|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Historia
Koła historii. Kilka kartek z Głosu Polskiego. III [2] Autor tekstu: Jerzy Neuhoff
Równie dalece jesteśmy od
teologiczno-prawnych wywodów na temat podstawowych zasad zależności kleru od
państwa i Rzymu, co zwykle pomijane bywa nawet, jako zbyt drażliwa kwestja w konkordatach, a co spostrzegł już Napoleon, zawierając w roku 1801 pierwszy
nowoczesny konkordat z Piusem VII za pośrednictwem Contolviego.
Przed nami stoi nagi fakt, a nie teorja.
Rozprawy komisji spraw zagranicznych dotychczas już wyświetliły najzupełniej,
iż ks. Teodorowicz istotnie:
1)popełnił niesłychaną niedyskrecję, w stosunkach dyplomatycznych nie do darowania, przez co sprawie polskiej
pozytywnie zaszkodził, uniemożliwił bowiem stosunek przedstawiciela rządu z kardynałem Gasparim w czasie dla sprawy górnośląskiej najkrytyczniejszym.
2)krok ten przedsięwziął bez
porozumienia się z rządem polskim i zrobił go nie za pośrednictwem rządu
polskiego.
3)wmieszał w sprawę nietylko posła
polskiego przy Watykanie, ale także posła francuskiego, przez co zdyskredytował
dyplomację polską, gdyż uniemożliwił jej wypełnianie obowiązków.
Nie twierdzimy, iż karygodne te czyny
popełnił w świadomym zamiarze szkodzenia Polsce, to jednak może być tylko
okolicznością łagodzącą, nie zaś uniewinniającą, jak tego domaga się z zadziwiającą czelnością cała prawica na czele z N.Z.L., którego ksiądz
arcybiskup jest głową.
Dalsze śledztwo wykaże całą istotę
sprawy i wyjaśni, jakiemi drogami tajne akty wędrują z ministerstwa do rąk
duchowieństwa i jaki użytek z nich czyni ks. Teodorowicz, czy też któryś z jego kolegów po sutannie.
Arcybiskup stoi dziś przed sądem Sejmu i nie powinny mu pomóc żadne wykręty jego przyjaciół i adwokatów.
Gdyby jakiś mały zwykły człowieczek
uczynił to, co zrobił ks. Teodorowicz, dla nikogo nie byłoby kwestją sporną,
jak za to odpokutuje.
Winowajcą jest dziś dostojnik. Broni go
całe stronnictwo. Prasa prawicowa kruszy o niego kopie.
O, potężna sprawiedliwości, ty jedna
Themis, nie uchylaj rąbka zasłony twych oczu, niechaj cię nie przestraszą
purpury biskupie, a zważ winy jego bacznie i wymierz taką w Polsce możnemu
przynajmniej karę, jaką wymierzasz wydziedziczonemu i biednemu!
Mimo
takiego, w dzisiejszej prasie niespotykanego wezwania, sprawiedliwość działała
powoli. W październiku zdołano wreszcie sprawę załatwić, kiedy to przeszedł
wniosek partii prawicowych następującej treści: "Uznając oskarżenia we wniosku p. Bryla i towarzyszy z P.S.L. przeciwko
ks. arc. Teodorowiczowi za nieuzasadnione i bezpodstawne komisja spraw
zagranicznych przechodzi nad tym wnioskiem do porządku obrad i wyraża nadzieję,
że na przyszłość podobne wnioski nie będą zaprzątały uwagi sejmu."
[ 5 ] Takiego wyniku można było się spodziewać, ponieważ w 31-osobowej
komisji zasiadało 16 posłów o zdecydowanie prawicowej orientacji politycznej.
Do załagodzenia konfliktu przyczyniły się też mediacyjne wysiłki Macieja
Rataja, późniejszego marszałka Sejmu.
Ks.
Teodorowiczowi cała sprawa nie zaszkodziła, bo w roku 1922 został, obok
biskupa Sapiehy, wybrany senatorem Rzeczypospolitej. Obaj purpuraci, którzy złamali
papieski zakaz wchodzenia do ciał przedstawicielskich, po trzech miesiącach
otrzymali z Watykanu polecenie, aby pod groźbą kary dyscyplinarnej natychmiast
złożyli nieprawnie uzyskane mandaty.
Na
zwolnione miejsca, do Senatu weszli inni kandydaci; za biskupa Sapiehę -
Aleksander Adelman, administrator, a za biskupa Teodorowicza — Kazimierz Grützmacher,
ziemianin. Ponieważ żaden z tych kandydatów nie miał szans wejścia do
Senatu w wyniku wyborów, prasa podejrzewała, że cała sprawa była z góry
ukartowana. „Głos Polski" zacytował jedno z konserwatywnych czasopism,
nieprzyjazne wobec endecji, które stwierdziło, że 'pod pokrywką owych infuł i fjoletów biskupich, symbolizujących sercu
wierzącego prostaka sprawę kościoła, przemycili się do senatu kandydaci, którzyby
inaczej nigdy do drzwi jego nie dotarli.' Pismo to wyraziło także
ubolewanie, że 'stronnictwa „Ch-je-ny"
dla takiego manewru taktycznego podczas wyborów nie zawahały się postawić na
pierwszem miejscu biskupów i przez to samą powagę kościoła na szwank
wystawiły.'
Publicysta
„Głosu", J. Przemyski (pod tym pseudonimem prowadził działalność
publicystyczną Wincenty Rzymowski), pisał w komentarzu do tego artykułu
[ 6 ]:
Nad powagą kościoła, mojem zdaniem,
niechaj sam kościół czuwa. Wedle sumienia mego, rzeczą dotkliwszą od
poniesionego przez kościół uszczerbku jest to krzywda, jaką poniósł
katolicki lud wierzący; ten lud, za którego czczą formą zewnętrzną, niby
za fetyszem, poprowadzono do urn wyborczych z listami ósemki; ten lud, którego
zaufania, a raczej bezradności umysłowej tak czelnie nadużyto dlatego tylko,
że od innych źródeł kultury odcięty, w instytucji kościelnej, w symbolach
religji przywykł widzieć symbole wyższego życia i górniejszego swoich dusz
dążenia.
Tego to ludu wierzącego krzywdę obnażył w sposób wielce wymowny dekret papieski, rugujący z senatu obu niesfornych
biskupów.
Jakże znamienne są obie postacie, które
do ciała parlamentarnego wchodzą, aby zająć miejsca Teodorowicza i Sapiehy;
obszarnik i bankier, oto figury, które dotąd wstydliwie poza płaszczem
biskupim się ukrywały, a które obecnie, po usunięciu płaszcza, w nagiej
stanęły prawdzie potęgi Mamona.
4
grudnia 2008, w 70. rocznicę śmierci arcybiskupa Teodorowicza, Senat RP przyjął
uchwałę oddającą hołd „heroicznemu patriocie", „uosabiającemu
najlepsze tradycje Rzeczypospolitej".
Pozostaje
pytanie, — która z tych ocen jest sprawiedliwsza?
Na
koniec pewne wyjaśnienie, o które upomniał się jeden z komentatorów wcześniejszego
artykułu. „Głos Polski", z którego zaczerpnąłem cytowane wiadomości,
ukazywał się w Łodzi od 12 listopada 1918 roku. Jego 'linia polityczna'
została określona w krótkim oświadczeniu Redakcji, pokazanym niżej. [ 7 ] W mojej ocenie, Redakcja była wierna swojej deklaracji.
1 2
Przypisy: « Historia (Publikacja: 14-06-2013 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9027 |
|