|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Historia
Spod twojej obrony uciekamy się Autor tekstu: Marek Gajda
Zbliża się doroczny sezon pielgrzymkowy, człapania tysięcy ludzi z rożnych
zakątków Polski do Częstochowy — ostoi ducha narodu, symbolu jego oporu i niezłomności, stolicy Czarnej Madonny, królowej najjaśniejszej
Rzeczypospolitej etc., etc.
Legenda Jasnej Góry
powstała już kilka lat po oblężeniu (18 XI-26 XII 1655 r.) częstochowskiego
klasztoru przez Szwedów w drugiej wojnie północnej (1655-1660), będącej
jedną z wojen toczonych między Szwecją a Rzeczypospolitą Obojga Narodów w XVII w. Sfabrykował ją sam Klemens Kordecki (1603-1673), znany też jako o.
Augustyn (przeor klasztoru w latach: 1644-1645, 1650-1657, 1663-1673) w pracy
pt. Nova Gigantomachia contra Sacram Imaginem Dei Parae Virginis a Sancto
Luca depictam et in Monte Claro Częstochoviensi… per Suecos et alios
haereticos excitata… a R.P. Fr. Augustino Kordecki… Nova Gigantomachia,
która ukazała się drukiem na początku 1658 r.
Jeden z najwybitniejszych historyków tamtego okresu w dziejach
Rzeczypospolitej, Adam Kersten (1930-1983), stwierdził, że opis Kordeckiego zawiera
pewne nieścisłości w zestawieniu z rzeczywistym przebiegiem oblężenia i obrony. Pomniejsza rolę rokowań ze Szwedami, tuszuje, choć nie zataja, sprawę
złożenia aktu poddańczego, zmienia ton listów pisanych do dowódców
szwedzkich. Kersten miał tu na myśli w szczególności list z 21 XI 1655
r. adresowany do generała Burcharda Müllera von
der Lühnen (1604-1670), zamieszczony w Nowej
Gigantomachii w wersji różnej od oryginału odnalezionego dopiero w 1905
r. w Szwecji.
W sierpniu 2008 r., pracując w Szwedzkim Archiwum Narodowym Riksarkivet, czystym przypadkiem natknąłem się
na ten list, którego treść zamieszczam poniżej:
Niechaj się dowie szanowna i szlachetna
Dostojność Wasza, że nasz stan zakonny nie posiada prawa wybierania królów,
lecz czci tych, których szlachta królewska wybrała. Ponieważ Jego Królewską
Mość, króla Szwecji całe królestwo uznaje i na swego pana wybrało, przeto i my z naszem miejscem świętym, które do tego czasu tak opieki jak i najwyższego
poszanowania doznawało ze strony królów polskich, pokornie poddaliśmy się
Jego Królewskiej Mości [Królowi] Szwecji; świadczy o tym list salwagwardii
szanownego i szlachetnego Wittenberga, naczelnego wodza, danej naszemu
klasztorowi, dnia 28 października; odnowiliśmy naszą submisję powtórnie,
wysyłając do Warszawy pismo, na które od Jego Królewskiej Mości oczekujemy
odpowiedzi. Czcimy więc, jako ulegli poddani, Jego Królewską Mość [Króla]
Szwecji, Pana naszego najłaskawszego, nie odważamy się też podnieść
zaczepnego oręża przeciw wojsku Jego Królewskiej Mości. Widzieliśmy rozporządzenie
Majestatu Królewskiego, lecz ponieważ klasztor nasz wraz z kościołem zdawien
dawna inną posiada nazwę i nazywa się Jasna Góra, a miasto Częstochowa
pod żadnym względem nie należy do klasztoru, rozporządzenie wspomniane wielką
obudziło w nas wątpliwość. Dlatego uniżenie szanownego i szlachetnego pana
prosimy, ażeby dopóki ta wątpliwość nie zostanie usunięta przez nowe
rozstrzygnięcie Jego Królewskiej Mości, tak nasz klasztor i poświęconą
Bogu i Jego Najśw. Pannie świątynię, w której się zasyła do Boskiego
Majestatu modlitwy za zdrowie Najjaśniejszego Króla Szwecji, Pana i Protektora
naszego Królestwa, jak i nas samych, których bynajmniej nie jest powołaniem
opierać się potędze królów, zechciał w pokoju zostawić. Nie uwłaczamy
przez to szlachetnemu panu, leczo wszem od jego poparcia i w przyszłości wiele
sobie obiecujemy. Cokolwiek Jego Królewska Mość rozkaże, chętnie spełnimy.
