|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Światopogląd » Dotyk rzeczywistości
Rwanda- katolicyzm - przemoc (część III) Autor tekstu: Radosław S. Czarnecki
(Apendyks)
Mowa
nienawiści to zagrożenie dla wolności
Sekretarz
Generalny Rady Europy Torbjoern Jagland
Dwa teksty zatytułowane "Rwanda — katolicyzm — przemoc" oraz komentarze na forum dotyczące
problematyki tam prezentowanej dały mi asumpt do napisania niniejszego uzupełnienia
tych tekstów. Zwłaszcza, iż nad problemem mowy nienawiści i zagrożeniami
jakie ona niesie pochylili się uczestnicy konferencji zorganizowanej w Warszawie we wrześniu 2013 roku pod auspicjami Rady Europy i przy współudziale
Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji RP. Wzięli w niej udział członkowie
Rady, spore grono naukowców z różnych krajów należących do tego gremium,
jurystów i przedstawicieli mediów. Polskie elity polityczne reprezentowali
minister Michał Boni i poseł Robert Biedroń (którzy zabierali głos w dyskusji). Co prawda wiodącym tematem była mowa nienawiści i agresja werbalna
(a także i niekiedy — czynna) wobec osób utożsamianych z LGBT lecz geneza i efekty tych wystąpień, tych działań (obojętnie
przeciwko komu mowa ta jest skierowana) są zawsze takie same.
Co powoduje nienawiść i ekspresję jaka jej towarzyszy? Zdaniem
ministra Michała Boniego "zamknięty umysł, prymat emocji nad rozumem, budowanie własnej tożsamości
poprzez tworzenie obrazu wroga". Sekretarz Generalny Rady Europy Norweg
Jagland zauważył celnie, iż z mową nienawiści jest jak z "podgrzewaniem
żaby w słoiku. Proces powolny, ale zawsze zakończony śmiecią płaza".
Zwrócono także uwagę na polskie paradoksy w tej mierze; wymiar
sprawiedliwości uznając m.in. swastykę za starożytny symbol szczęścia czy
wypowiedź wobec żydowskiej mniejszości etnicznej — „pasożytnicze ścierwo"
jako pogląd (a nie obrazę lub sianie nienawiści na tle religijnym, etnicznym,
narodowym) nie zdaje sobie chyba do końca sprawy z zagrożeń jakie niosą
takie wyroki orzeczenia. Rozzuchwalają, czynią bezkarnymi, pobudzają do
eskalacji tego typu wypowiedzi (a często i ekscesów noszących znamiona
przemocy fizycznej).
Co robić więc, aby przeciwdziałać tego typu postępowaniu, mentalności,
takim czynom, aby społeczeństwa stawały się bardziej otwarte, przyjazne,
solidarne?
Mamy dwie płaszczyzny oddziaływania czy — przeciwdziałania, takim
zachowaniom bądź postawom. Jedna działa w perspektywie doraźnej, druga — w dalekosiężnej, przyszłościowej. Ta pierwsza to prawo, ta druga to edukacja.
Zresztą na nią — na edukację, oświatę, wyjaśnianie, dialog — kładziono
nacisk podczas wspomnianej konferencji. Te wartości winny być przekazywane
jako jedyne formy cywilizowanej koegzystencji ludzi o różnych kolorach skóry,
różnych językach czy wywodzących się z różnych kultur, z różnych wyznań i denominacji religijnych (albo ludzi bez wyznania, ateistów, agnostyków, nie
wierzących). W tej ostatniej kwestii kolosalną rolę odgrywają religijnie
motywowane stereotypy funkcjonujące przez stulecia i zakodowane w świadomości wiernych jakoby człowiek nie-religijny, nie wierzący był elementem gorszym, osobnikiem podlejszej kategorii, nie zasługującym na
miano człowieka. Przykłady z najnowszej choćby historii chrześcijaństwa czy
islamu dobitnie potwierdzają te tezy.
Jan Paweł II miał wyrazić opinię, iż "....Negacja Boga pozbawia osobę
jej fundamentu, a w konsekwencji prowadzi do takiego ukształtowania
porządku społecznego, w którym ignorowana jest
godność i odpowiedzialność osoby" z której jasno wynika deprecjacyjny
stosunek do ateistów i agnostyków . Stąd już tylko krok do konkluzji, że
"...śmierć Boga w sercu
człowieka jest śmiercią tego człowieka" Opacznie, czy może -
jednoznacznie, rozumujący purytanin czy ortodoksyjny katolik może interpretować
te wypowiedzi jako zachętę do poniżania, upokarzania, agresji wobec Innego,
któremu odbiera się atrybuty człowieczeństwa.
