co prawda istnieje nikłe (wręcz żadne), prawdopodobieństwo aby doszło do konfliktu Polska — Watykan. Zdarzały się już jednak w historii najnowszej konflikty interesów, zwłaszcza w kwestii zwrotu majątków kościelnych. Wówczas dopiero opinia publiczna konstatowała ze zdumieniem, że „święte prawo własności" jednej z instytucji w naszym kraju (a faktycznie obcego państwa) stoi wyżej, niż ochrona praw obywateli, traktowanych niekiedy, jako „wkładka mięsna" w przejmowanych lokalach. Jednak gdy przeanalizujemy zasady działania obu systemów politycznych, musimy przyznać, że takie podejście jest uzasadnione.

Był czas, gdy sceptycznie podchodziłam do twierdzenia, że Kościół popiera demokrację. Przemyślawszy zagadnienie muszę przyznać, że jest to jedyny ustrój, w którym ta instytucja, zrzeszając większość obywateli danego kraju, może realizować swoje interesy, nawet bez oficjalnych nacisków. Ostatecznie władze, zarówno na szczeblu centralnym, jak i lokalnym są zobowiązane do lojalności wobec kościelnych zwierzchników. W tym kontekście nie może dziwić podnoszona często kwestia serwilizmu osób publicznych, w tym polityków i dziennikarzy. Oni po prostu prezentują model zachowania (postawę), ukształtowany w dzieciństwie i utrwalany przez całe życie, przy czym ideologia, na której bazuje Kościół (religia) stanowi jedynie uzasadnienie dla tychże zachowań, postrzeganych niekiedy negatywnie nawet przez część katolików.

Owa postawa ma źródło w wychowaniu, między innymi w uczestnictwie w obrzędach kościelnych, które stanowią wręcz pokaz wiernopoddańczej uniżoności. Dziecko naśladuje bezkrytycznie zachowania dorosłych, a wzniosła (pozornie) atmosfera obrzędu sprawia, że zaczyna utożsamiać kierującego obrzędem nie tylko z najwyższym autorytetem, ale wręcz z sacrum. Takie przekonanie pozostaje często do końca życia, stąd można się spotkać z twierdzeniem, że „ksiądz to osoba święta". Z drugiej strony większość katolików nie jest w stanie wyjaśnić, co w ich religii jest faktycznym sacrum, przez co nie dostrzegają wewnętrznych sprzeczności samej ideologii, z którą rzekomo tak silnie się utożsamiają.

Feudalna hierarchia obowiązująca w KRK ma swoje przełożenie na organizację społeczną całej wspólnoty. Przez wieki status społeczny wiernych znajdował odbicie kolejności zajmowania miejsc w kościołach — im bliżej ołtarza, tym wyższy. Jeszcze w latach 70-tych ubiegłego stulecia na wsiach mazowieckich obowiązywała w kościele również segregacja płci. Tego typu „ustawienia" są jednym z przekazów niewerbalnych, wykorzystywanych w procesie socjalizacji — zarówno pierwotnej, jak i wtórnej.

Pewnie dlatego postawa typowa dla większości członków KRK to przede wszystkim łatwość w akceptacji hierarchicznej struktury oraz bezkrytyczne posłuszeństwo wobec „autorytetów" namaszczonych przez osoby ze szczytu tejże hierarchii, bez względu na ich osobiste osiągnięcia. Przy czym sama struktura, jako pochodna sił zewnętrznych (i nadprzyrodzonych) jest w zasadzie nienaruszalna, a awans społeczny w jej obrębie może dokonać się tylko dzięki osobom stojącym wyżej w hierarchii.

Tu warto poświęcić chwilę na refleksję dotyczącą dość specyficznego zjawiska, którego mechanizmy dokładnie opisał A. Mączek [ 2 ]klientelizmu. Polega on, ujmując rzecz w skrócie, na budowaniu zależności społecznych pomiędzy osobą wysoko postawioną w hierarchii (patronem), a osobą, która dzięki jej poparciu podnosi / zachowuje swój status społeczny w zamian za bezgraniczną lojalność. Jest to de facto odmiana korupcji politycznej. Powstaje układ nieformalny, w którym o awansie społecznym decydują nie przyrodzone zdolności bądź nabyte kompetencje, lecz bezrefleksyjna służalczość, cechująca zazwyczaj jednostki mierne, pragnące zrobić karierę na skróty.