Tymczasem jak najusilniej polecamy się łaskawości szanownego i szlachetnego
pana. (Tłumaczenie z łaciny za: L. Frąś, Obrona
Jasnej Góry w r. 1655, Częstochowa 1935, s. 79-80).
List ten z oczywistych względów nie mógł być znany Adamowi
Mickiewiczowi, który pisał w ks. I, wers. 1 „Pana Tadeusza" w 1832 r.: Panno
święta, co Jasnej bronisz Częstochowy (...), a później w kursie
literatury słowiańskiej entuzjastycznie wypowiedział się na temat Nowej
Gigantomachii. Za nim zaś, nad tendencyjnym opisem obrony Jasnej Góry
Kordeckiego, peany piali Józef Ignacy Kraszewski i Henryk Sienkiewicz (a za nim
Jerzy Hoffman w 1974 r.), który w „Potopie" zrobił z przeora klasztoru
jasnogórskiego herosa na miarę obrońców Massady, ostatniego bastionu powstania
żydowskiego (66-70 r. n.e.), którą Rzymianom udało się zdobyć dopiero w 73
r. n.e. Jednak w przeciwieństwie do bezkompromisowych żydowskich obrońców,
którzy woleli popełnić zbiorowe samobójstwo w obliczu nieuchronnego zwycięskiego
szturmu Rzymian, Kordecki nie tylko nie zdobył się na żaden heroiczny czyn,
ale w 1665 r. nie chciał zaangażować się po stronie króla Jana Kazimierza
we wznieconej przez Jerzego Lubomirskiego wojnie domowej. Zajmując
chwiejne stanowisko, przychylał się raczej do opozycjonistów. Tłumaczył się
wprawdzie przed królem z zarzutów o sprzyjanie Lubomirskiemu, deklarował
wierność i przywiązanie do Jana Kazimierza, ale podczas starcia między
oddziałami królewskimi a wojskami Lubomirskiego u podnóża klasztoru (4 IV
1665) nie otworzył ognia z dział klasztornych do rokoszan i zamknął bramy
fortecy przed rozproszonymi i uciekającymi po bitwie żołnierzami króla. Jan
Kazimierz w wyniku tego osadził na Jasnej Górze własną załogę. -
pisał Kersten.
Z powyższego wypływa wiele wniosków, ale jeden szczególnie
kontrastuje z polityką historyczną, którą uprawiają na swój użytek
prawoskrętne formacje polityczne współczesnej RP. Instytucjonalny Kościół
katolicki w Polsce przeważnie postępował wyłącznie zgodnie ze swoim
interesem, chyba że był on przy okazji zbieżny również z interesem państwa
i (lub) społeczeństwa. Podporządkowywał się przy tym każdej władzy -
szwedzkich protestanckich „heretyków", czy później ruskich prawosławnych
„schizmatyków", która w ciągu wieków kiełznała Rzeczypospolitą. Był
prekursorem realpolitik, na długo zanim kierunek ten został zdefiniowany i jest w tym konsekwentny do dzisiaj. W przeciwieństwie do formacji narodowych,
które z jednej strony opowiadają się za silnym państwem w związku z Kościołem, a z drugiej zapominają, że sentymentalna
polityka nie zna wzajemności, co już w połowie XIX w. wyraził prawdziwy
nacjonalista, kanclerz Otto von Bismarck (1815-1898).
Na Jasną Górę szkoda więc butów. Lepiej pójść na piwo.
W
artykule wykorzystałem: rękopis Riksarkivet,
Piorn i Częstochowa kloster, Augusitn Kordeckis, bref 11/21 nov. 1655 till,
gen., löjtn. Müller von der Lühnen;
A. Kersten, Kordecki Klemens, [w:] Polski
Słownik Biograficzny, t. XIV, Wrocław-Warszawa-Kraków 1968-1969, s.
53-55; H. Kissinger, Dyplomacja,
Warszawa 2002, s. 137; L. Frąś, Obrona
Jasnej Góry w r. 1655, Częstochowa 1935, s. 79-90; A. Mickiewicz, Pan Tadeusz, Warszawa 1989, s. 9.
« Historia (Publikacja: 22-07-2013 )
Marek Gajda Nauczyciel historii w szkole średniej Autor dwóch książek: "Tajemniczy zamek" oraz "ABC neografii ruskiej" - ostatnia pozycja dostępna w internecie). Specjalizuje się w relacjach polsko-rosyjskich w XVI-XVII w. (przewód doktorski na UMCS w Lublinie). | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9126 |
|