|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Społeczeństwo » Laicyzacja
Ateizacja? - obrona kościoła czy przygotowanie do ataku... Autor tekstu: Grzegorz A. Kanik
… „Najlepszą obroną jest atak"… wbrew
pozorom to hasło najlepiej odpowiada agresorom...
Pewnie zaraz wielu zacznie się zastanawiać co wspólnego ma
obrona (nawet przez atak) z agresorami, a co dopiero z ateizacją. Spróbuję to
wyjaśnić poniżej... By dostrzec powiązania z agresją i agresorami wystarczy sięgnąć
do historii Europy pierwszej połowy ubiegłego wieku. Do dzisiaj się ten okres
historii czkawką odbija, zwłaszcza w Europie. Ot, choćby lato 1939 roku i sprawa rozgłośni radiowej w Gliwicach, typowy przykład budowania zagrożenia
by móc atakować w ramach obrony. A sprawa obrony interesów obywateli i mniejszości narodowych. A czym tłumaczył się Hitler w 1938 zajmując, przy
okazji obrony Niemców Sudeckich całe Czechy? A czego uczono za komuny o 17
września 1939 roku, jak nie o obronie ludności ukraińskiej, białoruskiej,
litewskiej, etc? Również za zatargami polsko-czeskimi stoi, gdzieś tam w cieniu, ta „najlepsza obrona". Stoi za całym zatargiem polsko-czeskim
lat 1918-20, w tym za wojną przełomu lat 1918-19. Stoi również za
„aneksją Zaolzia" w 1938 roku — nie czarujmy się, jako państwo też
takie „grzechy" posiadamy. Przez całą historię świata można
dostrzec tę „najlepszą obronę" stojącą za kulisami. Ale przejdźmy
do innego tematu...
Czy zauważyliście państwo, że istnieją pojęcia które w pewnym (i to wcale nie takim małym) kontekście aż kipią od agresji? Mało
tego, bardzo łatwo ich interpretacjami manipulować, jeżeli tylko się zmieni
lub odrzuci część kontekstu. Do takich pojęć należą również chrystianizacja,
ateizacja i laicyzacja. Przyjrzyjmy się najpierw pojęciu
chrystianizacji...
W oficjalnej historii Polski, nauczanej w szkołach rok 966
figuruje jako rok przyjęcia chrztu i początek chrystianizowania się Polski.
Interesuje nas właśnie ten zwrot, przyjęcie chrztu i początek
chrystianizowania się wyraźnie sugerujący dobrowolne przyjęcie wiary
chrześcijańskiej. Jest to jednak swoista manipulacja możliwa przez odrzucenie
całego kontekstu ówczesnej sytuacji. Owszem, Mieszko I (jak i ówczesna elita)
sam przyjął chrzest i schrystianizował się. Lecz czy całkowicie dobrowolnie
skoro miał tylko dwa wyjścia — albo przyjąć chrzest z rąk czeskich, albo
walczyć i dać się siłą schrystianizować sąsiadom z zachodu. Niemcy właśnie
krzewieniem chrystianizmu tłumaczyli swą ekspansję, co dawało im poparcie
Rzymu i całej zachodniej Europy. Ludność też okupiła tę "dobrowolną
chrystianizację" krwią przelaną przy obronie „pogańskich
miejsc kultów", tak samo jak i przy buntach. Ostatni jaki jest mi znany z nauki w szkole miał miejsce jeszcze za czasów Kazimierza I Odnowiciela
(rekcja pogańska i powstanie ludowe okresu 1034-39). Kiedyś w szkołach
tylko wspominano o tym, komuna nie była w tym tak zainteresowana a opozycja
szukała poparcia w kościołach. Teraz pewnie całkiem się o tym milczy, wszak
obowiązuje "poprawność polityczna wobec kościoła"...
W podobnych warunkach "dobrowolnie chrystianizowała
się" Litwa i Żmudź, kilka wieków później. A już całkiem "dobrowolnie"
chrystianizowała się ludność Ameryki. Zwłaszcza Indianie Ameryki Południowej,
mający do wyboru chrzest albo ogień i miecz"...
Urodziłem się jakiś słuszny czas temu. Przeżyłem Gomułkę,
Gierka i Jaruzelskiego. Ale nawet wtedy, gdy u władzy byli sami komuniści
(obrzydli ateiści, poparci jeszcze obrzydliwszymi ateistami zza wschodniej
granicy), gdy komunistów podobno było kilka milionów (w 1980 roku 3 miliony
członków PZPR) nie mówiło się tyle i w taki sposób o ateizacji państwa,
co dzisiaj. A przecież katolików w Polsce jest podobno ponad 94% (według
GUS), więc ludzi niewierzących jest 6%, czyli ok 250 tyś. A jaka jest
liczebność ludzi niewierzących w rządzie i samorządzie? To o co chodzi z tą
ateizacją...