Z kolei współczesny autorytet islamu szejk Yusuf al-Karadawi (podczas
swego pobytu w Gazie w 2009 r) miał zachęcać mieszkańców Gazy do trwania w nienawiści do Żydów i Izraela takimi oto słowy: "....Allahu,
zabierz tę ciemiężącą, żydowską bandę syjonistyczną. O Allahu, nie
oszczędź ani jednego z nich. O Allahu, policz ich i zabij ich
do ostatniego". Czy nie jest to klasyczny przykład do nawoływania (po
raz kolejny), aby zrealizować ostateczne rozwiązanie? Inny islamista,
mieszkający w Londynie
(urodzony na ziemi brytyjskiej i wychowany w tamtejszej tradycji) 45 letni sędzia
sądu szariackiego w Leytonstone Anjem
Choudary. Uważa, iż w przyszłym kalifacie brytyjskim (a może i europejskim)
wszyscy — bez względu na wyznanie (bezwyznaniowców nie przewiduje ten mąż
świętobliwy) — muszą podporządkować się szariatowi. Co to oznacza -
doskonale widać z praktyki takich krajów jak Arabia Saudyjska, Jemen, Somalia
czy Sudan (powoli, w sposób pełzający, jakby „kuchennymi drzwiami",
wprowadza się takie rozwiązania w Tunezji, Turcji czy Bośni-Hercegowinie).
A co do prawa; to winno ono bezwzględnie w przypadku stwierdzenia tzw.
mowy nienawiści, noszącej w sobie znamiona szerzenia nietolerancji,
ostracyzmu, złych intencji mających poniżyć, odedrzeć z godności, a w
efekcie spotwarzyć i spowodować (w krańcowym efekcie) fizyczną agresję
wobec atakowanej — dziś słownie, jutro — fizycznie, osoby ludzkiej, być
stosowane i egzekwowane. Są to działania wspólnoty, społeczności, państwa
przykre, doraźne, ale nieuniknione jak pokazuje współczesność Europy i świata.
Niektóre
głosy umieszczone pod poprzednimi artykułami pod wspólnym
tytułem: Rwanda — katolicyzm — przemoc zarzucały mi zbyt daleko idąca ekstrapolację i paralelność
przykładów tego
malutkiego kraju, zagubionego w głuszy terenów zwanych Wielkimi
Rowami Afrykańskimi z polską rzeczywistością. Nie ta kultura, nie ten poziom
cywilizacyjny, nie ten rozwój i mentalność ludzi twierdzono. Polska jest w Unii Europejskiej, od tysiąclecia krajem na wskroś chrześcijańskim, tu
rewolucje nigdy (to do końca nie jest prawdą) nie były krwawe, a poza tym
Polacy to "wyjątkowy naród" (tak
uważa spora część tego społeczeństwa, zwłaszcza ta wierząca i praktykująca
gorliwie — polski papież, Jezus królem Polski, Maryja — jej królową etc.
etc.). Taka megalomania poparta religijnymi uzasadnieniami i aksjologiczną
pewnością swych racji przy polityczno-kulturowym rozdarciu kraju — jaki
widzimy w ostatniej dekadzie — jest szczególnie podatna na mowę nienawiści i jawne pokazywanie tego Innego.
Resztę dopowiedzą, wytłumaczą, objaśnią pośledni egzegeci, których
nigdy (w takich sytuacjach, w takich warunkach) nie brakuje.
W tej materii warto przytoczyć spostrzeżenie Umberto Eco, który zauważył
celnie jeden z elementów genezy i stratyfikacji — rozpatrywanej w warstwie
społecznej -nietolerancji, nienawiści,
ostracyzmu. Jego zdaniem najstraszniejsza jest "nietolerancja
ubogich, pierwszych wszak ofiar różnicy. Wśród bogatych nie ma rasizmu.
Bogaci co najwyżej stworzyli doktryny rasistowskie; ubodzy tworzą ich praktykę, o wiele groźniejszą". A rasizm to tylko jeden z elementów nietolerancji i nienawiści do Innego. Te uwagi włoskiego
intelektualisty możemy swobodnie rozciągnąć na całość prezentowanego tu
zagadnienia.
