Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.444.428 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 700 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
Agnieszka Zakrzewicz - Papież i kobieta
Mariusz Agnosiewicz - Kryminalne dzieje papiestwa tom II

Złota myśl Racjonalisty:
"Dziennikarze w TVP traktowani są przedmiotowo i poddani stałej presji wynikającej z niejasnych wewnętrznych układów i z motywów politycznych. Wolność słowa i przekonań w TVP nie istnieje."
 Tematy różnorodne » CyberDziennikarz

Czy jestem dziennikarzem, rozważania bloggerki
Autor tekstu:

2 lipca na całym świecie obchodzony był Międzynarodowy Dzień Dziennikarza Sportowego. No właśnie, dziennikarz, do tego sportowy. Ot, takie święto. Czyżby także moje? Takie to odkrywcze myśli krążyły po mej głowie, wywołując pytanie pt. „Czy jestem dziennikarzem?". Prowadzę bloga, skrobię o skokach zdania składne mniej lub składne bardziej, ale żadnej umowy z osobą trzecią (ani tym bardziej sama ze sobą...) nie podpisywałam. No więc jestem tym dziennikarzem czy nie jestem? Dziennikarstwa nie studiuję, więc na uczelni na pewno nie znajdę odpowiedzi na nurtujące pytanie, na prawie, jak sądzę, tym bardziej; jest przecież tyle innych fascynujących dziedzin (jak choćby prawo administracyjne, mój idol w konkurencji „najgorszy przedmiot świata"). Czas więc usiąść na czterech literach i dowiedzieć się czegoś na własną rękę (nawiasem mówiąc, to tylko pokazuje, jak bezsensowne są studia, skoro nie mam okazji nabyć wiedzy na temat, który mnie interesuje). I napisać trochę na ten temat, aczkolwiek nie używając prawniczego bełkotu, którego, wierzcie mi lub nie, mam na co dzień serdecznie dosyć.

Dziennikarz, czyli kto?

Nie bez kozery media nazywa się dziś czwartą władzą, a samych dziennikarzy „inżynierami dusz" (prof. Jacek Sobczak). W końcu jak mało kto kształtują opinię społeczną, nieraz manipulując widzem czy czytelnikiem w sposób nadzwyczaj sprawny i pozornie niezauważalny. W obliczu coraz prężniej rozwijających się mediów oraz powstawania nowych środków przekazu, chociażby internetowego, pytanie o to, kogo można uznać za dziennikarza, rodzi coraz więcej problemów, zwłaszcza praktycznych. Czy potrzebna jest umowa o pracę z redakcją, by uznać danego osobnika za dziennikarza? Czy tzw. „wolni strzelcy" też mogą szczycić się tym „nobilitującym" tytułem? Ustawa — Prawo prasowe z 1984 r. nie do końca odpowiada nam na to pytanie. Zgodnie z art. 7 tejże ustawy dziennikarzem jest osoba zajmująca się redagowaniem, tworzeniem lub przygotowywaniem materiałów prasowych, pozostająca w stosunku pracy z redakcją albo zajmująca się taką działalnością na rzecz i z upoważnienia redakcji. Tak na pierwszy rzut oka przepis ten niewiele wyjaśnia, może oprócz tego, ze dziennikarzem z pewnością jest osoba, która pozostaje w stosunku pracy z określoną redakcją. Bez wątpliwości można też uznać, że status taki będzie przysługiwał redaktorom naczelnym określonych redakcji. To jednak nie koniec, a definicja, przełożona na grunt praktyczny, stwierdza, że dziennikarzem jest też osoba, której zasadniczo nie łączy z redakcją ściśle określona umowa albo łączy umowa, ale o dzieło czy zlecenia. I tak dziennikarzem będzie też student odbywający praktykę, ponieważ przede wszystkim zbiera, przygotowuje i redaguje materiały dla redakcji i z jej upoważnienie. Jednak i takie rozszerzenie nie wyczerpuje definicji dziennikarza, ze względu na to, że nawet osoba, która tylko przygotowuje teksty do druku bądź dokonuje ich korekty, będzie miała, w świetle ustawy, status dziennikarza. Jednakże samo wykonywanie pewnych czynności dla redakcji i z jej upoważnienia nie czyni jeszcze z konkretnej osoby dziennikarza, ponieważ działalność ta musi mieć charakter twórczy. I tak działanie polegające na przepisywaniu tekstów należy z definicji wyłączyć.

