|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Światopogląd Kultura czyni wolnym [2] Autor tekstu: Piotr Mrok
Ja jednak wierzę, że pomimo biologicznego rodowodu świadomości i innych zjawisk psychicznych, nie są one redukowalne do impulsów nerwowych, a nawet jeśli
okaże się, że są, to i tak nie wyklucza, że można je całościowo, jako nową jakość, nazwać duszą, czyli tym, co istotę biologiczną czyni czymś więcej, niż
zlepek komórek i plątaninę mięśni. Dusza co prawda nie przetrwa śmierci ciała, ale niewątpliwie, czymś wartym ochrony, wartością, o której mówi humanizm.
Temat rzeka.
Ważne, by uświadomić sobie, kto od kogo ukradł i czyje było na początku. Idee nie gryzą. Jak choćby humanizm. Czy jest on teorią naukową, czy tylko
systemem wartości w które wierzymy? Ekolodzy i obrońcy przyrody idą krok dalej i bronią praw do wolności także dla zwierząt. Kto wie, może kiedyś przyjdą
ludzie, którzy są zdolni walczyć o prawa wyborcze drzew. Nie nabijam się, lecz mówię poważnie. Z czysto naukowego punktu widzenia drzewa, ryby, a nawet
grzyby mają takie samo prawo do życia i jego ochrony jak człowiek. Humanizm jest odmianą nacjonalizmu gatunkowego. Temat rzeka.
Idee są własnością całej ludzkości, pamiętajmy. Kościół nie zastrzegł sobie nawet krzyża w biurze patentowym, a pomimo to nieustannie pozywa ludzi o jego
wykorzystywanie w celach innych niż sakralne. Posuwają się nawet do absurdu, jak ten ksiądz z Podhala, który podczas kazania skrytykował producenta papieru
toaletowego, który jego zdaniem świadomie obraża Baranka Bożego, znaczy ma na pudełku owieczkę. Szał nie?
Kultura łączy ludzi
Kultura chrześcijańska i w ogóle religijna, to jeden z tych ciągle mnie zadziwiających tworów człowieka. Z pozoru tak absurdalna, sprzeczna wewnętrzne,
pełna kłamstw, oparta na strachu, zniewoleniu, przemocy psychicznej i fizycznej, a jednocześnie posiadająca tę, można rzec „cudowną" moc do jednoczenia
ludzi. Nieważne czy chodzi o wspólną modlitwę, śpiewanie kolęd, czy też krucjatę, rozpalanie stosów, czy też wojnę w obronie krzyża na placu Krakowskim. Po
prostu ludzie religijni potrafią robić coś razem, nieważne czy dobrego, mądrego, głupiego, złego, ale razem. To twórcza, ale i niszczycielska siła w rekach
sprytnych przywódców kościoła. To takie „pole wywierania wpływu" o nieograniczonej mocy.
Wiecie na czym polega siła tego pola? Na tym, że praktycznie nie ma jednoznacznej treści, podobnie jak biblia. Każdy znajdzie przykazanie dla siebie i
kącik w którym będzie mu dobrze. (Powiem więcej, ci sami ludzie gdyby urodzili się w islamie pluliby na krzyż i grozili księżom śmiercią. Treść wierzeń nie
ma znaczenia. Ludzie dostają go w spadku, terytorialnie są obciążeni nim przez rodziców.) Nie ma tu znaczenia sprzeczność postępowania i systemu wartości.
Można być katolikiem i mordować ludzi (pomimo przykazania nie zabijaj), kraść i tak będzie rozgrzeszone. Kościół nie ekskomunikował nawet seryjnych
morderców, o faszystach nie wspomnę. Jesteś katolikiem całe życie od chrztu, aż po kres wieczności (w piekle zapewne też, a przynajmniej tak uważa
kościół), chyba że złożysz akt apostazji, a i wtedy kler mówi o tobie, że tylko zbłądziłeś na moment.
Kultura to pojemnik w którym tkwią wspólne dla społeczności emocje, wartości, historia. Kultura chroni te skarby, kultywuje, za pomocą rytuałów i mitów.