Zresztą jak widzimy przez całą Europę idzie wiatr ksenofobii,
ostracyzmu wobec Innego,
dehumanizacji, utwierdza się syndrom getta, zamknięcia, ekskluzywizmu.
Stawiania tego Innego do kąta,
stygmatyzowania i piętnowania. Odżywają na nowo stare, zwietrzałe (zdawałoby
się) religijnie uzasadniane w przeszłości stereotypy, przesądy, fobie i uprzedzenia. Przykład antysemityzmu, po II wojnie światowej i dramacie Zagłady
wydawać się mogło że ten demon
został raz na zawsze na Starym Kontynencie pogrzebany i odesłany na śmietnik
historii, jest tu niezwykle znamienny. Antysemityzm w nowych szatach, z nową
retoryką i argumentacją, pleni się na dobre w różnych środowiskach (od
lewicy po prawicę — o skrajnych, neonazistowskich odłamach życia publicznego
nie warto wspominać, w tych gremiach to jest standard). Polska też od niego
nie jest wolną.
A wszystko — jak zawsze — zaczyna się od mowy nienawiści. Na początku
zawsze "jest Słowo".
Nie tylko Polska ma swych neonazistów, neofaszystów, neobolszewików (w
brunatnych i czarnych koszulach) czy neojakobinów — chodzi o metody, retorykę i formy działania, nie o ideologię czy uzasadnienia: na razie jeszcze
przyczajonych, na razie jeszcze tylko manifestujących hałaśliwie swe
przekonania, na razie chadzających jedynie na marsze nienawiści i pogardy dla Innego -
na razie.....
Przykłady Węgier, Grecji, Rosji czy Ukrainy są tu niezwykle znamienne. A przecież idee, język, formy działania bliskie tym rozwiązaniom zdobywają
coraz szersze poparcie w Holandii, Austrii, Francji czy Skandynawii (wolnej
dotychczas absolutnie od takiej ideologii czy myśli politycznej, o rozwiązaniach
cywilizacyjnych nie wspominając). Śmierć młodego, greckiego rapera z rąk
neofaszysty uświadamia, iż te ideologie zdobyły już w Europie mocne podstawy
(przy okazji tego zabójstwa wyszły na jaw przygotowania Partii Złoty Świt — obecnej w parlamencie greckim — kojarzonej jawnie z neofaszyzmem do siłowych
rozwiązań kwestii politycznych: gromadzenie broni i narzędzi potrzebnych do
stosowania przemocy, sprzętu do komunikacji radiowej itd.).
Długo by rozważać przyczyny takiej sytuacji. Na pewno w kryzysie
ekonomicznym i zapaści gospodarczej niektórych regionów czy krajów mają
swoje źródła te zjawiska. Także niewłaściwie prowadzona od lat tzw.
political corectness, oparta na
paradygmatach postmodernistycznego myślenia o równowadze każdego zachowania,
każdego pomysłu na wspólnotę i życie, każdej
kreacji (nawet niezgodnej z obowiązującym prawem) służących (ponoć?) wolności jednostki, mają tu swoje "trzy
grosze". Widać to wyraźnie
na przykładzie Francji gdzie formalna laickość przez ostatnie dekady XX wieku
była rozmiękczana właśnie — wobec wspólnot
religijnych (zwłaszcza muzułmańskiej) — na bazie wspomnianej political
corectness czy postmodernistycznych rojeń na temat kultury, prawa,
koegzystencji itd. Ale należy
zauważyć w świetle wydarzeń obserwowanych w ostatnich dwóch dekadach
(także na przykładzie naszego kraju), że ten doraźny aspekt — stosowanie i egzekucja obowiązującego prawa — ma niebagatelne znaczenie. Prawo porządkuje
bowiem codzienność i wyznacza granice. Granice, które zabezpieczają (w jakimś
oczywiście stopniu) naszą przyszłość.
Dlatego memento Rwandy jest jak najbardziej aktualne. Jest to po prostu
przestroga, że wolności i demokracji, raz na zawsze się nie uzyskuje. Trzeba
je cały czas pielęgnować i chronić. No i od tego jest też wspomniane wcześniej
prawo.
« Dotyk rzeczywistości (Publikacja: 02-10-2013 )
Radosław S. CzarneckiDoktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", ma na koncie ponad 130 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Mieszka we Wrocławiu. Liczba tekstów na portalu: 129 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Return Pana Boga | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9313 |
|