|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Ekonomia, gospodarka, biznes
Bo grant się należy? O dotacjach unijnych i aniołach biznesu [1] Autor tekstu: Krzysztof Sykta
Miesiąc temu na
łamach stron biznesowych Gazety Wyborczej dr Paweł Dąbrowski postawił mocne
zarzuty przeciwko „unijnemu rozdawnictwu" (Bo
grant się należy — nasza zła zasada), optując za wsparciem w formie
angażowania kapitału prywatnego (tzw.
aniołów biznesu). Mocne, ale nietrafione. Funduszami zajmuję się od kilkunastu lat, praktycznie od
początku mojej kariery zawodowej. Kiedy zaczynałem pracę pojawiły się pierwsze
granty przedakcesyjne ze środków PHARE. Od tego czasu wiele się zmieniło i zmienia co roku. Obecna realizacja projektów ma się nijak do tej z pierwszej
perspektywy finansowej. Wdrażałem kilkanaście dużych projektów, w tym szereg o wartości kilku milionów złotych. Osobiście przyłożyłem rękę do powstania firm,
które odniosły sukces, nierzadko międzynarodowy. Bez pierwszego zastrzyku
pieniędzy nie byłby on możliwy. Artykuł opublikowany na łamach wyborczej.biz
oceniam więc z perspektywy własnego doświadczenia zawodowego. Niestety, nie
spełnia on kryteriów uczciwości. Opiera się na wiedzy potocznej i myśleniu
stereotypowym, wrzucając do jednego worka dotacje na start i na rozwój firm.
Znamienne jest to, że Dąbrowski na pierwszym miejscu stawia tezy o korupcji,
podczas gdy korupcja w systemie dotacji na działalność ma charakter marginalny.
Mankamentów i problemów jest sporo, ale nie są to koniecznie te, o których pisze
dr Dąbrowski.
1) Korupcja i niszczenie kapitału
społecznego
Rozdawnictwo dóbr za darmo zawsze będzie
stymulowało korupcję. Dla przedsiębiorców decyzja wygląda prosto: oddam 10
proc., a dostanę 10 czy 100 tysięcy dolarów. Dla urzędnika jest to poczucie
swoistej sprawiedliwości: ten prywaciarz dostanie kupę forsy — to czy nie będzie
uczciwiej, gdy i mnie się trochę dostanie?
Niektórym wszystko kojarzy się z korupcją. Najprościej jest
powielać stereotyp, że każdy Polak to złodziej. Skoro korupcja występuje przy
„rozdawnictwie dóbr" to może zlikwidujemy prawo zamówień publicznych bo również
jest korupcjogenne?
W przypadku dotacji nic nie jest za darmo. Jeżeli
istniejący przedsiębiorca chce pozyskać dofinansowanie nie otrzyma 100% środków,
tylko część refundacji wypłacaną dopiero po pozytywnej weryfikacji wydatkowania.
Inaczej mówiąc, firma chcąc pozyskać grant musi najpierw sama wyłożyć pieniądze. W poprzednich latach obowiązkowy był również udział banków we współfinansowaniu.
Chcąc nie chcąc, firma była zmuszana do brania kredytów i spłaty odsetek.
Zgodnie z zasadą pomocniczości państwo pomaga, ale tylko tym którzy są w stanie
pomóc sobie sami. Pytanie więc jaki jest
sens wspomagania finansowego firm, które i tak wcześniej czy później daną
inwestycję wdrożą, bo mają na to zapewnione środki? Dąbrowski tego tematu
nie porusza.
Kolejną, faktyczną wadą systemu jest czas rozpatrywania
wniosków. Pomysł inwestycyjny, który miał sens przed rokiem w trakcie oceny
przestawał był opłacalny, technologie ulegały zmianie lub priorytety danego
przedsiębiorstwa. Koszt przygotowania i oczekiwania odstrasza od aplikowania.
Pozyskiwanie kredytów w nadziei na to, że firma jednak daną dotację otrzyma jest
jak zakładanie sobie pętli na szyję…
Wracając do kwestii korupcyjnych. Dąbrowski ocenia jak
sądzę urzędników patrząc z perspektywy fundacji, grupujących „aniołów biznesu".