Dzięki kulturze człowiek nie musi każdorazowo szukać swojej tożsamości i zapytany, odpowiada przykładowo „jestem Katolikiem my nie tolerujemy aborcji,
rozwodów i onanizmu, oraz genderu oczywiście" Każda kultura umacnia się za pomocą wrogów, w wypadku religii wrogiem jesteśmy my ateiści, przedstawiciele
szatana na ziemi (i nie przeszkadza im w głoszeniu tej bzdury fakt, że ani w boga, ani szatana nie wierzymy). Jesteśmy wygodni dla kościoła, bo maja kim
straszyć z ambon i radioodbiorników rozgłośni Padre Dyrektora, że „Jak nie będziecie nas słuchali, to przyjdzie prof. Środa, czy prof. Hartman, i zamieni
waszych chłopców w dziewczynki, albo na odwrót. O rany trzeba będzie im kupować nowe komplety ubrań, oraz zmieniać dowody osobiste." Pomyślcie jak to
prostego człowieka kochającego swoje dziecko może motywować. Mężnie stanie do walki o to by junior nadal sikał na stojąco, pal licho czy będzie szczęśliwy
w nie swoim ciele i musiał ukrywać swoje uczucia. Nieważne, że niekiedy tatuś przyłazi do domu pijany i leje synalka, albo i go molestuje. Nic to.
Najważniejsze jest to, by w szkole nie było genderu i etyki. Przecież tyle lat się biedny człowiek przyzwyczajał taki tatko do myśli, że ma Adama, a tu
Ewusia nagle się objawi i ZONK. O nie. „Wara od penisa mojego syna, gendery jedne zboczone" zakrzyknie wyznawca. Szkoda, że brak tak dobrej obrony dzieci
przed zakusami pedofilii spod znaku czarnej sukienki (toż to gender jakiś, facet w sukience) i krzyża. Temat rzeka, a gender temat zastępczy, by wierni
wiedzieli kto jest winny pedofilii księży. Oczywiście, że dzieci, lesbijki, oraz pan od etyki.
Nie pokonasz ewolucji
Na forum PSR ktoś mi napisał, że „doczekamy dnia, że w Polsce będą prawie sami Ateiści". Odpowiem mu: „Dałby Bóg, dałby bóg." Ale jednocześnie szczerze w
to wątpię, gdyż jak do tej pory nie widzę żadnego ważkiego powodu, dla którego ludzie mają porzucić swoją, nie ukrywajmy, łatwą, spajającą oraz
zaspokajającą potrzeby ewolucyjne (o tym za moment), wiarę w boga. Porzucić wiarę ojców, na rzecz trudu bycia wyrzutkiem, który nawet nie potrafi
przeforsować, by jego uczucia były szanowane przez państwo, a on sam nie mógł stanowić o własnym ciele i życiu? Mówię o prawie do aborcji oraz eutanazji.
Przecież gdyby nie naciski lobby religijnego kobiety nie musiałby jeździć za granice, czy dawać w łapę, by usunąć płód, który nie ma jeszcze nawet
zaczątków układu nerwowego. (Ale przecież każda zygota jest święta, a onanizm jest brukaniem świętej spermy. Rączki na kołderce bo tak każe biblia.
Zrozumiano grzesznicy? A nie to wypad z Polski.)
By przekonać ludzi, że oto wierzą w coś co im szkodzi nie wystarczy krzyczeć, ty nie masz racji, ty wierzysz w bzdury. Nie pomoże nawet podawanie faktów i
dowodów logicznych. Bowiem człowiek w coś wierzy nie dlatego, że to jest logiczne, lecz dlatego, że to zaspokaja jego potrzeby, miedzy innymi ewolucyjne. I
tu proszę by niektórzy nie zacierali z zadowolenia łapek, że oto w końcu ktoś powiedział otwarcie iż religia jest naturalna potrzebą człowieka (równie
dobrze można powiedzieć, że picie wódki jest naturalne, bo zaspokaja też jakieś potrzeby).
Mówię o tym, że niektóre potrzeby ewolucyjne, potrzeby naszego mózgu, są zaspokajane przez uczestnictwo w kultach religinych. Na przykład potrzeba
posiadania pewności (rozumienia świata), oraz bezpieczeństwa. (Można o tym więcej poczytać w książce „Mózg na manowcach", Davida DiSalvo. Bardzo polecam).
Dodajmy do tego naturalną skłonność (także ewolucyjną), by nie przemęczać się ponad miarę. Bo przecież nigdy nie wiadomo, kiedy trzeba będzie zużywać
pokłady energii i uciekać przed drapieżnikiem, albo będąc głodnym polować. Jak to, ktoś zapyta, w dzisiejszych czasach? Tak, bo zdolności adaptacyjne nie
są na tyle sprawne (ich ulubiona skala działania to miliony lat, a nie setki, czy tysiące) i nie przystosowały nas należycie do współczesności. Na
podstawowym poziomie, nasz mózg nadal jest tak zaprogramowany (popędy, lęki, nawyki) jakbyśmy żyli nadal w dżungli i musieli nieustannie walczyć o życie.