Moim zdaniem chodzi o stwarzanie stanu zagrożenia, oraz
przedstawieniu przeciwników KRK jako największe zło świata. Tym bardziej, że
cały czas kojarzy się największe zbrodnicze systemy zeszłego wieku z ateizmem. Do kogo więc próbuje się przyrównać ateistów? Zobaczmy:
1). Hitlerowcy — hmmm, aż korci to wykorzystywać jako
główny wątek. Tyle że hitleryzm przede wszystkim jest kojarzony z masowym
ludobójstwem, w tym największą eksterminacją Żydów. Trudno się ustrzec
jednak zarzutu o antysemityzm samego Kościoła. Zresztą jaka tam ateizacja był w Niemczech. Fakt, trochę majątków hitlerowcy zarekwirowali, ale czy burzyli
kościoły? Zdecydowana większość, o ile nie wszystkie ucierpiały podczas
nalotów alianckich oraz walk frontowych końca 1944 i w pierwszej połowie 1945
roku. Eksterminacja kapłanów? Może ich trochę zginęło za działalność
antyfaszystowską, ale więcej zginęło jako żołnierzy i kapelanów polowych.
Zwłaszcza na froncie wschodnim, po klęsce stalingradzkiej. W samym Wermachcie,
aż do końca wojny istniały stanowiska kapelanów polowych. W państwach
okupowanych też nie udzielali się ateistycznie. Mało tego, popierali takie państwa
jak Słowację ks. Tischo — czy Chorwacja gdzie księża i zakonnicy bywali strażnikami, a nawet komendantami obozów koncentracyjnych (franciszkanin Miroslav Filipović
objął kierownictwo największego i najbardziej znanego obozu koncentracyjnego
ustaszów w Jasenovacu, znanego ze ścinania głów więźniom). Zostaje teren
Polski. Tutaj zginęło wielu księży, choć kościołów hitlerowcy nie
niszczyli. Patrząc na martyrologię polskiego kleru należy przyznać, że była
spowodowana udziałem w „ruchu oporu", jak i częścią
„eksterminacji narodu polskiego i jego inteligencji". Wszak księża
należą do inteligencji, o czym dzisiaj niektórym zdarza się zapominać...
2). Faszyzm — tutaj nie będę się wdawał w szczegóły.
„Konia z rzędem i krzyżyk na drogę" temu kto będzie chciał
udowodnić hiszpańskiemu i włoskiemu faszyzmowi politykę ateizacji państwa.
Co innego laicyzacja..
3). Bolszewizm — tak, tutaj jest pole do popisu.
Bolszewicy prowadzili politykę ateizacji państwa, zwłaszcza w latach
stalinizmu. Kościoły burzyli lub zamieniali w kina, magazyny i spichlerze -
rozwiązywali monastyry. Potrafili rozstrzeliwać kapłanów (jako przeciwników
władzy ludowej), nawet gwałcić zakonnice, itp. Potrafili zrywać oznaki
religijności i nękać społeczeństwo za przejawy religijności. Do dzisiaj
niechęć, a nawet nienawiść do bolszewików i Rosjan jest większa w Polsce,
niż do Niemców. A jeszcze jest umiejętnie, i jakby od niechcenia
podtrzymywana. A przy okazji, sprawa podtrzymywania afery „katastrofy smoleńskiej"
jest jak najbardziej na rękę kościołowi. Dlatego nie dziwi mnie poparcie
kleru dla pp. Kaczyńskiego, Macierewicza i reszty. I tylko jedno mnie
denerwuje. Myślę, że każdy racjonalnie myślący człowiek (nie tylko
ateista i racjonalista) już dawno powinien traktować mówienie o ateizacji
państwa jako obelgę ad personam. Tak osobiście, jak i społecznie czy
politycznie. Bo czy ktoś z państwa tęskni „za czasami bolszewickiej
ateizacji państwa i jej sposobami"...
3). Laicyzacja — muszę przyznać, że powoli zaczynałem
zapominać o tym pojęciu. To raczej była domena propagandy komunistycznej. A tutaj ostatnio zaczyna być o niej głośniej, choć „hasło
ateizacji" jest dużo lepszym narzędziem straszenia społeczeństwa.
Przestało mnie to dziwić, gdy zerknąłem na doniesienia mówiące o coraz
mniejszej ilości ludzi religijnych. W państwie o 95% procentowej populacji
wierzących trudno przepchnąć ustawy popierane przez KRK. Do tego jeszcze młodzież,
która dość szeroko zaczyna się przeciwstawiać kościelnym zakazom rodem ze
średniowiecza. I kilka innych „zjawisk". Czyżby jakiś „oddolny
bunt" wiernych, jakiś „oddolny antyklerykalizm" w Kościele? Tym
bardziej, że zdecydowana większość tych „buntowników" nadal
przyznaje się do swojej wiary. Na takich „straszak" ateizacji nie
podziała — dlatego sięgnięto po starą „laicyzację", w nowej
formie. „Jesteś za laicyzacją, to jesteś i za ateizacją — a to znaczy,
że jesteś jednym z tych przebrzydłych ateistów"...
Wracając do tytułu. Z jednej strony może i Kościół (jako
instytucja), oraz kler może mieć jakieś obawy. Zwłaszcza jeżeli chodzi o dochody oraz pozycję społeczną i polityczną. Z drugiej strony, przy tak małej
liczbie niewierzących w społeczeństwie, oraz w rządzie i samorządzie? To
raczej wygląda na "sztuczne podtrzymywanie zagorzenia i przygotowania
do ataku". W końcu trzeba mieć jakieś podstawy do tej naprawdę "skutecznej
obrony przez atak". To nie tylko obrona, lecz również szansa na "nowe
tereny" w zakresie życia społecznego i politycznego. A wiadomo, co
raz wpadnie w ręce Kościoła, to trudno odzyskać...
… Zwłaszcza w Polsce...
« Laicyzacja (Publikacja: 18-06-2013 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9041 |
|