Bo anioły nie działają bezinteresownie. Wykładają kapitał w zamian za udziały w przyszłej lub istniejącej firmie. „Damy ci kapitał, ale w zamian otrzymamy część
twojej własności". „Anioły biznesu" nie działają więc, wbrew nazwie, jak
bezinteresowne niebiańskie istoty, ale jak zwykli biznesmeni, nastawieni na
zysk, a nie na pomoc społeczną. Anioł biznesu nie zainwestuje w firmę
gastronomiczną pana Jarka czy mały zakład krawiecki. Anioł biznesu inwestuje w to, na czym jest w stanie zarobić. Ile ma to wspólnego z kapitałem społecznym?
Dąbrowski nie ma niestety również pojęcia o procesie oceny
wniosków pisząc o korumpowaniu urzędników. To nie urzędnicy rozdają środki, ale
monitorowane komisje oceny wniosków, składające się, przynajmniej w teorii, z niezależnych ekspertów, ściąganych przeważnie z innych województw by wykluczyć
znajomości. Wymieniony wyżej „prywaciarz" wie jedynie gdzie jego wniosek trafia,
ale nie ma pojęcia kto go będzie oceniał. Jeżeli występują naciski to o poziom
wyżej — na szczeblu władz samorządów, na szczeblu politycznym, gdzie znajomi
królika mogą próbować naciskać na zmianę wyników, uchylenie oceny eksperta itd.
Pytanie, ile takich spraw ujrzało światło dzienne? Dąbrowski nie przytacza ani
jednej. Ostatnio słynna była afera Karapyty, w której były już marszałek z PSL miał przyjąć 30 tys. zł łapówki w zamian za wcześniejsze przekazanie znajomemu przedsiębiorcy Zbigniewowi S. dwóch
transz unijnych dotacji. W całej aferze nie chodziło więc o uzyskanie
wsparcia, ale o wcześniejszą wypłatę środków na konto (bo czasami nawet po
podpisaniu umowy czeka się miesiącami na środki, leżące na kontach
oszczędnościowych w BGK...).
W przypadku programów grantowych dla nowych
przedsiębiorców sytuacja jest bardziej skomplikowana.
Większość środków kierowana jest obecnie
dla osób spełniających ściśle określone wymogi prawne, w tym przede
wszystkim do osób, które straciły zatrudnienie z przyczyn pracodawcy w okresie 6
miesięcy przed przystąpieniem do projektu. Chodzi tu głównie o utratę pracy z przyczyn ekonomicznych na skutek procesów modernizacyjnych i adaptacyjnych. Są
to więc środki kierowane do osób w faktycznie trudnej sytuacji na rynku pracy.
Drugą grupę wsparcia stanowią osoby w wieku 50+, osoby
niepełnosprawne, kobiety powracające na rynek pracy po urodzeniu dziecka.
Stosowana jest polityka wsparcia grup w najtrudniejszej sytuacji, co rodzi z kolei problemy dla osób realizujących projekty. Niekoniecznie na rynku jest
wystarczająca ilość osób w wieku 50+, która koniecznie chce otwierać działalność
zamiast np. przejść na świadczenia przedemerytalne.
Osoby młode i ambitne, szukające gotówki
na start nie mogą jej znaleźć, bo nie ma dla nich projektów. Na szczęście w nowej perspektywie 2014-20 ma się to zmienić i główną grupą będą absolwenci.
Jak widać faktyczną
wadą podziału wsparcia jest odgórne narzucanie wskaźników i celów typu
„otwarcie firmy prze 2 tys. osób niepełnosprawnych z terenów wiejskich
powracających na rynek pracy po urodzenia dziecka", a nie wyimaginowana korupcja
starszych osób, z których niektórzy nie mają za co żyć...
Działania korupcyjne mogą mieć miejsce, ale nie w większej
ilości niż przy innych formach współżycia społecznego i podziału pieniędzy
publicznych. W końcu — korupcja pojawia
się nie tylko przy podziale środków „publicznych", ale przy każdej formie
zawierania kontraktów. Firmy prywatne, realizujące własne inwestycje, w równym stopniu mogą posługiwać się elementami korupcyjnymi w celu pozyskania
kontraktów, rynków zbytu czy eliminacji konkurencji. Łapówka jest stara jak
świat i łączenie jej stricte ze środkami pomocowymi to semantyczne nadużycie.