W odróżnieniu od innych zawodów (np. lekarskich czy prawniczych) nie istnieją żadne formalne wymogi, które ustawa nakazywałabym spełnić w celu uzyskania statusu dziennikarza. I tak nie ma obowiązku odbycia studiów dziennikarskich ani praktyki trwającej określony czas (i całe szczęście, przynajmniej dla mnie). Mało tego, nie ma obowiązku przynależności do organizacji czy stowarzyszeń zrzeszających dziennikarzy — w tym konkretnym przypadku przynależność taka jest całkowicie dobrowolna i zależy od indywidualnej decyzji konkretnej osoby. Ponadto, w odróżnieniu od ustawodawstw niektórych innych państw europejskich, przygotowywanie, redagowanie czy tworzenie tekstów nie musi stanowić podstawowego źródła dochodu danej osoby, może zatem być czynnością wykonywaną nawet w wolnym czasie, niestanowiącą podstawy zarobku. Co ma zatem znaczenie? Wykonywanie określonych czynności (tworzenie, redagowanie i przygotowywanie materiałów prasowych) z upoważnienia określonej redakcji i na jej użytek.

Brak obowiązkowej przynależności do dziennikarskich stowarzyszeń, choć z jednej tworzy otwarty charakter zawodu, z drugiej rodzi pewne problemy. O ile samorząd prawniczy sprawuje nadzór nad osobami wykonującymi zawód prawników, o tyle wśród dziennikarzy nie ma ani takiego samorządu, ani konkretnie uregulowanego nadzoru, co powoduje szereg komplikacji, związanymi choćby z naruszeniem zasad etyki dziennikarskiej. Brak też jednolitego Kodeksu Etyki Dziennikarskiej — większość czołowych redakcji czy Stowarzyszeń, jak choćby Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, TVP czy Polskie Radio, stworzyły swoje własne kodeksy, jednak jednolitej regulacji w tym względzie próżno szukać.

Studia to nie wszystko

Pojawiają się głosy nawołujące do regulacji problematycznego zawodu dziennikarza i przyznania tego statusu tylko osobom zatrudnionym w redakcjach na umowę o pracę. W obliczu coraz prężniej rozwijających się nowych mediów postulaty takie wydają się co najmniej dziwne. Freelancerów, trudniących się dziennikarstwem niekoniecznie dla jednej, ale nawet dla kilku redakcji, nie jest przecież tak mało, więc dlaczego otwarty zawód, jakim jest dziennikarstwo, ma być dostępny tylko dla osób wykonujących swoje obowiązki na podstawie umowy o pracę? Jeszcze większe oburzenie wywołują postulaty, zgodnie z którymi status dziennikarza miałby przysługiwać osobom, które ukończyły studia dziennikarskie, zwłaszcza w obliczu częstych głosów stwierdzających, że tak naprawdę dziennikarstwa samego w sobie lepiej nie studiować, ponieważ zawodu uczymy się w praktyce, a nie przy uczelnianym stoliku. Włos jeży się na głowie...

Prawniczo-dziennikarski antyk?

Nikt, kto nie miał przed nosem ustawy — Prawo prasowe, nie zdaje sobie sprawy, jakie kwiatki można w niej znaleźć. Oto żyjemy w XXI wieku, mamy rok 2015, a w Prawie prasowym dalej widnieje Konstytucja Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej… Żeby było śmieszniej, projekt nowelizacji owej ustawy gnije w parlamencie od 2012 roku i jeszcze nie ujrzał światła dziennego w postaci znowelizowanej ustawy, przystającej do obecnych czasów. Internetowa działalność dziennikarska, tak dzisiaj rozwinięta, jest właściwie nieuregulowana, bo kto w roku 1984, z którego pochodzi ów relikt przeszłości, słyszał o Internecie w każdym domu? O nagminnym łamaniu praw autorskich w Internecie szkoda w ogóle wspominać, bo to kolejna prawnicza próżnia, wymagająca odrębnego wpisu. Śmiem też twierdzić, że dla przeciętnego czytelnika połowa ustawowych sformułowań nie ma żadnego sensu, aczkolwiek to chyba specyfika całego prawa, a nie tej konkretnej regulacji. Bez przeczytania komentarza wie się tyle, co nic.

Z dozą pewnej niepewności mogę stwierdzić, że w świetle ustawy jestem dziennikarzem, gdyż przygotowuję i tworzę materiały prasowe z upoważnienia konkretnej redakcji i na jej użytek. Jako bloger, niezwiązany w tym zakresie z żadną redakcją, dziennikarzem nie jestem na pewno, tak przynajmniej rzecze orzecznictwo sądowe. Aczkolwiek czy ta światła ustawa, rodem z poprzedniego tysiąclecia, nie nadaje się aby do wyrzucenia do śmietnika i napisania na nowo?

 Dodaj komentarz do strony..   


« CyberDziennikarz   (Publikacja: 19-08-2015 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Katarzyna Nowak
Studentka prawa, która nigdy nadmiernej miłości do swych studiów nie poczuła. Pasjonatka skoków narciarskich, niespełniona dziennikarka, marząca o karierze w mediach. A przecież jeśli potrafisz o czymś marzyć, to potrafisz też marzenie spełnić.
 Strona www autora
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9891 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365