|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Tematy różnorodne » Na wesoło
Objawienia - od drzewa do kamienia Autor tekstu: Maciej Stępień
Objawienia które od czasu do czasu elektryzują cały nasz kraj, a niekiedy kawałek świata, ograniczają się z reguły do rysów twarzy, obrysu
głowy lub postaci. Najczęściej, zdaniem wiernych, jest to sam Jezus albo
jego matka zwana „boską". Zazwyczaj objawienia te są wiernymi
kopiami tego, co ich świadkowie od najmłodszych lat widywali na kościelnych i innych religijnych obrazach, obrazkach i malowidłach. Czyli to co wyobrażali
sobie w chwili ich tworzenia autorzy tychże malowideł.
Taki, niejako wdrukowany, sposób patrzenia na świat, inaczej mówiąc — szukania boga w życiu, sprawia, że umykają im (wierzącym) niezliczone ilości
innych wspaniałych objawień. Nikt z nas śmiertelników — a już w szczególności
tych religijnych — nie ma jakichkolwiek kwalifikacji do tego aby próbować
ograniczać zdolności artystyczne boga (jeżeli istnieje) i wszystkich świętych
razem wziętych jedynie do grafiki i malarstwa. Jako przykłady
„malarskie" można podać tutaj: nacieki na ścianach lub płytkach łazienkowych,
specyficzne ułożenie plam po ściętym konarze drzewa czy też przebarwienia
szyb w oknach.
Inność objawień, które udało mi się odnaleźć polega na tym,
że prawie wszystkie to są rzeźby, a jedno z nich jest nawet mobilne! Wydaje
mi się, że to już znacznie wyższa półka niż same malunki. W moim
przekonaniu, wierzący nie powinni mieć obiekcji, aby uznać zasadność moich
przypuszczeń. Naiwnością przecież byłoby sobie wytłumaczyć, że w takich przypadkach opatrzność nie brała udziału i że są to jedynie niezwykłe
zbiegi okoliczności, które „stały się" same bez żadnego celu.
Trzeba być człowiekiem słabej wiary (tak jak ja) aby tak uważać. Dziwne, że
do tej pory nikt z głęboko wierzących takich objawień w Polsce nie dostrzegł. A przecież aby co niektóre z nich ujrzeć powinna wystarczyć sama
wiara, iż „jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo boga". Choć
prawdę mówiąc, mnie udało się to nawet bez tego.
W ostatnim czasie takich objawień naliczyłem pięć.
Objawienie na fotografii pierwszej ma miejsce w jaskini niedźwiedziej.
Bez wątpienia jest to palec boży. Nie umiem tylko zdecydować czy jest to
palec boży grożący nam śmiertelnikom z jakiegoś powodu, czy też może
jest to wykapany z kalcytu palec boży, którym niepokalanie poczęty
został „zbawiciel świata".
Objawienie z fotografii drugiej znajduje się w Górach Stołowych na Szczelińcu
Wielkim. Jest to kawał skały w kształcie ludzkiej głowy z dobrze widoczną
twarzą. Mały nosek sugeruje nam, że nie jest to twarz Jezusa, gdyż — jak
wiemy — w kanonach semickiej urody próżno nam szukać takiej cechy.
Objawienie to — zdaje się — czeka wciąż na swych odkrywców. Kto pierwszy
odkryje w nim swego boga lub świętego, będzie je miał na własność.
Objawienie z fotografii trzeciej różni się od pozostałych tutaj wymienionych tym,
że jest jedynym którego nie widziałem na własne oczy i nie wiem gdzie
ono ma miejsce. Znalazłem je pewnego razu w mojej skrzynce mailowej. Nie mam
tak gruntownej wiedzy teologicznej jak dostojnicy kościelni, dlatego też przesłanie
tego objawienia mogę nie do końca trafnie zdefiniować. [Może to być na
przykład: „matka boska porodowa" albo "Madonna (jeszcze chwila
i) z dzieciątkiem"]. [Można sądzić, iż stwórca posłużył się tutaj
podobizną jakiejś patronki kobiet rodzących. Jest to zapewne z jego strony
lobbing w kierunku porodów naturalnych a być może i rodzinnych. Zważywszy,
że na wycieczki do tego lasu — jak do każdego innego — często wybierają się
całe rodziny.] A może jest to objawienie z innej religii? Z pewnością nie
bez znaczenia dla ludzi wierzących będzie fakt, że opatrzność wybrała do
tego objawienia drzewo buk.
Kolejne objawienie na fotografii czwartej nie ma swojego konkretnego miejsca.
Trzeba przyznać, że znajduje się jednocześnie w wielu miejscach i potrafi
się przemieszczać. Jest to powszechnie wzbudzający obrzydzenie i niemal równie
często tępiony, dożywotni nosiciel „świętego (dla chrześcijan) znaku
krzyża". Na wątpliwą pociechę można przytoczyć temu pajączkowi
stare, katolickie powiedzenie: „każdy dźwiga swój krzyż". Mnie
niepokoi tutaj jedna rzecz głoszona przez egzorcystów. Niechęć do krzyża ma
świadczyć o opętaniu przez szatana. Jeśli jednak mam mocno naciągane
podejrzenia co do opętania prawie wszystkich katolików, to z całą pewnością
trzeba stwierdzić, że „święty znak krzyża" nie stanowi dla
tego pajączka żadnego zabezpieczenia przed złem tego świata.
Na ostatnim zdjęciu widać objawienie, które najbardziej z tych wszystkich przypadło mi do gustu. Na jednym ze szlaków Załęczańskiego
Parku Krajobrazowego ( na południowych krańcach woj. łódzkiego) rośnie
sobie dziurawa wierzba. Moim zdaniem jest to znak dla nas, że ON (jeżeli
istnieje) ma już dość naszych ziemskich, wiecznych wojen o to, kto ma rację,
czy też kto wierzy najbardziej właściwie. Jest to wierzba turystyczno -
ekumeniczna. Każdy turysta, który dotrze w to miejsce, może wstawić w otwór w drzewie swój symbol religijny (lub inny danemu turyście odpowiadający),
zrobić pamiątkowe zdjęcie objawienia, ewentualnie pomodlić się także, a potem wyjąć z dziury to co wstawił, aby umożliwić innym turystom zrobienie
tego samego ze swoim symbolem. Z powodu znikomości mojej wiary, a w zasadzie
zupełnego jej braku, na moim pamiątkowym zdjęciu w wierzbie widnieje dziura.
Pewnie przypadek sprawił, że widać przez nią akurat niebo.
« Na wesoło (Publikacja: 28-11-2013 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9463 |
|