Równie dobrze można napisać artykuł o korupcyjności „Aniołów Biznesu", bo skoro
ktoś coś daje to może coś w zamian oczekiwać — i koło się zamyka.
2) Psucie ducha przedsiębiorczości
W normalnych warunkach przedsiębiorca
uczy się liczyć każdy grosz i budować firmę przy bardzo ograniczonych środkach.
Jeśli może dostać bezzwrotny grant na uruchomienie biznesu, zastanawia się tylko
nad tym, jak wydać te pieniądze.
Bezzwrotne granty to nie prezenty do przeliczania wydanych
pieniędzy. Dla młodych lub starszych osób, nierzadko zwolnionych z upadających
zakładów pracy, są to niejednokrotnie jedyne środki na utrzymanie się na rynku i zapewnienie bytu swoim rodzinom. Wydatkowanie środków to najmniejsze
zmartwienie. Największym jest szara rzeczywistość następująca już po otwarciu
firmy. Brak zleceń. Zbyt mała ilość
klientów. Wszystko zżerający ZUS i opłaty. Większość nowych firm obecnie przez
pierwsze miesiące nie zarabia nawet na koszty. Dziesiątki osób, które znam, i które otwierały działalność z dotacji, nie „szastało pieniędzmi" jak sugeruje
artykuł, mając dotację w ręku, bo
dotacja to kropla w morzu potrzeb, a kolejne miesiące przynoszą kolejne
rachunki do zapłaty, czynsz, ZUS i problemy z płynnością finansową. My musimy
płacić naszym kontrahentom i podwykonawcom, ale nam nikt nie płaci lub opóźnia
się z terminami. Podobnie jest w całym biznesie, gdzie głównym problem okazuje
się nie tylko brak środków, ale późniejsza nierzetelność i nieterminowość
kontrahentów, którzy zostawiają nas z kosztami, nie płacąc za zamówione usługi.
3) Bardzo droga obsługa
Pierwsza, oczywista grupa tych kosztów to
nakłady (również niepieniężne) na ich pozyskanie i rozliczenie ze strony firm,
które otrzymały grant. Druga to koszty szkolenia przedsiębiorców, konsultantów i urzędników oceniających wnioski. Do tego koszty gigantycznej promocji
towarzyszące dystrybucji grantów po hasłem: „Ty też możesz dostać pieniądze".
(...)
Koszty kampanii promocyjnych projektów stanowią promile ich
wartości. O jakich „gigantycznych" kosztach może być mowa jeśli łączne koszty
promocji projektu wartego 3,5 mln zł wynoszą 10 tys. zł i zawierają się w kilkunastu reklamach prasowych plus kilka banerów po 250 zł?
4) Koszt zmarnowanego czasu
Wszystkie firmy, które nie dostaną grantów, poniosą nie tylko bezpośrednie
koszty zabiegów o granty, ale i zwolnią tempo swojego rozwoju przez rozproszenie
energii na nieefektywnych kierunkach.
Zgoda, tyle że dotyczy to wszystkich podmiotów starających
się o cokolwiek. Czy w związku z „nieefektywnością" należy zlikwidować system
przetargów publicznych bo tylko wybrany wykonawca pozyska kontrakt, a reszta
obchodzi się smakiem? Trudno również mówić o rozpraszaniu energii, skoro dana
firma tworzy plan biznesowy inwestycji, którą i tak będzie realizować, a samo
przygotowanie dokumentacji stanowi przy okazji możliwość przeglądu kondycji
danego podmiotu i weryfikacji kierunków rozwoju.
5) Taka pomoc się nie powtórzy
Koncepcja mikropożyczek, (...) odniosła wielki sukces mimo relatywnie niskich
nakładów początkowych. Możliwe to było dzięki przyjęciu założenia, że
finansowanie na rozpoczęcie działalności nie jest bezzwrotnym grantem, ale
pożyczką. W ten sposób wykreować można było efekt kuli śniegowej. Tymczasem
środki przeznaczane w Polsce na rozwój małych i średnich przedsiębiorstw w systemie bezzwrotnych grantów zostają zużyte „w jednym rzucie". (...) Wady tej nie
mają programy, w których pieniądze „obracają się" w cyklach inwestycja — spłata — inwestycja, jak wspomniany program mikropożyczek.
1 2 Dalej..
« Ekonomia, gospodarka, biznes (Publikacja: 02-11-2013 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9392 |
|