Klientelizm jest zjawiskiem wywodzącym się ze starożytnego Rzymu, zaadaptowanym przez Kościół i rozpowszechnionym w Europie w trakcie ekspansji chrześcijaństwa, jako wygodne narzędzie sprawowania polityki. W Rzeczpospolitej Obojga Narodów, w okresie rządów oligarchii, przyjął on formę rozdawnictwa urzędów (często były to funkcje fikcyjne — „tytularne") lub utrzymywania na dworach magnackich tzw. „rezydentów" — wywodzących się z biedniejszej szlachty, tworzących świtę patrona i podnoszących jego prestiż. Obie grupy klientów były przydatne patronom w realizacji ich polityki, w tym podczas głosowań w sejmie i na sejmikach.

Zjawisko klientelizmu nadal jest najbardziej widoczne w państwach europejskich z przewagą katolicyzmu, a w Polsce silnie kształtowało (zniekształcało) stosunki społeczne nawet w okresie PRL, czego dowodem jest chociażby ukute wówczas powiedzenie „mierny, bierny, ale wierny".

Niestety, forma organizacji społecznej to podstawa funkcjonowania innych aspektów państwa, w tym gospodarki. Ustrój feudalny zawsze cechowała niska wydajność, oparta na eksploatacji taniej siły roboczej oraz handlu surowcami. Zmiana społeczna (realna, nie tylko deklarowana) implikuje zmianę sposobu myślenia, a co za tym idzie przebudowę instytucji społecznych. Analizując ostatnie kilkaset lat historii naszego kontynentu można zauważyć, że „Europa dwóch prędkości" była efektem długotrwałej ewolucji społecznej, która niestety nie stała się naszym udziałem.

Na fali Reformacji wielu władców europejskich skorzystało z okazji, aby uniezależnić się politycznie i finansowo (podatki) od Rzymu. Kościoły protestanckie podporządkowane zostały władzy lokalnej, wspomagając procesy tworzenia tożsamości narodowej. Istotnym czynnikiem były między innymi obrzędy religijne, odprawiane w językach narodowych. Tu należy wyjaśnić pewne pojęcie, którym KRK aż nazbyt często szafuje, nie mające jednak pokrycia w rzeczywistości. Ewangelizacja to głoszenie ewangelii — raczej niemożliwe, gdy kapłan recytuje formułki w obcym języku. Obrządek w językach lokalnych to najnowsza historia KRK, z której zresztą po części już się wycofał. Dlatego gdy mowa o ewangelizacji, można mieć na uwadze jedynie kościoły protestanckie oraz, w mniejszym stopniu, prawosławne.

Idea głoszona przez Lutra - „każdy chrześcijanin musi czytać Biblię" zaowocowała w krajach protestanckich rozwojem szkolnictwa, dostępnego dla dzieci z wszystkich klas społecznych. W ciągu kilku pokoleń wykształciły się tzw. społeczeństwa otwarte — umożliwiające awans jednostki z uwagi na jej indywidualne cechy, a nie odziedziczony status społeczny. Uruchomiło to potencjał demograficzny, poprzez wypromowanie jednostek dysponujących większymi uzdolnieniami, wytrwałością i przedsiębiorczością. Stopniowo tworzyła się klasa średnia, która stała się bazą dla powstania nowego ustroju - demokracji oraz gwarantem jej trwałości.

Jednak jedną z głównych cech, różniących kościoły protestanckie od KRK, jest ich spłaszczona - egalitarna struktura. Nie znaczy to oczywiście, że nie występuje żadna hierarchia. Wręcz przeciwnie — do dziś w wielu krajach protestanckich mamy monarchie konstytucyjne i stan szlachecki. Jednak to klasa średnia jest poziomem, do którego aspirują ambitniejsze jednostki i nie jest on poza zasięgiem ich możliwości. Świadomość możliwości awansu społecznego dzięki własnej pracy obniża poziom poczucia zależności od czynników zewnętrznych, w tym sił nadprzyrodzonych. Być może jest to jedna z przyczyn szybszego procesu laicyzacji w społeczeństwach otwartych. Społeczeństwo otwarte, w którym dominuje komunikacja pozioma, ułatwia również rozprzestrzenianie się nowych idei.


1 2 Dalej..
 Zobacz komentarze (7)..   


 Przypisy:
[ 1 ] Tu w rozumieniu Kościoła rzymskokatolickiego
[ 2 ] Antoni Mączek Nierówna przyjaźń. Układy klientalne w perspektywie historycznej, Fundacja na rzecz nauki polskiej, Wrocław 2003

« Państwo wyznaniowe   (Publikacja: 02-04-2013 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Anna Salman
Publicystka

 Liczba tekstów na portalu: 13  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Przebudzenie
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 8871 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365