(Stąd poczucie strachu, które nas ogarnia w przypadku spotkania kogoś obcego, czy podczas spaceru nocą.) Jeśli więc dodamy do potrzeby posiadania pewności,
nasze ewolucyjne lenistwo, to nic dziwnego, że zwykły człowiek, nienawykły do wysiłku intelektualnego (nie znaczy człowiek gorszy, po prostu nie
nienawyknięty. Ponoć 40 % naszych zachowań to nawyki jak mówią podręczniki psychologii), woli uwierzyć nawet w bzdurę, niż zgłębiać się w zawiłe teorie
naukowe, czy wywody logiczne przypominające często jedzenie żwiru i popijanie asfaltem (język nauki często równie hermetyczny co teologia, a ego naukowców
wcale nie pomaga w niesieniu wiedzy pod strzechy). Wierny dostaje małym kosztem pewność, wielką nagrodę, no i spokój ducha, ponadto rozumie świat (grzmi bo
bóg się gniewa, dziecko umarło bo rodzicie zgrzeszyli, ksiądz zgwałcił ministranta, bo mały sam tego chciał, dla jego dobra), znaczy tak mu się zdaje. (ale
to wystarcza)
To z tych samych ewolucyjnych powodów (podejrzewam) niektóre kobiety wolą silnych, wysokich mężczyzn (nawet, gdy mają bogatych mężów). W dzisiejszym
cywilizowanym świecie, to nie te cechy decydują o pozycji społecznej lecz zasobność portfela przykładowo i układy. Pomimo, że kobiety o tym wiedzą, to
nadal natura pcha je w kierunku mięśniaków, którzy nie potrafią im przeważnie zapewnić bytu, a nawet czasem i przyleją. W dżungli by byli królami, ale nie
w cywilizacji, która przestała już promować przetrwaniem, siłę fizyczna. Temat rzeka.
Chcę powiedzieć, że by zachęcać ludzi do wyjścia z miejsc w którym mają fałszywe poczucie pewności i bezpieczeństwa (by się szczepili, zamiast modlić),
należy w świeckiej, naukowej społeczności zapewnić im to samo co już mają, na co najmniej tym samym poziomie emocjonalnym, a dopiero potem zaoferować coś
swoistego, wartości przykładowo humanistyczne. Zaspokoić ich podstawowe potrzeby (Piramida Maslowa się kłania), a potem na tym żyznym gruncie dać możliwość
swobodnej samorealizacji. Niewolnik trzęsący się ze strachu przed grzechem, czy też byciem wyrzutkiem, nie będzie myślał o tym czy bóg istnieje naprawdę.
Przecież dla niego to racjonaliści są głównym zagrożeniem jego zbawienia, czy też statusu społecznego, bo negują jego tożsamość. Jak ma zaufać wrogowi?
Temat rzeka.
Prawda sama się nie obroni
Mamy przykładowo posła partii rządzącej, który został wybrany przez wyborców, z których większość jest katolikami. Podajcie mi powód, dla którego ruszy
choćby palcem, dla społeczności mało liczebnej, takiej jak nasza. Bo szanuje prawdę? Baju baju. To nieracjonalne by było całkowicie. Ma sprzeciwiać się
woli wyborców, którzy go wybrali, o karach finansowych za złamanie dyscypliny wyborczej już nie wspomnę? Prawda to wspaniały ideał. Nie jest jednak siłą
samoistną, lecz potrzebuje własnej armii, sponsora, lobbysty, który w nią uwierzy i będzie wspierać.
Mamy w sejmie swoich reprezentantów, ktoś powie, którzy walczą o nasze wartości. Na przykład posłów Twojego Ruchu, wśród których jest sporo ateistów,
racjonalistów, czy nawet ludzi religijnych zdających sobie sprawę z konieczności rozdziału państwa i kościoła. I co udało się im wywalczyć? Są w
mniejszości, a w demokracji taka prawda, mniejszość się nie liczy. Demokracja, przynajmniej ta nasza (innej niestety nie znam bliżej, ale obawiam się, że
może być z nią podobnie, a tylko z daleka wygląda to pięknie), to wciąż dyktatura większości i dopóki ktoś nie ma większości parlamentarnej, to może sobie
tylko pokrzyczeć z mównic.
1 2 3 Dalej..
« Światopogląd (Publikacja: 12-01-2014 )
Piotr MrokAbsolwent filozofii na UMCS. W latach 2008-2010 był redaktorem naczelnym kwartalnika fantastyczno-kryminalnego Qfant. Obecnie prowadzi stronę BeWriter.eu Strona www autora
| Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9539 |
|