Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.444.309 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 700 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"- Zapomina pan o Bogu. - On mnie nie interesuje. Bóg toleruje rzeczy, których nie sposób tolerować. Jest nieodpowiedzialny i niekonsekwentny. Nie jest dżentelmenem."
 Światopogląd » Życie świeckie

Instrukcja obsługi dziecka niewierzącego
Autor tekstu:

Dawno, dawno temu, za górami, lasami, rzekami i dwoma pagórkami, na skraju całkiem zwyczajnej, prowincjonalnej dżungli, w uroczym domku, na trzecim piętrze mieszkała rodzinka: mama, tata i synek. Synek bardzo chciał być inny, dlatego postanowił, że urodzi się rudy. Natomiast imię miał całkiem zwyczajne — Jaś.

Mama i tata uczyli Jasia, że można, a nawet należy zadawać pytania. W związku z tym Jaś pytał:
— Co to jest ogień?
— Czy pierwsi ludzie: Adam i Ewa to australopiteki? [pis. oryg.]
— Anioły mieszkają w stratosferze czy w cumulusach?
— Czy promieniowanie kosmiczne oddziałuje na Boga?

Czasami Jaś przeprowadzał eksperymenty. Pewnego razu, gdy wypadł mu ząb, nie powiedział o tym rodzicom. Zwykle to robił, ale tym razem się powstrzymał. Po kryjomu położył go pod poduszkę. Rano okazało się, że ząbek leży tak, jak Jaś go zostawił. Pieniążek się nie pojawił. Dla Jasia okazało się, że Wróżka Zębuszka po prostu nie istnieje.

Pewnego dnia Jaś był na tyle duży, że poszedł do szkoły. Pani nauczycielka powiedziała dzieciom, że w dalekiej Ameryce Gwiazdor przychodzi do dzieci w dzień, kiedy nie ma na niebie gwiazd.

— Przepraszam — powiedział Jaś — gwiazdy na niebie są także w dzień, tylko gdy świeci Słońce po prostu ich nie widać, bo jest zbyt jasno.

— Tak? — zdziwiła się nauczycielka.- A my w Polsce czekamy na pierwszą gwiazdkę, prawda dzieci?

— Przepraszam — znów wtrącił Jaś — to co widzimy na niebie 24 grudnia jako pierwszy świecący punkt na niebie, to nie jest gwiazda. To planeta. Wenus.

Mniej więcej tak minął Jasiowi pierwszy rok nauki w szkole.

Wakacje minęły szybko [jak zwykle za szybko] i zaczęła się nauka w klasie drugiej.

Jaś zaczął uczęszczać na lekcje etyki. Lekcje prowadziła pani , która otrzymała ministerialny glejt potwierdzający jej gotowość oraz wiedzę umiejętności i kompetencje. Jak to się zdarza w prowincjonalnych dżunglach ta sama nauczycielka w innej szkole prowadziła także lekcje religii i biologii. Zaniepokojeni rodzice Jasia zostali zapewnieni o tym, że nauka przedmiotu nie będzie prowadzona w oparciu o system etyki chrześcijańskiej.

Mama Jasia bardzo się zmartwiła, kiedy podczas rutynowej kontroli zeszytów synka spostrzegła, że na lekcjach etyki przeważają treści chrześcijańskie. Np.: pomoc [jaka pomoc? Czy także rozwiązywanie zadań z matmy?] można uzyskać w Caritas i Stowarzyszeniu Brata św. Alberta.

Większość dzieci z klasy przystępowała do uroczystości przyjęcia pierwszej komunii. Na początku roku szkolnego rodzice spytali Jasia, czy także chciałby przejść przez taki rytuał. Wytłumaczyli mu na czym to polega. Jaś odmówił.

— Po co mam to robić — tłumaczył mamie i tacie — skoro nie wierzę w żadnego boga?

Rodzice ponawiali pytania, ale Jaś nie kwapił się, by zmienić zdanie.

-Jasio, a ty kiedy idziesz do komunii?- pytała koleżanka Małgosia

— Ja nie idę do komunii — odpowiadał Jaś

— Małgosiu! Małgosiu chodź tutaj do mnie szybciutko!- zawołała Małgosię jej mama.

— Zazdroszczę ci, że nie musisz łazić do tego kościoła, tam jest tak nudno… — szepnęła Małgosia i pobiegła do zaniepokojonej mamy.

Kiedy nadszedł czas, w którym koledzy i koleżanki z klasy Jasia gremialnie chadzali ubrani na biało, cała rodzina przystąpiła do realizacji pewnego planu...

Właściwie, do nie-komunii syna bardziej przygotowywali się rodzice. Chcieli go przeprowadzić nie przeprowadzając przez nie-obrządek najlepiej jak umieli. Ale skąd mieli wiedzieć? Robili to przecież pierwszy raz. Dlatego rodzice dużo czytali i rozmawiali ze znajomymi, którzy mieli podobne doświadczenia. Większość rodziców odsuwała swoje nie-komunijne dzieci w czasie najintensywniejszych przygotowań i samej uroczystości od życia społecznego. Powszechne były podróże. W miarę możliwości dalekie. Szczerze? Jak najdalsze.

Ponieważ Jaś nigdy wcześniej nie leciał samolotem ani nie był za granicą, także nie widział morza rodzice postanowili pokazać mu jak piękny jest świat. Była to najzwyklejsza podróż do krajów w których jest ciepło, albo przynajmniej cieplej.

Jaś nie przeszedł żadnej rytualnej inicjacji. Nie dostał żadnego substytutu: ponieważ znał się na zegarku, miał go już od kilku lat, komórka była nagrodą za umiejętność czytania, rower trzeba było kupić w kwietniu — Jaś z poprzedniego wyrósł, a operacji plastycznej uszu [najpopularniejszy prezent komunijny ostatnich lat] nie potrzebował. Zachwyt Jasia wyrażał się pluskaniem w morzu i wspinaczką na szczyt gór. Brzdąc nurkował, zajadał arbuzy oraz codziennie, obowiązkowo lody — i psocił. Co prawda wspinając się na wyjątkowo kapryśną skałkę spadł, boleśnie się potłukł i zyskał kilka [bardzo męskich] blizn, lecz nie miał o to pretensji do nikogo i do niczego. Jedynym winowajcą była nieuwaga i brak skupienia, które w pełni należały do Jasia.

Po powrocie rodzice spytali synka, czy nie jest mu przykro.

— Przykro? Dlaczego? Nie rozumiem? — Po chwili namysłu dodał: — Mamo, tato! Postanowiłem zostać nurkiem! Możecie zapisać mnie na kurs?

Nie znam instrukcji obsługi dziecka niewierzącego. Nie znam instrukcji obsługi dziecka. Wydaje mi się, że znam godność drugiego człowieka, szanowanie jego odrębności i indywidualności. Myślę, że wiem na czym polega różnica między indoktrynacją a inspiracją. Być może to jest wystarczająca instrukcja obsługi [młodszego] CZŁOWIEKA.

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (111)..   


« Życie świeckie   (Publikacja: 14-08-2013 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Paulina Machiavella
Aktorka, czasami aktywna fanka tytoniu, córka, doktorantka UAM, instruktorka teatralna, mama, prezes stowarzyszenia OFFERA, przyjaciółka, szczęśliwa posiadaczka równie szczęśliwej suki, żona. Nigdy nie wygrała w lotto i nie była w Australii. Największe jej dokonanie, to posiadanie konta na fb.

 Liczba tekstów na portalu: 6  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Danger! Mother gender! albo dogmat kastracyjny
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9191 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365